Uwielbiam czytać książki autorów, których twórczość już znam. Jedną z takich autorek jest Jolanta Kosowska, która uwiodła me czytelnicze serce już bardzo dawno. Wystarczyła jedna jej powieść i wiedziałam, że przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jej pióra. To autorka, która pisze z ogromną pasją i wkłada w to całą swoją duszę i serce. Dziś zapraszam Was na recenzję jej najnowszej powieści pt. „Drugie dno”, która jest kontynuacją „W labiryncie obłędu” i już teraz mogę Wam napisać, że kolejny raz się nie zawiodłam i polecam Wam ją z czystym sumieniem.
Karolina mimo wcześniejszych ustaleń pozostaje w Toskanii, a oburzony decyzją kobiety Wojtek, wraca do Polski. Karo zostaje sama w Toskanii, w miejscu, gdzie jeszcze niedawno przeżyła piekło. Niestety ciekawość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem, a wszystko za sprawą tajemniczego listu od Enrica, który dostała na komisariacie od inspektora Brossiego. List ten zburzył jej spokój, ale jednoczenie obudził szalone wspomnienia i drzemiące w niej namiętności. Za sprawą tego tajemniczego listu kobieta trafia w sam środek nieujawnionej wcześniej tajemnicy, wydawało się, że już wszystkie karty zostały odkryte, wszystko zostało powiedziane i wyjaśnione. Kolejny raz cienka linia oddziela mistyfikację od rzeczywistości i prawdziwe emocje od tych udawanych. Toskania znów czaruje, przyciąga i przeraża... wabi tajemnicą, szaleństwem, zbrodnią, a przede wszystkim miłością.
Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie. To absolwentka wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych Akademii Wychowania Fizycznego. Za zawodu lekarka, która obecnie mieszka w Dreźnie i tam przyjmuje pacjentów w poradni przyjaznej cudzoziemcom. Swój czas dzieli pomiędzy pracę zawodową, podróże oraz pisanie powieści.
Niezwykle sobie cenię twórczość Jolanty Kosowskiej, jej historie zawarte w książkach są inne i bez wątpienia wyjątkowe. Autorka czaruje słowem i każda jej powieść pochłania czytelnika bez reszty. Osobiście uwielbiam wszystkie jej książki i nie potrafiłabym wybrać tej jednej najlepszej, gdyż wszystko, co zostało przez nią napisane, jest na wysokim poziomie.
„Drugie dno” to powieść napisana w klimacie swojej poprzedniczki, czyli „W labiryncie obłędu”. Te dwie powieści są całkiem inne od tego, do czego przyzwyczaiła mnie autorka. „Drugie dno” To genialne połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej i sensacyjnej. To powieść pełna szaleństwa, tajemnic, gry pozorów, teorii spiskowych, pożądania i uzależniającej siły miłości. To istna mieszanka wybuchowa, która momentalnie pochłania czytelnika w głąb fabuły i nie ma mocnych, by odłożyć ją na półkę, bez poznania zakończenia. Plusem jest to, że można ją czytać bez znajomości wcześniejszego tomu, bo wszystko jest bardzo dokładnie wyjaśnione, jednak ja polecam Wam zapoznanie się z początkiem serii, bo wtedy wszystko jest bardziej przejrzyste i nie budzi wątpliwości.
Pani Jola kolejny raz bawi się słowem i w niewiarygodny sposób potrafi zaciekawić i zaintrygować czytelnika. W umiejętny sposób wodzi za nos, manipuluje i odwraca uwagę od tego co istotne. Autorka uzmysławia nam, jak cienka granica oddziela prawdę od kłamstwa, mistyfikację od rzeczywistości i prawdziwe uczucia od tych udawanych. Pokazuje także, jak łatwo można stać się marionetką w czyichś rękach, jak łatwo ulec złudzeniu i zatracić się w świecie iluzji stworzonym tylko dla nas.
Na duży plus zasługuje kreacja Karoliny, autorka poświęciła jej naprawdę wiele czasu i bardzo wnikliwie przedstawiła jej portret psychologiczny. To bohaterka dość skomplikowana, a takie lubię najbardziej. Nie ukrywam, że momentami potrafiła mnie porządnie zirytować swoją naiwnością i zmiennością, ale kładłam to na karb jej uczucia do pewnego nieodpowiedniego mężczyzny.
„Drugie dno” to powieść, którą mogę tylko i wyłącznie Wam polecić. To emocjonująca, nieprzewidywana i tajemnicza opowieść pełna miłości, namiętności oraz szaleństwa, w którym bardzo łatwo się zatracić.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
piątek, 29 września 2017
Blake Crouch - Mroczna materia
Mroczna materia to thriller z wątkiem sci-fi, który od razu zaciekawił mnie swoim opisem. Do tego okładka niczego sobie... Pomyślałam, wezmę, przekonam się o co chodzi. Brakowało mi już trochę czegoś, co podchodzi pod moje ukochane sci-fi. Jak wiecie, cała moja miłość do książek zaczęła się właśnie od tego gatunku, więc ta powieść po prostu mnie wołała. Zastanawiacie się co o niej sądzę?
Zapraszam do dalszej recenzji :)
""Jesteś w życiu szczęśliwy?" To ostatnie słowa, które słyszy Jason Dessen, zanim zamaskowany porywacz pozbawia go przytomności. Gdy się budzi, jest przywiązany do noszy i otaczają go ludzie w kombinezonach zabezpieczających przed działaniem substancji niebezpiecznych. Uśmiecha się do niego mężczyzna, którego Jason nigdy w życiu nie widział, który zaczyna przemowę od słów: "Witaj z powrotem, Jasonie. Gratulacje". W świecie, w którym się obudził, życie Jasona jest całkiem inne niż to, które prowadził. Jego żona nie jest jego żoną. Jego syn nigdy nie przyszedł na świat. A on sam nie jest tuzinkowym profesorem fizyki na uniwersytecie, lecz fetowanym geniuszem, który osiągnął coś wielkiego. Coś niemożliwego. Czy ten świat jest snem, czy snem był świat poprzedni? Nawet jednak jeśli dom, który pamięta, jest prawdziwy, jak Jason ma wrócić do rodziny, którą kocha? Odpowiedź na to pytanie pojawia się w trakcie podróży dziwniejszej i bardziej przerażającej, niż jeszcze niedawno byłby sobie w stanie wyobrazić - podróży, będącej walką z przerażającym wrogiem, który wydaje się nie do pokonania, podróży, która zmusi Jasona Dessena do zajrzenia w najgłębsze zakamarki własnej duszy. "
Zapraszam do dalszej recenzji :)
""Jesteś w życiu szczęśliwy?" To ostatnie słowa, które słyszy Jason Dessen, zanim zamaskowany porywacz pozbawia go przytomności. Gdy się budzi, jest przywiązany do noszy i otaczają go ludzie w kombinezonach zabezpieczających przed działaniem substancji niebezpiecznych. Uśmiecha się do niego mężczyzna, którego Jason nigdy w życiu nie widział, który zaczyna przemowę od słów: "Witaj z powrotem, Jasonie. Gratulacje". W świecie, w którym się obudził, życie Jasona jest całkiem inne niż to, które prowadził. Jego żona nie jest jego żoną. Jego syn nigdy nie przyszedł na świat. A on sam nie jest tuzinkowym profesorem fizyki na uniwersytecie, lecz fetowanym geniuszem, który osiągnął coś wielkiego. Coś niemożliwego. Czy ten świat jest snem, czy snem był świat poprzedni? Nawet jednak jeśli dom, który pamięta, jest prawdziwy, jak Jason ma wrócić do rodziny, którą kocha? Odpowiedź na to pytanie pojawia się w trakcie podróży dziwniejszej i bardziej przerażającej, niż jeszcze niedawno byłby sobie w stanie wyobrazić - podróży, będącej walką z przerażającym wrogiem, który wydaje się nie do pokonania, podróży, która zmusi Jasona Dessena do zajrzenia w najgłębsze zakamarki własnej duszy. "
Książka nie zrobiła na mnie dobrego pierwszego wrażenia. Jeśli ktoś oglądał mojego instastory, to wie, że narzekałam na złe wydanie książki. "Mroczna materia" jest bardzo delikatną książką, okładka jest bardzo giętka, więc trzeba było być bardzo ostrożnym, aby nigdzie jej nie zagiąć. Jeśli ktoś tak jak ja czyta w "podróży" to może mieć problemy. Mój egzemplarz wyszedł z kilkoma ranami wojennymi, a więc to zdecydowanie było minusem. Ale, ale... Nie można się zrażać po pierwszym wrażeniu, więc przechodzimy do szczegółów.
Blake Crouch pisze wciągającym, dość luźnym językiem, operując czasem naukowymi terminami z fizyki kwantowej. Mimo wszystko ten "naukowy bełkot" nie zepsuł mi w ogóle zabawy, o nie, nie, on mi jeszcze ją podkręcił. Może jestem mało spostrzegawcza, ale dopiero w środku książki coś przykuło moją uwagę... I zastanawiacie się pewnie co to było... Już Wam mówię!
Naukowy eksperyment, który zostaje przeprowadzony w książce, a raczej cała późniejsza tocząca się fabuła, była bardzo podobna do badań prowadzonych przez bohatera serialu "Teoria Wielkiego Podrywu" Sheldona. Jako, że lubię ten serial, to książka wciągnęła mnie bez reszty właśnie poprzez rozwinięcie tego wątku. Ja jestem na tak i właśnie takiej powieści mi brakowało!
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów. Autor idealnie moim zdaniem rozrysował całą tę strukturę psychologiczną, dzięki czemu czytelnik po prostu przechwycał emocje bohatera i adaptował się do nich. Jason Dessen - główny bohater "Mrocznej materii" to normalny facet, który zrezygnował z kariery na rzecz rodziny, gdy jednak dostaje "drugą szansę" wcale nie zachowuje się tak, jak moglibyśmy przypuszczać. To niesamowite jak bardzo ten bohater nie był jednoliniowy i nie można było przewidzieć jego kolejnego ruchu. Do tego zdecydowanie muszę tutaj pochwalić przemianę psychiczną bohatera. Z "ciepłych kluch" zostaje zmieniony wraz z akcją w bohatera, który nie waha się i chce jak najszybciej znaleźć drogę do domu za cenę nawet własnego życia. Cała ta historia była bardzo wstrząsająca, ale i dawała do myślenia i to właśnie przez głównego bohatera, który zdecydowanie zająłby podium na "najlepszą przemianę bohatera, w książce przeczytanej w 2017 roku".
Jeśli chociaż trochę lubicie "Teorie Wielkiego Podrywu" i dobre sci-fi, to polecam Wam tę pozycje. Jestem pewna, że się nie rozczarujecie tym, co przeczytacie w tej książce. Zapewniam Was, że "Mroczna materia" jest książką, która musi się znaleźć w pozycji "przeczytane" każdego kto lubi ten gatunek.
Dziękuję za przeczytanie Wydawnictwu Zysk i S-ka
Brad Parks - Siedź cicho
Dzisiaj mam przyjemność przedstawić Wam książkę, którą wzięłam bez żadnego zastanowienia, po prostu przeczuwałam, że ta książka będzie dla mnie idealna. Tak wiem, ciągle mówię, że czytam za dużo kryminałów, ale jednocześnie tak w nie wsiąkłam, że po prostu grzechem byłoby nie wziąć tej pozycji.
Więc mam dla was intrygujący kryminał autorstwa Brada Parksa "Siedź cicho". Nigdy nie miałam do czynienia z tym autorem, więc muszę przyznać, że po prostu kierowałam się ciekawością. Co z tego wyszło? Zapraszam do dalszej recenzji.
"Sędzia Scott Sampson wiedzie idealne życie. Dowody mówią same za siebie: prestiżowa praca, kochająca rodzina, piękny dom. W środowe popołudnie dostaje SMS-a od żony, że tym razem ona odbierze dzieci ze szkoły. Kilka godzin później Alison zjawia się w domu. Bez dzieci. W dodatku twierdzi, że nie wysyłała żadnego SMS-a. Chwilę potem dzwoni telefon i zaczyna się najgorszy koszmar w życiu każdego rodzica. Sam i Emma zostali porwani. Dla Scotta i Alison telefon od porywacza to tylko początek zawiłej i koszmarnej historii ze śledzonym przez media procesem sądowym w tle. Ich małżeństwo zostaje poddane próbie, na powierzchnię wypływają podejrzenia i dawno zapomniana zazdrość. Z ust zaczynają padać kłamstwa. Scott i Alison nie cofną się przed niczym, żeby odzyskać dzieci, i gotowi są zapłacić każdą cenę."
Więc mam dla was intrygujący kryminał autorstwa Brada Parksa "Siedź cicho". Nigdy nie miałam do czynienia z tym autorem, więc muszę przyznać, że po prostu kierowałam się ciekawością. Co z tego wyszło? Zapraszam do dalszej recenzji.
"Sędzia Scott Sampson wiedzie idealne życie. Dowody mówią same za siebie: prestiżowa praca, kochająca rodzina, piękny dom. W środowe popołudnie dostaje SMS-a od żony, że tym razem ona odbierze dzieci ze szkoły. Kilka godzin później Alison zjawia się w domu. Bez dzieci. W dodatku twierdzi, że nie wysyłała żadnego SMS-a. Chwilę potem dzwoni telefon i zaczyna się najgorszy koszmar w życiu każdego rodzica. Sam i Emma zostali porwani. Dla Scotta i Alison telefon od porywacza to tylko początek zawiłej i koszmarnej historii ze śledzonym przez media procesem sądowym w tle. Ich małżeństwo zostaje poddane próbie, na powierzchnię wypływają podejrzenia i dawno zapomniana zazdrość. Z ust zaczynają padać kłamstwa. Scott i Alison nie cofną się przed niczym, żeby odzyskać dzieci, i gotowi są zapłacić każdą cenę."
Książka była wstrząsająca, piszę tę recenzję nadal ze łzami w oczach, bo koniec jest bardzo mocny. Zupełnie się jego nie spodziewałam, jestem w szoku, jestem zapłakana i coś czuje że mój kac właśnie wrócił z siłą pędzących słoni. Powieść była napisana dobrym, aczkolwiek czasem zawiłym językiem, a rozdziały były krótkie, dla jednych osób to będzie dobre rozwiązanie, ale dla mnie było to takie sobie. Przez to miałam wrażenie, że książka jest tak naprawdę stworzona w kawałkach, co wprowadza zamęt w fabule. Brad Parks umie świetnie nakreślić fabułę oraz rys psychologiczny postaci, umie nadać historii niezłego tempa. Z jednej strony mamy wszystko podane jak na tacy, a z drugiej, wiele tajemnic. Możemy tutaj zobaczyć co człowiek - postawiony w trudnej sytuacji jest w stanie zrobić dla rodziny, aby ją ratować. Często współczułam bohaterowi, kierując się jego emocjami, chociaż potem wychodziło, że byłam jak i on za bardzo impulsywna i ignorowałam pewne rzeczy. Powieść była dla mnie dużym zaskoczeniem, ale jak pisałam też na początku wstrząsnęła mną dogłębnie.
Postacie są dobrze nakreślone, nie są przerysowane, a jednocześnie ukazują swoją głębię w sposób bardzo prawdziwy. Postać Scotta Sampsona będę pamiętać jeszcze bardzo długo i szczerze trzymałam za niego kciuki przez całą powieść, chociaż zgodził się na potworne rzeczy tylko po to, aby jego rodzina została uratowana. Szanuje tego bohatera za upór i siłę w trakcie takiej tragedii jaką jest porwanie dzieci i przetrzymywanie ich przez długie tygodnie. Mimo tego, że sam nie czuł się najlepiej i też potrzebował wsparcia, nadal zachował rezon i był "głową" rodziny.
Jeśli szukacie dobrego kryminału, to czeka na was właśnie w zasięgu ręki. "Siedź cicho", to warta sięgnięcia pozycja, która zadowoli każdego fana kryminału.
Dziękuję za przeczytanie Wydawnictwu Czarna Owca.
czwartek, 28 września 2017
Wyniki Konkursu Blogowego!
Kochani właśnie rozstrzygnęłyśmy konkurs, w którym do wygrania były aż trzy książki!!!
Szczególnie bliskie naszym sercom, gdyż wszystkie trzy ukazały się pod patronatem naszego bloga.
Graliście o "Konkurs na żonę" i "Bilet do szczęścia" Beaty Majewskiej oraz "Drugie dno" Jolanty Kosowskiej, a zwycięzca mógł być tylko jedne.
Miło mi ogłosić, iż szczęście tym razem uśmiechnęło się do: nr 12. Moniki Płatek! Serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt poprzez nasze fb w ciągu 3 dni.
Szczególnie bliskie naszym sercom, gdyż wszystkie trzy ukazały się pod patronatem naszego bloga.
Graliście o "Konkurs na żonę" i "Bilet do szczęścia" Beaty Majewskiej oraz "Drugie dno" Jolanty Kosowskiej, a zwycięzca mógł być tylko jedne.
Miło mi ogłosić, iż szczęście tym razem uśmiechnęło się do: nr 12. Moniki Płatek! Serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt poprzez nasze fb w ciągu 3 dni.
środa, 27 września 2017
Najlepszy powód, by żyć - Augusta Docher (PREMIEROWO)
„Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią.”
W wyniku nieszczęśliwego wypadku szesnastoletnia Dominika Bąk została dotkliwie poparzona. Liczne operacje, przeszczepy były jej chlebem powszednim, a na domiar złego jej ukochany ojciec trafił do więzienia. Dziewczyna nie miała w nikim wsparcia, ale obiecała tacie, że będzie walczyć, by żyć dalej, niestety nie okazało się to aż tak proste. Po dwóch latach od tych tragicznych wydarzeń dziewczyna kolejny raz trafiła do szpitala, w którym poznała młodego doktora. Tomasz pisał pracę naukową i przeżycia Dominiki bardzo ułatwiłyby mu jej ukończenie. Poprzez liczne spotkania bardzo zbliżyli się do siebie, jednak właśnie wtedy pojawił się młodszy brat Tomka – Marcel, którego Dominika zaintrygowała i postanowił, że ją zdobędzie i spróbuje uleczyć jej duszę. Czy mu się to udało? Czy Dominika znalazła w swoim życiu kolejny powód, by żyć? Przekonajcie się sami.
„Augusta Docher jest autorką poczytnego cyklu Wędrowcy, a jako Beata Majewska wydała świetnie przyjęte powieści obyczajowe: Konkurs na żonę i Bilet do szczęścia.”
Augusta to jedna z moich ulubionych autorek i naprawdę jej książki mogę brać w ciemno, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i myślę, że nigdy się to nie stanie. „Najlepszy powód, by żyć” to bez wątpienia najlepsza książka w jej twórczym dorobku, ale ja piszę tak zawsze, gdy wydaje coś nowego. Myślę, że po prostu cały czas szkoli swój warsztat i dąży do perfekcji, by zadowalać jak największą ilość czytelników. Wychodzi jej to idealnie, bo ja jestem wręcz zachwycona i zauroczona jej najnowszą powieścią. Mam nadzieję, że nigdy nie przestanie pisać, bo jej książki wzruszają, chwytają za serce, ale także bawią.
Chyba każdy lubi książki, które wciągają już od pierwszej strony i taka właśnie jest najnowsza książka Beaty. Od razu zostajemy rzuceni na głęboką wodę, a nasze umysły wypełniają się emocjami. Na samym początku jest to niedowierzanie i przerażenie, które z każdą przeczytaną stroną zmienia się we współczucie, ale także nadzieję. Oczywiście niecały czas jest przygnębiająco, później za sprawą Marcela pojawia się wiele humoru, bo to dość nieokrzesany młody mężczyzna, który na początku nie robi na czytelniku zbyt dobrego wrażenia. Jednak im bardziej go poznajemy, tym bardziej widzimy, jakim jest wspaniałym człowiekiem. Książka zawiera w sobie naprawdę ogromny ładunek emocjonalny, ale napisana jest lekko, więc dzięki temu czytelnik nie zostaje tym wszystkim przytłoczony i w skupieniu może przeżywać tę historię wraz z bohaterami.
Muszę napisać troszkę więcej o bohaterach, bo ich kreacja wyszła autorce po prostu perfekcyjnie. Dominika to dziewczyna, która wiodła w miarę normalne życie, ale ten tragiczny wypadek wszystko zmienił. Część jej umarła i dziewczyna nie wiedziała, czy jeszcze kiedykolwiek zacznie żyć normalnie. Już na samym początku polubiłam ją całym sercem, choć nie zawsze zgadzałam się z jej decyzjami i czasami miałam ochotę normalnie na nią wrzasnąć. Cały czas jednak trzymałam kciuki, by odnalazła szczęście. Nie było to łatwe, bo los nie szczędził jej przykrości i cały czas rzucał jej kłody pod nogi. Jeżeli chodzi o Marcela, to tak jak napisałam wyżej, to bohater, którego na samym początku ciężko obdarzyć sympatią, wydawał się arogancki, czasami zbyt pewny siebie, po prostu wnerwiający. Na całe szczęście przy bliższym poznaniu pierwsze wrażenie bardzo szybko się zatarło i Marcel okazał się wspaniałym młodym mężczyzną. Kibicowałam mu w drodze do serca dziewczyny, a uwierzcie mi na słowo, że ta droga nie była zbyt łatwa. Na uwagę zasługuje także Tomek, cudowny starszy brat i wcale bym się nie obraziła, gdyby i o nim powstała także książka. Myślę, że każdy z bohaterów został przedstawiony tak, by mimo tylko nielicznych epizodów z ich udziałem mógł zapaść w pamięci czytelnika na długi czas.
„Życie „tu i teraz” jest całkiem odmienne od tego, które toczyło się „tam i kiedyś”. Inne, ale czy gorsze? Nie wiem, co tworzy nasze życie, ale jeśli to ludzie nas otaczający, to tu jest lepiej mimo cierpienia, bólu i wciąż pojawiających się nowych wyzwań.”
Narracja poprowadzona jest naprzemiennie z perspektywy Dominiki oraz Marcela, czyli tak jak uwielbiam (Augusta wiedziała, jak mi zrobić dobrze ;)). Dzięki temu mamy wgląd w ich wszystkie myśli, a akurat w tej powieści jest to ogromnym plusem, bo dużo dzieje się w głowach obojga bohaterów. Na dodatek przemyślenia Marcela są czasami bardzo zabawne i potrafią naprawdę rozbawić.
„Najlepszy powód, by żyć” to ewidentnie powieść pełna wiary w lepsze jutro. Autorka uświadamia czytelnikowi, że radość i miłość jest siłą człowieka, że przy drugiej osobie łatwiej sobie radzić z problemami. Powieść skłania do rachunku sumienia, do zastanowienia się nad własnym życiem. Dzięki niej rozumiemy, jak ważne jest to, by cieszyć się każdą chwilą, bo nigdy nie wiemy, co wydarzy się za chwilę, jutro, za tydzień, czy miesiąc. A przede wszystkim uświadamia nam, że warto wybaczać i dawać kolejną szansę.
„Każdy popełnia błędy, każdy ma prawo do wybaczenia i szansy naprawienia szkód. Gdy kogoś kochasz, kochasz również mu wybaczać.”
Polecam!
Książkę możecie zamawiać tutaj.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję OMGBooks.
W wyniku nieszczęśliwego wypadku szesnastoletnia Dominika Bąk została dotkliwie poparzona. Liczne operacje, przeszczepy były jej chlebem powszednim, a na domiar złego jej ukochany ojciec trafił do więzienia. Dziewczyna nie miała w nikim wsparcia, ale obiecała tacie, że będzie walczyć, by żyć dalej, niestety nie okazało się to aż tak proste. Po dwóch latach od tych tragicznych wydarzeń dziewczyna kolejny raz trafiła do szpitala, w którym poznała młodego doktora. Tomasz pisał pracę naukową i przeżycia Dominiki bardzo ułatwiłyby mu jej ukończenie. Poprzez liczne spotkania bardzo zbliżyli się do siebie, jednak właśnie wtedy pojawił się młodszy brat Tomka – Marcel, którego Dominika zaintrygowała i postanowił, że ją zdobędzie i spróbuje uleczyć jej duszę. Czy mu się to udało? Czy Dominika znalazła w swoim życiu kolejny powód, by żyć? Przekonajcie się sami.
„Augusta Docher jest autorką poczytnego cyklu Wędrowcy, a jako Beata Majewska wydała świetnie przyjęte powieści obyczajowe: Konkurs na żonę i Bilet do szczęścia.”
Augusta to jedna z moich ulubionych autorek i naprawdę jej książki mogę brać w ciemno, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła i myślę, że nigdy się to nie stanie. „Najlepszy powód, by żyć” to bez wątpienia najlepsza książka w jej twórczym dorobku, ale ja piszę tak zawsze, gdy wydaje coś nowego. Myślę, że po prostu cały czas szkoli swój warsztat i dąży do perfekcji, by zadowalać jak największą ilość czytelników. Wychodzi jej to idealnie, bo ja jestem wręcz zachwycona i zauroczona jej najnowszą powieścią. Mam nadzieję, że nigdy nie przestanie pisać, bo jej książki wzruszają, chwytają za serce, ale także bawią.
Chyba każdy lubi książki, które wciągają już od pierwszej strony i taka właśnie jest najnowsza książka Beaty. Od razu zostajemy rzuceni na głęboką wodę, a nasze umysły wypełniają się emocjami. Na samym początku jest to niedowierzanie i przerażenie, które z każdą przeczytaną stroną zmienia się we współczucie, ale także nadzieję. Oczywiście niecały czas jest przygnębiająco, później za sprawą Marcela pojawia się wiele humoru, bo to dość nieokrzesany młody mężczyzna, który na początku nie robi na czytelniku zbyt dobrego wrażenia. Jednak im bardziej go poznajemy, tym bardziej widzimy, jakim jest wspaniałym człowiekiem. Książka zawiera w sobie naprawdę ogromny ładunek emocjonalny, ale napisana jest lekko, więc dzięki temu czytelnik nie zostaje tym wszystkim przytłoczony i w skupieniu może przeżywać tę historię wraz z bohaterami.
Muszę napisać troszkę więcej o bohaterach, bo ich kreacja wyszła autorce po prostu perfekcyjnie. Dominika to dziewczyna, która wiodła w miarę normalne życie, ale ten tragiczny wypadek wszystko zmienił. Część jej umarła i dziewczyna nie wiedziała, czy jeszcze kiedykolwiek zacznie żyć normalnie. Już na samym początku polubiłam ją całym sercem, choć nie zawsze zgadzałam się z jej decyzjami i czasami miałam ochotę normalnie na nią wrzasnąć. Cały czas jednak trzymałam kciuki, by odnalazła szczęście. Nie było to łatwe, bo los nie szczędził jej przykrości i cały czas rzucał jej kłody pod nogi. Jeżeli chodzi o Marcela, to tak jak napisałam wyżej, to bohater, którego na samym początku ciężko obdarzyć sympatią, wydawał się arogancki, czasami zbyt pewny siebie, po prostu wnerwiający. Na całe szczęście przy bliższym poznaniu pierwsze wrażenie bardzo szybko się zatarło i Marcel okazał się wspaniałym młodym mężczyzną. Kibicowałam mu w drodze do serca dziewczyny, a uwierzcie mi na słowo, że ta droga nie była zbyt łatwa. Na uwagę zasługuje także Tomek, cudowny starszy brat i wcale bym się nie obraziła, gdyby i o nim powstała także książka. Myślę, że każdy z bohaterów został przedstawiony tak, by mimo tylko nielicznych epizodów z ich udziałem mógł zapaść w pamięci czytelnika na długi czas.
„Życie „tu i teraz” jest całkiem odmienne od tego, które toczyło się „tam i kiedyś”. Inne, ale czy gorsze? Nie wiem, co tworzy nasze życie, ale jeśli to ludzie nas otaczający, to tu jest lepiej mimo cierpienia, bólu i wciąż pojawiających się nowych wyzwań.”
Narracja poprowadzona jest naprzemiennie z perspektywy Dominiki oraz Marcela, czyli tak jak uwielbiam (Augusta wiedziała, jak mi zrobić dobrze ;)). Dzięki temu mamy wgląd w ich wszystkie myśli, a akurat w tej powieści jest to ogromnym plusem, bo dużo dzieje się w głowach obojga bohaterów. Na dodatek przemyślenia Marcela są czasami bardzo zabawne i potrafią naprawdę rozbawić.
„Najlepszy powód, by żyć” to ewidentnie powieść pełna wiary w lepsze jutro. Autorka uświadamia czytelnikowi, że radość i miłość jest siłą człowieka, że przy drugiej osobie łatwiej sobie radzić z problemami. Powieść skłania do rachunku sumienia, do zastanowienia się nad własnym życiem. Dzięki niej rozumiemy, jak ważne jest to, by cieszyć się każdą chwilą, bo nigdy nie wiemy, co wydarzy się za chwilę, jutro, za tydzień, czy miesiąc. A przede wszystkim uświadamia nam, że warto wybaczać i dawać kolejną szansę.
„Każdy popełnia błędy, każdy ma prawo do wybaczenia i szansy naprawienia szkód. Gdy kogoś kochasz, kochasz również mu wybaczać.”
Polecam!
Książkę możecie zamawiać tutaj.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję OMGBooks.
poniedziałek, 25 września 2017
Fałszywy pocałunek - Mary E. Pearson
Kiedy byłam małą dziewczynką
uwielbiałam, czytać bajki i baśnie. Dzięki nim poznałam cudowne królestwa,
piękne księżniczki i królewiczów na białych koniach. To małe
dziecko pozostało we mnie cały czas i do tej pory lubię czytać
książki, w których pojawia się magia, zbuntowane księżniczki,
potwory i tym podobne rzeczy. Takich powieści na rynku wydawniczym
jest wiele, a autorzy prześcigają się w wymyślaniu fabuł, które
zaciekawią czytelnika. Ostatnio miałam okazję przeczytać
„Fałszywy pocałunek” Mary E. Pearson, książkę, której opis
niesamowicie mnie zaintrygował. Czy wnętrze dorównało opisowi?
Czy zostałam wciągnięta do świata królestwa z tradycjami?
Zapraszam na recenzję.
Księżniczka Lia jest pierwszą córką
w królestwie Morrighanów, które przesiąknięte jest tradycją i
poczuciem obowiązku. W związku z tym dziewczyna musi wyjść za mąż
za księcia, którego wybrał dla niej ojciec i doprowadzić do
sojuszu między dwoma królestwami. Jednak młoda księżniczka nie
zamierza wychodzić za mąż z poczucia obowiązku, marzy jej
prawdziwa miłość, chce kochać i być kochana. W dniu ślubu wraz
ze swoją przyjaciółką ucieka, narażając się na gniew ojca i
ogromne niebezpieczeństwo. Po kilku dniach ucieczki, dziewczyny
zatrzymują się w odległym mieście, gdzie rozpoczynają nowe
życie. Po pewnym czasie do miasteczka docierają także dwaj młodzi
i przystojni mężczyźni, z którymi Lia się zaprzyjaźnia, a
jednego z nich obdarza głębszym uczuciem. Niestety nastoletnia
księżniczka nie zdaje sobie sprawy, że jeden z nich to odrzucony
przez nią książę, a drugi to morderca, który ma ją zabić.
Niebezpieczeństwo będzie czaiło się z każdej strony, a Lia nie
raz będzie musiała podjąć decyzje, od której będzie zależał
los bliskich jej osób. Co z tego wszystkiego wyniknie? Tego już
musicie dowiedzieć się sami.
„Jeśli komuś nie można ufać w
miłości, to nie można mu ufać w niczym. Niektórych rzeczy nie
można wybaczyć.”
Gdy zaczęłam czytać tę powieść,
moje wewnętrzne dziecko cieszyło się jak oszalałe, bo dostałam w
niej wszystko to, czego oczekiwałam. Książka okazała się
niesamowicie klimatyczna i momentalnie zostałam wciągnięta w wir
wydarzeń. Z zapartym tchem śledziłam losy Lii, która ze
wszystkich sił próbowała zacząć nowe życie, chciała odciąć
się od monarchii i pokochać całym sercem mężczyznę, którego
wybierze sobie sama. Autorka bardzo dokładnie przedstawiła nam
królestwo, w którym urodziła się i dorastała Lia, to samo tyczy
się jej dalszego życia poza murami zamku. Książka obfituje w
wiele opisów, które są bardzo pomocne naszej wyobraźni i bardzo
łatwo możemy sobie wszystko zwizualizować. Całość napisana jest
w baśniowym i magicznym klimacie, co niesamowicie przypadło mi do
gustu i mimo tego, że autorka posłużyła się utartymi schematami,
to nie raz potrafiła mnie zaskoczyć. Akcja książki toczyła się
nieśpiesznie, nic nie pędziło na łeb na szyję, ale nie jest to
żadnym minusem, gdyż wszystko opisane zostało niezwykle ciekawie i
no cóż... ja po prostu przepadłam.
W książce pojawił się typowy
trójkąt miłosny, czyli piękna dziewczyna i dwóch niesamowicie
przystojnych mężczyzn. Jeden z nich to morderca, którego zadaniem
było zgładzenie dziewczyny, a drugi to książę, którego Lia
odrzuciła i który na samym początku nienawidził dziewczyny.
Jednak z biegiem wydarzeń każdy z nich zmienił o niej zdanie i
coraz bardziej zaczął się nią interesować, gdyż Lia okazała
się zupełnym przeciwieństwem typowej księżniczki z muchami w
nosie. To dziewczyna twardo stąpająca po ziemi, sprytna, zdeterminowana i przede wszystkim bardzo pracowita. Męscy
bohaterowie także zasługują na uwagę, bo autorka przedstawiła
ich tak, że intrygują czytelnika już od samego początku.
Narracja poprowadzona została z
perspektywy kilku bohaterów, Lii, księcia oraz zabójcy i może nie
byłoby w tym nic dziwnego, ale autorka tak sobie to wymyśliła, że
przez długi czas nie miałam pojęcia, kto jest mordercą, a kto
księciem. To taka gra, w której sidła od razu dałam się złapać
i cały czas próbowałam odgadnąć, kto jest kim. Nie było to
łatwe, bo autorka tak poprowadziła rozdziały obu panów, że nic
nie było jasne i ciężko było wpaść na odpowiedni trop. Sama
momentami miałam wrażenie, że czegoś nie rozumiem, wracałam to
wcześniejszych rozdziałów z nadzieją, że rozjaśni mi to trochę
sytuację, ale nic z tego, musiałam dalej snuć domysły. Ta zabawa
niesamowicie mnie wciągnęła i intrygowała, bo jak najszybciej
chciałam odkryć prawdę i rozszyfrować mężczyzn. Na całe
szczęście później wszystko stało się jasne, ale i tak ciężko
było mi w to wszystko uwierzyć. Uważam, że to chyba najmocniejszy
atut tej książki i świetnie się przy tych rozdziałach bawiłam,
choć nie ukrywam, że miałam także w stosunku do autorki mordercze
zamiary, za to wodzenie za nos i ciągłe uczucie niepewności.
„Fałszywy pocałunek” to powieść
o pierwszym prawdziwym uczuciu, o przyjaźni, o trudnych wyborach, o
więzach rodzinnych oraz o tradycjach, które przekazywane są z
pokolenia na pokolenie. To naprawdę świetna książka fantasty, z
którą nie można rozstać się, póki nie dotrze się do ostatniej
strony. To historia, która mnie zachwyciła, niezmiernie
zaintrygowała, a zakończenie pozostawiło mnie w totalnym
zawieszeniu i nie wiem, jak wytrzymam, oczekując na kolejną część.
Polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Initium.
Misja Wywiad z Laylą Wheldon
Dziś zapraszamy Was na Misję Wywiad z Laylą Wheldon autorką bestsellerowej powieści Dance. Sing. Love. Miłosny układ. Sandrze najbardziej spodobało się pytanie Aleksandry Niemiec i to do niej powędruje egzemplarz jej debiutanckiej powieści. Serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt z naszym fan page.
Żaneta Haberka
Skąd zaczerpnięta została inspiracja do tej książki?
Skąd zaczerpnięta została inspiracja do tej książki?

Jak w kilku zdaniach przekonała by mnie pani
do przeczytania tej książki?
Jest to książka
opowiadająca o pasji, miłości, muzyce i tańcu. O spełnieniu swoich marzeń ;)
Anna Czajkowska Jaki gatunek literacki uwielbia
Pani czytać?
Nie mam ulubionego. Czytam
właściwie wszystko.
1. Bohaterowie mieli
swoje odzwierciedlenie
w rzeczywistości? James jest Twoim
chłopakiem? ;)
Nie, nie mieli :D James nie jest wzorowany na moim chłopaku ;)
2. Czy właśnie te trzy rzeczy są najważniejsze w Twoim życiu: taniec, śpiew i miłość?

Prócz miłości, to nie
;) Nie śpiewam i nie tańczę. Za to piszę
i słucham nałogowo muzyki :D
Sylwia Waligóra Czy jakaś sytuacja w Pani życiu,
jakiś czynnik miał decydujący wpływ na to, iż postanowiła Pani napisać tę
książkę? To był impuls, czy raczej systematycznie planowane zamierzenie?
To był impuls. Wyłączyłam
filmik, którym się zainspirowałam (ten z American Music Awards z Seleną Gomez
„Same old love”) i od razu zabrałam się za pisanie. W tracie pisania kolejnych
stron, rozdziałów w głowie powstał plan na całą książkę ;)

Edukowanie może nie
koniecznie, ale przekazanie głębszego znaczenia, już tak ;)
Agnieszka E. Rowka 1. Który z tańców jest Pani
ulubionym i dlaczego?
Najbardziej fascynuje mnie
balet. Uwielbiam patrzeć na tańczące baletnice :D
2. Mając możliwość wyjazdu do najbardziej Pani zdaniem egzotycznego kraju na miesiąc sama, bez krewnych przyjaciół wyjechałaby Pani? Co by to wniosło do Pani życia?
Wyjechałabym, jak
najbardziej. Co by to wniosło do mojego życia?
Nie wiem, musiałabym sama się przekonać ;)
Patrycja Kolibaj 1. Jak dobrze wiemy - autor
świadomie bądź tylko podświadomie, wkłada w bohaterów swoje cechy. W związku z
tym... Ile z Layli jest w Livii?
;)

Niewiele, szczerze mówiąc
:D Na pewno to, że obie lubimy filmy
katastroficzne, kawę oraz koty. Z charakteru jest zupełnie inna, podobnie jeśli
chodzi o pasję, życiorys i ulubione rzeczy.
2. Z którym z bohaterów z Twojej książki chciałabyś spotkać się w rzeczywistości? Iść na kawę, piwo, do kina? Jest jakiś bohater, który mimowolnie stał się Twoim ulubionym, Twoją "bratnią duszą"?
2. Z którym z bohaterów z Twojej książki chciałabyś spotkać się w rzeczywistości? Iść na kawę, piwo, do kina? Jest jakiś bohater, który mimowolnie stał się Twoim ulubionym, Twoją "bratnią duszą"?
Sądzę, że ze wszystkimi
bym chciała pójść na kawę czy do kina. Nie mam ulubionego bohatera, nie
umiałabym wybrać tylko jednego :D
1. Dlaczego książka
"Dance, Sing, Love. Miłosny Układ" jest akurat o miłości?
Technicznie rzecz biorąc,
książka jest o tancerce ;) Jest to
romans, bo pewnie czuję się w tym gatunku.
2. Czy do napisania książki musiałaś się specjalnie przygotowywać tzn. czytać o rodzajach tańca, oglądać próby taneczne, szukać informacji na temat miast itp.:?

Tak, jak najbardziej. Nie
jestem tancerką z zawodu, nigdy nie chodziłam też na żadne kursy, więc żeby móc
wszystko dobrze opisać oglądałam filmy, czytałam artykuły, rozmawiałam z
tancerzami i poprawiałam błędy logiczne i techniczne w książce :D
Julka Janiszewska 1. Czy wierzysz w wenę twórczą?
Inaczej mówiąc, czy Twoje pisanie polega raczej na "mam lepszy dzień, może
napiszę coś", czy masz za cel napisanie np.: dwie strony dziennie?
Cóż, można mieć lepsze i
gorsze dni, ale nawet kiedy nic mi się nie chce, to i tak piszę. Wiadomo, że w
takim wypadku napiszę mniej, ale jednak coś powstanie ;) Inaczej w życiu nie napisałabym książki w kilka
miesięcy :D
2. Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
Tak, zdecydowanie :D
Hanna Artychowska Książka cieszy się ogromnym
powodzeniem i zainteresowaniam wśród czytelników. Spodziewała się Pani takiego
debiutu? Wybrana tematyka miała coś wspólnego z Pani pasją czy miłością
Nie, naprawdę się tego nie
spodziewałam :D Jestem w szoku, że moja
książka jest tak dobrze przyjęta przez czytelników.
Kocham muzykę i taniec
(jako widz) oraz rzecz jasna pisanie, więc połączyłam te trzy rzeczy ;)
Paulina Rubin Czy jest jakaś książka (bądź
gatunek) po który nigdy by Pani nie sięgnęła? Jeśli tak, dlaczego?
Sądzę, że nie ma :D
Aleksandra Niemiec Czy byłabyś w stanie napisać
horror, w którym bohaterką byłabyś sama? Czy była być skłonna zmienić Jamesa z
miejscem twojego chłopaka (jeżeli masz), w końcu pewnie obu ich kochasz?
Sądzę, że mogłabym napisać
taki horror, byłoby zabawnie, bo ja w sumie łatwo daję się wystraszyć :D
Nie, mój chłopak jest
wystarczająco uparty i denerwujący i fakt, kocham go, dlatego z nim wytrzymuję
xD A tak na poważnie, nie zamieniłabym
go z nikim, nawet z Jamesem ;)
Wiktoria Piontkowska 1. Jesteś zadowolona z efektów
swojej pracy, czy byś coś jeszcze zmieniła?
😉
2. Dlaczego tak długo czekałaś z wydaniem książki?
😉

2. Dlaczego tak długo czekałaś z wydaniem książki?

Jestem zadowolona i to bardzo :D
Ale ja nie czekałam z wydaniem xD W sumie od razu jak ją skończyłam, zaczęłam
poprawki i potem wysłałam do wydawnictwa ;)
To proces wydawniczy tyle trwał.
Angelica Stojanowska Czy planujesz kontynuację tej
książki czy raczej poszukujesz nowej inapiracji lub już ją masz?
Tak, powstaną dwie kolejne
książki z tej serii. Pracuję też nad fantasy, a w planach mam kolejne romanse
;) Inspiracji mam dużo, ale czasu brak,
żeby wszystko spisać tak szybko :D
Marlena Jedlińska 1. Który z rozdziałów w książce
jest Twoim ulubionym ?
Nie mam ulubionego.
2. Czy zwątpiłaś w swoją książkę w trakcie szukania wydawnictwa?
Nie.
Kasia Abdullah
1. Czy napisanie ksiazki bylo zawsze twoim marzeniem czy to raczej przypadek?
1. Czy napisanie ksiazki bylo zawsze twoim marzeniem czy to raczej przypadek?
Piszę od dawna, zaczęłam
jeszcze w podstawówce, mam już na koncie krótkie i dłuższe opowiadania (jedno
ma ponad 300 stron), więc to nie był przypadek ;)
2. Jaka dalabys rade dla poczatkujacych pisarzy?
Piszcie dla siebie, nie
pod publikę, bo z pisania dla „fejmu” nic dobrego nie wyniknie, a czytelnicy
szybko wychwycą sztuczność, albo popularne schematy.
Izabela Watoła Autorstwo Layli Weldon sugeruje
powieść angielska, czy to celowy zabieg?
Tak, to celowy zabieg.
Okładka książki
kojarzy się z filmem tanecznym... Czy takowy stanowił niejako wzór lub
inspirację do napisania książki?
Nie, ale chciałam na okładce tańczącą
tancerkę.
Iza Wyszomirska 1. "Dance Sing Love. Miłosny układ" to powieść o
miłości. Czy myśli Pani, że w tym temacie powiedziano już wszystko, czy jest to
wciąż temat rzeka, który można jeszcze przedstawić tak, aby czymś zaskoczyć
czytelnika?
Miłość to temat rzeka, na pewno jeszcze wiele przed
nami i nie jeden autor/reżyser nas czymś zaskoczy ;)
2. W Pani książce tematem przewodnim jest miłość i taniec. Który z nich wywołuje u Pani więcej emocji (zarówno podczas pisania poszczególnych wątków, jak i prywatnie). A może nie można tego rozgraniczać?
Sądzę, że muzyka,
więc żaden z powyższych ;)
Julia Stożek 1. Skąd dowiedziałaś się o
Wattpadzie?
Przypadkiem trafiłam na
niego w Google, gdy szukałam zakończonych opowiadań Dramione :D
2. Skąd pomysł na twój nick? Zmieniałaś go kiedyś? :D
Layla, bo lubię to imię i
po arabsku oznacza „piękność nocy”, „noc”, a ja jestem sową i piszę po nocach. Nazwisko
mam z generatora nazwisk, spodobało mi się ;)
Na Wattpad mam ten
pseudonim od samego początku.
Amelia Mrowiec Czy podczas pisania książki miałaś
"załamania" np. myślałaś że pisanie nie ma już sensu?
Nie, nie miałam tak nigdy
:D
Chciałabyś być na
miejscu głównej bohaterki?/ Podczas pisania czułaś się jakbyś ja była?
Raczej nie :D Podoba mi
się, że tyle podróżuje i spełnia swoje marzenia, ale swoje przeżyła i nie wiem,
czy bym chciała być na jej miejscu
Żaklina Tometczak 1. Czy EditoRed planuje dalszą
współpracę z tobą?
Tak.
2. Podobno miałaś inny pomysł na tytuł, jaki?
„Fioletowe bzy i
whisky” :D
Mieszko Pugowski Sandra, czy kiedyś zdenerwowałaś
się tak na swojego bohatera, że miałaś ochotę go zabić w książce?
Oj tak…. xD
Drugie, czy kiedyś
chciałaś dać kogoś z rzeczywistości do książki i coś z nim zrobić?
Nie, nie miałam takich
chęci.
Martyna Kozłowska
Pisząc książke, wiele razy zastanawiałaś się czy to co robisz ma sens?
Pisząc książke, wiele razy zastanawiałaś się czy to co robisz ma sens?
Ani razu, szczerze mówiąc
:D Pisanie to moja pasja, piszę od lat i
aż do tego roku nie myślałam, że to tak na poważnie, więc nie miałam takich
myśli ;)
Dominika Hrefna Gdyby była taka możliwość, z jakim
bohaterem z książki chciałaby Pani zamienić się rolami, i dlaczego?
Nie, nie chciałabym.
Jak widzi Pani swój
dalszy rozwój pisarski?
Mam w planach wydać całą
serię DSL, a potem zobaczymy.
Alicja Forajter Czy jeśli mogłaby pani zmienić
płeć głównych bohaterów (tancerz zakochany w piosenkarce) zrobiłaby to pani?
Raczej nie, dobrze jest
tak, jak jest ;)
Czy pisząc książkę opierała się pani na własnych doświadczeniach czy to wszystko fikcja?
To wszystko fikcja :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)