Przystań nadziei - Irene Hannon

„Tracy Campbell nigdy nie chciała wyjeżdżać z Przystani Nadziei w pochmurnym Oregonie ani opuszczać należącej do jej rodziny od trzech pokoleń sielskiej plantacji żurawiny, na której dorastała. Jednak perypetie życiowe (i miłosne) pokrzyżowały jej plany. Kiedy tragiczne wydarzenia ponownie wywracają jej świat do góry nogami, postanawia wrócić do rodzinnego miasta i dźwignąć kulejącą plantację. Nie ma w planach kolejnej miłości…

…nie ma jej też Michael Hunter. Turysta z Chicago skrywa w swym sercu mroczne sekrety. Gdy jednak Tracy werbuje go do pomocy w miejscowej organizacji charytatywnej, w Przystani Nadziei daje się wyczuć powiew zmian, przynoszących pocieszenie i nadzieję wielu ludziom – w tym także Tracy i Michaelowi.”

Z twórczością Irene Hannon nie miałam wcześniej styczności, a autorka ma na swoim koncie naprawdę sporą ilość napisanych powieści. Jak możecie się domyślić, książkę do recenzji wybrałam po opisie, który bardzo mi się spodobał i tak prawdę powiedziawszy, oczekiwałam, że dostanę fajny i lekki romans, który umili mój czas. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy po zagłębieniu się w lekturę, odkryłam, jak prawdziwa i wartościowa jest to powieść. Książka skłoniła mnie do wielu refleksji i uświadomiła mi naprawdę wiele spraw. Autorka w niewyszukany sposób opisała spotkanie dwójki poranionych i doświadczonych przez los bohaterów. Im dalej czytałam, tym bardziej odnosiłam wrażenie, że ich spotkanie  nie było przypadkowe, myślę, że ktoś z góry właśnie tak poprowadził ich ścieżki, by w pewnym momencie się złączyły. Mówi się, że naszym życiem rządzi przeznaczenie i jestem w stu procentach przekonana, że tak właśnie było w przypadku głównych bohaterów. 

Autorka wykreowała świetnych bohaterów, bo Tracy i Michael są niezwykle ludzcy, prawdziwi i nie ma w nich krzty przerysowania. Od razu obdarzyłam ich sympatią, a nawet pokochałam, bo po prostu nie mogłam inaczej. Jak wiemy, dla każdego trudne są nowe początki, ciężko ponownie zaufać i otworzyć serce na nową miłość, a przed bohaterami była długa droga, pełna niepewności i lęku. Czy mają szansę odnaleźć swoją własną, małą PRZYSTAŃ NADZIEI? 
Powieść pochłonęła mnie już na samym początku, z ciekawością obserwowałam zmagania bohaterów i oczywiście trzymałam kciuki, by udało im się zostawić przeszłość za sobą, by z nadzieją spojrzeli w przyszłość i by udało im się otworzyć na nowe uczucie.

„Przystań nadziei” to powieść, którą naprawdę warto przeczytać. Książka skłania do refleksji i uświadamia, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. 

Polecam! Dla mnie czas spędzony przy tej książce, był po prostu wspaniały.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Dreams.

1 komentarz:

  1. Zachęcająca recenzja....Jak nic i ja muszę przeczytać "Przystań...".

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger