Odzyskane dzieciństwo - Zuzanna Arczyńska (PATRONAT MEDIALNY)


Każdy czytelnik ma swój ulubiony gatunek literacki, taki z którego bierze książkę nawet bez czytania jej opisu. Są też jednak takie, za którymi nie przepadamy i staramy się unikać go jak ognia. Prowadząc  książkowego bloga bywa to chwilami problematyczne. Takim typem literatury za którym ja nie przepadam jest obyczajówka. Mimo iż bardzo często czytam i recenzuje książki z tego gatunku, jakoś w dalszym ciągu nie znalazła się taka, która by sprawiła, iż na długo zaprzyjaźnię się z obyczajówką. To zmieniło się jednak w pewien majowy dzień.

Gdy wydawnictwo Szara Godzina zaproponowało nam objęcie patronatem najnowszą książkę Zuzanny Arczyńskiej pt. „Odzyskane dzieciństwo”, przeczytałam blurb i tak zaczęła się moja przygoda z tą niesamowitą rodziną.

Nikt nie wybiera sobie rodziców ani dzieciństwa. Jedni od urodzenia mają szczęście, dom pełen miłości, to, co powinien dostać każdy. Niestety nie zawsze tak jest. Jednak czasami zdarzają się takie momenty  w życiu, że  i do takich osób może uśmiechnąć się szczęście. O tym właśnie jest „Odzyskane dzieciństwo"

Siódemka dzieci po przejściach trafia do domu zastępczego w Gorzowskich Lubniewicach. W gospodarstwie agroturystycznym znajdują spokój, o który tak ciężko było w ich dotychczasowym życiu. Tam czekają na nich ludzie, którzy są gotowi poświęcić wszystko, by pomóc zagubionym małym człowieczkom poradzić sobie z trudem dzieciństwa, jakiego żadne dziecko nie powinno mieć. Maman i Papa, bo tak na przybranych rodziców wołali wszyscy, byli dla nich wybawieniem. Aniołem stróżem w ludzkiej postaci, lepszych rodziców nie mogli sobie wymarzyć. Żaneta, Klaudia, Ola, Ola, Ola (tak trzy Ole w jednym domu) Paweł oraz Kamil, są już dorośli. Prowadzą własne (nie zawsze super ułożone) życie, ale jak to w życiu bywa historia lubi się powtarzać. 

Do gospodarstwa Maman i Papy trafia kolejna piątka dzieci, tym razem to rodzeństwo mające wielkie szczęście, że ich nie rozdzielono. Jednak to, co zgotował im własny dziadek odcisnęło na nich swoje piętno. By im pomóc Maman prosi o wsparcie tych, którzy z jej gniazda już wyfrunęli. Młodzi wracają do Lubniewic, by odwdzięczyć się swoim przybranym rodzicom, by asystować i być ich wsparciem w walce o kolejne „Odzyskane dzieciństwo”.

Jak już zapewne zdążyliście się zorientować w tej książce mamy bardzo wiele postaci. W pewnym momencie postanowiłam je policzyć, ale przy kolejnej próbie dałam sobie z tym po prostu spokój. Zbyt dziwne wyniki wychodziły, mogę jednak was zapewnić, że jest ich ponad dwadzieścia. Najważniejsze jest to, że każda z nich to odrębnie przedstawiona osobowość, jednak wszystkie tworzą spójną całość, uzupełniając się wzajemnie we wszystkich aspektach. I to zasługa talentu autorki.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której nie mogę nie wspomnieć. Do tej pory sądziłam, że w obyczajówce nic nie może mnie zaskoczyć, wielkich zwrotów akcji nigdy się nie spodziewałam. I wtedy stało się coś, co sprawiło, że raz na zawsze zmieniłam zdanie o książkach z tego gatunku. Nie powiem Wam co, ale wiem zaskoczy Was na pewno równie mocno, jak mnie.

Jeśli szukacie książki, która pokaże Wam, że wystarczy odrobina chęci i działania, by zmienić swój los. Że szczęście jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko otworzyć oczy i po nie sięgnąć. Bo to pokazuje nam Zuzanna Arczyńska w „Odzyskanym dzieciństwie”

Za możliwość przeczytania dziękuje wydawnictwu: Szara Godzina

1 komentarz:

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger