Misja Wywiad z Alicją Sinicką

Dziś zapraszamy na Misję Wywiad z Alicją Sinicką, autorką powieści pt. "Oczy wilka". Nagrodę za najciekawsze pytanie otrzymuje Izunia Raszka. Serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt na naszym fp.



Edyta Chmura

1. Dużo się mówi o tym, że coraz mniej osób sięga po książki, że pisarze polscy nie radzą sobie z zagraniczną „konkurencją” (mam na myśli znane nazwiska pisarzy z innych państw), że nie warto zajmować się pisaniem, bo to czasochłonne i niedochodowe zajęcie. Jaki jest, w Pani odczuciu, polski rynek wydawniczy? Czy trudno było Pani znaleźć wydawcę debiutanckiej książki?

Bez cienia wątpliwości ciężko jest debiutować w Polsce. Jest dokładnie tak jak Pani mówi. Większość książek przypływa do nas zza oceanu niosąc nowe trendy w pisaniu, ciekawe gatunki i pomysły. To trochę tak jak z kinem w Polsce. Jest zdominowane przez Stany Zjednoczone, ale czasem fajnie pooglądać coś polskiego. Ja póki co traktuję pisanie jako hobby, może kiedyś uda mi się stworzyć z tego sposób na życie.

2. Lena i Artur już przy pierwszym spotkaniu czują, że coś ich ku sobie ciągnie. Czy wierzy Pani w romantyczną (nieomal książkową) miłość od pierwszego wejrzenia?

Jak najbardziej! Uważam, że ludzie wrażliwi tylko tak potrafią się zakochiwać. Czują magię wirującą wokół drugiego człowieka. Czasem nie zdają sobie z tego do końca sprawy, bo muszą zwracać uwagę na wiele rzeczy jednocześnie. Na przykład pierwszego dnia w nowej szkole, tyle się dzieje, a tu ten jedyny stoi przed nami i jest jakiś wyraźniejszy niż inni. Ta magia przedziera się przez otoczenie i uderza silnym impulsem w nas, tak jak chłodne spojrzenie Artura, od którego Lenie robi się zimno, choć powinna płonąć ze wstydu, bo przecież zniszczyła mu samochód.

Nela Radon

1. Wszędzie pojawiają się błękitne oczy, dlaczego akurat ten kolor? Nie myślała Pani by wyłamać się z tego schematu, przecież wilki maja nie tylko błękitne oczy?

W „Oczach wilka” kolor ma charakter symboliczny, przeplata się z karmelowym – czyli drugim najpopularniejszym odcieniem wilczych oczu. Potrzebowałam takiej mieszanki, żeby stworzyć tę historię. Dominuje w niej niebieski, więc wylądował na okładce. Poza tym ten kolor podkreśla to jaki jest Artur. Zimny, tajemniczy… On musiał mieć błękitne oczy.


2. W niektórych recenzjach porównuje się sceny miłosne z Pani książek do scen z Greya, wzorowała się Pani na nim, czy to czysty przypadek. A może na innych książkach się Pani wzorowała?

Sceny miłosne raczej nie przypominają tych z Greya. Nie wzorowałam się na tej historii, ale jak już wspominałam w innym wywiadzie, książka E.L. James jest świetna i z pewnością wstrząsnęła światem literatury kobiecej. Po niej prawie każdy sexowny i zamożny bohater jest porównywany do Greya. Nie unikniemy tego i nie szkodzi. Historia Anastasii i Christiana bardzo mi się podobała. Nie widzę nic złego w takich porównaniach. Nie wzorowałam się też na innych powieściach, pisałam po swojemu, a skąd czerpałam inspirację… to zakodowane jest gdzieś w otchłani mojego umysłu.

Robert Czyżycki

1. Czy pisząc książkę jest Pani jak malarz, który nie pozwala nawet zerknąć na zarys obrazu dopóki go nie skończy, czy jednak chętnie podsuwa Pani część tekstu bliskim, aby wysłuchać ich sugestii?

Podczas pisania „Oczu wilka” chyba rzeczywiście byłam jak malarz broniący swojego obrazu. Na dobrą sprawę prawie nikt nie wiedział o tym, że piszę książkę. Teraz, gdy tworzę drugą historię, często podsuwam fragmenty mężowi, chociaż nie wszystkie. Są sceny, z którymi chcę jeszcze pozostać sam na sam, szczególnie te, które trzeszczą tak głośno, że sama to słyszę. Ogólnie dobrze jest radzić się innych, można dzięki temu naprawdę udoskonalić tekst.

2. Praca pisarza daje satysfakcję, ale jest też wyczerpująca. Czy miewają Panie kryzysy twórcze?

Tak, dopadają mnie w najmniej oczekiwanych momentach. Pisze mi się świetnie, dzień za dniem i nagle bum, koniec. Nie widzę sensu w tym co napisałam, w tym co chcę jeszcze napisać. To trudne. Przy „Oczach wilka” też mi się zdarzało. Już wiem, że trzeba to przetrwać. Później wszystko znowu się rozpędza. Mam też wrażenie, że po każdym kryzysie nabieram ogłady. Budzę się do pracy silniejsza, z nowymi pomysłami i szerszą wizją mojej historii.

Izunia Raszka

1. Załóżmy, że mogłaby Pani przenieść się do świata przedstawionego w dowolnej powieści. Jaką by Pani wybrała książkę i dlaczego? A może żadną?

To jest bardzo trudne pytanie i wybrałabym odpowiedź – żadną – z samego szacunku dla tych wszystkich pochłoniętych przeze mnie historii, które dosłownie zapierały mi dech w piersi – dosłownie, bo czasem podczas lektury pewnych fragmentów naprawdę przestawałam oddychać. Przykładowo, gdy Lew Tołstoj opisywał pierwsze spotkanie Anny Kareniny i hrabiego Wrońskiego… już sam fakt, że o tym wspominam wywołuje we mnie ciarki. Wrócę zatem do czasów, gdy byłam małą dziewczynką. Wtedy bajką numer jeden była dla mnie Piękna i Bestia. Chciałabym znaleźć się w tym pałacu i obcować z księciem zaklętym w potwora, patrzeć jak się dla mnie zmienia i jak ja chcę zmieniać się dla niego. Bella i „Bestia” to chyba najciekawsi bajkowi bohaterowie, jakich poznałam.

2. Załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa. Jakie powinna mieć według Pani składniki?

1. Szczypta wyobraźni – nie za dużo, nie za mało
2. Łyżka pomysłu
3. Szklanka przeczytanych książek
4. Szklanka pokory
5. Kilogram wytrwałości

Wszystko mieszamy z otaczającą nas rzeczywistością.
Smacznego!

Sylwia Waligóra

1. Gdyby miała Pani określić siebie porównując się do zwierzęcia - jakie byłoby to zwierzę i dlaczego?

Musiałabym porównać się do kilku zwierząt. Jestem trochę psem, bo potrafię kochać bezwarunkowo, trochę kotem – obrażam się jak mało kto, ale zawsze na krótko i łatwo można mnie udobruchać, i trochę… baranem – bo bywam uparta, choćby to nie miało żadnych racjonalnych przesłanek. Poza tym baran to mój znak zodiaku i nazwisko panieńskie.

Katarzyna Jolanta Ba

1. Czy ktoś w Pani otoczeniu ma swoiste oczy wilka? ;)

Tak, znam pewną kobietę z wyjątkowo jasnymi, błękitnymi tęczówkami. Ma naprawdę zjawiskowe oczy. Czasem mam wrażenie, że między jej powiekami widzę kawałeczki letniego nieba. Ich barwa tworzy wyjątkowo ciepły efekt, co przy tak jasnym, niemalże białym odcieniu tęczówki zdawałoby się trudne do osiągnięcia. Ociepla je chyba pozytywna energia i to, że zawsze się śmieją.

2. Jak zachowałaby się Pani stając twarzą w twarz z wilkiem? :)

O jejku, chyba bym się bardzo przestraszyła, ale nie uciekałabym, bo pewnie byłabym od niego wolniejsza. Stanęłabym jak wryta i… liczyła na werdykt. Moja bohaterka w jednej ze scen spotyka wilka. Chyba byłam szczera ze sobą opisując jej bezład i szok…

Przemek Pomian

1. Czy przechadzając się po lesie wsłuchuje się Pani w odgłosy natury, wszystkie te szepty i czy nie towarzyszy Pani strach?

Gdy jestem w lesie w ciągu dnia, wszystko jest w porządku. Raczej delektuję się przyrodą i świeżym powietrzem. Czasem jeździmy do lasu na spacery z rodziną i to są miłe doświadczenia. Jest zielono, rześko, spokojnie. Kiedyś jednak zdarzyło mi się wędrować przez las późną nocą. Na szczęście nie byłam sama. To nie zmieniło faktu, że było przerażająco. Drzewa przypominały upiory z wyciągniętymi rękami, a każdy odgłos szelest, szum czy trzask uderzał we mnie ze zdwojoną siłą. To było straszne.

2. Jakie uczucia żywi Pani do pięknych ale jednocześnie niebezpiecznych stworzeń jakimi są wilki?

Podziwiam je. Według mnie mają w sobie metafizyczną moc. Ich oczy są hipnotyzujące, jakby prześwietlały człowieka na wylot, jakby wszystko o nim wiedziały i były od niego dużo mądrzejsze. Z resztą czuję, że tak jest.

Agnieszka E. Rowka

1.Co na Panią działa hipnotyzująco niczym okładka książki "Oczy wilka"?

Uwielbiam patrzeć na morskie fale. To jak powoli wyłaniają się z wody, nabierają mocy, po czym spokojnie opadają. Ten spokój chyba podoba mi się najbardziej. Jest pozorny, niesie za sobą potężną siłę. Czasem siedzę na plaży i po prostu przyglądam się wzburzonej wodzie. Do tego ten jednostajny szum…. Hipnotyzujący efekt.

2. Jaki jest Pani ulubiony miesiąc w roku i dlaczego akurat ten a nie inny?

Najbardziej lubię grudzień. Wtedy zawsze dużo się dzieje. Przyjeżdżają znajomi, których nie widziałam cały rok, spotykam się z rodziną i jem, jem, jem pełno smakołyków! Lubię świąteczną atmosferę, wspólne żarty i zaleganie na kanapie przy familijnym kinie. W ciągu roku nie mam na to czasu, a wtedy można trochę zwolnić i pozwolić sobie na prawdziwe leniuchowanie.

Ewa Romańczuk Gancarczyk

1. Alicja jak wspominasz czasy liceum ? I czy pomysł na książkę zrodził się już dawno ? Pozdrawiam Cię serdecznie

Ewcia bardzo mi miło, że napisałaś. Ty chyba jesteś gdzieś za granicą? Czasy Liceum wspominam bardzo dobrze. Uważam, że to jeden z najciekawszych okresów w moim życiu. Byłam, z resztą wszyscy byliśmy wtedy otwarci na świat, spragnieni nowych doświadczeń i trochę naiwni. Wszystko było takie pierwsze, świeże. Już wtedy czułam, że to dobry czas i korzystałam z niego.

Pomysł na książkę narodził się już dawno, dojrzewałam do tego i w końcu zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że kiedyś sięgniesz po stworzoną przeze mnie opowieść i że przypadnie Ci do gustu. Trzymaj się ciepło.

Joanna Wiewióra

1. Dlaczego tytuł książki to akurat ,,oczy wilka" a nie na przykład innego zwierzęcia. Czy ma Pani jakiś sentyment akurat do wilków lub wyróżnia je w jakiś sposób?

Początkowo nie wiedziałam jaki będzie tytuł. W pierwszej wersji chciałam nazwać tę historię „W jego oczach”. Wydaje mi się, że to też pasowałoby do fabuły. Później jednak doszłam do wniosku, że warto od samego początku podkreślić ten wilczy błękit bijący z oczu Artura. Poza tym sam wilk i jego oczy mają też znaczenie w mojej opowieści. Są pewnym symbolem. Dlatego też zmieniłam tytuł. A dlaczego wilki? Potrzebowałam ich oczu. Są bardzo wyraźne, zimne, kryje się w nich tajemnica. To pasuje do książki.

2. Jak widzi się Pani za 10 lat. Czy dalej jako spełniająca się pisarka czy jako ktoś zupełnie inny?

Chciałabym do tego czasu napisać kilka książek, oby dobrych. Nie wiem tak naprawdę co będzie, ale wiem, że chcę pisać, pisać, pisać, tworzyć nowe opowieści, alternatywne światy, bohaterów, którymi szargają różne problemy, nabrać wiatru w żagle. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Ola Stemplewska

1. Co Pani daje szczęście, powoduje uśmiech na twarzy?

Lubię przebywać z ludźmi, którzy mają poczucie humoru. Zaliczam do nich mojego męża i już dwuletniego synka. Z nikim tak się nie śmieję jak z nimi. Jestem też szczęśliwa, gdy mogę usiąść w ogrodzie z kawą i dobrą książką w dłoni. Kiedyś dużo radości sprawiało mi bieganie. Po mniej więcej dwudziestu minutach endorfiny dopływały do mojego umysłu i ogarniała mnie euforia. Miałam wrażenie, że unoszę się nad ziemią. Teraz nie mam już czasu na bieganie, ale nie szkodzi. Zastąpiłam je pisaniem. Czasem, gdy pochłania mnie jakaś scena, też czuję, że odpływam w krainę szczęścia, trochę innego, stłumionego, ale też trwalszego.

2. Jakie smaki/zapachy kojarzą się Pani z dzieciństwem?

Naleśniki smażone przez moją babcię. Były pyszne. Podawała je z bananami, albo z dżemem. Robiła też świetne „orzeszki” – ciasteczka przypominające kształtem orzechy włoskie. Tylko ona umiała zrobić do nich tak pyszną masę. Już od kilku lat staram się odtworzyć ten smak, ale wciąż mi się nie udaje… Szkoda, że nie zostawiła przepisu. I ta zupa „nic” robiona przez moją mamę… Pianki z białka, które rozpływały się w ustach… Czasem jak ją jem w rodzinnym domu wracam myślami do czasu kiedy byłam mała i wyławiałam je ukradkiem z garnka. Jak widać byłam łasuchem.

Anna Kimszal

1. W jaki sposób najlepiej lubi Pani wypoczywać, relaksować sie??

Uwielbiam odpoczywać na łonie natury, rozłożyć koc na trawie, albo leżak na dzikiej plaży. Teraz, kiedy mam małego synka pląsającego między nogami, jest to „nieco” trudniejsze, ale i tak udaje mi się znaleźć chwilę, żeby odpocząć. Zamykam oczy, słucham szumu drzew, lub fal, odgłosów przyrody. To wpływa do mojego umysłu, wypychając na zewnątrz wszystkie troski i zmartwienia. Ostatnio też spodobało mi się chodzenie po górach. Jest w tym coś kojącego. Tylko nie może być zbyt stromo!

2 .Co zainspirowało Panią do napisania tej książki??

Do tej pory nie potrafię powiedzieć co zainspirowało mnie do napisania „Oczu wilka”. Ta historia we mnie siedziała, oczywiście w większym uogólnieniu, szerszym zarysie. Jednak ze strony na stronę wiedziałam co pisać, słowa same wylatywały spod moich palców – jak już wspominałam w innym wywiadzie.

Aga Dawidowska

1. Okładka przyciąga uwagę nie powiem ze nie . Oczy magnetyczne ,dlaczego wilki i akurat taki tytuł czym pani się inspirowała .Pozdrawiam dodam ze książki jestem ciekawa .

Na to pytanie odpowiedziałam już wyżej… wilki mają w sobie magię, ich lazurowe oczy zdają się przeszywać człowieka na wylot. Są zimne i tajemnicze, jak historia Leny i Artura.


Dziękujemy Alicji za poświęcony czas!


3 komentarze:

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger