Bez szans - Mia Sheridan (PRZEDPREMIEROWO)
Chyba każdy z nas ma marzenia i wierzy
w to, że kiedyś się ziszczą. Jednak nie zdajemy sobie sprawy o
jakich rzeczach marzą ludzie, którym codziennie wiatr wieje w oczy
i dla których każdy dzień jest walką o przetrwanie. Dla nas pełna
lodówka i ogrzany dom, to normalność i pragniemy rzeczy bardziej
luksusowych, ale ludzie, którzy żyją w skrajnej biedzie, mają
właśnie tak przyziemne marzenia i robią wszystko, by się
spełniły. Zapraszam na recenzję „Bez szans” Mii Sheridan i już
teraz napiszę Wam, że warto sięgnąć po tę książkę, gdyż Mia
pisze tak, iż zapiera dech w piersiach, a emocje buchają z każdej strony. Uwielbiam wszystko co wychodzi spod jej pióra i myślę, że
nie jestem w tym osamotniona. „Bez szans”, to powieść, która
bezapelacyjnie dorównuje „Bez słów”. Uważam, że jest to najlepsza rekomendacja.
„Nawet tam, gdzie nie ma nadziei,
jest miejsce dla miłości.”
W małym górskim i zapomnianym przez boga miasteczku, w stanie Kentucky, mieszka Tenleigh i Kyland. Oboje
znają się tylko z widzenia, jednak to się zmienia,
gdy dziewczyna pomaga chłopakowi. Od tej pory często na siebie
wpadają, rozmawiają ze sobą i każde z nich ceni sobie towarzystwo
tej drugiej osoby. Czują, że coś ich do siebie przyciąga jednak
wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na miłość. Oboje chcą
zdobyć stypendium Tyton Coal i nie oglądając się za siebie
opuścić miasto, w którym nie ma perspektyw na godne życie i
bolesna przeszłość cały czas daje o sobie znać. Tylko, czy można
uciec przed przeznaczeniem? Czy wystarczy im tylko sama przyjaźń?
Czy będą potrafili rozejść się bez żalu i goryczy? Ja Wam tego
nie zdradzę, musicie przekonać się sami.
„- Kylandzie – przerwałam mu –
co powiesz na to, żebyśmy byli po prostu przyjaciółmi? Przydałby
mi się chyba przyjaciel. - Zamilkłam, żeby pomyśleć. - A kiedy
oboje stąd wyjedziemy, w jakichkolwiek okolicznościach to nastąpi,
kiedy już oboje będziemy dobrą partią, wspomnimy ciepło
przyjaciela, którego mieliśmy kiedyś w rodzinnych stronach, i
tyle. Okej? Proste. - Oczy znów wypełniły mi się łzami, choć
nie byłam nawet pewna czemu.”
„Bez szans”, to kolejna książka
Mii Sheridan, która powaliła mnie na kolana, a z mojego serca
zrobiła emocjonalną miazgę. To powieść, która niejednokrotnie
doprowadza do łez, chwyta za serce i nie chce puścić. Tej książki
nie można zapomnieć. Po przeczytaniu zostaje ona w głowie i sercu,
chyba już na zawsze. Skończyłam ją czytać już jakiś czas temu, a
cały czas rozmyślałam o tej historii, bo nie umiem o niej
zapomnieć i chyba nigdy nie zapomnę, a Kyland, to bohater, który
odebrał mi kolejny kawałek, mojego i tak już małego serca.
Mia Sheridan posiada po prostu dar,
który objawia się pisaniem przepięknych i wzruszających historii.
Jej książki pozbawiają tchu, doprowadzają na skraj zawału i cały
czas chce się więcej. Każde słowo w jej książkach jest jak
smagnięcie emocjonalnym biczem, który rani nasze serca i dusze.
Jednak pomimo tego, że odczuwamy ból wraz z bohaterami, to nie
chcemy, by te historie były inne. Osobiście uwielbiam te emocje,
które prześlizgują się po mojej duszy, dzięki takim książkom
zatracam się w fikcyjnym świecie bez reszty. Opowieść o Tenleigh
i Kylandzie jest piękna i porusza najgłębsze pokłady wrażliwości.
To opowieść pełna bólu, ale zarówno niosąca niesamowitą
nadzieję.
Mia Sheridan we wspaniałym stylu
potrafi pisać o rzeczach trudnych i bolesnych, wie jak poruszać
nasze serca i jak się wbić w naszą pamięć, by jej historie
towarzyszyły nam przez długi czas. Sztuką jest także stworzenie
tak prawdziwych i naturalnych bohaterów, jakimi są Ci zagubieni
nastolatkowie. Tenleigh, to piękna, bystra, pełna nadziei i czuła
dziewczyna, która nigdy nie chciała się zakochać. Najważniejsze
dla niej było zdobycie stypendium i zapewnienie swojej mamie oraz
siostrze lepszego życia niż wegetacja w tym małym górniczym
miasteczku. Jednak przewrotny los postanowił inaczej i na jej drodze
postawił zabójczo przystojnego Kylanda. Kyland, to chłopak piękny
w swojej prostocie, z sercem na dłoni, który jest skory do
ogromnych poświęceń. Nigdy nie myśli o sobie, najważniejsze są
osoby bliskie jego sercu. To także chłopak, który po śmierci ojca
oraz brata żył w samotności i mroku. Dla niego stypendium jest
przepustką do lepszego świata, chce uciec z rodzinnego miasta, nie
oglądając się za siebie, by zapomnieć o smutnej przeszłości,
która towarzyszy mu każdego dnia. To Tenleigh rozgoni ciemność w
jego życiu i przyniesie mu spokój. Tylko co się stanie, gdy
nadejdzie dzień rozstania? Co zrobić, gdy rozum mówi jedno, a
serce podpowiada całkiem coś innego?
„Miedzy rozpaczą a nadzieją.
Między bólem a ekstazą.
Między smutkiem a radością.
Między zgubą a zbawieniem.”
Są książki piękne i piękniejsze,
ale „Bez szans” jest jedyna w swoim rodzaju. To przepiękna
historia o trudnej miłości, ale niewątpliwie o miłości
krystalicznej jak łza. To także książka o ogromnym poświęceniu
dla ukochanej osoby oraz o nadziei, która zawsze umiera ostatnia. W
książce znalazłam ukryte przesłanie... Pieniądze szczęścia nie
dają, najważniejsi są ludzie, którzy nas kochają. Na tym buduje
się świat.
„Bez szans”, to powieść, która
rozdarła moje serce. A jak będzie z Wami?
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Książkę możecie zamawiać na Empik.com
Przeczytałam Mii Bez słów i ...ją pokochałam, bardzo byłam ciekawa recenzji, bo po jednej książce nie wiedziałam, czego się dalej spodziewać. Ale teraz już jestem spokojna, zapewne trafi na moją półkę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam :)
UsuńChyba najlepsza część z serii " bez..." chociaż wciąż czekam aż autorka zaskoczy mnie finałem bo zaczyna być przewidywalna
OdpowiedzUsuń