Willa pod czarnym tulipanem - Danuta Korolewicz
Recenzję książki zacznę wyjątkowo od kilku słów o okładce. Dlaczego? Ponieważ jej szata graficzna wprowadziła mnie w błąd. Od razu zaznaczę, że fakt ten nie jest żadną wadą.
Biorąc do ręki powieść i patrząc na ten urokliwy obraz willi otoczonej zielenią i spokojną wodą, byłam niemal pewna, że przeniosę się do miejsca, w którym panuje ciepło, a życie upływa w sielankowej atmosferze. Nic z tego! Okładka jest kojąca dla oczu, ale dalsze strony książki wprowadzają już klimat grozy, bowiem „Willa pod czarnym tulipanem” to powieść, której bliżej do literatury sensacyjnej niż obyczajowej. A przynajmniej na to wskazuje główny wątek kryminalny.
Lidia to młoda malarka, której talent zostaje doceniony przez znawców dziedziny. Pewnego dnia otrzymuje zagadkowe zaproszenie. Ma dołączyć do grupy, która spędzi weekend u tajemniczego hrabiego Tulipanowskiego w jego willi na niewielkiej prywatnej wyspie pośrodku jeziora. Na miejscu spotyka ją kolejne zaskoczenie. Okazuje się, że wśród zaproszonych jest też dawna miłość dziewczyny, Zbyszek. Załamanie pogody sprawia, że wysepka jest odcięta od świata. Odizolowani goście odkrywają coraz mroczniejsze sekrety miejsca. Z każdą chwilą tracą pewność, czy wrócą z tego wyjazdu żywi. Tym, co już wiedzą jest to, że wśród nich znajduje się morderca. Trudne chwile i ogarniający strach przed niebezpieczeństwem powoduje, że Lidia i Zbyszek ponownie zbliżają się do siebie. Czy stara miłość naprawdę nie rdzewieje? I najważniejsze, co takiego dzieje się w willi, której właścicielem jest hrabia? O ile ten człowiek rzeczywiście jest tym, za kogo się podaje…
Książka napisana jest lekkim i swobodnym językiem. Taki styl powoduje, że czyta się ją szybko. Jednak mimo to znajdują się w niej momenty dobrze zbudowanego napięcia i niepokoju. Czytelnik staje przed zagadkowymi sytuacjami i razem z bohaterami stara się odkryć rozwiązanie. Na plusa zasługuje fakt, że przewidywanie zakończenia nie jest takie proste. Mnie się nie udało rozwikłać tajemnic z wyprzedzeniem, więc finał powieści przyniósł przyjemne zaskoczenie.
Walorem jest również ciekawe wprowadzenie motywów zaczerpniętych z minionych epok. Zagadkowe lustra, portrety pełne tajemnic, trucizny i rodzinne sekrety. Kwestie te dodawały historii niesamowitości.
W powieści pojawia się również wątek miłosny, który jest zdecydowanie drugoplanowy. Jednak ciekawie uzupełnia całość.
Jedynym mankamentem powieści, jaki dostrzegłam, jest jakość dialogów bohaterów. Sprawiają wrażenie chaotycznych, nienaturalnych i niekiedy trudno było zrozumieć sens wypowiedzi postaci. O ile narracja potrafiła wprowadzić atmosferę grozy, o tyle w samych dialogach zabrakło mi większej dynamiki.
Książka warta uwagi. Jej lektura może być przyjemnym sposobem na spędzenie jesiennego wieczoru.
Dzięki za recenzję. Książkę już zdobyłam.
OdpowiedzUsuńMiłej lektury! Ciekawa jestem, czy się spodoba :-)
OdpowiedzUsuń