Wszystkie nasze obietnice - Colleen Hoover (RECENZJA PRZEDPREMIEROWA)

„… trudno jest przyznać, że małżeństwo może dobiegać końca, gdy miłość nie wygasa. Ludziom się wmawia, że małżeństwo kończy się tylko wtedy, gdy nie ma już miłości, kiedy w miejsce szczęścia pojawia się gniew, a w miejsce rozkoszy pogarda. Ale ja i Graham się na siebie nie złościmy. Po prostu jesteśmy innymi ludźmi niż dawniej...”

Quinn i Graham poznali się w dość dziwnych i na pewno nieprzyjemnych okolicznościach, bo wtedy właśnie nakryli swoich partnerów na zdradzie. To spotkanie było inne, intensywne i na pewno w jakiś sposób połączyło bohaterów. Nie widzieli się pół roku, ale przez przypadek lub przeznaczenie wpadli na siebie w restauracji i od tego dnia byli nierozłączni. Ich miłość była piękna, niewinna i na pewno bardzo intensywna. Wiedzieli, że chcą spędzić ze sobą resztę życia, więc był szybki ślub, ale niestety po kilku latach w ich małżeństwie zaczęło się źle dziać. Czy i ich związek się rozpadnie? Czy może jednak w ich przypadku zwycięży miłość, która nie wygasła? Tego już musicie dowiedzieć się sami.

Nic więcej nie zdradzę Wam z fabuły książki. Może nie mogę tego zrobić, może nie chcę tego zrobić, a może po prostu nie umiem tego zrobić… Naprawdę nie wiem…

Pięć minut temu skończyłam czytać tę książkę, więc moja recenzja jest pisana na gorąco. Może będzie trochę chaotycznie, ale wiem, że mi to wybaczycie. Piszę ją tak szybko, bo po prostu muszę wszystko wyrzucić z siebie, inaczej bym się chyba udusiła. Miliony myśli kołacze się po mojej głowie i czuję, że muszę dać ujście emocjom, które gotują się w moim wnętrzu.

„Wszystkie nasze obietnice” to powieść, która jest spełnieniem marzeń każdego czytelnika. Piękna, przejmująca, wzruszająca i przede wszystkim traktująca o problemach, które mogą dotknąć każdego z nas. Dawno żadna książka tak mną nie wstrząsnęła i tak mnie nie poruszyła. Autorka każdym słowem trafiała do mojego serca, które podczas czytania nie raz stawało w miejscu i rozpadało się na kawałki. Ta powieść jest tak przepełniona bólem, smutkiem, rozgoryczeniem i straconymi pragnieniami, że czytanie jej momentami boli. Mnie ból bohaterów przeszywał na wskroś, czułam ich strach, lęk, gniew, czy rozgoryczenie. Jednak nie bójcie się, że ta historia jest tylko smutna i przejmująca, nie, nie, tak nie jest. To przepiękna opowieść o miłości, o miłości czystej i krystalicznej jak łza. Ja wiem, że taka miłość istnieje, może i zdarza się bardzo rzadko, ale istnieje i łączy ludzi już na zawsze…

Kreacja bohaterów wyszła autorce perfekcyjnie. To osoby z krwi i kości, które mają swoje zalety, ale także i wady. Pokochałam ich całym sercem i do samego końca wierzyłam, że znów odnajdą drogę swoich serc. Kurcze choćbym chciała, to nie mogę Wam zbyt dużo o nich napisać, bo niestety za dużo by Wam to zdradziło. Zapewniam Was, że polubicie i Grahama i Quinn i razem z nimi będziecie przezywać ich przejmującą historię. Nadmienię tylko, że Graham, to mężczyzna prawie idealny, który w pewnym momencie pobłądził, ale umiał przyznać się do błędu i przeprosić. Poza tym on tak jak i my to tylko człowiek, który ma swoje słabości, a sytuacji, w której się znalazł nikt, by mu nie pozazdrościł. Niesamowicie im współczułam i nigdy przenigdy nie chciałabym być na miejscu Quinn, choć nie ukrywam, że chciałabym mieć przy swoim boku takiego mężczyznę, jakim był Graham.
Tę dwójkę dotknął poważny problem, z którym zmaga się wiele kobiet na całym świecie. I może w ich związku nie byłoby wcale źle, gdyby Quinn otworzyła się przez mężem i zwierzyła mu się z tego wszystkiego, co zatruwało ją od środka. Ona jednak obwiniając się o wszystko, postanowiła dusić wszystko w sobie. Nie było to zdrowe ani dla niej, ani dla Grahama, a tym bardziej dla ich związku. Autorka uświadomiła mi, że miłość to nie wszystko, że mimo tego, iż kogoś kochamy to jednak w związku potrzeba czegoś więcej... sama miłość niestety nie wystarczy.

Muszę Wam się przyznać do tego, że czytając tę powieść miałam ochotę udusić Colleen Hoover. Ja naprawdę uwielbiam, gdy w książkach przeplata się teraźniejszość z przeszłością bohaterów, ale tym razem czułam się przez to rozchwiana emocjonalnie. W jednej chwili czytałam o ich cudownym życiu sprzed lat, a za chwilę wracałam do rzeczywistości przepełnionej smutkiem i rozdzierającym serce bólem. Oczywiście ja wiem, że te rozdziały były konieczne, bo dzięki nim tak naprawdę mogłam poznać bohaterów i z boku przyjrzeć się jak rozwijał się ich związek i jak zaczęła się rodzić pomiędzy nimi miłość. Jednak naprawdę, gdy wracałam do rozdziałów dotyczących teraźniejszości, to moje serce krwawiło i z bólem serca czytałam o tym wszystkim, co musiało ich spotkać.

"Obiecuję, że będę kochał Cię bardziej w czasie burz niż w czasie słonecznych dni.
Obiecuję, że będę kochał Cię bardziej, gdy będziesz w rozpaczy, niż wtedy, gdy będziesz szczęśliwa.
Obiecuję, że będę kochał Cię bardziej, kiedy będziemy biedni, niż wtedy, gdy będziemy opływać w bogactwa.
Obiecuję, że będę kochał Cię bardziej, gdy będziesz płakać, niż wtedy, gdy będziesz się śmiać.
Obiecuję, że będę kochał Cię bardziej, kiedy będziesz chora, niż wtedy, gdy będziesz zdrowa.
Obiecuję, że będę kochał Cię bardziej, gdy będziesz mnie nienawidzić, niż wtedy, gdy będziesz mnie kochać."

Colleen Hoover kolejny raz udowodniła mi, że jest mistrzynią w serwowaniu emocji. Lektura tej książki była dla mnie literacką ucztą, choć nie urywam, że teraz, gdy mam ją za sobą czuję się jak emocjonalny wrak. Polecam ją wszystkim, bo to Hoover, którą znamy i kochamy. Zapewniam Was, że pokochacie tę historię i pokochacie jej bohaterów. To książka, której na pewno nie zapomnicie, w moim sercu historia Quinn i Grahama wyryła znaczący ślad i jestem pewna, że kiedyś do niej jeszcze powrócę. Zapomniałabym dodać, że zanim zabierzecie się za jej lekturę, zaopatrzcie się w zapas chusteczek, bo jestem przekonana, że, jak i ja wylejcie morze łez. Na sam koniec dodam jeszcze, że gdy dotarłam do ostatniej strony, to z moim ust wymsknęło się… ja pierdzielę, to było coś ;)

Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

14 komentarzy:

  1. Już nie mogę doczekać się, kiedy książka do mnie dotrze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam cytat już przemawia za tym, żebym sięgnęła po tą książkę. Uwielbiam lektury, które grają na naszych emocjach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Hoover! Najchętniej zaczelabym czytać juz w tej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ujelas mnie tym cytatem. Dawno nie czytałam nic Hoover, sama nie wiem czemu tak się stało

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem fanką Hoover - żadna z czterech powieści nie skradła mojego serca, więc na razie nie planuję czytania kolejnych tytułów autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakąś jej zagorzała fanką nie jestem, więc i tej ksiązki pewnie nie przeczytam :) ALe fajnie, że zrobiła na Tobie wrażenie, na tyle ksiązek, ile Ty czytasz fajnie, że coś może Cię jeszcze zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Colleen Hoover porusza każdą emocjonalną strunę, a jej powieści wzruszają i przejmują. "Wszystkie nasze obietnice" to kolejna z nich - być może jedna z najbardziej emocjonalnych, więc nic dziwnego, że tuż po lekturze chciałaś podzielić się przemyśleniami. Cóż... to naprawdę jest coś! :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger