We dwoje - Nicholas Sparks


Dziś chcę opowiedzieć Wam o książce, którą skończyłam czytać już kilka dni temu, jednak do napisania recenzji ze spokojną głową jestem w stanie usiąść dopiero dziś. Wcześniej nie mogłam zebrać myśli, by w merytoryczny sposób przedstawić  Wam „We dwoje” Nicholasa Spakrsa, bo właśnie z tą książką miałam okazje spędzać lutowe wieczory.

Jest to historia życia Russella Greena, mężczyzny w kwiecie wieku. Ma on piękną żonę Vivian i cudowną córeczkę London, pracuje w dużej agencji reklamowej w Charlotte. Powiedziałabym, że ma życie idealne. Jednak wiem, że takie nie istnieje i „siedząc” w tej książce czekałam tylko na moment, gdy to wszystko ulegnie zmianie. Na moje szczęście, a nieszczęście Russella, nie musiałam na to zbyt długo czekać.

Pewnego dnia nasz bohater postanowił zmienić swoje życie. Stwierdził, iż ma dość bycia pracownikiem i zdecydował się założyć własną agencję reklamową. Rodzice, siostra - Marge oraz żona odradzali mu to, każde z nich wiedziało, że to właśnie Russel jest żywicielem rodziny. To on odpowiadał za zapewnienie dobrobytu swojemu dziecku i żonie, która poświęciła karierę, by wychowywać ich córkę.

Jednak Russel wierząc w swoje umiejętności, zaryzykował i otworzył własną Agencje Reklamową o nazwie Feniks, teraz trzeba było tylko znaleźć pierwszego klienta.
Niestety nie wszystko szło po myśli Russela, klienci nie pchali się do niego drzwiami i oknami. Jego nowy biznes nie przynosił żadnych zysków, Vivian nie miała zamiaru rezygnować ze swojego stylu życia, w związku z czym domowy budżet mocno podupadł i nie miał go kto ratować.

W tej sytuacji sama postanowiła  wrócić do pracy, znalazła ją w firmie Waltera Spannermana, wtedy jednak powstał nowy problem. Co zrobią z kilkuletnią London w czasie ich pracy? Dopiero po wakacjach London pójdzie do pierwszej klasy, więc do tego czasu ktoś jednak musi się nią zająć, odwozić na zajęcia, dbać o to by zjadła. Jednak dla Vivian rozwiązanie było banalnie proste, Russel mógł się tym wszystkim zając skoro i tak jego firma nie miała klientów.
Z początku nie był on zadowolony z rozwoju sytuacji, jednak już krótkim czasie intensywnej opieki nad London, jego relacja z córką wkroczyła na nowy poziom, a z tego powodu był szczęśliwy.
Praca Vivian coraz bardziej ją pochłaniała i wymagała też częsty delegacji, po jednej z nich postanowiła ona oznajmić mężowi, że zakochała się we własnym szefie i że to właśnie z nim postanowiła spędzić resztę swojego życia.

W tym ciężkim dla Russela okresie największym jego wsparciem została  Marge i jej partnerka Liz. To na nie mógł liczyć w każdej chwili. On i Marge zawsze mogli na sobie polegać i zawsze się wspierali, Liz jest terapeutą. Jej pomoc w zrozumieniu przez Russela, co tak właściwie stało się z jego małżeństwem, okazała się bezcenna.

To, że krótko po tych wydarzeniach jego siostra ciężko zachorowała, sprawiło że ten rok, stał się jednym z najcięższych w jego życiu.

Jest to kolejna książka w narracji prowadzonej z perspektywy mężczyzny, którą miałam okazje czytać. I szczerze mówiąc coraz bardziej zaskakuje mnie, jak pozytywnie ją odbieram. Nie oszukujmy się, w literaturze obyczajowej większość książek pisana jest z perspektywy kobiety, nie mężczyzny. Od teraz uważam, że jest to błąd.

Jeśli chodzi o sam styl, mam nadzieje, że każdy z Was już kiedyś czytał choć jedną książek Nicholasa Sparksa. Dawno nie miałam w rękach książki takiej jak „We dwoje”, która od samego początku wciągnęła mnie w fabułę na dobre i gdyby nie to, że pracuję, (a do pracy niestety muszę chodzić) czytałabym ją bez przerwy. By tylko wiedzieć co się stanie.

Autor potrafi doskonale budować napięcie i szargać emocjami czytelnika, jak tylko mu się podoba. Ostatnie rozdziały czytałam z zapasem chusteczek pod ręką, bo bez nich nic bym nie widziała.

Niestety jest też to coś, przez co zwlekałam z napisaniem tej recenzji. Odnoszę wrażenie, że w pewnym momencie pracy twórczej autor postanowił nagle zmienić tor akcji. W pierwszej części książki dostaliśmy historię o miłości, nowych wyzwaniach i końcu małżeństwa państwa Green, w drugiej na pierwszy plan wychodzi choroba Marge, to co było wcześniej schodzi na bardzo daleki drugi plan. Tak daleki, że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy ja dalej czytam tę samą książę. Oczywiście wiem i rozumiem, że przy odniesieniu do choroby swojej siostry Russ zrozumiał, czego tak naprawdę potrzebuje od życia i jak ma nim pokierować, by jego (choć rozbita) rodzina była szczęśliwa. Dalej mam jednak wrażenie, że można było te historie rozdzielić na dwie książki, i żadna z nich by na tym nie traciła.

Za możliwość przeczytania dziękuje wydawnictwu Albatros.

11 komentarzy:

  1. Książek p. Sparksa przeczytałam sporo, tak czasem bywa, że gdy spodoba się jedna sięgam po następne. Przy jego powieściach zawsze płacze, potrafi wywołać emocje w czytelniku. Nie wiem czy tą przeczytam, najprędzej wtedy gdy znów przyjdzie faza na literaturę p. Sparksa. A kiedyś zapewne sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nicolas Sparks to pisarz szczególny, a raczej jego twórczość jest wyjątkowa - niezależnie od tytułu, czy daty wydania każda stworzona przez niego historia mnie porywa, odciska piętno w pamięci, burzy emocjonalny spokój, choć każda na inny sposób. I jeszcze jedna charakterystyczna cecha - książki tego autora niewątpliwie wnoszą coś wartościowego do mojego życia. Czasami jest to jakaś refleksja, a czasami tylko (albo aż) obalenie emocjonalnego chłodu. Jeśli tylko nadarzy się sposobność to z pewnością przeczytam i tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem fanką Sparksa, ale tej książki jeszcze nie czytałam :) Mam nadzieję, że szybko nadrobię, bo widzę, że warto :)
    Pozdrawiam,
    Subiektywne Recenzje

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja zachęca, a pozostałe komentarze tylko potwierdzają to, że historia jest wyjątkowa. Mam nadzieję nadrobić w wolnym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety jestem jedną z tych osób, które nie czytały jeszcze żadnej książki autora :( Oczywiście planuję to zmienić, ale ciągle coś innego wpada mi w ręce. O powyższym tytule słyszałam dość dużo i głównie zapamiętałam to, że pierwsza połowa książki trochę się dłuży. Myślę, że kiedyś dam jej szansę, ale na pewno przygody z autorem nie zacznę od tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam dwie książki Sparksa
    JESIENNA MIŁOŚĆ I WCIĄŻ JA KOCHAM.
    obie uwielbiam ale czytałam je jak byłam dużo młodsza;)
    Teraz hmm nie wiem czy by mi się spodobał jego styl.. może muszę wrócić do moich początków i skosztować coś innego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Sparksa, a ta książka czeka na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam książek tego autora i raczej nie przeczytam 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zaczęłam czytać tę książkę jakiś czas temu i do tej pory jej nie skończyłam. Chyba ją sobie jednak odpuszczę na dobre.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem w trakcie cyztania tej książki i powiem Ci tak - nie za fajnie, że zdradziłaś praktycznie WSZYSTKO, co się w książce wydarzy. Do choroby Marge jeszcze nie dotarłam, podobnie jak od romansu Vivien z szefem, szkoda, że twoja "recenzja" zdradizła mi tak wiele. Dobra recenzja nie zdradza, jak potoczy się akcja, a jak już bardzo tego pragniesz, to oznacz ją jako SPOILEROWĄ. Zraziłaś mnie tym i więcej Twoich recenzji juz nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, doktorowi Agbazarze, wspaniałemu rzucającemu zaklęcia, który przywrócił mi radość, pomagając mi odzyskać ukochaną, która zerwała ze mną cztery miesiące temu, ale teraz jest ze mną dzięki pomocy doktora Agbazary, wspaniałego koło zaklęć miłosnych. Dziękujemy mu za wszystko, możesz zwrócić się do niego o pomoc, jeśli jej potrzebujesz w trudnych chwilach poprzez: ( agbazara@gmail.com )

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger