Miłość po sąsiedzku - Belle Aurora - Fragment powieści

Miłość po sąsiedzku - Belle Aurora - Fragment powieści

Prolog
Ślub


Biały Królik jest pełen gości weselnych. Patrzę na parę młodą.
Tyle szczęścia. 
Z uśmiechem spoglądam na swoją najlepszą przyjaciółkę, ciężarną Valentinę, która tańczy ze świeżo upieczonym mężem, Nikolaiem. Na pierwszy taniec wybrała piosenkę Amazing Cassie Davis.
Jest idealna. 
Nik przyciągnął Tinę do siebie, a teraz delikatnie pociera nosem o jej nos i szepcze coś do ucha. Ona w odpowiedzi uśmiecha się, przymykając powieki. Przewracam oczami. 
Co za osły.
Miłość zmienia ludzi w głupców. Bez dwóch zdań.
Poznali się ponad rok temu. Początkowo Tina wypierała uczucia, jakie wobec niego żywiła. Zostali przyjaciółmi, ale gęste napięcie seksualne pomiędzy nimi można było kroić nożem. 
Żeby nie przedłużać. Moja kochana, najlepsza przyjaciółka przez dwa tygodnie obserwowała Nika przez okno swojego butiku Safiry, gdy wychodził na papierosa z Białego Królika – klubu, którego jest właścicielem. Na widok jego skrzywionej twarzy Tinie robiło się smutno.
A ta kobieta nie lubi być smutna. 
Postanowiła więc anonimowo wysłać Nikowi cukierki wraz z liścikiem. Gdy teraz o tym wspominamy, śmieje się. Wtedy jednak była przerażona, ponieważ Nik wysłał swojego brata, Maksa, by przyprowadził do niego osobę, która napisała liścik. Tina nie zauważyła bowiem, że skreśliła go na firmowym papierze Safiry. Reszta to już historia. 
Razem tworzą całość. 
Patrząc na Tinę, nigdy nie domyślilibyście się, jak wiele wycierpiała w swoim krótkim życiu. Jej mama i córka zginęły w tym samym wypadku, co na długo pogrążyło ją w żałobie. 
Mnie również. 
Mieszkałyśmy w Kalifornii. Wspólnie tam dorastałyśmy. Nasi rodzice pochodzą z Chorwacji oraz przyjaźnią się, co jakimś sposobem również nas uczyniło przyjaciółkami. Większość dzieciństwa spędziłam z Tiną, która jest czystym złotem. Kocham ją najbardziej na świecie. Wierzy, że ocaliłam jej życie, kiedy wprowadziłam się do niej po śmierci mamy i córki, ale prawda jest inna. To ona uratowała mnie.
Nic nie łamie serca tak bardzo, jak widok najdroższej przyjaciółki staczającej się na samo dno. Zamknęła się w sobie. Mieszkanie w Kalifornii tylko wszystko pogarszało, zatem przeprowadziła się do Nowego Jorku. Dopiero po dwóch latach spakowałam swoje graty, by za nią pojechać. Nigdy więcej nie chcę doświadczać życia bez Tiny gdzieś w pobliżu. Wykańczało mnie. 
Nie jestem kimś, kogo nazwalibyście „miłą osobą”. W najlepszym razie toleruję ludzi. 
Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli pokonacie mur, którym odgradzam się od przyjaźni, wchodzicie do gry.
Ale Tina jest dla mnie bardzo ważna. Dzięki niej chcę być lepszą osobą. Po tym, co przeszła, powinna być wrakiem człowieka, lecz ona codziennie przypomina mi, że życie toczy się dalej i trzeba za nim nadążać. W przeciwnym razie porwie nas jego zdradliwy nurt. 
Rozglądam się po barze. Lola z Trikiem stoją objęci. Nic nowego. 
Lola z całego serca kocha Trika. To mądra, lojalna, kochana kobieta. On jednak ma problemy z określeniem się. Nie jestem pewna dlaczego. Straszny z niego osioł, lecz też jest kochany, a do tego zabawny. Trudno nie śmiać się z jego okropnych żartów. Zdecydowanie coś ukrywa, ale dopóki nam tego nie zdradzi, na pewno nie dowiemy się, o co chodzi.
Mój wzrok pada na Maksa i Mimi, którzy siedzą z Ceecee, córką Maksa. Max i Ceecee śmieją się z czegoś, a Mimi marszczy brwi. Z pewnością to właśnie jej dotyczy żart. Uśmiecham się. Max i Ceecee mieszkają z Tiną oraz Nikiem, dlatego często ich widuję. 
Kocham wszystkie te osoby.
Max to dobry przyjaciel, a oprócz tego potrafi przywołać ludzi do porządku. Ceecee natomiast jest rozkoszna, aż ma się ochotę ją zjeść. Niestety w dzieciństwie uległa wypadkowi, po którym została sparaliżowana. Oboje są więc świetnym dowodem na to, że życie toczy się dalej i wcale nie musi być złe. 
Mimi, znana także jako Meems, od czasu mojej przeprowadzki do Nowego Jorku bardzo się zmieniła. Wcześniej była gburowata. Wiecie, bez kija nie podchodź. Ale odkąd zaczęłyśmy się przyjaźnić z chłopakami, częściej się uśmiecha, a także więcej śmieje. 
Chłopaki, o których mowa, to… cóż, chłopaki. Grupa składa się z Nika, jego brata Maksa, ich kuzyna Trika oraz starego przyjaciela z dzieciństwa, Ducha.
Duch. 
Niech go diabli. 
Tak, do diabła z nim.
Jest do mnie podobny. Też niespecjalnie towarzyski. To oznacza, że nie łączy nas przyjaźń. 
Koleś jest wielkim wrzodem na mojej dupie. Wykorzystuje każdą okazję, by wyszeptać mi do ucha coś, przez co tracę nad sobą panowanie. 
A wiele mi do tego nie trzeba. 
Tak naprawdę ma na imię Asher. W zeszłym roku mieliśmy swój „moment”. Czy można tak nazwać to, że zaciągnął mnie do pustej salki konferencyjnej, zerwał ze mnie majtki, po czym zerżnął na stole, a ja błagałam o więcej? Jeśli tak, to owszem, mieliśmy swój moment. Z tym że ta sytuacja była jednorazowa. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym wydarzeniu. Uwielbiam seks, a z nim uprawiałam zdecydowanie najlepszy w swoim życiu, i nie obawiam się go, o ile nie ma problemu z zabezpieczeniem.
Nie nazwałabym siebie szmatą. Po prostu dobrze dogaduję się ze swoją wewnętrzną zdzirą. A wiecie co? Ona wymiata. 
Ale z ciebie głupek. 
Nienawidzę się za to, że oglądam się za Duchem. Nawet jeśli robię to ukradkiem. 
Facet jest nieznośny. To skończony palant. Nie słyszał o dobrym wychowaniu. Wcale. 
Więc dlaczego nie potrafisz przestać myśleć o jego małym?
Boże. Jestem beznadziejna. 
Czyjeś ramię obejmuje mnie i ściska. Kiedy podnoszę głowę, widzę swoich rodziców. 
– Wspaniałe wesele, prawda? Tak się cieszę z Valentiną. – Mój tata nie mówi najlepiej po angielsku. 
Mieszka w Ameryce od trzydziestu lat, a nadal ma mocny akcent. Nie on jeden. W głosie Marka, ojca Tiny, również go słychać. Pracują z Chorwatami, większość ich przyjaciół także pochodzi z Chorwacji, więc zapomnieli o byciu Amerykanami. Choćby troszkę. 
Mama szturcha tatę.
– Boris, nie mów przy Natalii o ślubie. Wiesz, jaka ona jest. – Mama z kolei cholernie dobrze posługuje się angielskim. Zachowuje się nieco melodramatycznie. Nie żebym ją winiła. Wychowywanie trzech w gorącej wodzie kąpanych córek musiało przecież pozostawić w niej ślad. Kiedy miałam osiemnaście lat, tata próbował oddać moją rękę miłemu Chorwatowi, więc gdy tylko zaczyna temat małżeństwa, po prostu odchodzę.
Zerka na mamę.
– Ana…
– Boris – przerywa mu.
Tata wydyma wargi, po czym odwraca wzrok.
Mama: 1 – Tata: 0.
– Widzę Ninę przy barze. Chyba pójdę się z nią napić. – Wykorzystuję szansę, by odejść. 
Robię może ze dwa kroki, gdy woła: 
– Pamet u glavu! Nemoj mi sramotit! 
Uśmiecham się pod nosem. Już dawno tego nie słyszałam. Dosłownie oznacza: Myśl głową! Nie przynieś mi wstydu! Każde chorwackie dziecko słyszało to w trakcie dorastania i pewnie nadal tak jest. Ja słyszę ciągle, chociaż mam niemal dwadzieścia dziewięć lat!
Moje siostry stoją przy barze, flirtując dość otwarcie z blondwłosym barmanem.
Jest naprawdę przystojny, lecz nie w ten zmysłowy sposób. Po prostu wygląda elegancko. 
Widziałam go kilka razy, ale nie wiem, jak ma na imię. Co sobotę wszyscy spotykamy się w Białym Króliku. Nik załatwił nam stałe wejściówki VIP, a nawet lożę!
Chichoczę w myślach, gdy postanawiam zachować się jak prawdziwa suka. Zepsuję im zabawę. 
Z najlepszym uwodzicielskim uśmiechem na twarzy staję pomiędzy siostrami, po czym nachylam się nad ladą w stronę barmana.
– Cześć. – Przechylam głowę, przyglądając mu się, jakbym naprawdę widziała go pierwszy raz. Zabawę czas zacząć. – Na pewno jesteś tu nowy. Inaczej z pewnością bym cię zapamiętała. – Delikatnie przygryzam mały palec, eksponując swoje naturalnie pełne usta.
Mężczyzna gapi się na moje wargi, przełyka ślinę i odpowiada zduszonym głosem:
– Cześć. – Chrząka, po czym próbuje jeszcze raz: – Cześć. W zasadzie to ja cię znam, Nat. Przychodzisz tu w każdą sobotę z dziewczynami z Safiry. 
Przybieram swoją najlepszą, wyrażającą upokorzenie minę. Nachylam się jeszcze bardziej, żeby mógł zobaczyć mój dekolt. 
– Wybacz. Może będę mogła ci to jakoś wynagrodzić…
– Stefan. Ale wszyscy mówią na mnie Szeryf. – Całuje moją dłoń. 
Ja natomiast całuję koniuszek jego środkowego palca i przesuwam nim leciutko po dolnej wardze. Stefan delikatnie rozchyla usta, po czym się spina. Wygląda, jakby cierpiał. 
– Pozwól, że kiedyś ci to wynagrodzę… Szeryfie – szepczę, a potem mrugam i odchodzę, zostawiając za sobą wściekłe siostry. 
Haha… i co wy na to, zdziry?
Moje relacje z siostrami są oparte na miłości oraz nienawiści. Kochamy się nienawidzić. Wszystkie wyglądamy podobnie, mamy ten sam charakterek, a także jesteśmy bardzo porywcze. Ale kochamy się na zabój i gdyby ktoś skrzywdził którąś z moich sióstr, musiałby za to odpowiedzieć przede mną. I moją pięścią. Wielokrotnie. 
Idę do łazienki. Tam od razu słyszę, że ktoś wymiotuje.
– Wszystko gra? – wołam.
– Tak! Maleństwo nie lubi, jak mama za dużo tańczy.
Biedna Tina.
Chichoczę. 
– Albo to, albo po prostu szuka uwagi. 
Tina też chichocze.
– Zupełnie jak ciocia Nat!
Wyduszam z siebie najbardziej fałszywy śmiech, na jaki mnie stać. Brzmi trochę jak rechot staruchy. Tina wybucha śmiechem w kabinie, ale zaraz znów zaczyna wymiotować. Biedactwo ma mdłości przez cały dzień. Pamiętam, że miała dokładnie takie same dolegliwości, kiedy była w ciąży z Mią, swoją zmarłą kilka lat temu córeczką. 
– Przynieść ci lemoniady? – pytam.
Jęczy. 
– Tak, poproszę, skarbie – odpowiada zachrypniętym głosem. 
Przed wyjściem przeglądam się kontrolnie w lustrze. Uwielbiam swoje włosy. Są długie i lekko pofalowane. Ostatnio przefarbowałam je z niezwykle ciemnego fioletu na wściekłą czerwień. Dzięki czerwonym wydatnym wargom, zielonym oczom oraz ciału o przyjemnych krzywiznach, łatwo można by mnie pomylić z Jessiką Rabbit. A ja uwielbiałam odgrywać rolę uwodzicielki. 
Wychodzę z łazienki, zmierzając w stronę baru, do moich nieszczęśliwych sióstr. 
– Co to, do diabła, miało oznaczać, zdziro? – syczy moja starsza siostra, Nina.
– Właśnie, on już tu nie wróci, bo zafiksował się na tobie, małpo – sarknęła młodsza, Helena.
Ach, tyle miłości. 
Gdy ktoś widzi nas razem, bez problemu może stwierdzić, że jesteśmy siostrami. Mama rodziła nas rok po roku. Różnimy się tylko kolorem włosów. Nina zafarbowała swoje na blond, a Helena na czarno. 
Nina jest fryzjerką i prowadzi własny salon w Kalifornii. Nienawidzę płacić za fryzjera w Nowym Jorku, skoro siostra mogłaby obciąć mnie za darmo. Helena z kolei jeszcze studiuje. Chce zostać fizjoterapeutką. 
– Odwalcie się, suki. Jak na dłoni było widać, co usiłujecie osiągnąć. Przestańcie się ośmieszać – mówię półgębkiem. 
Gdyby ktoś spojrzał na nas z boku, zobaczyłby trzy rozmawiające, uśmiechnięte siostry. Nikt by się nie domyślił, jak do siebie mówimy. Ale każde przekleństwo czy inwektywa wypowiadane są niemal z czułością. Macie moje słowo. 
Nina uśmiecha się, obejmując mnie ramieniem. 
– Wpadłam mu w oko bez dwóch zdań. Nie wtrącaj się, wiedźmo. 
Helena śmieje się fałszywie, popychając lekko Ninę.
– Och, proszę cię, nikomu nie podobają się dziewczyny z wąsikiem. 
Wszystkie wybuchamy śmiechem, po czym obejmujemy się nawzajem w talii. Naprawdę się kochamy, lecz okazujemy to w dziwny sposób. 
– Może powinnyśmy zrobić naszą siostrzaną sztuczkę – żartuję. – Wiecie, jeśli chcesz jedną z nas, musisz wziąć wszystkie. 
– Jasne, bo jedna zdzira to za mało, musi mieć trzy – odpowiada Nina. 
– Pewnie – droczy się Helena. – Możemy zaprosić mamę i tatę, żeby sobie popatrzyli. 
Spoglądamy na siebie, krzywiąc się.
– Fuuuj. 
Mija nas Stefan, więc krzyczę:
– Szeryfie, potrzebuję lemoniady. Na cito. Panna młoda ma mdłości. 
Zatrzymuje się gwałtownie, odwraca, a przede mną w magiczny sposób pojawia się lemoniada. 
Odbieram butelkę, całuję siostry w policzki i wracam do łazienki. Przekazuję napój pod drzwiami, a Tina woła:
– Huuura! Koniec z cuchnącym oddechem. 
Chichoczę.
– Chcesz, żebym z tobą posiedziała, skarbie? 
– Nie – odpowiada natychmiast. – Nie ma nic gorszego, niż słuchanie, jak ktoś wymiotuje. Chociaż nie, jest. Wąchanie czyichś wymiotów! 
Poddaję się.
– No dobra. Gdybyś mnie potrzebowała, dzwoń, mam przy sobie telefon. 
Wychodząc z łazienki, wpadam na kogoś. Z impetem. Niemal upadam, ale silne ramię łapie mnie w pasie i mocno trzyma. 
Głowa mi się kołysze. Nagle czuję się lekka. Zamykam oczy, oddychając głęboko.
O cholera.
Znam ten zapach. Fantazjuję o nim. Unoszę powieki, po czym skupiam wzrok na gnojku przede mną.
Duch patrzy na mnie z troską na twarzy. 
– W porządku, ślicznotko?
Nienawidzę tego, że uwielbiam, gdy mnie tak nazywa.
Nadal zamroczona, wypalam głupio:
– Ładnie pachniesz. 
Oklaski, proszę. Brawo.
Przyciska mnie do piersi. Jest innej postury niż Nik – szczuplejszy, ale prawnie równie wysoki, a także dobrze zbudowany. Ma smukłe ciało pływaka, a przy tym szerokie bary. Gdy czuję jego mięśnie, moja wagina zaczyna tańczyć. Rozczochrane blond włosy wyglądają na idealnie ułożone, choć przeczesuje je dłonią co jakieś pięć minut. W smokingu i muszce prezentuje się szokująco przystojnie. W ciepłych brązowych oczach dostrzegam iskierki rozbawienia. 
– Tak? – odpowiada cichym, chrapliwym głosem, a potem pochyla się, zanurzając nos w moich włosach. Zaciąga się zapachem. – Cóż, muszę przyznać, że ty też, ślicznotko. 
Prostuję się szybko i warczę:
– Boże, czemu jesteś takim dupkiem?!
Znikam, zanim będzie miał szansę odpowiedzieć.
To było niestosowne.
Zamknij się, mózgu.


Wesele powoli się kończy, a ludzie rozchodzą. Jest druga w nocy. 
Siedzę przy barze i flirtuję z Szeryfem, który szybko się przede mną otworzył.
Łatwo się z nim rozmawia, jest zabawny oraz atrakcyjny. Przez chwilę zastanawiam się, dlaczego nigdy wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. 
A potem przyglądam mu się uważniej. To wysoki, muskularny, brązowooki blondyn.
Duch.
Wygląda jak Duch. Właśnie dlatego.
A ja nie chcę imitacji Ducha. Miałam go prawdziwego, dzięki czemu wiem, jaki jest dobry. Nie da się go podrobić. 
Stefan ujmuje moją dłoń.
– Wybacz, Nat. Muszę posprzątać. Wspaniale mi się z tobą rozmawiało. Mam nadzieję, że powtórzymy to w sobotę. – Całuje mnie w rękę, a ja delikatnie się do niego uśmiecham. 
– Ja też. Nie udawaj nieznajomego, Szeryfie. 
Zamierzam wstać, lecz ktoś nagle obejmuje mnie w talii. Kiedy unoszę wzrok, widzę Ducha spoglądającego na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Rozwiązana mucha wisi mu przy kołnierzyku. 
Sexy. 
– Tańczymy. Już – rozkazuje. 
A potem obejmuje mnie mocniej i zaciąga na parkiet. Znajdujemy się na nim tylko my dwoje. Zarzuca sobie moje ręce na szyję, po czym przysuwa się bliżej. Jedną dłoń kładzie na moich plecach, a drugą niemal na tyłku. 
Nie jestem pewna, co robić, więc reaguję w najlepiej znany mi sposób. Gniewem. 
– Co z tobą jest nie tak? – syczę.
Mruga. Marszczy brwi, a oczy mu błyszczą.
– Ze mną? Co jest, kurwa, nie tak z tobą? 
Auć. 
Nie lubię, gdy jest na mnie zły. Co tym razem zrobiłam?
– Ze mną wszystko jest w porządku. Bawię się. – Przewracam oczami, wzdychając. – Będziemy się tak zachowywać za każdym razem?
Duch przestaje się kołysać. Odpowiada ostro:
– To nie ja się tak zachowuję, Nat. To ty. Odkąd… Jesteś dziesięć razy wredniejsza niż zwykle. Dlaczego nie rozumiesz – pochyla się, po czym szepcze: – że to coś dla mnie znaczyło? Sprawiło, że mam ochotę poskromić twoją wewnętrzną bestię. Oprzeć cię o stół i zniewolić, bo to na ciebie działa. – Przesuwa wargami po moim uchu. – Zmieniasz się z tygrysa w mruczącego kociaka. A mnie się taka podobasz. Zresztą, podobasz mi się w każdej odsłonie, ślicznotko. Myślisz, że odstraszysz mnie tym wrednym zachowaniem? Nic z tego. W ten sposób jedynie jeszcze bardziej mnie podniecasz. 
Odsuwam się, patrzę mu w oczy, po czym chrypię:
– Sądzę, że powinniśmy się unikać. 
Potrząsa powoli głową, uśmiechając się krzywo.
– A ja sądzę, że powinniśmy się pieprzyć. Dzisiaj. 
Żołądek mi się zaciska, a w majtkach robi się mokro na samą myśl, że mogłabym znów zrobić to z Duchem. 
Uciekaj od niego, idiotko! 
Opuszczam głowę i potrząsam nią.
– Nie – szepczę. – To był błąd. Nigdy więcej się nie powtórzy. Muszę iść. Proszę, zostaw mnie w spokoju. 
Duch się spina. 
– Jeśli właśnie tego chcesz, ślicznotko – odpowiada cicho. 
Gdy patrzę mu w oczy, zamieram. Nie wygląda na zdenerwowanego. Raczej na zranionego oraz zrezygnowanego. 
Nie rozumiem. 
Serce mi się ściska.
– Proszę. Nie pasujemy do siebie. Musimy zacząć się unikać. 
Marszczy brwi, kiwając głową. Puszcza mnie, po czym odchodzi. 
A ja czuję się samotna i zgorzkniała. 
Dlaczego to zrobiłam?
Bo w przeciwnym razie zakochałabyś się w nieodpowiednim mężczyźnie, który i tak by cię zostawił.
Ano tak.
Dzięki, mózgu.

Misja Wywiad z Moniką Joanną Cieluch

Misja Wywiad z Moniką Joanną Cieluch

Zapraszamy na Misję Wywiad z Moniką Joanną Cieluch. Na końcu wywiadu znajdziecie informację, do kogo pofrunie egzemplarz książki. 


Iza Wyszomirska 
1. Jaką narrację lubi Pani jako czytelnik/autorka najbardziej? Czy zgadza się Pani, że w pierwszoosobowej można wyrazić więcej, bardziej zbliżyć się do bohaterów?
2. W jednej z recenzji przeczytałam, że "Mężczyzna z tuszem na dłoni" zawiera wiele znanych nam cytatów. Czy ma Pani swój ukochany cytat/sentencję? 

Uwielbiam narracje w trzeciej osobie i z punktu widzenia autora uważam, że to właśnie narrator wszechwiedzący daje pisarzowi największe możliwości w opisywaniu uczuć bohaterów. Nie do końca rozumiem, co kryje się w zdaniu, że w powieści „Mężczyzna z tuszem na dłoni” zawartych zostało wiele znanych cytatów, bo jeśli mnie pamięć nie myli, to w całej historii występują dwa cytaty i w obydwóch przypadkach ich autorem jest Walt Disney. To właśnie jeden z nich należy do moich ulubionych: „ Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać.”  



Bożena Osowiecka 
1. Z kim najchętniej wybrałaby się Pani na pieszą wycieczkę w okolicy Grudziądza przegryzając miętową czekoladę i rozprawiając o książkach N. Sparksa?

Uśmiechnęłam się czytając to pytanie :) Długo myślałam nad odpowiedzią, która w zasadzie powinna być oczywista, bo w tym miejscu wypada bym wspomniała moją przyjaciółkę – Kasię, z którą uwielbiam przemierzać grudziądzkie uliczki. Problem natomiast polega na tym, że Kaśka zdecydowanie nie zaczytuje się w powieściach Sparksa! Natomiast jest wspaniałym słuchaczem, więc śmiem myśleć, że wytrwałaby te długie godziny mojego paplania o książkach, jeśli uraczyłabym ją miętową czekoladą ;) 



Hanna Wysyk
1. Czy ma Pani pomysł na rozwinięcie tej historii w następnej książce? Bardzo ciekawi mnie motyw tatuaży w książce, czy Pani również je posiada?

Hania i Kuba pojawią się zarówno w drugiej, jak i trzeciej części cyklu. Przypomną o sobie Czytelnikom i zaskoczą ich całkiem miłym epilogiem, który będzie wspólnym zakończeniem dla wszystkich części. W kwestii tatuażu napiszę tylko, że posiadam jeden, dokładnie taki sam i w tym samym miejscu, co główna bohaterka powieści Mężczyzna z tuszem na dłoni.



Dorota Falęcka 
1. Czy uważa Pani, że tatuaże to bezsensowne oszpecanie ciała, trudne do zlikwidowania, czy też piękna sztuka, będąca środkiem artystycznego wyrazu? Jest Pani osobą publiczną, pracuje Pani słowem, czy słowa krytyki działają na Panią demotywująco czy też konstruktywnie, stara się Pani nie reagować i dalej robi swoje czy też zastanawia się nad każdą krytyczną uwagą?

Nigdy nie pomyślałam o tatuażach jako o sposobie na oszpecenie ciała. Wychodzę z założenia, że każdemu z nas ma prawo podobać się coś zupełnie innego. Kwestią istotną natomiast jest fakt, że należy odnosić się z szacunkiem do ludzi o guście odmiennym niż nasz własny. Skoro ktoś tatuuje swoje ciało, ja zawsze będę to odbierać jako jego sposób na wyrażenie siebie do którego ma po prostu prawo.
Jeśli chodzi o słowa krytyki, to jeszcze takie do mnie nie dotarły, zapewne wszystko przede mną. Nic tak nie działa demotywująco na mój proces pisania, jak bardzo pozytywne recenzje. Może to wydać się niedorzeczne, ale wówczas myślę sobie, że skoro moja ostatnia powieść zebrała tak dobre recenzje, to już nie jestem w stanie stworzyć nic lepszego. Wówczas muszę odczekać kilka tygodni aż echo premiery ucichnie i odpocząć, by móc zacząć pisać z nowymi siłami.



Kinga Grabowska 
1. Jaki jest dla Pani najtrudniejszy etap pisania książki?
2. Gdyby mogła się Pani porównać do kawy to jaką by Pani była?

W pisaniu książki najtrudniejsze dla mnie jest rozstanie się z bohaterami, którzy żyli w mojej głowie przez długie miesiące. Odczuwam wówczas pustkę i ogólnie nie nadaję się do życia przez kilka pierwszych dni po zakończeniu historii. Gdybym miała porównać się do konkretnej kawy, na pewno byłabym małą czarną z wyraźnym smakiem, taką, która stawia na nogi i dodaje energii na cały dzień.



Kinga Salamon 
1. Czy chciałaby Pani napisać kiedyś z kimś książkę w duecie? 2. Gdyby jutra miało nie być, jak wyglądałoby Pani dziś ?

Hmm…raczej nie chciałabym pisać w duecie, ponieważ do swojego pisania podchodzę jak do pasji, to znaczy: piszę, kiedy mam na to ochotę, kiedy moja dusza tego potrzebuje. Nie potrafię tworzyć pod przymusem, albo z deadlinem w tle. W duecie zawsze są jakieś ramy, których trzeba się trzymać i terminy, dlatego taka współpraca byłaby dla mnie prawdziwym utrapieniem. 
Gdyby jutra miało nie być, dzisiejszego dnia nie wypuściłabym dzieci ze swoich ramion nawet na krótką chwilę.



Jolanta Ostaszewska 
1. Kto miał największy wpływ na Pani zamiłowanie do literatury i na to kim Pani jest dzisiaj? 2. Jaki gatunek literatury króluje na Pani półkach?

Miłości do książek nauczyła mnie moja mama i  również jej zawdzięczam to, kim dzisiaj jestem. W znacznym stopniu wychowała mnie i moich braci bez wsparcia taty i myślę, że wyszło jej to całkiem dobrze. Jeśli chodzi o moją prywatną biblioteczkę, to przyznaję, że króluje w niej romans. Jestem dumną posiadaczką całej twórczości N. Sparksa i to do jego powieści najczęściej wracam zimowymi wieczorami. 



Agnieszka Ewelina Rowka 
1.Jaki był pierwotny tytuł i okładka?
2.Czy może Pani zdradzić zarys fabuły kolejnej książki?

Tytuł powieści został niezmieniony natomiast ostateczna okładka książki różni się od pierwotnej tylko  rodzajem czcionki, którą został napisany tytuł. Kolejna powieść będzie równie emocjonalna, życiowa ale Czytelnicy znajdą w niej także delikatny wątek paranormalny i sensacyjny.



Justyna Grześkowska – Szewczyk 
Witam moje pytania: 1. ''Czy wyraziłaby Pani zgodę na ekranizację, którejś powieści, która by to była i dlaczego? Od którego reżysera/rki przyjęłaby Pani taką propozycję?. 2. Czy bohaterowie książki ''Mężczyzna z tuszem na dłoni'' wzorowani są na znanych Pani osobach? 3. W jakie miejsce na świecie zabrałaby Pani swoje książki i dlaczego??

Jeśli znalazłby się chętny reżyser do zekranizowania którejś z moich powieści z pewnością zgodziłabym się na współpracę i zaproponowała mu Miłość szeptem mówioną. Dlaczego? Bo to powieść wielowątkowa przedstawiająca losy dwóch pokoleń, z tajemnicą w tle, mnóstwem humoru i emocji. Myślę, że mogłaby spodobać się szerszemu gronu odbiorców.
Wszyscy bohaterowie Mężczyzny z tuszem na dłoni są fikcyjni i do ich stworzenia nie zainspirowali mnie ludzie z mojego otoczenia. 
Gdzie mogłabym zabrać swoje książki? Pojęcia nie mam…



Honorata Jamroży 
1.Czy podczas pisania ma Pani gotowy szablon/pomysł na książkę, czy jednak historia powstaje w trakcie pisania? Uwielbiam herbatę i bez niej nie wyobrażam sobie dnia, a jak jest w Pani przypadku? Woli Pani kawę czy herbatę?

Przystępując do pisania mam w głowie ogólny zarys historii, która czasem nieznacznie ewoluuje zaskakując tym nawet mnie samą ;) Zdarza się, że zakończenie różni się od tego, które pierwotnie miałam w swoim zamyśle, ale w ogólnym ujęciu fabuły staram się trzymać kurs, który obrałam zasiadając do pisania.
 Każdy dzień zaczynam od kawy natomiast  kończę go w towarzystwie herbaty. Nie potrafiłabym zdecydować, czy kocham bardziej kawę czy herbatę.



Magdalena Faltyn 
1. Który z bohaterów pani książki jest pani najbliższy sercu ?
Kiedy zrodziła się w pani chęć napisania książki ?

Jeśli rozmawiamy o Mężczyźnie z tuszem na dłoni to zdecydowanie moje serce należy do Jakuba Jasińskiego.  Ten nieco pogubiony w życiu chłopak z mojego rodzinnego miasta, wpisał mi się w duszę i serce i obawiam się, że zostanie tam na zawsze. I jeszcze te jego tatuaże….Uwielbiam!
Pomysł napisania książki o młodych ludziach podejmujących próbę zmierzenia się z emigracją i dorosłością pojawił się w mojej głowie bardzo spontanicznie podczas wykonywania obowiązków domowych. Wraz z pomysłem zrodziła się potrzeba spisania nowej historii na kartach powieści i podzielenia się nią z Czytelnikami.



Beata Musiał 
1. Czy pisząc książki obyczajowe trudno jest oprzeć się schematom? W jaki sposób przekonałaby Pani kogoś, kto nie przepada za czytaniem do przeczytania Pani powieści?

A jaki jest schemat książki obyczajowej? Przyznam szczerze, że nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie, bo to, co dla Pani może być schematem, dla mnie stanowić może coś zupełnie odmiennego. Może najłatwiej będzie mi odpowiedzieć w ten sposób: zawsze staram się stworzyć książkę do napisania której zainspirowało mnie życie, a nie lektura powieści spod pióra koleżanki po fachu. 
Czy można próbować przekonać kogoś, kto nie lubi czytać do przeczytania książki? Pewnie można, ale czy jest w tym sens? Czytanie powinno być balsamem dla duszy, relaksem po ciężkim dniu dlatego, jeśli ktoś nie kocha obcować z książką nie próbowałabym go zachęcić do jej przeczytania. I nie ma w tym przypadku znaczenia, czy rozmawiamy o mojej książce, czy też o światowym bestsellerze. Zwyczajnie cenię sobie to, że każdy z nas ma prawo być inny, mieć odmienne od moich zainteresowania i pasje.

Serdecznie dziękuję każdemu z osobna za wzięcie udziału w Misja Wywiad, a Sylwii za jego zorganizowanie. Było mi bardzo miło móc odpowiedzieć na Wasze pytania. Gdybym mogła podarowałabym książkę każdej z Was…
Tymczasem Mężczyzna z tuszem na dłoni wpada w łapki Pani  Doroty Falęckiej. Serdecznie gratuluję i życzę miłej lektury.
Zapowiedź patronacka - Miłość po sąsiedzku - Belle Aurora

Zapowiedź patronacka - Miłość po sąsiedzku - Belle Aurora

Asher „Duch” Collins i Natalie Kovac spędzili ze sobą namiętną noc. Noc, o której oboje nie potrafią zapomnieć. W takim razie dlaczego tak trudno jest im przebywać w swoim towarzystwie? Nie ma szans na to, że dojdą do porozumienia, więc postanawiają iść każde swoją drogą. I jakimś cudem kończą bliżej siebie niż kiedykolwiek wcześniej. Czy przyjaźń wystarczy tej dwójce?
Hold you close - Corinne Michaels, Melanie Harlow (PATRONAT MEDIALNY)

Hold you close - Corinne Michaels, Melanie Harlow (PATRONAT MEDIALNY)

„Ian Chase złamał mi serce, kiedy miałam siedemnaście lat. Kolejne osiemnaście lat mojego życia spędziłam, nienawidząc go.

Ułatwia mi to jego bezczelny wyraz twarzy oraz fakt, że prowadzi życie playboya. Nie mogę tego nie zauważać, ponieważ mieszka obok mnie. Za każdym razem, gdy widzę, jak wychodzi z basenu – niemal nagi i nieprawdopodobnie seksowny – czuję, że gotuje się we mnie krew.

Zawsze uwielbiałam go nienawidzić.

Nigdy nie planowałam, że będę go potrzebowała.

London Parish jest najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry, ale nie powstrzymało mnie to przed zakochaniem się w niej.

Mamy za sobą skomplikowaną przeszłość. Wszystko, co nas łączy, to fakt, że jesteśmy rodzicami chrzestnymi trójki uroczych dzieci mojej siostry. Lecz nasze życie zmienia się za sprawą tragicznego wydarzenia.

Teraz staramy się wychowywać dzieci, które kochamy, pogodzić się z niewyobrażalną stratą oraz zwalczyć rodzące się między nami pożądanie.

Moje życie wywróciło się do góry nogami, więc ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ożywianie dawnych uczuć.

Nieważne, jak mocno bym ją trzymał, i tak nigdy nie będę mógł jej zatrzymać.”


„Hold you close” to powieść, w której się zakochacie, a rozstanie z bohaterami będzie wręcz bolesne. To przepiękna historia, która już od samego początku wzrusza, chwyta za serce i zostawia w nim świat. Autorki stworzyły coś wyjątkowego, coś co chwyta nas w swoje macki, coś co dostarcza ogromu emocji i niesamowitych wrażeń. Myślę, że o tej historii przez długi czas nie zapomnicie.

W książce poznajemy trzydziestopięcioletnią London oraz trzydziestosiedmioletniego Iana. Ona jest najlepszą przyjaciółką jego siostry i łączy ich wspólna przeszłość. Kiedyś darzyli się uczuciem, jednak teraz nie mogą na siebie patrzeć i kiedy mogą, schodzą sobie z drogi. Jednak niewyobrażalnie wielka tragedia, która spada na nich, jak grom z jasnego nieba, zmusza ich do połączenia sił i do zaopiekowania się trójką dzieci, których bezpieczny świat rozpadł się bezpowrotnie. Czy ta dwójka będzie umiała zakopać topór wojenny i stanie na wysokości zadania? Czy uśpione uczucia powrócą, by wywrócić ich świat do góry nogami? Czy Ian kolejny raz podejmie złą decyzję i pozwoli odejść kobiecie, którą kocha? Tego musicie dowiedzieć się sami.

"Dlaczego nadal istnieje ta iskra między nami? Jak to możliwe, aby kogoś nienawidzić i nadal pragnąć jego rąk?"

Zakochałam się w tej historii oraz w jej bohaterach i z zapartym tchem śledziłam ich pełną emocji historię. To książka, która wzrusza, skłania do refleksji nad ulotnością życia, ale także bawi, bo uwierzcie mi na słowo, że przepychanki między bohaterami nie raz wywołają uśmiech na waszych twarzach. Cieszę się, gdy w książkach, które poruszają bolesne tematy, pojawia się szczypta humoru, która wszystko równoważy, dzięki temu emocje nie przytłaczają, ale bez wątpienia i tak czujemy je całym sobą. W książce pojawia się także trójka świetnych dzieciaków, których świat rozpadł się milion kawałków. Stracili rodziców, a takie przeżycie ciężkie jest nawet dla dorosłego człowieka. Każdy z nich inaczej radził sobie z bólem i naprawdę nie można było nad ich losem przejść obojętnie. Serce mnie się krajało, gdy czułam cierpienie, ból i żal, jaki towarzyszył tym dzieciom na co dzień. Nie mam wątpliwości, że ich pokochacie i razem z nimi będziecie trzymać kciuki, by London i Ian odnaleźli drogę do swoich serc i zapewnili im nowy oraz kochający dom.

"Zraniłem ją i złamałem jej serce, ale ja kurwa zniszczyłem siebie w tym samym czasie. Nigdy o tym nie wiedziała."

„Hold you close” to powieść, którą polecam Wam z całego serca. To niezwykle emocjonująca historia o przyjaźni oraz miłość. Książka pełna bólu, cierpienia, która wzrusza, chwyta za serce, ale i daje nadzieję. Historia bohaterów uświadamia, że sekrety i tajemnice nigdy nie prowadzą do czegoś dobrego oraz że warto wybaczać i dawać drugą szansę, bo nigdy nie wiemy, kiedy skończy  się nasze życie… 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Winna - Alicja Sinicka

Winna - Alicja Sinicka


„Wendy ma dopiero 25 lat, a czuje się tak, jakby była w potrzasku. Z jednej strony kontroluje ją jej własny ojciec i wpędza w poczucie niekończącej się winy. Z drugiej zaś mężczyzna, którego pokochała jak nikogo wcześniej, zadaje jej cios prosto w serce.

Wydaje się, że mężczyźni z jej życia skutecznie i konsekwentnie ją ranią i raz za razem zawodzą. Jednak Wendy mimo to postanawia dać szansę Jimowi, przystojnemu wojskowemu, który przypadkiem trafia do jej pogmatwanego życia. Czy będzie on szansą Wendy, aby w końcu była szczęśliwa?

Jim pozornie okazuje się wszystkim, czego Wendy potrzebuje. Jednak mężczyzna może wcale nie mieć tak dobrych zamiarów, jak mogłoby się wydawać. Może się okazać, że jej dotychczasowe troski będą błahostką wobec zagrożenia życia jej bliskich.

Romans z wątkami sensacyjnymi, który porywa od pierwszych stron!”

Alicja Sinicka kupiła serca wielu czytelników, w tym moje swoją debiutancką powieścią „Oczy wilka”. Gdy dowiedziałam się, że wydawnictwo Kobiece, wydaje jej kolejną książkę, wiedziałam, że koniecznie będę musiała ją przeczytać. I tym razem Alicji Sinickiej udało się mnie zaciekawić i przenieść na karty powieści, bym jako niemy bohater obserwowała pełną emocji i napięcia historię Wendy.

„Winna” to książka, którą można uznać niewątpliwie za romans, w którym pojawia się sporo intryg i wątków sensacyjnych. Osobiście uwielbiam taką literaturę, więc naprawdę świetnie spędziłam przy tej książce czas. I choć książka jest małym grubaskiem, bo ma pond 400 stron, to dzięki lekkiemu stylowi autorki przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. To książka, przy której nie można się nudzić, a emocje wylewają prawie z każdej strony. To historia, w której nic nie jest oczywiste, pojawiają się nieoczekiwane zwroty akcji, a dreszczyk napięcia towarzyszy nam do ostatniej strony. Autorka wie, jak zaciekawić czytelnika, by ten nie chciał nawet na chwilę odłożyć książkę na półkę. 

Na początku akcja książki toczy się dość leniwie, ale myślę, że to przemyślany zabieg autorki, by uśpić czujność czytelnika. Później wszystko się zmienia, nabiera tempa i pojawia się wiele zwrotów akcji i zawirowań. Przyznam się Wam szczerze, że do końca nie byłam pewna, kto tak naprawdę jest chorym psychopatą. Jak już pisałam wyżej, zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło i było prawdziwą wisienką na torcie.

Dużym plusem książki, jest pierwszoosobowa narracja, dzięki której mamy możliwość w stu procentach poznać Wendy oraz zaznajomić się z jej myślami, jej obawami oraz możemy na własnej skórze poczuć wszechogarniający ją strach. Myślę, że ją polubicie i będzie trzymać kciuki, by dziewczyna znalazła w sobie siłę do czekającej ją walki…

„Winna” to powieść, którą serdecznie Wam polecam. W tej książce znajdziecie świetne połączenie romansu z sensacją i jestem przekonana, że historia Wendy porwie Was w głąb fabuły już od pierwszej strony.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Na scenie. Rytm - Vi Keeland

Na scenie. Rytm - Vi Keeland

„Dwóch seksownych rockmanów i ona

Lucky to prawdziwa szczęściara. Umawia się z najprawdziwszą gwiazda rocka. Dylan Ryder jest bożyszczem nastolatek, który ze wszystkich zakochanych w nim fanek, zwrócił uwagę właśnie na nią.

Wydaje się, że jej związek jest idealny, dopóki nie pojawia się inny muzyk, Flynn Beckham. Ten rockman jest równie seksowny jak Dylan i wzbudza w Lucky zakazane uczucia. Pokusa staje się trudna do zniesienia, tym bardziej, że wszyscy wyruszają w tę samą trasę koncertową.

Zakazane myśli, gesty i słowa kuszą coraz bardziej, a Lucky czuje, że stąpa po cienkiej linie. Jednak może się okazać, że jej chłopak Dylan wcale nie jest taki idealny, jak jej się wydawało, a Flynn może być tym, który przyspieszy bicie jej serca i rozpali jej ciało.”

No cóż… „Rytm” to kolejna książka Vi Keeland, przy której świetnie spędziłam czas. Tym razem autorka przeniosła mnie do świata muzyki, gorących rockmenów i wszechobecnego pożądania.  Historia Lucky i Flynna zaciekawiła mnie już od pierwszych stron i mimo przewidywalności, to zaciekawienie utrzymało się aż do ostatniej strony. Duży wpływ na to ma styl, jakim operuje autorka. Vi pisze z niebywałą lekkością, historie są ciekawe, zabawne i przede wszystkim gorące oraz namiętne. Według mnie są to najważniejsze elementy dobrego romansu, więc książkę mogę Wam tylko i wyłącznie polecić. 

Drugi tom serii Na scenie zawiera historię Lucky i Flynna, którego miałyśmy przyjemność poznać już w poprzedniej części, bo to on był bohaterem reality show, w którym miał poznać miłość swojego życia. Jednak jak to często w życiu bywa, kobieta, do której coś poczuł, zakochała się w kimś innym. Teraz Flynn oddaje się temu, co kochana najbardziej, czyli muzyce. Wreszcie jego zespół ma szansę zaistnieć, bo wyruszają w trasę koncertową z popularnym zespołem. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie pewna dziewczyna… Już od pierwszej chwili Lucky zawróciła w głowie Flynnowi, jednak okazało się, że to dziewczyna Dylana, wokalisty zespołu, z którym wyruszają w trasę. Na domiar złego i Lucky tam będzie. Czy będą umieli zatrzymać rodzące się między nimi uczucie? Czy na pewno Dylan, jest mężczyzną, z którym powinna być Lucky? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Myślę, że polubicie bohaterów i to nie tylko tych głównych, ale i niektórych drugoplanowych. Flynn to przystojny oraz seksowny mężczyzna, który ma duży talent, ale co najważniejsze ma ogromne serce. To cudowny facet, który na pewno zawróci niejednej z Was w głowie. Lucky to młoda kobieta, która ma względnie poukładane życie. Krok po kroku realizuje swoje marzenia, a jej chłopakiem jest gwiazda rocka, w której podkochiwała się już jako nastolatka. Mogłoby się wydawać, że Lucky ma wszystko to, czego mogłaby chcieć od życia każda młoda kobieta. Jednak tak prawdę powiedziawszy, to tylko pozory... No i jest jeszcze Dylan, zapatrzony w siebie dupek, który cały czas mnie tylko irytował. Naprawdę bardzo polubiłam Flynna oraz Lucky  i kibicowałam im w ich trudnej drodze do szczęścia. 

Polecam Wam tę powieść z czystym sumieniem. Historia Lucky i Flynna bawi, miejscami wzrusza, a pożądanie pojawiające pomiędzy bohaterami rozpala zmysły. Nie raz podczas czytania przyda się Wam zimny prysznic... 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
W kajdankach miłości - K. Bromberg

W kajdankach miłości - K. Bromberg

„Książka ta rozpoczyna serię Życiowi bohaterowie, kolejną trylogię pióra K. Bromberg. Jej tytułowymi bohaterami są trzej przystojni bracia Malone. Jeden z nich, Grant, od najwcześniejszych lat przyjaźnił się z rezolutną i śliczną Emmerson Reeves. To właśnie „Emmy” była jego najlepszą przyjaciółką, z którą spędzał każdą wolną chwilę. I nagle wszystko się skończyło. Niespodziewany dramat, złamana obietnica i krótkie pożegnanie. Dziecięca radość i wspólne zabawy odeszły w przeszłość. Dziewczyna zniknęła z życia Granta na dwadzieścia długich lat. Nie zdołała jednak uciec z jego serca.

Kiedy spotkali się ponownie, byli zupełnie innymi ludźmi. Ona stała się piękną kobietą, pełną życia, zuchwałą i odważną. On natomiast przeobraził się w atrakcyjnego mężczyznę noszącego policyjny mundur. Taki mężczyzna mógł spełnić każde kobiece marzenie o prawdziwym bohaterze. Grant szybko zdaje sobie sprawę, że kocha tę dziewczynę i jest w stanie zrobić wszystko, by odzyskać jej przyjaźń i zdobyć serce. Emmy jednak dalej nie chce go znać, choć dawny towarzysz dziecięcych zabaw ogromnie jej się podoba i rozpala w niej prawdziwy ogień. Spędzają razem jedną noc, po której Grant ma na zawsze zniknąć z Reeves...

Czy zakochany bohater zdoła wygrać z demonami przeszłości i odzyskać uczucia Emmy? Oto ekscytująca i emocjonalna historia! Przekonasz się, jak szybko może runąć uporządkowane i poukładane życie, gdy wtargnie w nie prawdziwe uczucie, jak trudno naprawić błędy popełnione wiele lat temu i jak wielką, cudowną moc posiada miłość, przyjaźń oraz troska o ukochaną osobę. Nie oderwiesz się od tego poruszającego romansu aż do ostatniej strony!
Nie liczy się jej przeszłość. Ważne jest tylko prawdziwe uczucie!”

Swoją dzisiejszą recenzję zacznę dość nietypowo. Jestem czytelnikiem, który chyba zawsze odkłada książkę na półkę, po dotarciu do ostatniego zdania, które opisuje historię bohaterów, a jak wiemy w prawie każdej książce znajduje się coś więcej, chociażby podziękowania lub kilka słów od autora. Ja naprawdę bardzo rzadko poświęcam czas, by przeczytać tych kilka zdań, ale akurat po skończeniu tej historii, naszła mnie myśl, że może warto przeczytać to, co miała do powiedzenia czytelnikom autorka. Przyznam się szczerze, że spodziewałam się zwyczajowych podziękowań i kilku informacji na temat kolejnych części tej serii. Jednak K. Bromberg delikatnie mnie zszokowała, bo okazało się, że pewne i bolesne przeżycia z historii Emmy i Granta oparte są na autentycznych wydarzeniach z przeszłości autorki. Przyznam się Wam szczerze, że historia bohaterów nie raz mnie wzruszała, ale te kilka słów, które napisała Bromberg dla swoich czytelników, wywołało we mnie potok łez. Czytając te słowa, w brutalny sposób poczułam, że książki to nie tylko fikcja literacka, a złe rzeczy, które spotykają bohaterów, niestety mogą przydarzyć się każdemu z nas…

K. Bromberg to autorka, które nie tworzy tylko i wyłącznie słodkich i cukierkowych romansów. Jej książki prócz historii miłosnych zawierają w sobie jakąś ogromną głębię, dzięki której opowieść bohaterów staje się nam bliska i przezywamy ją całym sobą. Poza tym autorka nie boi się poruszać trudnych i bolesnych tematów, które jeszcze kilka lat temu były tematem tabu i bardzo często wszystko, co wiązało się przemocą, czy wykorzystywaniem seksualnym było zamiatane pod dywan. Teraz na całe szczęście mówi się o tym coraz więcej i coraz głośniej, a i autorzy bardzo często poruszają takie tematy w swoich książkach. Historia Emmy i Grant to piękna opowieść o prawdziwej przyjaźni, miłości, oddaniu oraz okrutnym dzieciństwie, na jakie nie zasłużyło sobie żadne dziecko. Zapewniam Was, że ta historia przetoczy się przez Was niczym emocjonalne tornado i przez długi czas o niej nie zapomnicie.

Jeżeli chodzi o głównych bohaterów, to ich kreacja wyszło autorce genialnie. Bardzo polubiłam Emmy, dziewczynę, która w dzieciństwie przeszła piekło. Teraz gdy jest już młodą kobietą, nadal nie może poradzić sobie z demonami przeszłości, a ponowne spotkanie Granta, przyjaciela z dzieciństwa nasila wszystkie objawy. Emmy chciałaby trzymać się od niego z daleka, ale przecież niełatwo odejść od kogoś, kto przed laty był najważniejszą osobą w jej życiu. Jeżeli chodzi o Granta, to myślę, że każda z Was go pokocha. Ten mężczyzna już jako dziecko udowodnił, że jest bohaterem. Uratował swoją przyjaciółkę, choć niestety przez to rozstał się z nią na długie lata.  Teraz gdy ponownie ją spotkał, postanowił, że już więcej nie pozwoli jej odejść i jeżeli będzie musiał, kolejny raz ją uratuje. Muszę się Wam przyznać do tego, że Grant naprawdę stał się bliski memu sercu, rozumiałam jego decyzje, jego postępowanie i czasami odnosiłam wrażenie, że słucham prawdziwego człowieka, a nie fikcyjnego bohatera. Jak już wyżej napisałam, kreacja głównych bohaterów wyszła Bromberg świetnie, niestety nie mogę tego samego napisać o postaciach drugoplanowych, w szczególności chodzi mi tutaj o młodszych braci Malone. Myślę, że autorka potraktowała ich troszkę po macoszemu i jak dla mnie przemyciłam za mało informacji na ich temat. Dostałam tylko taki ogólny zarys, który tylko w minimalnym stopniu mnie zaciekawił. Niemniej jednak czekam na tomy, w których będę mogła bliżej ich poznać.

K. Bromberg kolejny raz zaserwowała mi emocjonalną jazdę rollercoasterem, nigdy nie mogłam przewidzieć, czym zaskoczy mnie na kolejnej stronie, czy to będą wzloty, czy może jednak upadki. Niejednokrotnie smagała mnie uczuciami, tymi dobrymi, ale także i złymi, które wręcz kipiały i wylewały się z kart powieści. Uwielbiam przeżywać książkę razem z jej bohaterami, a w przypadku tej historii, było już tak od pierwszej strony. Ta historia mną zawładnęła i trzyma mnie w swoich szponach do tej pory. Niecierpliwie czekam na kolejne tomy, by poznać kolejnych przystojnych i wspaniałych bohaterów.
Autorka nie ułatwia życia swoim bohaterom, co chwila rzuca im kłody pod nogi, sprawdza ich wytrwałość oraz wolę walki. Cała seria kipi namiętnością, jest pełna pasji, nieujarzmionego pożądania, ale także pełna bólu, cierpienia oraz łez. Jednak wszystko jest wyważone, tworzy spójną i piękną całość. Zakochałam się w tej historii i w jej bohaterach, bo autorka pokazała mi czym tak naprawdę jest i jaką moc ma prawdziwa miłość. Miłość nieidealna, za to umiejąca pokonać wszystkie potwory i demony. Miłość oczyszczająca, pokazująca sercu drogę do odrodzenia i nowego początku.

Polecam Wam tę książkę z całego serca. To przepiękna historia o miłości oraz o walce z demonami przeszłości. To opowieść, która uświadomiła mi, że tylko od nas zależy, czy nasza historia będzie mieć happy end. 

Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Editio Red.
Wielkanoc z Kobiecymi recenzjami - Konkurs nr 12

Wielkanoc z Kobiecymi recenzjami - Konkurs nr 12

W naszym ostatnim konkursie możecie zawalczyć o dwa tomy serii Po drugiej stronie Agnieszki Janiszewskiej. Zasady konkursu, jak zawsze są bardzo proste, wystarczy, że:

*dodacie nasz blog do obserwowanych
*w komentarzu wyrazicie chęć udziału w zabawie
Będzie nam także miło jeżeli polubicie nasz facebookowy fan page Literatura kobieca-co czytać? oraz fp sponsora nagrody Wydawnictwo Novae Res..

Konkurs trwa do 23 kwietnia, a wyniki pojawią się w ciągu trzech dni. Czas oczekiwania na nagrodę to trzydzieści dni i wysyłamy ją tylko na terenie Polski. Zastrzegamy sobie prawo do zmian w regulaminie konkursu. Biorąc udział w konkursie, wyrażacie zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych przez osoby prowadzące bloga. Powodzenia!



Tylko Twoja - Anna Crevan Sznajder (Patronat medialny)

Tylko Twoja - Anna Crevan Sznajder (Patronat medialny)

Ponownie miałam okazję spotkać się z bohaterami książki Anny Crevan Sznajder Niczyja, w drugiej części tej powieści zatytułowanej Tylko twoja. Jak wypadło owo spotkanie i jak potoczyły się dalsze losy bohaterów, przekonajcie się sami.

"Im bardziej próbowałam zapomnieć, tym gorzej mi to wychodziło. Czy ramiona innego były dobrym pomysłem na złamane serce? Tylko czyje tak naprawdę miałam wybrać? Czyja miłość da mi zapomnienie i pozwoli być szczęśliwą? Któremu miałam wreszcie powiedzieć: jestem TYLKO TWOJA?"

Pierwsza część powieści Niczyja urzekła mnie oryginalną fabułą i miejscem akcji, którym jest Japonia i tą szczególną relacją, która wiąże autorkę z tym krajem. W drugiej części książki jest już tego trochę mniej, choć akcja nadal dzieje się w Japonii, ale dla całej fabuły nie jest to już tak istotne. Nie zmienił się mój stosunek do głównej bohaterki. Tak jak była irytująca w pierwszej części, tak pozostała i w drugiej, a konkretniej jej niezdecydowanie przyprawiało mnie o ból zębów ;) No ale cóż, jeśli ma się do wyboru dwóch takich facetów jak Ann, to nic dziwnego, że nie jest łatwo się zdecydować. ;) 
Cała fabuła tej części kręci się wokół jej wyborów i pozwolę Wam ocenić osobiście czy są one trafne. Szczerze mówiąc, mi samej jest ciężko osądzić czy ostatecznie podjęła odpowiednią decyzję, gdyż każdy z jej wybranków miał w sobie to coś, co ją pociągało.  Myślę, że niejedna z Was zamarzy o facecie ( najlepiej jednym ;)) z takimi cechami charakteru, jakie posiadali zarówno Kenji, jak i Koichi.

Ogólnie rzecz biorąc, muszę przyznać, że Tylko Twoja nie zrobiła na mnie już takiego wrażenia jak pierwsza część, co nie znaczy oczywiście, że nie wrato dać jej szansy. Jest jednak coś w tej części, co wyszło Annie Sznajder wręcz genialnie moim zdaniem. Mianowicie na końcu książki pokusiła się o napisanie alternatywnego zakończenia Niczyjej. I to jest strzał w dziesiątkę! Napisane w krótkich, ale treściwych rozdziałach przeżycia głównej bohaterki, przeplatane retrospekcjami z niedalekiej przeszłości. Całość bardzo emocjonalna i zaskakująca. Osobiście nie potrafiłabym przewidzieć takiego rozwiązania.

Podejrzewam, że nie muszę za bardzo zachęcać fanów twórczości Anny Crevan Sznajder do przeczytania tej powieści, a szczególnie tych, którzy czytali jej pierwsza część i ciekawi są jak potoczyły się losy Ann, Kenjego i Koichi. Mi nie pozostaje nic innego jak poczekać na kolejną, a zarazem ostatnią część Trylogii uczuć i mam nadzieję, że autorka mnie jeszcze zaskoczy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i wydawnictwu WasPos.

Misja Wywiad z Anną Partyką Judge

Misja Wywiad z Anną Partyką Judge

Zapraszamy na Misję Wywiad z Anną Partyką Judge. Nagrodę za najciekawsze pytanie otrzymuje Agnieszka Piszczatowska. Prosimy o kontakt na fp :)


Aleksandra Miczek
Które uczucie w Pani życiu znalazło się na krawędzi?

Wiara i  zaufanie.


Anna Kamińska-Szpachta
Co zainspirowało cię do napisania tej książki?

Inspiracją było wiele rozmów z ciepiącymi kobietami. Zwierzały się, opowiadały, wobec czego zauważyłam potrzebę napisania takiej książki. Na zadane przeze mnie pytanie o sens, okrzyknęły ,że to doskonały pomysł. Książka, w której  kobiety znajdą „swoje” historie i spojrzą na nie z dystansu. Może odszukają sposób , drogę rozwiązania swoich problemów.

Czym dla ciebie są uczucia, o których piszesz w książce?

Opisywane uczucia są dla mnie  czymś, co doskonale znam. Przeżyłam je sama. Przeszłam długi proces odrzucenia, wychodzenia z impasu „po”.


Zuzanna Bluszcz
Nie znam książek Pani autorstwa więc zapytam prosto z serducha. Od jak dawna pisze Pani książki i czy było to marzeniem z dzieciństwa czy tak po prostu wyszło czyli tzw zrządzenie losu?

Piszę od wielu, wielu lat. Na początku nie były to jednak powieści))) Zaczynałam od króciutkich form, wierszy, opowiadań, prozy poetyckiej…
W wieku lat niespełna 14 zostałam zaproszona do współpracy z klubem literackim, gdzie miałam przyjemność i niezwykłą okazję poznawać teksty innych autorów, spotykać pisarzy i poetów wydających swoje dzieła, krytyków literackich. Obcowanie i praca z nimi dały mi wspaniałe lekcje. Musze tu wspomnieć także o nauczycielce języka polskiego, która umiejętnie kierowała moimi zainteresowaniami.
Podsumowując: pisałam od dziecka! )))

Inspiracją dla fabuły książki dla wielu autorów jest życie ,czy dla Pani również?

Inspiracji szukam wszędzie. Faktycznie samo życie niesie nam podpowiedzi. Wystarczy dokładnie słuchać i obserwować. Staram się to robić. 
W jakiej formie lubi Pani spędzać czas wolny ?
Uwielbiam aktywne życie. Zdrowy styl. Dlatego każdą wolną chwilę poświęcam na ćwiczenia, spacery, jogę, Nordic Walking, pływanie, zdrową kuchnię, gotuję i piekę. Słucham muzyki, tańczę, śpiewam ( wprawdzie teraz tylko dla siebie, ale zawsze…), co jeszcze lubię? Dobre , spokojne kino, dające do myślenia. Uwielbiam czytać książki!))) Ale nade wszystko spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi. 


Dorota Falęcka
Czy zdarzyło się Pani, że miała w głowie tysiąc pomysłów, a przystępując do pisania nagle w głowie pojawiła się pustka? 

Jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłam))) Każdą ciekawą myśl zapisuję, gdziekolwiek się da. Nie wystarczy ich  chować i trzymać w głowie, bo faktycznie uciekną. Kiedy siadam do pisania zwykle mam konkretny pomysł w głowie, „podpowiadają” mi w pisaniu  karteczki, notesy i notatki. Prowadzą mnie w jakimś konkretnym kierunku. Po jakimś czasie wracam do napisanego tekstu i go weryfikuję. Jest to niezwykle ważne i konieczne.

Czy ma Pani jakiś temat tabu, na który nie można byłoby z Panią porozmawiać, a co za tym idzie temat tabu, którego czytelnik nigdy ujrzy w Pani książce?

Nie mam tematów tabu do rozmów. Jestem osobą otwartą, reformowalną ( hahaha! ) i uwielbiam rozmawiać z czytelnikami. Natomiast czytelnik nie przeczyta u mnie o morderstwach, o horrorystycznym podejściu do życia. 


Agnieszka Piszczatowska
Każdy z nas znajdował się na krawędzi uczuć, nie wie czy zawrócić, czy pójść inną drogą czy uważa Pani, że człowiek potrafi wszystko wybaczyć, zapomnieć i zacząć od nowa bez żalu, urazy? 

Człowiek to niezwykle złożona natura. Skomplikowane istnienie. Moim skromnym zdaniem każdy z nas potrafi wybaczyć. Pytanie jest: czy chce wybaczyć? Uważam ,że powinniśmy wybaczyć, aby odciąć coś niedobrego od siebie.  Wybaczenie jest takim narzędziem do odcinania traumatycznych zdarzeń czy uczuć. Im szybciej uda się nam wybaczyć, tym szybciej oczyszczą się myśli i sposób postrzegania otaczającego nas świata. Świat się skończył, nie zwalił, ludzie żyją dalej, kochają się, uczą, bawią. Możemy w tym wszystkim uczestniczyć ponownie, kiedy tylko oczyścimy swoje serce ze złych myśli i doświadczeń. Pozwólmy sobie obrać własny, dobry kierunek )))

Sześć kobiet z różnymi doświadczeniami,czyli takie jak my, czy w tej książce zawarła Pani przesłanie dla nas byśmy potrafiły spróbować być szczęśliwe po przejściach,byśmy dały sobie szansę i że w każdym wieku jeszcze możemy zacząć od nowa? Co Pani chce nam uświadomić, pokazać?

Super pytanie))) Dziękuję ))) 
Tak, tak, tak. Napisałam tę książkę, aby pokazać ból i traumę, ale tylko po to, aby wyciągnąć do kobiet pomocna dłoń. Uświadomić, że jest nas wiele takich po ciężkich doświadczeniach , ale dla każdej z nas świeci słońce! Wystarczy się rozejrzeć, otrząsnąć. Spróbować podnieść po upadku pod przytłaczającymi doświadczeniami. 


Katarzyna Kejtterr Witek 
Bach czy Beethoven? A może Vivaldi ? 

Bach? Owszem.. Beethoven- jak najbardziej, Vivaldi- też ! A także inni … Ale na pierwszym miejscu jest Mozart! 

Największe marzenie rzecz jasna takie którym możesz się podzielić publicznie :)

Największym,  jest marzenie o ekranizacji jakiejś z moich powieści))) Ale pssst! 


Paulina Pamuła
Aniu, jeśli Twoje życie byłoby książką, to jak chciałabyś żeby wyglądała jej okładka?

Klasyczna elegancja z charyzmą i kolorami , które nie krzyczą, ale przyciągają jednak uwagę)))

Wiem, że uwielbiasz bawić się neologizmami - czy umieszczasz je również w swoich powieściach?

Staram się je wtrącać gdzie mogę, bez szkody dla treści ))) 


Jolanta Ostaszewska
Co Pani myśli na temat odpowiedzialności autora za decyzje czytelnika, który zasugerował się przeczytaną lekturą? 

Hmmm… ciężko odpowiedzieć. Postaram się jednak do tego ustosunkować. Do każdej nowej rzeczy po jaką sięgamy otrzymujemy instrukcję obsługi. Czy uważa Pani, że do książek powinny one być również dołączane? Gdyby autor miał brać odpowiedzialność prawną i emocjonalną za niesione treści w swoich opowieściach, jak miałyby się treści horrorów, kryminałów, thrillerów do życia? Książki nie powinny sugerować złych wyborów, ale tylko te dobre. Niemniej, autor nigdy nie wie kto sięgnie po jego powieść. Nie może więc odpowiadać za postępowanie czytelników. Idąc do księgarni czy dokonując zakupów przez internet pierwszym naszym krokiem jest przeczytanie recenzji, opisu, streszczenia…jeśli gatunek i treści nam nie odpowiadają, nie kupujemy. Jeśli natomiast podejmujemy decyzje o zakupie i przeczytaniu książki, sami nakładamy na siebie odpowiedzialność za powstałe w naszych głowach i myślach  sugestie wynikające z poznawania danej treści.

Jaka literatura gości na Pani półkach?

Moją dość obszerna biblioteczkę stanowią pozycje z zakresu literaturoznawstwa, słowniki, biografie, poezja, powieści obyczajowe, literatura faktu, komedie w języku angielskim, ale także powieści historyczne, psychologiczne, kilka romansów… i od niedawna …kryminały! Sama się zdziwiłam))) Jak widać całe spektrum. Lubię różnorodność.


Kinga Grabowska 
Gdyby mogła Pani wcielić się w rolę krytyka, którą książkę oceniłaby Pani najlepiej, a którą najgorzej?

Domyślam się, że chodzi tu o dokonanie oceny moich powieści?
Pierwsza czyli Puzzle znalazłaby się na końcu. I choć ją lubię , to dziś z innego pułapu doświadczenia, podeszłabym do niej w zupełnie inny sposób. Zmieniłabym ją, ale cóż…
Na pierwszym miejscu postawiłabym chyba tę ostatnią , „Na krawędzi uczuć”. Zabrałam się do niej z innym nastawieniem i zdecydowanie  większą wiedzą. Wciąż się uczę))))

Jest Pani poetką czy łatwo było zacząć Pani pisać książki? Czy ktoś Panią do tego zmotywował? A może to było Pani wielkie marzenie?

Nikt mnie nie motywował do pisania powieści. Nie było to również moim wielkim długoletnim marzeniem. Owszem , uważam się za poetkę, co nie zmienia faktu ,że zajmując się inną formą wyrazu przestałam nią być. Nadal piszę wiersze. 
Myślę, że dzięki pisaniu wierszy nauczyłam się sporo. Przede wszystkim wykreślania wielu fragmentów))) Pisania ich od nowa. Inaczej, tak , aby w jak najbardziej korzystny sposób pokazać, przekazać opowiadane emocje. W wierszu główną myśl buduje się opierając się na rytmie dobieranych słów i ich wieloznaczności, atmosferą nadaje się obraz jaki czytelnik powinien zobaczyć, kieruje się ukłony do wrażliwości czytelnika.  Natomiast w tekście beletrystycznym należy pokazać bohatera i jego konflikty, przeciwnika, sposoby rozwiązania problemów. Im konkretniej , tym powieść jest ciekawsza. Do tego dążę. Powieść pozwala mi wejść w inną interakcje a czytelnikiem. Pozyskuję również innego czytelnika. Kocham to co robię. To spełnianie siebie. Słowo ma moc. Słowo niesie piękno. 


Justyna Grzesikowska-Szewczyk 
''Czy była kiedyś Pani na krawędzi uczuć?? Jeśli tak czy takie uczucie wniosło coś do Pani życia?" 

Tak, zdecydowanie przeżywałam ten nierówny taniec balansowania na krawędzi. I kolejne TAK, te doświadczenia wniosły wiele zrozumienia do mojego życia. Zrozumienia samej siebie. Czego tak naprawdę chcę i na ile mnie stać. Nigdy nie wiemy jak bardzo jesteśmy silne, dopóki życie tego od nas nie zażąda. Doświadczanie uczuć z krawędzi  wzmocniło moją świadomość a jednocześnie odporność.

''Czy spotkała pani kiedyś osobę, który jest rzeczywistym odzwierciedleniem tytułowej bohaterki"? Co ma ona z nią wspólnego?''

Domyślam się , że pytanie dotyczy bohaterki z ostatniej powieści „Na krawędzi uczuć”? Opisałam  w niej sześć kobiet. Każda z wymienionych bohaterek ma w sobie cząstkę istniejącej , rzeczywistej osoby. Do pisania tej powieści przystąpiłam po przeprowadzeniu wielu rozmów i  wywiadów z kobietami, które doświadczyły bolesnych przeżyć. Jednak dla dobra powieści oraz bezpieczeństwa powierzonych mi tajemnic musiałam pozamieniać , zreorganizować powieściową rzeczywistość.


Agnieszka Ewelina Rowka
Aniu jakie motto towarzyszy Twemu życiu?

Motta życiowe zmieniają się w zależności od etapu życia, naszej o nim wiedzy i samoświadomości. 
„Nie czyń nikomu tego, co tobie nie jest miłe” – to chyba uniwersalna prawda życiowa, ale także przesłanie , jakie podał nam XIV Dalajlama : „ Czas zawsze upływa, minuta po minucie, sekunda po sekundzie. Wraz z czasem upływa nasze życie. Nikt tego nie zatrzyma. Jednakże, jedna rzecz jest w naszych rękach, a jest nią to, czy będziemy marnować ten czas, który mamy, czy nie, czy będziemy trwonić go w sposób negatywny, czy spożytkujemy go w konstruktywny sposób. Upływ czasu w naszym życiu jest taki sam dla nas wszystkich, jak również istnieje podstawowa równość pomiędzy tymi z nas, którzy są częścią tego czasu. Różnica leży w naszym stanie umysłu i motywacji”.
„Bądźmy lepsi od samych siebie z dnia wczorajszego”.   
Generalizując, uważam że powinniśmy się kierować miłością, a życie  nasze i bliskich stanie się lepsze. 

Kochana jak sobie radzisz ze smutkami, gorszymi dniami kiedy słońce zakrywają burzowe chmury i masz wszystkiego dość?

Smutki i słabsze dni dosięgają każdego z nas. Mam taki swój rytuał wyganiania rozterek. PO pierwsze wyciszyć myśli poprzez medytacje i jogę. Po drugie: przewietrzyć myśli podczas spaceru, najlepiej intensywnego spaceru. Po trzecie wprowadzenie do swego wnętrza dźwięków muzyki klasycznej. Posmakowanie jej każdym zmysłem. 
Tak „odświeżona” mogę spojrzeć na problem z zupełnie innej perspektywy!


Magdalena Moruś
Sztuka pisania książki, przypomina sztukę gotowania. Trzeba odpowiednich przypraw, składników aby gościom danie smakowało. Moje pytanie brzmi:
Jakich składników, przypraw Pani do swoich książek dodaje aby czytelnikowi "smakowała" Pani książka??

Ma Pani całkowita rację. Pisanie książki to jak gotowanie potrawy. Mamy podstawę, bazę  składników oraz różne dodatki i  przyprawy. Tak samo jest w pisaniu powieści. Głównym kręgosłupem powieści jest bohater. To ona lub on nadają historii  podstawę do snucia całej reszty, czyli konfliktów, zdarzeń i ich tła, dialogów, opisów , języka… to składowe elementy każdej potrawy jaką jest książka. Do tego musi dojść odpowiednia doza autentyczności, aby czytelnik zechciał się wgryźć w strukturę powieściowej potrawy)))

Wiem, że pisze Pani kolejną książkę (wiewiórki dobrze pracują? jakie wątki się w niej znajdą: romans, wątek historyczny, kryminalny czy może jeszcze coś innego, nowego?

Taaak, wiewiórki dobrze pracują ))) W powstającej powieści znajdą się wątki historyczne wymieszane z legendą, sensacyjne zakrawające na dobrą przygodę,  ale też i trochę romansu. Jak świat może istnieć bez  miłości? Myślę, że umiejscowienie akcji jest dość ważnym elementem tej historii))) 
I małe zadanie ode mnie Proszę za pomocą wiersza zareklamować swoją najnowszą powieść "Na krawędzi uczuć"
Ojojoj! A to dopiero zadanie! )

Pękło gładkie lustro naszego wczoraj
Tysiące odłamków
Wykrzywiają twoje i moje dzisiaj
W pustej ramie
Nie ma jutra
Pójdę do szklarza.


Monika Łukomska
Jaki jest Pani ulubiony pisarz?

Nie mam tylko jednego pisarza, po którego książki sięgam chętnie. Jest ich wielu. W każdym etapie życia zachwycałam się innymi twórcami. Wymienię tu  kilku pisarzy, którzy dotarli do mego serca w ciągu ostatnich lat: Paulo Coelho, Jonathan Carrol, niezmiennie Aleksander Dumas, Hanna Greń, Jaume Cabre, Carlos Zafon i jego Cień wiatru zrobiła na mnie  wielkie wrażenie, niezmiennie Mały książę- Saint Exupery ( wracam do niego często ) , Adele Parks czy Guillaume Musso…uffff mogłabym tak wyliczać. Jest ich wielu. 

Co lubi Pani robić oprócz pisania książek?

Muzyka wypełnia mnie od dziecka. Jestem muzykiem, ukończyłam Akademię muzyczną. Jestem też nauczycielem. Prowadziłam wiele działań związanych z koncertami, chórami, śpiewem solowym i zespołowym,  aktorstwem…Na obecną chwilę powoli się wyciszam  i spowalniam życie zawodowe. 
Dla przyjemności …nadal wypełniam się muzyką))) dużo czytam, lubię kino i uwielbiam aktywność fizyczną.


Jolanta Czemiel
Skąd pani czerpie pomysły?

Pani Jolu, życie nam je podsuwa. Wystarczy dobrze się przyjrzeć lub posłuchać. 
Wyobraźnie miałam wybujałą od dziecka. Dlatego czasem wystarczy przysłowiowa iskiereczka z popielnika , co to na Wojtusia mruga)))

Jaka będzie następna książka?

Wierzę, że znacznie lepsza niż poprzednia. 
Natomiast jeśli chodzi o gatunek literacki to w dalszym ciągu obyczaj, ale tym razem z domieszką sensacji, historii, nowości naukowych…


Bożena Osowiecka
Czy znalazła się Pani kiedyś na krawędzi uczuć, a jeśli tak jaka myśl/osoba/uczucie pozwoliło Pani odzyskać równowagę?

Już odpowiadałam tu  na podobne pytanie, ale powtórzę)))
Tak, znalazłam się na krawędzi uczuć…co pozwoliło mi odzyskać równowagę? Kilka osób, przyjaciół, własne medytacje i przemyślenia, ksiądz ( ! ) , ale też mnóstwo muzyki, książek poradników…i bezcenne słowa córki : „ Mamo…nareszcie!”


Beata Musiał
Czego z Pani książek mogą się nauczyć kobiety żyjące na emigracji lub planujące wyjazd z Polski na stałe? 

Myślę, że każda kobieta myśląca o wyjeździe z Polski znajdzie w moich powieściach coś dla siebie. Niemniej powodzenie zależy od tego, jakie stawia sobie wymagania czy oczekiwania. W powieściach o emigracji poruszam temat samego podejmowania decyzji o zmianach, ale także o realnym życiu już poza granicami Polski. Piszę o trudności wynikających z codzienności: zamieszkanie, praca, kontakty z tuziemcami oraz krajanami…
Pokazuję, że nie jest łatwo. Nie słodzę jak to przyjemnie i bezproblemowo jesteśmy witani w obcym kraju.
Wobec powyższego każdy powinien się mocno zastanowić nad swoja decyzją. Zmiana kraju, to bardzo poważna zmiana i decyzja. Nie każdy odnajdzie się w obcej rzeczywistości. Na ile jesteśmy silne, aby tę własną i przyjazną rzeczywistość stwarzać?

Kiedy jest za późno na spełnianie marzeń?

N i g d y !  Nie rezygnujmy z marzeń. One nas trzymają w pionie. Dodają energii, wiary, determinacji życiowej i wzniecają apetyt na życie))) 
Nie wolno nam przestać marzyć wraz z upływającym czasem))) 


Edyta Synyszyn

Aniu co spowodowało, że zaczęłaś pisać książki? Czy były to jakieś sytuacje związane z Twoim życiem?

Piszę „od zawsze” ))) Powieścią obyczajową , beletrystyką zajęłam się znacznie później. Więcej czasu, nadmiar przeżyć i zdarzeń, chęć wyrażenia siebie w inny sposób, poszukiwanie nowości w formie analizowania siebie… jest tego cała lista)))

Czy opisywane w książkach historie to czysta fikcja? Czy wplatasz w nie wątki swojego osobistego życia?

Opisywane zdarzenia są fikcją literacką. Muszę się jednak przyznać, że wplatam w tę fikcję autentyczne zdarzenia, jakie zaobserwowałam, jakie dotknęły także mnie osobiście, jakie podsłuchałam lub wysłuchałam. 


Kinga Salamon 
Czy uważasz Pani, że o własne marzenia należy walczyć do końca, do upadłego czy może nie warto dążyć po trupach do celu? 

Marzenia mają  taką fajną opcję elastyczności. Bez tej cechy są tylko uparcie powtarzaną mantrą. Ludzie się zmieniają, okoliczności się ulegają przekształceniom… Owszem, walczymy o swoje marzenia, ale weryfikujemy je przecież, jak każdą życiową decyzję. 

Czy miała Pani jakikolwiek wpływ na wygląd okładki "Na krawędzi uczuć"?

Z wydaniem książki i jej okładką jest tak ,że autor współpracuje z redakcją i ich grafikami. Tak, miałam wpływ na to jak wygląda okładka. Pomysł jest mój. Wykonanie – grafika. Czcionka ( fond ) tytułu mi nie odpowiada , ale nie chciałam się do końca „czepiać” )))) 
Całość bardzo mi się podoba i wierzę, że czytelniczkom również.


Eugenia Bondaruk
Intryguje mnie okładka, skąd taki super pomysł i tytuł?

Jak już wyżej powiedziałam, nad okładką pracuje zespół. Pomysł jest mój choć kilkakrotnie się przekształcał , ewoluował. Ostatecznie powstał podczas kilku  sympatycznych dyskusji w niezależnym z wydawnictwem gronie. Podsunęłam ideę redaktorce Repliki i ich grafik dokonał wizualizacji tego o czym napisałam. Spodobało mi się i tak zostało. 
Tytuł początkowo brzmiał Na krawędzi…Redaktorka zadała  mi pytanie: na krawędzi czego? Musimy dodać jedno słowo. Tak powstał tytuł na krawędzi uczuć)))

Co zainspirowało napisanie powieści o zapadającym w pamięć tytule?

Nie mam problemu z nadawaniem tytułów swoim wierszom czy powieściom. One do mnie same przychodzą. Muszą jednak „odleżeć” swoje , aby się wygodnie ułożyły )))
Tytuł do kolejnej powieści miałam od razu, zanim zaczęłam ją pisać. Po wnikliwej rozmowie z koleżankami z grupy literackiej musiałam go zmienić. Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem. Być może i ten tytuł się jeszcze zmieni…A tak się przywiązałam do pierwszej wersji…



   
Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger