....i wyjechać w Bieszczady. Thriller z Domaniewskiej - Sara Taylor (Patronat medialny)

Nigdy jeszcze nie miałam okazji czytać takiej książki, a szczerze mówiąc, do tej pory raczej unikałam literatury tego typu. Nigdy również nie miałam do czynienia z korporacją i taki świat jest mi zupełnie obcy. Im bardziej zagłębiałam się w treść książki "...i wyjechać w Bieszczady", tym intensywniej w mojej głowie kiełkowała myśl, że korporacja to stan umysłu. Czy moja ocena jest słuszna? Przekonajcie się sami.

"Ta książka to zwierciadło, które w sarkastycznym, nieco przerysowanym i przede wszystkim krzywym odbiciu, przedstawia niekiedy gorzki, ale jednocześnie uniwersalny i odarty z różnorakich dekoracji obraz współczesnych: dwudziesto-, trzydziesto- i czterdziestolatków."

Sara Taylor to młoda debiutująca pisarka. Sama od wielu lat jest związana zawodowo z korporacją, więc zapewne wie, o czym pisze.
Jak wiadomo, początki nie zawsze są łatwe, ale śmiem twierdzić, że debiutancka książka, jak i kariera pisarska Sary Taylor wyglądają całkiem obiecująco.
Autorka z dystansem i sporą dozą ironii opisała świat korporacji, a dokładniej mówiąc warszawski Mordor, gdzie znajduje się największe w Warszawie skupisko zagranicznych korporacji. Autorka właściwie nie tyle skupia się na samych zasadach działania takich firm, ile oprowadza nas po meandrach ludzkiej natury, a ściślej mówiąc natury ludzi tam pracujących.

"...i wyjechać Bieszczady" to książka, która uświadomiła mi, że świat, w którym żyję, absolutnie nie przystaje do tego, który opisała Sara Taylor, w którym ludzie mają całkiem inne priorytety i odniosłam wrażenie, że zatracili zdolność spostrzegania swoich, ale i cudzych potrzeb. Rywalizując między sobą, rzadko kiedy tworzą przyjacielskie relacje. Kult pieniądza przesłania im czasami własne wartości i cele, brak możliwości realizowania się w życiu prywatnym, wyzwala frustrację. To są "skutki uboczne" tej pracy, które często doprowadzają do wypalenia zawodowego. Autorka postarała się przedstawić je z dystansem i trochę prześmiewczo w taki sposób, aby nikogo nie odstraszyć.

W książce tej nie znajdziecie konkretnej fabuły, ale znajdziecie obraz człowieka, jakim ja chyba nie chciałabym być. Sara Taylor w nad wyraz lekki, ale sugestywny sposób zobrazowała zachowania ludzi, którzy w bardzo prosty sposób stają się trybikami w wielkiej korporacyjnej machinie.
Mam nadzieję, że autorka spróbuje swoich sił również w innym gatunku literackim i jestem przekonana, że z jej zaskakująco „dojrzałym” jak na debiutantkę stylem, który zdecydowanie jest atutem, ma duże szanse na powodzenie.
Polecam! 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Autorskiemu.

5 komentarzy:

  1. Sama do niedawna miałam styczność z ludźmi pracującymi w korporacji. Na dzień dzisiejszy jestem szczęśliwym człowiekiem, który opuścił to miejsce z własnej woli. Z ogromną chęcią sięgnę po tę książkę, chociażby po to, żeby porównać to co przeżyłam, z tym co opisuje autorka. Druga rzecz to Bieszczady, chyba każdy z nas miał czasami ochotę spakować się i wyjechać właśnie tam, gdzie cisza pozwala nam usłyszeć własne myśli 🌲🌳

    OdpowiedzUsuń
  2. O pracy w korporacji wiem mało. Ja mieszkam sobie w lesie i tu mi dobrze. O Bieszczadach marzę, ale bardziej turystycznie. Książka zapowiada się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda nie pracuję w żadnej korporacji, ale mam wrażenie, że sytuacje opisane w tej książce idealnie wpasowałyby się w instytucję w której obecnie pracuję. Z chęcią, kiedyś jak będę miała okazję to przeczytam książkę. P.S. Sara Taylor to pseudonim autorki? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam ...niestety jestem takim korpoludkiem , który ucieka z tego świata...
    Przeczytam na 100%

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem zainteresowana, jakoś nie przemawia do mnie ten temat

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger