Fallen Crest. Rodzina - Tijan

„Czy Samantha znajdzie w Fallen Crest kochającą rodzinę, jakiej nigdy nie miała?”

Sam i Mason są już oficjalnie razem. Niestety nie wszystkim to odpowiada, dziewczyny są zazdrosne i z chęcią dokopałyby Sam za to, że udało się jej usidlić jednego ze sławnych braci Kade. Ale największy problem ma z tym matka dziewczyny, która jest zagorzałym przeciwnikiem miłości jej córki z Masonem. Kobieta nie cofnie się przed niczym, by rozdzielić zakochanych. Czy jej się to uda? Czy Sam znajdzie w sobie dość siły, by przeciwstawić się szalonej kobiecie? Czy Mason będzie walczył o ukochaną? O tym wszystkim musicie przekonać się sami.

Jak już pewnie wiecie, moje pierwsze spotkanie z twórczością Tijan było dość nieudane, ale jako że zawsze twierdzę, że po przeczytaniu jednej książki nie można wyrobić sobie zdania o autorze, to z ogromną ciekawością zabrałam się za „Fallen Crest. Akademia” i wiecie co? Przepadłam w tej książce, tak bardzo, że realne życie dla mnie nie istaniało, liczyła się tylko ta książka, ale cóż poradzić, jak lubi się takie poplątane i mało wiarygodne historie, które zawsze czytam z lekkim przymrużeniem oka. Oczywistością więc było to, że przeczytam także drugi tom, by poznać dalsze losy nie tylko dwójki głównych bohaterów. A wiecie co, jest najlepsze w tym wszystkim? Ubzdurałam sobie w tej mojej małej głowie, że część druga jest częścią ostatnią, naprawdę nie wiem, skąd mnie się to wzięło, ale naprawdę tak było, więc możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy podczas czytania dotarło do mnie, że to zdecydowanie nie jest koniec. Oczywiście jest to duży plus, bo czeka mnie jeszcze niejedna godzina spędzona z bohaterami. 

Uważam, że ta część jest lepsza, zdecydowanie bardziej dopracowana i na pewno jest w niej mniej przerysowanych i przekoloryzowanych sytuacji. Oczywiście nie martwcie się, bo w książce nadal wiele się dzieje, nie ma chwili na oddech, dramat goni dramat, a w środku tego miszmaszu toczy się walka o miłość. Uwierzcie mi, że podczas czytania nie raz podnosiłam szczękę z podłogi, ale zanim ochłonęłam po jednej sytuacji, to już działo się coś nowego. Naprawdę lubię, kiedy w książkach tak wiele się dzieje, lubię tę plątaninę sytuacji i niepewność, z której strony nadejdzie coś. Sam cały czas musi się mieć na baczności, bo jest wiele osób, które nie chcą by była z Masonem i zrobią naprawdę wszystko, by do tego doprowadzić.

W recenzji poprzedniego tomu napisałam, że poznałam tylko Sam, bo na niej najbardziej skupiła się autorka. Teraz na całe szczęście dane było mi poznać bardziej Masona, który okazał się cudownym młodym chłopakiem. Byłam bardzo zaskoczona tym, jaki był w stosunku do Sam, jak się o nią troszczył i jak o nią dbał. Oczywiście doprowadziło to do tego, że kolejny bohater trafił do mojego serca, no ale co poradzę na to, że lubię niegrzecznych chłopców, którzy kochają na zabój, a kobiety ich serca są dla nich najważniejsze na świecie. Taki jest właśnie Mason i taki jest jego urok i czar. Muszę także napisać o tym, że mimo tego, że jako tako polubiłam Sam, to niestety w tym tomie strasznie mnie momentami irytowała, a chyba najbardziej irytowała mnie jej ciągła ochota na seks. Ja rozumiem, że krew nie woda i że młodość rządzi się swoimi prawami, no ale serio cały czas…?

Jeżeli lubcie historie niczym Moda na sukces w wersji young, to seria Fallen Crest będzie dla Was idealna. Mnie oba tomy bardzo się podobały i niecierpliwie czekam na kolejną część. Zapewniam Was, że podczas czytania emocji Wam nie zabraknie.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Kobiecemu.

8 komentarzy:

  1. Doskonałe porównanie.Mam ja czeka w kolejce na czytanie. pierwsza część mi sie podobała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Tobie również się podobała :)

      Usuń
  2. To teraz muszę nadrobić pierwszą cześć i sięgnąć po kontynuacje :)Zapraszam też do mnie, dopiero zaczynam, ale mam nadzieję że Ci się spodoba :)https://postscriptumsylwii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach moja Tijan <3. Też mam tą recenzje już w roboczych wersjach, ale czasu brakuje w rozpisce, żeby ją umieścić. Uwielbiam tę serię jak i inne jej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że mnie Antybrat delikatnie uruchamiał ;)

      Usuń
  4. Po pierwsze - bardzo ładny wygląd bloga :) Zdecydowanie zmiana na plus :)
    Jeśli chodzi o książkę, to przede mną wciąż tom pierwszy - na szczęście już czeka na półce. Czytałam sporo negatywnych opinii o nim i teraz wiem, że jak mnie nie za bardzo się spodoba, to nie będę się zniechęcać, bo potem będzie lepiej. Poczekam jeszcze na resztę i dopiero zacznę przygodę z Fallen Crest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam szczerze, że tom pierwszy to była dla mnie kompletna porażka. Jednak jeśli twierdzisz, że ta część jest lepsza, to może się skuszę i przeczytam Akademię. :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger