The raven king - Fragment książki
Zagadkowy komentarz Aarona był jedyną odpowiedzią, jaką uzyskali od niego podczas treningu. Sprawy przybrały bardziej osobisty charakter, więc Wymack przestał naciskać i domagać się wyjaśnień. Neil sądził, że koledzy poruszą ten temat, gdy nie będzie z nimi trenera, jednak najwyraźniej podzielali uczucia Wymacka, ponieważ taktownie milczeli. Od czasu do czasu rzucali Aaronowi oraz Nicky’emu zaciekawione spojrzenia, ale nikt o nic nie pytał.
Bez Setha, wszczynającego bójki z Kevinem lub Nickym, czy Allison, która wykłócała się z każdym, kto był akurat pod ręką, albo Andrew, ucinającego sobie pogawędki z kolegami podczas stania na bramce, ich trening przebiegał w pełnej napięcia, przytłaczającej ciszy i niezakłóconym spokoju. Gdyby nie Kevin i Dan, trening byłby kompletną stratą czasu. Główny napastnik Lisów był zbyt uparty, żeby pozwolić, by cokolwiek rozproszyło jego uwagę, gdy znajdował się na boisku. Natomiast Dan, jako ich kapitan, doskonale znała swoją rolę. Dopingowała ich, jeśli zwalniali i mówiła do nich, przerywając tym samym niezręczne milczenie. Mimo wysiłków, jaki oboje włożyli, Neil pomyślał, że i tak wszyscy odczuli ulgę, kiedy w końcu Wymack zakończył trening.
Wszyscy opuścili stadion w tym samym czasie, ale ponieważ Nicky zazwyczaj nie przestrzegał przepisów drogowych, to jako pierwsi dotarli do Fox Tower. Chłopak znalazł miejsce na tyłach parkingu przeznaczonego dla sportowców, po czym całą grupą skierowali się do akademika. W połowie drogi zauważyli osobę czekającą na nich na chodniku. Andrew siedział na krawężniku ze skrzyżowanymi nogami oraz rękami opartymi na kostkach i patrzył jak się zbliżają.
– Nie powinieneś siedzieć tutaj, jeśli czujesz, że coś ci dolega – odezwał się Kevin.
– No proszę, cóż za troska. – Andrew uśmiechnął się szeroko, słysząc chłodny ton Kevina. – Nie dramatyzuj. To nic takiego. Wystarczy, że się zdrzemnę, wezmę witaminę C, a wszystko wróci do normy.
Nicky przykucnął przed Andrew.
– Hej. Wszystko w porządku?
– Zadajesz dziwne pytania, Nicky.
– Martwię się o ciebie, to wszystko.
– To chyba twój problem. Och, no i proszę, w końcu przyjechali.
Neil obejrzał się w chwili, gdy Matt skręcał na parking. Zrobił
dwa okrążenia, zanim znalazł w końcu miejsce dla swojej ciężarówki. Andrew mrugnął do Nicky’ego w milczącym żądaniu, by zszedł mu z drogi, więc jego kuzyn wstał i odsunął się na bok. Bramkarz zaczekał, aż Dan, Matt i Renee podejdą bliżej, a następnie podniósł dłoń na powitanie i powiedział:
– Renee, jesteś wreszcie! Chcę, żebyś poszła ze mną. Nie masz nic przeciwko, prawda? Wiedziałem, że nie odmówisz.
Renee przytaknęła skinieniem głowy.
– Muszę coś ze sobą zabrać?
– Nie ma takiej potrzeby. Już wszystko załatwiłem.
Andrew zerwał się na równe nogi i ruszył przez parking.
Renee zrobiła w tył zwrot i podążyła za nim, doganiając go po kilku krokach. Neil spojrzał na Dan. Jej usta były mocno zaciśnięte, tworząc cienką linię, ale nie wyglądała na zaskoczoną takim obrotem sprawy i nie odezwała się ani słowem. Matt otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz wziął przykład z Dan i również milczał. Wszyscy stali w bezruchu, dopóki Andrew i Renee nie znaleźli się w odległej części parkingu. Dopiero wtedy Aaron ruszył z miejsca, jednak zamiast wejść do akademika, oddalił się.
– No dobra – odezwał się w końcu Matt. – Pogadamy o tym w środku?
Nicky potarł swoje ramiona, jakby chciał odpędzić nagły chłód, chociaż na dworze było około trzydzieści siedem stopni, i wskazał brodą drzwi.
– Bez drinka nie damy rady.
Uczelniana drużyna Exy miała przydzielone trzy pokoje na trzecim piętrze, które były małymi mieszkaniami. Do grupy Andrew należał pokój znajdujący się najbliżej schodów, dziewczęta mieszkały pośrodku, a Matt z Neilem na końcu. Gdy zbliżyli się do zamkniętych drzwi, Dan ścisnęła dłoń Matta tak mocno, aż pobielały jej kłykcie. Neil odniósł wrażenie, że chłopak wcale nie czerpie siły z jej wsparcia. Wpatrywał się pustym wzrokiem w breloczek z kluczami, jakby nie mógł sobie przypomnieć, który z nich służy do otwarcia drzwi.
– Był takim dupkiem – wykrztusił cicho Matt.
– Wiem – odparła Dan.
Matt odetchnął powoli i w końcu przekręcił klucz w zamku. Pchnął drzwi, wzdrygając się przy tym, i mocniej ścisnął dłoń swojej dziewczyny, nie będąc pewnym, czy chce przekroczyć próg. Ponura mina Dan sprawiła, że Neil zrobił krok do przodu, ale trudno mu było cokolwiek zobaczyć, ponieważ Matt wciąż blokował przejście. Nie musiał jednak długo czekać. Dan zebrała się w końcu na odwagę i weszła do środka, ciągnąc za sobą Matta. Neil przystanął w drzwiach, chcąc ocenić zmiany, jakie zaszły pod ich nieobecność.
Bez Setha, wszczynającego bójki z Kevinem lub Nickym, czy Allison, która wykłócała się z każdym, kto był akurat pod ręką, albo Andrew, ucinającego sobie pogawędki z kolegami podczas stania na bramce, ich trening przebiegał w pełnej napięcia, przytłaczającej ciszy i niezakłóconym spokoju. Gdyby nie Kevin i Dan, trening byłby kompletną stratą czasu. Główny napastnik Lisów był zbyt uparty, żeby pozwolić, by cokolwiek rozproszyło jego uwagę, gdy znajdował się na boisku. Natomiast Dan, jako ich kapitan, doskonale znała swoją rolę. Dopingowała ich, jeśli zwalniali i mówiła do nich, przerywając tym samym niezręczne milczenie. Mimo wysiłków, jaki oboje włożyli, Neil pomyślał, że i tak wszyscy odczuli ulgę, kiedy w końcu Wymack zakończył trening.
Wszyscy opuścili stadion w tym samym czasie, ale ponieważ Nicky zazwyczaj nie przestrzegał przepisów drogowych, to jako pierwsi dotarli do Fox Tower. Chłopak znalazł miejsce na tyłach parkingu przeznaczonego dla sportowców, po czym całą grupą skierowali się do akademika. W połowie drogi zauważyli osobę czekającą na nich na chodniku. Andrew siedział na krawężniku ze skrzyżowanymi nogami oraz rękami opartymi na kostkach i patrzył jak się zbliżają.
– Nie powinieneś siedzieć tutaj, jeśli czujesz, że coś ci dolega – odezwał się Kevin.
– No proszę, cóż za troska. – Andrew uśmiechnął się szeroko, słysząc chłodny ton Kevina. – Nie dramatyzuj. To nic takiego. Wystarczy, że się zdrzemnę, wezmę witaminę C, a wszystko wróci do normy.
Nicky przykucnął przed Andrew.
– Hej. Wszystko w porządku?
– Zadajesz dziwne pytania, Nicky.
– Martwię się o ciebie, to wszystko.
– To chyba twój problem. Och, no i proszę, w końcu przyjechali.
Neil obejrzał się w chwili, gdy Matt skręcał na parking. Zrobił
dwa okrążenia, zanim znalazł w końcu miejsce dla swojej ciężarówki. Andrew mrugnął do Nicky’ego w milczącym żądaniu, by zszedł mu z drogi, więc jego kuzyn wstał i odsunął się na bok. Bramkarz zaczekał, aż Dan, Matt i Renee podejdą bliżej, a następnie podniósł dłoń na powitanie i powiedział:
– Renee, jesteś wreszcie! Chcę, żebyś poszła ze mną. Nie masz nic przeciwko, prawda? Wiedziałem, że nie odmówisz.
Renee przytaknęła skinieniem głowy.
– Muszę coś ze sobą zabrać?
– Nie ma takiej potrzeby. Już wszystko załatwiłem.
Andrew zerwał się na równe nogi i ruszył przez parking.
Renee zrobiła w tył zwrot i podążyła za nim, doganiając go po kilku krokach. Neil spojrzał na Dan. Jej usta były mocno zaciśnięte, tworząc cienką linię, ale nie wyglądała na zaskoczoną takim obrotem sprawy i nie odezwała się ani słowem. Matt otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, lecz wziął przykład z Dan i również milczał. Wszyscy stali w bezruchu, dopóki Andrew i Renee nie znaleźli się w odległej części parkingu. Dopiero wtedy Aaron ruszył z miejsca, jednak zamiast wejść do akademika, oddalił się.
– No dobra – odezwał się w końcu Matt. – Pogadamy o tym w środku?
Nicky potarł swoje ramiona, jakby chciał odpędzić nagły chłód, chociaż na dworze było około trzydzieści siedem stopni, i wskazał brodą drzwi.
– Bez drinka nie damy rady.
Uczelniana drużyna Exy miała przydzielone trzy pokoje na trzecim piętrze, które były małymi mieszkaniami. Do grupy Andrew należał pokój znajdujący się najbliżej schodów, dziewczęta mieszkały pośrodku, a Matt z Neilem na końcu. Gdy zbliżyli się do zamkniętych drzwi, Dan ścisnęła dłoń Matta tak mocno, aż pobielały jej kłykcie. Neil odniósł wrażenie, że chłopak wcale nie czerpie siły z jej wsparcia. Wpatrywał się pustym wzrokiem w breloczek z kluczami, jakby nie mógł sobie przypomnieć, który z nich służy do otwarcia drzwi.
– Był takim dupkiem – wykrztusił cicho Matt.
– Wiem – odparła Dan.
Matt odetchnął powoli i w końcu przekręcił klucz w zamku. Pchnął drzwi, wzdrygając się przy tym, i mocniej ścisnął dłoń swojej dziewczyny, nie będąc pewnym, czy chce przekroczyć próg. Ponura mina Dan sprawiła, że Neil zrobił krok do przodu, ale trudno mu było cokolwiek zobaczyć, ponieważ Matt wciąż blokował przejście. Nie musiał jednak długo czekać. Dan zebrała się w końcu na odwagę i weszła do środka, ciągnąc za sobą Matta. Neil przystanął w drzwiach, chcąc ocenić zmiany, jakie zaszły pod ich nieobecność.
Jestem bardzo ciekawa tej książki. :)
OdpowiedzUsuń