Czarne serce - Nina Bogusz

Chyba już wiecie, że uwielbiam debiuty. Raz są one dobre innym razem gorsze, ale zdarzają się też takie, przez które ciężko mi przebrnąć. Jak wypadła Nina Bogusz i jej debiutancka powieść „Czarne serce”? Zapraszam na recenzję.

"Miłość kontra zdrowy rozsądek.

Współczesna, lewobrzeżna Warszawa. W modnym klubie pod chmurką, w gorącym i nostalgicznym klimacie kizomby, Inga postanawia opowiedzieć nowo poznanemu Dawidowi historię uczucia, które całkowicie zmieniło jej życie. 

Czy miłość dziewczyny z ksenofobicznego, środkowoeuropejskiego kraju do czarnoskórego obcokrajowca, Martina, może mieć szczęśliwe zakończenie? Kim okaże się być intrygujący kochanek nieco zwariowanej Ingi i w jaki sposób jej opowieść zmieni życie Dawida? 

Czarne serce to powieść o pragnieniu czułości, ambiwalencji uczuć, emocjonalnym uwikłaniu i szokującej prawdzie, łączącej ludzkie losy."

„Czarne serce” to powieść, której fabuły zbytnio nie mogę Wam zdradzić, dlatego właśnie wkleiłam sam opis książki, choć za bardzo tego nie lubię. Ale czego się nie robi, by nie psuć Wam przyjemności z lektury. Na pewno nie jest to lektura łatwa lekka i przyjemna, ale na pewno napisana ku przestrodze. Zdradzę Wam tylko, że zdecydowanie nie jest to książka opowiadająca o pięknej miłości, to książka smutna, ukazująca toksyczną miłość, która wielu z nas nie jest obca. W ogóle ostatnio mam szczęście do książek, w których poruszane są tak trudne i bolesne tematy, ale ja takie historie bardzo lubię, bo mówią one o prawdziwym życiu i sytuacjach, które zdarzają się naprawdę. 

„Ten z Was, kto jest bez grzechu zatracenia się roztropności, będąc zakochanym, niech pierwszy rzuci kamień."

Jeżeli chodzi o bohaterów, muszę przyznać, że nie obdarzyłam ich sympatią. Martin to wytrwały playboy, emanujący wkoło swoim urokiem. Cały czas porównywałam go z taką prawdziwą podstępną modliszką. Już od samego początku czułam, że jest z nim coś nie tak. Jeżeli zaś chodzi o Ingę, to bohaterka strasznie naiwna i łatwowierna. Wiele razy w duchu krzyczałam „dziewczyno uciekaj, gdzie pieprz rośnie”. Ale czy jest lekarstwo na miłość, na ślepe zakochanie się? Niestety nie ma, więc nie mnie oceniać postępowanie głównej bohaterki, bo sama nie wiem, jakie decyzje podjęłabym ja. 

Autorka zaskoczyła mnie motywem przewodnim książki, a mianowicie kizombą, pięknym i zmysłowym tańcem, który wyraża pragnienie i przywiązanie. Przyznam się Wam szczerze, że nigdy nie słyszałam o tym tańcu, ale gdy popatrzyłam na filmiki, które znajdują się w sieci, to sama zapragnęłam tak pięknie i zmysłowo tańczyć.

„Czarne serce” to powieść na pewno dobra, choć myślę, że autorka musi jeszcze popracować nad przekazem treści i emocji, które dla mnie są nieodzownym elementem każdej powieści. Niemniej jednak miło spędziłam przy niej czas i uważam, że kobiety powinny poznać historię Ingi i jej chorej, wyniszczającej i toksycznej miłości.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

8 komentarzy:

  1. Rany... proponuję zrobić listę polskich autorów z ich dorobkiem na blogu/fb z odnosnikami do recenzji :D tyle tego jest że już się gubię xD

    OdpowiedzUsuń

  2. Życie to składanka wydarzeń, czasami dobrych, czasami złych, ale zawsze trzeba się z nimi z odwagą zmierzyć, dlatego, bardzo chętnie "zapoznałabym" się z tą książką. Atutem jest kizomba, brzmi ciekawie, niestety nie miałam nigdy styczności w tym tańcem.
    Lucyna W-l

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłość jest ślepa i robi z nami, co tylko jej się podoba;) Najgorsze jest to, że gdy spojrzymy na to z perspektywy lat bolejemy nad własną głupotą... O kizombie w życiu nie słyszałam, myślę, że to ciekawy element tej książki. Myślę, że po nią sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze okładka - uderzająca! Po przeczytaniu recenzji domyślam się, że tytuł ma wiele ukrytych, ale też i całkiem oczywistych znaczeń. Zaintrygowałaś mnie tą tajemniczością i "powściągliwością" w zdradzaniu fabuły - uwielbiam takie recenzje! Jednego jestem pewna - chcę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kizomba nigdy nie zetknęłam się z tym słowem i że to taniec niespodzianka. Przed miłością się nie ucieknie. Recenzja tylko zmacania chęć przeczytania tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fabuła książki brzmi naprawdę dobrze. Dopòki nie przeczytałam całego wpisu to myślałam, że to słodka książka o miłości,a jest całkiem odwrotnie. Temat warty uwagi i zapewne przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam książki o miłości bo to najpiękniejsze uczuci na świecie. Okładka przyciągająca wzrok, fabuła całkiem intrygująca. Pozdrawiam i dzięki za fajny wpis na blogu :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger