"Rysunkowy chłopak" K. N. Haner (Patronat medialny)

"Rysunkowy chłopak" K. N. Haner (Patronat medialny)

"RYSUNKOWY CHŁOPAK" K. N. HANER (PATRONAT MEDIALNY)






Głowna bohaterka, Diana, przeżywa trudne chwile. Tragiczna śmierć brata pchnęła ją w kierunku nasilającej się depresji, która odbiera jej czerpanie radości z czegokolwiek. Jakby tego było mało, wypadek na uczelni powoduje, że jedyne na co ma teraz ochotę to rezygnacja ze wszystkiego, nawet ze studiów, które były jej marzeniem. Tkwi w niej silne przekonanie, że nie ma siły walczyć o swoją przyszłość. A o sobie i swoich potrzebach jest gotowa całkowicie zapomnieć. Będąc na tym życiowym zakręcie, poznaje mężczyznę. Ta znajomość to moment, od którego wszystko zaczyna wyglądać inaczej. Ryan wydaje się być inny niż wszyscy, a przede wszystkim służy Dianie pomocną dłonią. Jednak jak to w życiu bywa, nic nie jest takie, jak się wydaje. Chwile są ulotne, wydarzeń nie można cofnąć, a czasu nie da się zatrzymać.

„Rysunkowy chłopak” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. I przyznaję, że należy ono do tych udanych. Jak to bywa z nowymi znajomościami, początki są różne. Tak było i w przypadku poznawania historii zawartej w tej książce. Przez kilka pierwszych stron nie mogłam dać się porwać fabule. Wydawała się zbyt prosta i przewidywalna. Jednak z czasem akcja wciągnęła mnie na tyle, że trudno było mi się od niej oderwać.

Książka porusza ważne tematy. Opowiada o żałobie, stracie, miłości i tęsknocie. Autorka dostarcza nam wielu emocji i doznań. Jest miłość, wzruszenie, ciepło, ale i strach, cierpienie, żal i ból.

Powieść napisana jest przystępnym językiem, który jest prosty w odbiorze. Dzięki temu czyta się ją bardzo szybko. Plusem jest też ciekawie stworzona narracja i dobrze skonstruowani bohaterowie. Jednak największą zaletą jest samo zakończenie. Wzbudziło we mnie ogromne zaskoczenie i dostarczyło wielu emocji, których i tak nie brakowało w trakcie całej lektury. Finał książki jest nieprzewidywalny i pozwala spojrzeć na poprzednie wydarzenia z innej perspektywy. Po odłożeniu książki na półkę, w głowie czytelnika kłębią się myśli, które skłaniają do głębszych refleksji.

„Rysunkowy chłopak” to książka godna polecenia. Myślę, że spodoba się szczególnie wielbicielom gatunku. Lektura w sam raz na długie i pochmurne wieczory, które towarzyszą nam o tej porze roku. Dzięki niej staną się przyjemniejsze i cieplejsze. 

"Sami sobie nigdy" Anna M. Brengos

"Sami sobie nigdy" Anna M. Brengos

"SAMI SOBIE NIGDY" ANNA M. BRENGOS


Książka „Sami sobie nigdy” to moje drugie spotkanie z panią Anną M. Brengos i kolejny raz jest ono udane. Z wielkim bólem odłożyłam skończoną książkę na półkę i zostałam z głową pełną myśli i emocji. Uwielbiam ten stan!

O czym jest powieść „Sami sobie nigdy”? Najogólniej można ująć, że o życiu, jego blaskach i cieniach. O anonimowości w blokowiskach, samotności w kłopotach i poszukiwaniu
bliskości, o chorobie i uzależnieniach. Brzmi znajomo? Zapewne, bo to są problemy, z którymi mamy do czynienia my i nasi sąsiedzi, choć zza ściany wydawać by się mogło, że ich życie jest lepsze od naszego.

Trzy historie. Troje ludzi, których los postawi na jednej drodze. On, Ona i Ono – tacy zwyczajni, niczym się niewyróżniający, anonimowi.

Bohaterami powieści są kobieta, mężczyzna i dziecko. Bezimienni. On – prawnik, który tym razem walczy w sądzie o swoje prawa, a mianowicie o możliwość opieki nad córką. Ona – samotna kobieta zmagająca się z problemami zdrowotnymi, które są skutkiem korporacyjnego pędu. Ono – ofiara nieudanego małżeństwa rodziców, która na swoich dziecięcych barkach niesie zbyt duży ciężar trudnych doświadczeń, starając się zrozumieć je dziecięcą logiką. Pewnego dnia bohaterów łączy los, w którym jest pełno dramatu i nie mniej nadziei na lepsze jutro…

Przedstawiony przeze mnie opis fabuły może jest zbyt ogólny, ale celowo nie chcę zdradzać więcej, żeby nie odebrać przyjemności z odkrywania historii. Z resztą, w tej książce wiele kwestii nie jest do końca sprecyzowanych, np. imiona bohaterów. Dzięki temu każdy z nas może interpretować fakty ze swojej perspektywy. A być może i podstawić pod danego bohatera znaną sobie osobę z najbliższego otoczenia.

Anna M. Brengos daje nam historię, którą czyta się z zapartym tchem. Ta książka mimo małej objętości to trafne studium psychologiczne trzech przypadków. I właśnie z tylu perspektyw czytelnik poznaje historię. Autorka doskonale oddaje rzeczywistość, obrazowo przedstawia tragedię każdej z osób. Rzetelnie opisuje drogę, którą pokonują  w celu pomyślnego zakończenia dramatu. A na koniec niemal wstrząsa finałem.

Język powieści nie jest może wysublimowany, ale mimo to jest urzekający. W prosty, ale wciągający sposób przedstawia punkt widzenia każdego z bohaterów. W książce brak jest rozdziałów, o czym już wspomniałam przy okazji recenzji wcześniejszej powieści pani Anny. Teraz widzę, że taki zabieg to znak rozpoznawczy twórczości tej autorki. Mimo to, czytelnik nie ma prawa zagubić się w narracji.

Z serca polecam Wam tę powieść.  Kolejny raz zachwyciło mnie pióro Anny M. Brengos i żałuję, że jej powieści liczą tak mało stron. Zaczytując się w nich, chce się więcej i więcej. Pozostaje życzyć autorce wielu inspiracji do kolejnych tak ciekawych powieści.


"Mało brakowało" Monika B. Janowska (patronat medialny)

"Mało brakowało" Monika B. Janowska (patronat medialny)

"MAŁO BRAKOWAŁO" MONIKA B. JANOWSKA (PATRONAT MEDIALNY)



Bohaterkami powieści są Magda i Blanka. Dwie młode kobiety, których życie obfitowało w liczne zakręty. Na szczęście na tej wyboistej drodze nie straciły chęci do życia i pogody ducha. Magda cierpi na nietypową przypadłość, która daje o sobie znać w stresujących momentach. Wtedy jej głos odmawia posłuszeństwa i nie jest w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Blanka zaś, posiada zdolność do wplątywania się w dziwne sytuacje. Pierwsza wpada w oko przystojnemu architektowi, druga właśnie kończy swój związek, bo jej mąż porzuca ją dla innego mężczyzny. Jedna z nich jest hydraulikiem, a druga sprawia wrażenie typowej blondynki z kawałów. Los sprawia, że te dwa tak odmienne charaktery i życiorysy spotykają się na jednej drodze życia. I połączy je nie tylko przyjaźń. Duży udział będzie w tym miała również genetyka. Sporo zamieszania wprowadza również tajemnica babki Władysławy, a wątek kryminalno-detektywistyczny dorzuci jeszcze więcej komplikacji.
W tej historii bowiem wszystko może się zdarzyć i nic nie jest takie oczywiste.

„Mało brakowało” to najnowsza powieść w dorobku Moniki B. Janowskiej. Autorka kolejny raz oddała w ręce czytelników historię, którą czyta się z przyjemnością i uśmiechem. Wszystko to za sprawą ciekawie skonstruowanych postaci, które potrafią bawić mimo, że ich doświadczenia wcale takie zabawne nie są. Bohaterki są przykładem na to, że problemy życiowe nie muszą kłaść cienia na całe życie. Warto zauważać i doceniać blask, jaki w nim pozostał. A z każdej trudnej sytuacji można wybrnąć. Wystarczy poszukać odpowiedniego wyjścia.

Obie bohaterki wzbudzają sympatię. Jednak ja bardziej polubiłam Blankę. I nie dlatego, że obie mamy blond włosy. Blanka dowodzi, że bycie blondynką to nie jest stan inteligencji. To styl życia, który wyróżnia się beztroską i nie ma w nim za dużo miejsca na jakikolwiek stres. Z kolei w Magdzie podziwiam to, że przeciwstawiła się niezadowoleniu matki i podjęła się zawodu, który kojarzy się jako typowo męski. Jak widać, obie bohaterki łamią tkwiące w ludzkich opiniach stereotypy.

Powieść napisana jest lekkim piórem. Styl autorki jest pogodny i wprowadza w optymistyczny nastrój. „Mało brakowało” to pozycja w sam raz na umilenie długich wieczorów jesienno-zimowych. Czas przy niej mija radośnie i szybko. Mimo wielowątkowości fabuła porywa już od początku i trudno oderwać się od zajrzenia na kolejne strony.

Szczerze polecam tę książkę tym, którzy chcą zatracić się w lekkiej i przyjemnej lekturze, która niejednokrotnie wywoła uśmiech na twarzy. A bogata fabuła sprawi, że czytelnik będzie biegać od wątku do wątku, od bohatera do bohatera. Jeśli jesteście gotowi na taki maraton to nie ma co zwlekać i trzeba sięgnąć po „Mało brakowało”. Tu naprawdę dużo się dzieje!

"Nasze własne piekło" Natalia Nowak-Lewandowska

"Nasze własne piekło" Natalia Nowak-Lewandowska


"NASZE WŁASNE PIEKŁO" NATALIA NOWAK-LEWANDOWSKA


Czy dzwoniąc po taksówkę spodziewamy się czegoś więcej niż tylko dotarcia do wyznaczonego miejsca? Czy przebyta nią droga może nas o coś wzbogacić, a nie tylko zubożyć o wskazaną opłatę? Bohaterka powieści miała okazję się o tym przekonać.

Pewnego dnia Nina zamawia taksówkę. Czyniąc to, nie jest świadoma, że ten jeden kurs zapoczątkuje ważne zmiany w jej życiu. Podobnie Artur, kierowca taksówki, nie spodziewa się, że kobieta, która wsiadła do jego samochodu, na długo zajmie również miejsce w jego myślach. Jego dorosłe życie nie jest proste, bo poprzedziło je bardzo trudne dzieciństwo.
Życie Niny też nie jest kolorowe, ale na pewno inne niż jego.
Wydawać by się mogło, że dwojga tak różnych ludzi nic nie jest w stanie połączyć. A jednak. Okazuje się, że przeciwieństwa naprawdę się przyciągają. Tylko czy są w stanie złączyć się na dłużej i wytrwać w kiełkującym uczuciu? Dużo zależy od tego, czy uda im się pokonać przeciwności losu, nieprzychylność ludzi i dającą o sobie znać przeszłość.

„Nasze własne piekło” przeczytałam bardzo szybko. Już od pierwszych stron trudno było mi się oderwać od tej książki. Ta z pozoru lekka i zabawna historia, zawiera w sobie wiele trudnych wątków, które dotykają ludzkich problemów. Mamy tu miłość, pożądanie i namiętność do drugiego człowieka. Opisana została również miłość bohaterki do muzyki, która jest jej życiową pasją. Na przedstawionym przykładzie widać, że pasja może być równocześnie pracą. Taka sytuacja to przecież marzenie dla wielu ludzi. Nawet jeśli nie idzie to w parze z dobrym zarobkiem. Paradoksalnie Nina kocha muzykę równie mocno, jak nienawidzi. Autorka doskonale oddała obraz życia twórców, którym trudno żyje się w środowisku bez zrozumienia.

W powieści poruszony został również wątek toksycznych relacji matki i córki. I to właśnie on wzbudził we mnie najwięcej emocji. Niejednokrotnie poczułam złość do matki, która przelała swoje niespełnione ambicje i kompleksy na córkę. Postawa zaborczej matki doprowadzała mnie do szału, ale również bierność córki nie pozostawała mi obojętna. Zadawałam sobie pytanie, jak można doprowadzić do tego, że dorosła i inteligentna kobieta jest tak uzależniona od swojej rodzicielki i pozwala sobie na taką kontrolę z jej strony? Zastanawiałam się, czy w końcu zbierze w sobie tyle odwagi, żeby przeciwstawić się temu wszystkiemu? 

Cenię w tej książce to, że jej fabuła została skonstruowana tak, by wzbudzać całą gamę emocji, a czytelnik staje wraz bohaterami przed trudnymi decyzjami. Podobała mi się również narracja, która była prowadzona z perspektywy kilku bohaterów. Dzięki temu, możemy poznać odczucia i myśli każdego z  nich.

Zastanawiające było dla mnie samo zakończenie, które sprawia wrażenie otwartego. Pozostawia czytelnika z pytaniami „Jak to?, „I co dalej?”. Być może powieść doczeka się swojej kontynuacji i stąd takie wrażenie. Jeśli tak, chętnie sięgnę po drugą część historii.

Podsumowując, szczere polecam Wam tę książką, która w swojej prostocie potrafi nieźle namieszać w głowie.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger