Zwyczajny dzień - Nina Majewska Brown
"Zwyczajny dzień", to kontynuacja powieści "Wakacje" Niny Majewskiej Brown. Książka ta zmusiła mnie do wielu refleksji oraz przemyśleń. Czy "Zwyczajny dzień" wywarł na mnie podobne wrażenia? O tym poniżej w mojej recenzji.
Uwaga, jeśli nie czytałeś części pierwszej pt, "Wakacje", to moja recenzja zawiera spoilery.
Nina Braun po śmierci syna oraz męża próbuje poukładać swoje życie na nowo. Oczywiście nie jest to łatwe. Dlaczego? Okazuje się, że Nina spodziewa się dziecka (którego ojcem jest jej zmarły mąż), a na dodatek na jaw wychodzą różne jego sekrety. Bartek nie był tak idealnym mężem jakby mogło się wydawać. Miał kochankę z którą dorobił się córki - Marianki. I choć Nina stara się o tym zapomnieć, to niestety przykra rzeczywistość wraca do niej jak bumerang, a niespodziewany telefon od Joanny (kochanki Bartka) znów wywróci życie Niny do góry nogami. Poród, pojawienie się Joanny, świadomość, że jej córeczka Klara i malutki synek, mają przyrodnią siostrę... Czy to nie za wiele dla kobiety, która jeszcze nie pogodziła się ze śmiercią męża oraz syna?
"Zwyczajny dzień", to kolejna książka autorki poruszająca życiowe problemy. Cios za ciosem dosięgają głowy Niny, bo kochanka wraz z córką zagości w życiu Niny można powiedzieć, że już na zawsze. Oczywiście nie będzie to wyborem bohaterki, ale jak się okazuje życie lubi być przewrotne. Czytając "Zwyczajny dzień" zastanawiałam się ile jest takich kobiet jak Nina? Ile osób musi borykać się z tak wieloma problemami.
Tęsknota oraz ból po stracie bliskich towarzyszą Ninie niemal dzień w dzień, ale ona wie, że musi być silna dla siebie oraz dla dzieci.
Po porodzie nasza bohaterka nie ma zbyt wiele czasu dla siebie, a obowiązków przybywa w zastraszającym tempie. Jest jej tym bardziej ciężko, bo jak wiadomo Nina jest teraz samotną matką, a swój czas musi dzielić między opiekę nad dziećmi, domem oraz pracą, i choć ma do pomocy Anię, siostrę znajomego księdza, to i tak jest jej bardzo trudno zapanować nad wszystkim. Nie będę zdradzała Wam wszystkich problemów oraz trosk, które spadną na ramiona tej kobiety, ale jej życie to pasmo wielu zawirowań. Na szczęście nie zawsze negatywnych.
"Zwyczajny dzień", to powieść napisana zdecydowanie inaczej niż "Wakacje". I choć również jest emocjonują lekturą, to jednak te emocje są opisane w całkiem inny sposób. Nie miażdżą i nie zwalają człowieka na kolana.
Troszkę zabrakło mi w całej fabule kochanki męża – Joanny, a myślę, że powinno być jej zdecydowanie więcej. Tym bardziej, że to ona kolejny raz wywraca życie naszej bohaterki do góry nogami. Mimo tych małych minusów jestem książką zachwycona. Opowiada ona o życiu. O życiu wielu z nas. Problemy Niny są naszymi problemami, bo wszystkich nas spotkała bądź spotka śmierć najbliższych osób. Ilu z nas doświadczyło zdrady? I w końcu, ilu z nas ma problem z teściami?
Na duży plus zasługuje także styl jakim operuje autorka. Książka ta porusza trudne tematy, ale napisana jest w prosty sposób i bardzo łatwo trafia do czytelnika. Nie mogę również zapomnieć o humorze, który przewija się na kartach tej powieści. Nawet raz popłakałam się ze śmiechu i za to autorce serdecznie dziękuję.
Jako całość książkę oceniam bardzo dobrze i wnioskuję po zakończeniu, że będzie kolejna część. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na dalsze losy Niny Braun, z nadzieją, że i u niej kiedyś zaświeci słońce.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 06.10.1015
Uwaga, jeśli nie czytałeś części pierwszej pt, "Wakacje", to moja recenzja zawiera spoilery.
Nina Braun po śmierci syna oraz męża próbuje poukładać swoje życie na nowo. Oczywiście nie jest to łatwe. Dlaczego? Okazuje się, że Nina spodziewa się dziecka (którego ojcem jest jej zmarły mąż), a na dodatek na jaw wychodzą różne jego sekrety. Bartek nie był tak idealnym mężem jakby mogło się wydawać. Miał kochankę z którą dorobił się córki - Marianki. I choć Nina stara się o tym zapomnieć, to niestety przykra rzeczywistość wraca do niej jak bumerang, a niespodziewany telefon od Joanny (kochanki Bartka) znów wywróci życie Niny do góry nogami. Poród, pojawienie się Joanny, świadomość, że jej córeczka Klara i malutki synek, mają przyrodnią siostrę... Czy to nie za wiele dla kobiety, która jeszcze nie pogodziła się ze śmiercią męża oraz syna?
"Zwyczajny dzień", to kolejna książka autorki poruszająca życiowe problemy. Cios za ciosem dosięgają głowy Niny, bo kochanka wraz z córką zagości w życiu Niny można powiedzieć, że już na zawsze. Oczywiście nie będzie to wyborem bohaterki, ale jak się okazuje życie lubi być przewrotne. Czytając "Zwyczajny dzień" zastanawiałam się ile jest takich kobiet jak Nina? Ile osób musi borykać się z tak wieloma problemami.
Tęsknota oraz ból po stracie bliskich towarzyszą Ninie niemal dzień w dzień, ale ona wie, że musi być silna dla siebie oraz dla dzieci.
Po porodzie nasza bohaterka nie ma zbyt wiele czasu dla siebie, a obowiązków przybywa w zastraszającym tempie. Jest jej tym bardziej ciężko, bo jak wiadomo Nina jest teraz samotną matką, a swój czas musi dzielić między opiekę nad dziećmi, domem oraz pracą, i choć ma do pomocy Anię, siostrę znajomego księdza, to i tak jest jej bardzo trudno zapanować nad wszystkim. Nie będę zdradzała Wam wszystkich problemów oraz trosk, które spadną na ramiona tej kobiety, ale jej życie to pasmo wielu zawirowań. Na szczęście nie zawsze negatywnych.
"Zwyczajny dzień", to powieść napisana zdecydowanie inaczej niż "Wakacje". I choć również jest emocjonują lekturą, to jednak te emocje są opisane w całkiem inny sposób. Nie miażdżą i nie zwalają człowieka na kolana.
Troszkę zabrakło mi w całej fabule kochanki męża – Joanny, a myślę, że powinno być jej zdecydowanie więcej. Tym bardziej, że to ona kolejny raz wywraca życie naszej bohaterki do góry nogami. Mimo tych małych minusów jestem książką zachwycona. Opowiada ona o życiu. O życiu wielu z nas. Problemy Niny są naszymi problemami, bo wszystkich nas spotkała bądź spotka śmierć najbliższych osób. Ilu z nas doświadczyło zdrady? I w końcu, ilu z nas ma problem z teściami?
Na duży plus zasługuje także styl jakim operuje autorka. Książka ta porusza trudne tematy, ale napisana jest w prosty sposób i bardzo łatwo trafia do czytelnika. Nie mogę również zapomnieć o humorze, który przewija się na kartach tej powieści. Nawet raz popłakałam się ze śmiechu i za to autorce serdecznie dziękuję.
Jako całość książkę oceniam bardzo dobrze i wnioskuję po zakończeniu, że będzie kolejna część. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na dalsze losy Niny Braun, z nadzieją, że i u niej kiedyś zaświeci słońce.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 06.10.1015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.