Och, Elvis! - Marika Krajniewska

„Przyjaciółki, które ukradły urnę i zniknęły!
Chociaż Joanna jest już po trzydziestce, wciąż mieszka z matką i ciągle słyszy, że powinna wreszcie znaleźć męża. Od lat cały swój wolny czas poświęca podopiecznym domu spokojnej starości, w którym pracuje. Nie jest tam jednak tak spokojnie, jak mogłoby się wydawać. Gdy jedna ze staruszek umiera, jej szalone przyjaciółki chcą wykraść urnę i spełnić ostatnie marzenie Alicji – zabrać ją na grób Elvisa w Memphis. Policjanci ignorują sprawę, więc Joanna musi sama odnaleźć siwowłose złodziejki. Pomaga jej wnuk Alicji, którego gryzą wyrzuty sumienia, bo nie zdążył spędzić z babcią zbyt wiele czasu. Trzeba mu tylko wytłumaczyć, dlaczego Joanna nie upilnowała urny…

Czy miłość do Elvisa zwycięży, a żywiołowym staruszkom uda się zrealizować zwariowany plan? Przekonaj się, do czego można być zdolnym po siedemdziesiątce!”

Och, Elvis to powieść, która kupiła mnie słodką okładką i ciekawym opisem. Miałam nadzieję, że będzie to lektura lekka i przyjemna, ale niestety się pomyliłam, bo książka okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem. Przygotowałam się na historię, która będzie mnie bawić, która czasami troszkę mnie wzruszy, ale niestety nic takiego nie dostałam. Wynudziłam się przy niej okropnie, a ostatnie sto stron po prostu zmęczyłam. Nie wiem, co poszło nie tak, bo historia sama w sobie jest ciekawa i naprawdę mogłaby to być świetna książka. Według mnie zabrakło jej jakiegoś polotu i na pewno dopracowania. Czasami odnosiłam wrażenie, że wszystko zostało spisane raz, dwa bez większej dokładności, przez co momentami w mojej głowie powstawał jeden wielki chaos. Nie zżyłam się z bohaterami, ba nawet żadnego z nich nie polubiłam, cały czas miałam wrażenie, że są sztuczni i przerysowani. Szkoda, naprawdę szkoda, bo historia Joanny miała wielki potencjał, który według mnie został zmarnowany.

Zanim usiadłam do tej recenzji, poprzeglądałam kilka portali, by zapoznać się z opiniami innych blogerów i czytelników i wiecie co? Książka ma wiele dobrych ocen i recenzji. Więc teraz nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak? Czy może przegapiłam coś istotnego w tej historii? Do mnie ta opowieść po prostu nie trafiła, wynudziła mnie na śmierć i nie wiem, czy sięgnę po inne książki autorki. Oczywiście to tylko moja subiektywna opinia, z którą nie każdy musi się z nią zgodzić. Zawsze jestem zdania, że to, co nie podoba się mnie, dla kogoś innego może być świetne i idealne. Więc jeżeli chcecie, to sami przekonajcie się, jaka jest najnowsza powieść Mariki Krajniewskiej.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

4 komentarze:

  1. Po pierwsze powiem, przepiękna okładka 😍, po drugie fotel, marzę właśnie o takim i piesio 😍😍 Achy i ochy nad okładką już były 😂😂 to teraz czas na konkrety. Tradycyjnie, jak zwykle, książkę wpisuję na listę do przeczytania, muszę sobie swoją opinię wyrobić 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem zainteresowana, historia mnie nie zaciekawiła

    OdpowiedzUsuń
  3. słyszałam o tej książce, jej tytuł mnie zaintrygował

    OdpowiedzUsuń
  4. Tą książkę mam w planach od dawna. Mimo tej recenzji nadal pozostaje na mojej liście.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger