Serce z cierni - Bree Barton
„Mia to siedemnastoletnia dziewczyna, która trenuje, aby polować na czarownice. Mówią na nie Gwyrach. To kobiety, które potrafią zabijać ludzi przez dotyk. Prawdopodobnie tak zginęła matka Mii, a teraz przyszedł czas na zemstę.
Nieoczekiwanie ojciec dziewczyny postanawia wydać ją za mąż. Tajemniczy książę Quinn nie jest tym, czego spodziewała się przyszła łowczyni. W świecie, w którym tylko kobiety władają magią, bliskość może być śmiertelnie niebezpieczna.
Dziewczyna ucieka, aby znaleźć morderczynie matki. W trakcie swojej misji dowiaduje się, że może władać magią. Czy to znaczy, że łowca staje się zwierzyną? Czy uda jej się zmierzyć z tajemnicami rodziny, na których odkrycie nie była przygotowana?”
„Serce z cierni” to powieść, którą wzięłam do recenzji pod wpływem impulsu. Pamiętam, że był to okres, w którym byłam przejedzona fantastyką, ale jednak postanowiłam zaryzykować. Niestety książka i tak musiała swoje odleżeć na stosiku recenzyjnym, bo czułam, że muszę trochę odpocząć od magii, wiedź i dziwnych rzeczy. Myślę, że dobrze zrobiłam, bo teraz, gdy już przeczytałam książkę, mogę śmiało powiedzieć, że jest to świetna historia, która już na samym początku wciągnęła mnie w głąb fabuły i przeniosła na karty powieści.
Głównym atutem tej książki jest jej nieprzewidywalność. Autorka na każdym kroku mnie zaskakiwała, a co za tym idzie, wywoływała we mnie wiele skrajnych emocji. Naprawdę nie spodziewałam się wielu wydarzeń, a pod koniec czytałam wszystko z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Zakończenie było zaskakujące, szokujące i teraz niecierpliwie czekam na kolejną część, by dowiedzieć się, jak autorka rozwiąże problemy Mii i młodego księcia.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to uważam, że autorka świetnie poradziła sobie z ich kreacją. Oczywiście na największą uwagę zasługuje Mia oraz książę Quin, ale i postacie drugoplanowe zastały stworzone perfekcyjnie i w taki sposób, by wkraść się w naszą sympatię i dopiero pod koniec pokazać swoją prawdziwą twarz. Jeżeli chodzi o Mię i Quina to myślę, że polubicie ich już od samego początku i zainteresowaniem będziecie śledzić ich pełną niebezpieczeństw i nieoczekiwanych zwrotów akcji historię.
„Serce z cierni" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów fantastyki młodzieżowej. I choć do młodzieży już się nie zaliczam, to i tak świetnie spędziłam przy niej czas. Autorce udało się mnie przenieść do świata, w którym magia jest tematem tabu, a niebezpieczeństwo może nadejść z najmniej spodziewanej strony. To historia, która fascynuje i zachwyca i od której nie sposób się oderwać. Naprawdę niecierpliwie czekam na kolejny tom, bo zakończenie bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczyło. Nie byłam przygotowana na taki obrót spraw, więc kochane wydawnictwo pośpieszcie się…
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Nieoczekiwanie ojciec dziewczyny postanawia wydać ją za mąż. Tajemniczy książę Quinn nie jest tym, czego spodziewała się przyszła łowczyni. W świecie, w którym tylko kobiety władają magią, bliskość może być śmiertelnie niebezpieczna.
Dziewczyna ucieka, aby znaleźć morderczynie matki. W trakcie swojej misji dowiaduje się, że może władać magią. Czy to znaczy, że łowca staje się zwierzyną? Czy uda jej się zmierzyć z tajemnicami rodziny, na których odkrycie nie była przygotowana?”
„Serce z cierni” to powieść, którą wzięłam do recenzji pod wpływem impulsu. Pamiętam, że był to okres, w którym byłam przejedzona fantastyką, ale jednak postanowiłam zaryzykować. Niestety książka i tak musiała swoje odleżeć na stosiku recenzyjnym, bo czułam, że muszę trochę odpocząć od magii, wiedź i dziwnych rzeczy. Myślę, że dobrze zrobiłam, bo teraz, gdy już przeczytałam książkę, mogę śmiało powiedzieć, że jest to świetna historia, która już na samym początku wciągnęła mnie w głąb fabuły i przeniosła na karty powieści.
Głównym atutem tej książki jest jej nieprzewidywalność. Autorka na każdym kroku mnie zaskakiwała, a co za tym idzie, wywoływała we mnie wiele skrajnych emocji. Naprawdę nie spodziewałam się wielu wydarzeń, a pod koniec czytałam wszystko z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Zakończenie było zaskakujące, szokujące i teraz niecierpliwie czekam na kolejną część, by dowiedzieć się, jak autorka rozwiąże problemy Mii i młodego księcia.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to uważam, że autorka świetnie poradziła sobie z ich kreacją. Oczywiście na największą uwagę zasługuje Mia oraz książę Quin, ale i postacie drugoplanowe zastały stworzone perfekcyjnie i w taki sposób, by wkraść się w naszą sympatię i dopiero pod koniec pokazać swoją prawdziwą twarz. Jeżeli chodzi o Mię i Quina to myślę, że polubicie ich już od samego początku i zainteresowaniem będziecie śledzić ich pełną niebezpieczeństw i nieoczekiwanych zwrotów akcji historię.
„Serce z cierni" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów fantastyki młodzieżowej. I choć do młodzieży już się nie zaliczam, to i tak świetnie spędziłam przy niej czas. Autorce udało się mnie przenieść do świata, w którym magia jest tematem tabu, a niebezpieczeństwo może nadejść z najmniej spodziewanej strony. To historia, która fascynuje i zachwyca i od której nie sposób się oderwać. Naprawdę niecierpliwie czekam na kolejny tom, bo zakończenie bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczyło. Nie byłam przygotowana na taki obrót spraw, więc kochane wydawnictwo pośpieszcie się…
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Fantastyka do niedawna mnie nie pociągała, ale muszę przyznać, że powoli toruje sobie drogę do mojego serca :)
OdpowiedzUsuń