Graffiti Moon - Cath Crowley (RECENZJA PREMIEROWA)

„Graffiti Moon” to powieść, która kupiła moje czytelnicze serce swoją okładką i minimalistycznym opisem, który zdradza bardzo niewiele z fabuły. Poza tym do tej pory nie znałam twórczości tej autorki, więc postanowiłam to zmienić. Czy wnętrze okazało się równie dobre? Zapraszam na recenzję.

Lucy od jakiegoś czasu podkochuje się w tajemniczym grafficiarzu, który ukrywa się pod pseudonimem Shadow. Dziewczyna nie wie, jak chłopak wygląda, ale czuje, że to właśnie on mógłby być tym jedynym, ponieważ tak jak i ona kocha sztukę. Ed to niesamowicie wrażliwy nastolatek, który w życiu się trochę zagubił, z powodu problemów z nauką porzucił szkołę w dziesiątej klasie i zaczął pracować, by móc dokładać się mamie do czynszu. Gdy szef Eda umiera, chłopak kolejny raz czuje się nic niewart, bez perspektyw na dalszą przyszłość. Jednak wszystko się zmienia w dniu, gdy Lucy wraz z koleżankami świętuje zakończenie dwunastej klasy. Wtedy właśnie ta dwójka na siebie wpada i spędzają ze sobą prawie całą noc. Noc, która może odmienić ich życie Ale czy odmieni? Przekonajcie się sami.

"Żebym wreszcie spotkała Shadowa. Poetę też, ale przede wszystkim jego. Faceta, który maluje w ciemnościach. Maluje ptaki uwięzione na ceglanych murach i ludzi zagubionych w widmowych lasach. Maluje chłopaków, którym z serca wyrasta trawa i dziewczyny z kosiarkami. Artysta malujący takie rzeczy to ktoś, w kim mogłabym się zakochać. Tak naprawdę"

Przyznam się Wam szczerze, że mimo tego, iż bardzo spodobał mi się opis książki, to i tak podchodziłam do niej dość sceptycznie. Książek o nastolatkach powstało już wiele i naprawdę trudno napisać coś, co zaskoczy, zadziwi i przyniesie powiew literackiej świeżości. Cath Crowley się to udało, bo chyba jeszcze nigdy nie czytałam tak pięknej i tak pięknie napisanej historii o nastolatkach, o uczuciach, o miłości i o wkraczaniu w dorosłość. Mnie ta powieść porwała w głąb fabuły już od pierwszej strony i chłonęłam ją całą sobą. Jak dla mnie ta historia mogłaby się nigdy nie kończyć, no ale cóż wszystko, co dobre kiedyś ma swój koniec. Na pewno do tej książki jeszcze kiedyś powrócę, by kolejny raz spotkać się Lucy, Jazz, Daisy, Edem, Leo i Dylanem i od nowa poznać ich opowieść.

Muszę przyznać, że autorka perfekcyjnie stworzyła bohaterów i idealnie przedstawiła złożoność młodzieńczych charakterów. Bohaterem, który najbardziej przypadł mi do gustu był Ed, chłopak naprawdę niesamowicie wrażliwy i zagubiony w życiu. Oczywiście to wszystko było dobrze przez niego maskowane, bo z pozoru wydawał się całkiem inny, silny, twardy i przebojowy. Ed skrywał także pewien sekret, który mógł być przeszkodą w bliższych relacjach z Lucy. Jeżeli chodzi o Lucy to była z niej ogromna romantyczka, która zakochała się w nieznajomym i tajemniczym grafficiarzu. Niestety nigdy nie miała szczęścia, by go spotkać i cały czas żyła tylko jego wyobrażeniem. W książce znajduje się więcej bohaterów… Jazz, której podobał się Leo i Daisy, która właśnie zerwała z Dylanem. Przez niespodziewane spotkanie ta szóstka spędziła ze sobą noc pełną wrażeń, niebezpieczeństwa, radości i odkrywania własnych sekretów.

Książka została napisana z perspektywy Lucy i Eda, czyli tak jak lubię. Rozdziały krótkie, treściwe i na temat, nie znajdziecie w nich zbędnych zapychaczy. Jak dla mnie to powieść idealna i do niczego nie mogłabym się doczepić.

Autorka wplotła w fabułę dużą dawkę sztuki. Znajdziecie w niej wiersze, piękne opisy graffiti i obrazów wybitnych malarzy. Nie myślcie sobie tylko, że przez to książka stała się nudna, bo zdecydowanie tak się nie stało. Wszystko zostało wyważone, by nie przytłaczać najważniejszego wątku, który dotyczył Lucy i Eda.

Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści, bo historia tej dwójki bohaterów cały czas siedzi mi w głowie. To dwadzieścia cztery godziny z życia nastolatków, którzy stoją u progu dorosłości i którzy uświadamiają sobie, co chcą robić i kim chcą być. To przepiękna i liryczna powieść o miłości do sztuki, która połączyła wiele serc.

To powieść, która uświadomiła mi także, że nie zawsze najważniejsza jest akcja, czy napięcie utrzymujące się do ostatniej strony, czasami wystarczy wczytać się w uczucia i odnaleźć w książce głębszy sens. Uwierzcie mi, to wystarczy, by przepaść.

Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

9 komentarzy:

  1. To coś dla mojej córki , która rozpoczyna dorosłe życie...musi to przeczytać.A ja ...tak przy okazji😉

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczaki, napisałaś że idealna i nie ma do czego się przyczepić. Wnioskuje, że to nie jakaś banalna historia :) Mnie od nastolatki to dzielą całe lata świetlne ale niedługo będę ten wiek przechodziła z moimi córkami więc może czas przypomnieć sobie o tych nastoletnich dylematach? I uczuciach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba to bardziej książka dla nastolatków. A ten etap za mną wieki temu 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak uwielbiam jak książka coś wnosi do mojego życia! Ten głębszy sens jak piszesz.
    Nie zawsze musi byc 3/4 seksu... już nawet to mnie męczy
    Dzięki za recke!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już stronie od książek dla nastolatków ale po takiej recenzji może się skuszę aby przeczytać :) pozdrawiam www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie książki, napewno się skuszę 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie zagłębie się w świat Lucy i Eda. Bardzo lubię literaturę młodzieżową chociaż nastolatką nie jestem może duchem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już ją mam na swojej czytelniczej liście, bardzo jestem ciekawa tego motywu graffiti

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdybym już wcześniej nie miała tej książki w planach, to po twojej recenzji bym to zmieniła :D Bardzo mnie ciekawi ten tytuł. Szczególnie, że jak do tej pory zbiera same pozytywne opinie. No i uwielbiam sztukę w książkach, więc to zdecydowanie coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger