Bez winy - Mia Sheridan
Mia Sheridan to autorka, która cały
czas mnie niesamowicie zaskakuje. Jej powieści są inne,
niepowtarzalne oraz kipią emocjami. Historie, które przelewa na
papier są przepiękne, urocze ale także bardzo wzruszające, pełne
bólu oraz łez. To autorka, której twórczość naprawdę warto
poznać. Osobiście po przeczytaniu „Bez słów” stałam się jej
ogromną fanką, każda jej powieść od razu staje się moją
ulubioną, a po dotarciu do ostatniej strony dopada mnie książkowy kac. Bohaterowie żyją w mojej głowie, a mi ciężko zabrać
się za inną książkę. Tak także stało się po skończeniu „Bez
winy”...
Zapraszam na recenzję.
„Prawdziwa miłość to największy
skok na główkę, jaki istnieje.”
Kira po powrocie z Afryki jest bez
grosza przy duszy, to czego jej nie brakuje to piętrzące się
kłopoty. Młoda kobieta postanawia wypłacić wszystkie swoje
oszczędności z konta i podczas pobytu w banku, przez przypadek
podsłuchuje rozmowę pracownika z Grayson'em Hawthorn'em, któremu
bank odmawia kredytu. Jak przez mgłę przypomina sobie to nazwisko i
krzywdę jaką wyrządził temu człowiekowi jej ojciec. Niewątpliwie
ten przystojny mężczyzna, tak jak ona potrzebuje pieniędzy, by
zawrócić z życiowego zakrętu. Wtedy właśnie w jej głowie rodzi
się plan...
Grayson pięć lat spędził w
więzieniu za nieumyślne spowodowanie śmierci. Po wyjściu na
wolność przejął w spadku po swoim ojcu doszczętnie zrujnowaną
winnicę, którą postanowił doprowadzić do świetności. Jednak
nie jest to łatwe, gdy brakuje pieniędzy, a bank odmawia udzielenia
kredytu z powodu jego przeszłości. Gdy chce się poddać, nie
widząc perspektyw na dalszą przyszłość, pojawia się Kira ze
swoim szalonym planem. Kobieta proponuje mu biznesowe małżeństwo,
on weźmie z nią ślub, a ona podzieli się z nim pieniędzmi, które
otrzyma po zawarciu związku małżeńskiego. Grayson w akcie
desperacji godzi się na tą nietypową propozycję. Jednak czy to
dobry pomysł? Oboje od samego początku nie darzą się sympatią.
Smok i wiedźma to ich przezwiska (oczywiście idealnie do nich
pasują). Jednak z czasem zaczyna przyciągać ich nić pożądania,
a namiętność staje się nie do opanowania. Co z tego wyniknie? Czy
małżeństwo na „chwilę” ma szansę stać się prawdziwym
fundamentem miłości? Przekonajcie się sami.
„Miłość nie zawsze jest łatwa i
po płatkach róż.”
„Bez winy” to kolejna piękna i
cudowna powieść w dorobku twórczym Mii Sheridan. Zawsze gdy piszę
recenzję jej książki, to brakuje mi słów, by opisać emocje,
które towarzyszyły mi podczas lektury. To kolejna opowieść o
cudownej sile miłości, ale także o odrzuceniu przez najbliższe osoby. Bohaterowie są bardzo podobni do Archera
oraz Bree z „Bez słów”, książki, która cały czas kołacze
mi się po głowie. Tym razem mamy Graysona oraz Kirę i znów to
kobieta jest postacią silniejszą i twardszą, mimo tego, że
sama zmaga się z bolesną przeszłością i wspomnieniami. Grayson, to bohater skrzywdzony przez los oraz osoby, które zawsze powinny
okazywać mu bezgraniczną miłość. Nigdy nie doświadczył miłości
ze strony ojca, macochy, a nawet matki. Te bolesne doświadczeniu
ukształtowały go na osobę zimną, skrytą i niedostępną.
Wszelkie niepowodzenia traktuje bardzo poważnie i przeważnie
obwinia za nie tylko i wyłącznie siebie, otoczył się murem nie do
przebicia, który jednak zacznie się kruszyć przy szalonej i pełnej
werwy kobiecie jaką jest Kira. Ich droga do szczęścia będzie
długa oraz bolesna, ale czasami warto trochę pocierpieć, by na
koniec zaznać szczęścia i odnaleźć siebie.
Akcja książki jest bardzo dynamiczna,
dużo się dzieje w życiu bohaterów, a my chłoniemy wszystko jak
gąbka, która nie może się nasycić, ciągle łaknąc więcej i
więcej.
Mia Sheridan kolejny raz udowodniła
jak lekkie ma pióro, a jej styl jest po prostu magiczny, przyciąga,
hipnotyzuje i wciąga w głąb fabuły. Genialna kreacja bohaterów,
którzy są nad wyraz prawdziwi, bez zbędnego przerysowania i
idealizowania. Dzięki temu, ta opowieść wydaje się nam bardzo
realna. To taka „miłosna bajka”, która mogłaby wydarzyć się
w prawdziwym życiu, które potrafi czasami być okrutne i nieraz
sprawdza naszą psychiczną wytrzymałość.
Grayson to bohater, który rozbił moje
serce na milion kawałków i uwiódł całym sobą. Swoim urokiem,
szczerym sercem i poranioną duszą. Jestem przekonana, że z Wami,
moje kochane będzie bardzo podobnie.
Mia Sheridan znów chwyciła mnie w
swoje emocjonalne szpony, wywoływała szybsze bicie serca,
rozśmieszała, wzruszała, ale przede wszystkim pokazała mi, że
nie ma silniejszego uczucia niż miłość. Miłość, która
rozgania mroki, leczy dusze oraz naprawia złamane serca.
Gorąco polecam! Historia Smoka i
Małej Wiedźmy zapadnie Wam w pamięci na długo!
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Książkę kupisz na https://bitly.com/BezWiny
Książkę kupisz na https://bitly.com/BezWiny