Trzy razy miłość - Jolanta Kosowska (PATRONAT MEDIALNY)

„Ona – spokojna, rozważna studentka medycyny, ceniąca sobie swoje poukładane życie. On – rozpieszczony jedynak z bogatego domu, któremu w głowie tylko sport i przyjemności. Dzieli ich niemal wszystko: poglądy, charaktery, styl życia... A jednak pewnego dnia połączy ich coś, od czego nie będą w stanie się uwolnić. Coś, co wyzwoli w nich emocje, jakich wcześniej nie znali i nie podejrzewali, że są do nich zdolni...

Ta historia w niczym nie przypomina bajkowego scenariusza w stylu: poznali się, pokochali, pobrali, żyli długo i szczęśliwie. To opowieść o miłości, która rani, niszczy i zostawia bolesne blizny. Opowieść o ludziach, którzy nie potrafią żyć ani ze sobą, ani bez siebie. A kiedy dojdą do wniosku, że ta miłość to nie dar, tylko przekleństwo, zrobią wszystko, żeby ją zabić.”

Jolanta Kosowska to autorka, której książki kocham oraz uwielbiam i zawsze niecierpliwie wyczekuję kolejnej premiery. Pani Jola wie jak pisać o uczuciach, wie jak dawkować emocje i wie jak zaciekawić czytelnika. Jej każda z książek to rollercoaster emocji i wrażeń. I taka też właśnie jest jej najnowsza powieść Trzy razy miłość. Historia Martyny i Łukasza uwiodła mnie swoją prostotą, realizmem i uświadomiła mi, jak naszym życiem rządzi przypadek, a tym bardziej przeznaczenie. To nie jest cukierkowa opowieść o miłości, w której pełno cukru, lukru, serduszek oraz kwiatków. Ta historia, to prawdziwe życie, które pisze dla nas swój własny scenariusz i często ma słodko-gorzki smak. Związek bohaterów był pełny wzlotów i upadków i choć uczucie, które ich połączyło, było silne, to egoizm Łukasza zachwiał fundamentami związku, a niedopowiedzenia i półprawdy przekreśliły szanse na ich wspólną przyszłość. Ich drogi przez wiele lat się przecinały, uczucie nie przygasło, a decyzje, które podejmowali przez cały ten czas, krzywdziły i ich i bliskie im osoby. Czy ich historia ma szansę na happy end? Tego oczywiście Wam nie zdradzę, ale zapewniam, że ich opowieść dostarczy Wam mnóstwa emocji i nie raz skłoni do wielu przemyśleń oraz refleksji.

„Nasza miłość podobna jest do nurtu rwącej górskiej rzeki. Nurt jest szybki, rześki, radosny, od czasu do czasu wody podskakują na wystających z dna kamieniach. Pędzą szybko, szumią radośnie, czasami spadają w huczących wodospadach, by po chwili odrobinę odpocząć, zwolnić bieg i przez moment toczyć się leniwiej. Raz na drodze pojawiła się ogromna skała. Wody rzeki rozdzieliły się na dwa osobne nurty. Oba nagle zaczęły płynąć leniwiej i smutniej, tworząc liczne meandry i zakola”.

Jeżeli chodzi o bohaterów, to uważam, że ich kreacja wyszła autorce perfekcyjnie. Martyna i Łukasz bardzo różnili się od siebie, każdy z nich miał inny charakter oraz inne priorytety, ale bardzo podobnie patrzyli na świat i oboje lubili pomagać. Martynę polubiłam już na samym początku, choć nie ukrywam, że jej decyzje nie zawsze były słuszne i może gdyby w jednym momencie życie nie podjęła decyzji pod wpływem chwili, to historia jej i Łukasza wyglądałaby zupełnie inaczej. Jeżeli chodzi o Łukasza, to mężczyzna wywoływał we mnie wiele skrajnych emocji, raz go lubiłam, innym razem wkurzał mnie na maksa i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego jest takim aroganckim dupkiem. Mnie mniej jednak współczułam im obojgu i z nadzieją w sercu liczyłam na szczęśliwe zakończenie.

Ogromnym plusem książki jest naprzemienna narracja, dzięki której poznajemy punk widzenia obojga bohaterów i widzimy jak ich decyzje, upór, pycha, czy źle wypowiedziane słowa potrafią zniszczyć zaplanowaną przyszłość. 

Książka niewątpliwie niesie ze sobą przesłanie dotyczące związków i relacji z nimi związanych. Autorka uświadamia czytelnikom, że o związek trzeba dbać, że trzeba ze sobą rozmawiać, próbować rozwiązywać problemy, a nie zamiatać je pod dywan i w chwilach słabości uciekać, bo nie jest to żadnym rozwiązaniem. Wtedy tylko krzywdzimy siebie, a także i innych.  Przecież miłość to piękne uczucie, które powinno dodawać nam skrzydeł, a nie niszczyć i ściągać na dno rozpaczy oraz niemocy. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

3 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję. Warto sięgnąć po książkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję <3 Pozdrawiam serdecznie .Jolanta Kosowska

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulują patronatu. Zapowiada się interesująco :) POzdrawiam, ELi https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger