Tkanki - Dominika van Eijkelenborg

Mówi się „nie wybieraj książki po okładce”, ale dziś mam dla Was recenzję książki, którą wybrałam właśnie po okładce. Jej piękny bordowy/burgundowy kolor sprawił, że pomyślałam muszę ją mieć, a opis tylko mnie w tym utwierdził. „Tkanki” Dominiki van Eijkelenborg skończyłam czytać już jakiś czas temu. Jednak myśli o nich dalej siedzą one w mojej głowie.

Żaden rodzic nie bieże pod uwagę, że jego dziecko może umrzeć przed nim, niestety tak też się zdarza. 

Chantal uważała, że ma życie jak z bajki, kochającego męża i cudowne, piękne i bezproblemowe dziecko. To wszystko zmieniło się jednego lata. Kardiomiopatia (choroba) sprawiła, że Evi przestała żyć  jak inne nastolatki, zaczęła toczyć walkę o własne życie.

Ciągłe badania i próby ratowania serca dziewczynki tylko ją wykańczały, a zawał, który przeżyła w wieku szesnastu lat sprawił, że z dnia na dzień coraz bardziej gasła.  Dla lekarzy, rodziców, jak i dziewczyny  jasne było jedno, nastolatka potrzebuje nowego serca i to jak najszybciej.

Jak to mówią „nowy rok, nowa ja!”. Dla Evi, nowy rok faktycznie oznaczał nową Evi, gdyż lekarze znaleźli dla niej nowe serce. Pierwotna radość z szansy, jaką przyniosła ta wiadomość, zaczęła mieszać się z niepokojem. Czy wszystko pójdzie dobrze? Jak wycieńczony chorobą organizm Evi przyjmie nowe tkanki? I przede wszystkim, jak te tkanki będą współgrać z Evi.

W tym momencie otrzymujemy rasowy thriller. Tu już nie ma żartów, pustych słów,  zapychających opisów. Każde najmniejsze zdanie ma znaczenie i może sprawić, że skupiony czytelnik dotrze do rozwiązania szybciej. By móc je wyłapać niezbędna jest koncentracja, a wielowątkowość książki skutecznie to utrudnia. 

Narracja prowadzona z kilku (jak dobrze zliczyłam to aż sześciu!) perspektyw sprawia, że w pewnym momencie czytelnik ma dwa wyjścia. Pierwsze - nie wszystko łapie, jednak brnie dalej, usiłując poskładać wszystko w głowie do kupy, wertując  kolejne kartki i szukając w nich dalszych informacji. Drugie- chwilowa przerwa na oddech, nową herbatę, na przemyślenie tego wszystkiego. Ja wybrała tę pierwszą opcję. Jednak tylko dlatego, że ja po prostu lubię wiedzieć. Na już na teraz, w tej chwili. I się nie zawiodłam! 

Od dawna (jeżeli nie od dziecka) uwielbiam thrillery i kryminały. W takich filmach i książkach zawsze się lubowałam. Mój mały detektywistyczny instynkt miał pole do popisu, dzięki czemu zazwyczaj dość szybko wyłapuje, o co chodzi. Schematy książek i filmów są podobne, nie wiele nowego można tam wtrącić.

Gdy czytałam „Tkanki” wiedziałam, że w dalszym ciągu brakuje  mi jakiegoś elementu, by rozgryźć tę historię.  Pojawił się on na końcu, w dość nieoczekiwanym dla mnie monecie.

Jeżeli szukacie książki, która przeniesie Was w tajemniczy świat i która będzie wymagać waszego skupienia, to „Tkanki” są właśnie dla Was. Dodam jeszcze tylko, że jest to pierwsza książka Dominiki van Eijkelenborg. Jednak obecnie na mojej półce czeka już kolejna jej książka i nie mogę się doczekać, kiedy z nią usiądę.

Za możliwość przeczytania dziękuje Wydawnictwu Kobiece.

Klaudia

4 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem trochę zaskoczona taką pozytywną opinią, bo do tej pory trafiłam tylko na takie mało przychylne, ale oznacza to tylko to, że nie każdy czytelnik jest taki sam i każdemu podoba się co innego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam jakiejś ogromnej ochoty na tę książkę, ale jeśli stanie na mojej drodze, to pewnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujący tytuł. Książka moze byc strzałem w dziesiątkę na deszczowy wieczór :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger