Miejsce zwane domem - Ewelina Skiba
Zwróciłam uwagę na tę książkę, bo uwiodła mnie okładka. Jest po prostu piękna, a że jestem wzrokowcem postanowiłam dać jej szansę. W dodatku autorka, to debiutantka i bardzo ciekawa byłam tego debiutu. Co sądzę o powieści Miejsce zwane domem autorstwa Eweliny Skiby? Zapraszam na recenzję.
Jest rok 1976. Marysia Sidło to młoda kobieta, która zostaje odprawiona z domu. Dostaje od matki pieniądze na bilet tylko w jedną stronę. Nagle znajduje się sama w obcym miejscu i nie ma gdzie się podziać. Jej jedyną szansą na przetrwanie jest znalezienie kogoś, kto przygarnąłby ją pod swój dach, ale ludzi o dobrym sercu nie ma wielu. Gdy praktycznie traci nadzieję los ( a jak twierdzi nasza bohaterka - Bóg) się do niej uśmiecha. Dziewczyna trafia do domu pełnego miłości, ciepła i otwartości, ale czy to na pewno koniec jej tułaczki? Czy Marysia odnalazła w końcu szczęście i spokój ducha?
Brak miejskiej ogłady, doświadczenia i wykształcenia nie pomogą Marysi zadomowić się w nowym miejscu. Dziewczyna nie raz sprawi wiele kłopotów swoim domownikom, ale Pani Małgorzata, która przyjęła ją pod swój dach, daje Marysi kolejne szanse. To człowiek o ogromnym sercu. Pełna empatii, ciepła i chęci niesienia pomocy każdemu, bez wyjątku. Ta historia to lekcja tego jak ważne są relacje międzyludzkie. Relacje między rodzicem (również tym przyszywanym), a dzieckiem, bo to właśnie z domu powinniśmy wynieść pewne podstawowe i najważniejsze wartości, które potem pomagają nam w życiu.
Ta historia jest bardzo smutna i chwyta za serce. Marysia jest dziewczyną bardzo kruchą, a mi jako czytelnikowi było jej po prostu szkoda. Współczułam jej i kibicowałam, by wszystko dobrze się skończyło. Czasami też śmiałam się z sytuacji jakie wynikały przez jej zachowanie, a to wszystko sprawiło, że nie mogłam oderwać się od tej zwykłej-niezwykłej historii. Czytając miałam nieodparte wrażenie, że to mogło wydarzyć się naprawdę i mimo tego, że akcja powieści dzieje się między 1976, a 1986 rokiem, to problemy tam poruszane nadal są bardzo aktualne. W dzisiejszych czasach ludzie pędzą i nie myślą o innych. Zanika chęć bezinteresownej pomocy bliźniemu, a każdy zamyka się w swojej przestrzeni i nie zważa na problemy innych ludzi. To przykre, ale pociesza mnie fakt, że istnieją takie osoby jak Pani Małgorzata, którą szczerze polubiłam.
Książka napisana jest lekko i przyjemnie, a styl autorki przypadł mi do gustu. Na pewno sięgną po kolejne powieści jakie wyjdą spod jej pióra. Serdecznie polecam Wam tę powieść, bo naprawdę warto ją przeczytać chociażby dlatego, by przez chwilę pomyśleć o tym, jak ważne w życiu jest bycie po prostu dobrym człowiekiem.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Data premiery: 14 marca 2016
Jest rok 1976. Marysia Sidło to młoda kobieta, która zostaje odprawiona z domu. Dostaje od matki pieniądze na bilet tylko w jedną stronę. Nagle znajduje się sama w obcym miejscu i nie ma gdzie się podziać. Jej jedyną szansą na przetrwanie jest znalezienie kogoś, kto przygarnąłby ją pod swój dach, ale ludzi o dobrym sercu nie ma wielu. Gdy praktycznie traci nadzieję los ( a jak twierdzi nasza bohaterka - Bóg) się do niej uśmiecha. Dziewczyna trafia do domu pełnego miłości, ciepła i otwartości, ale czy to na pewno koniec jej tułaczki? Czy Marysia odnalazła w końcu szczęście i spokój ducha?
Brak miejskiej ogłady, doświadczenia i wykształcenia nie pomogą Marysi zadomowić się w nowym miejscu. Dziewczyna nie raz sprawi wiele kłopotów swoim domownikom, ale Pani Małgorzata, która przyjęła ją pod swój dach, daje Marysi kolejne szanse. To człowiek o ogromnym sercu. Pełna empatii, ciepła i chęci niesienia pomocy każdemu, bez wyjątku. Ta historia to lekcja tego jak ważne są relacje międzyludzkie. Relacje między rodzicem (również tym przyszywanym), a dzieckiem, bo to właśnie z domu powinniśmy wynieść pewne podstawowe i najważniejsze wartości, które potem pomagają nam w życiu.
Ta historia jest bardzo smutna i chwyta za serce. Marysia jest dziewczyną bardzo kruchą, a mi jako czytelnikowi było jej po prostu szkoda. Współczułam jej i kibicowałam, by wszystko dobrze się skończyło. Czasami też śmiałam się z sytuacji jakie wynikały przez jej zachowanie, a to wszystko sprawiło, że nie mogłam oderwać się od tej zwykłej-niezwykłej historii. Czytając miałam nieodparte wrażenie, że to mogło wydarzyć się naprawdę i mimo tego, że akcja powieści dzieje się między 1976, a 1986 rokiem, to problemy tam poruszane nadal są bardzo aktualne. W dzisiejszych czasach ludzie pędzą i nie myślą o innych. Zanika chęć bezinteresownej pomocy bliźniemu, a każdy zamyka się w swojej przestrzeni i nie zważa na problemy innych ludzi. To przykre, ale pociesza mnie fakt, że istnieją takie osoby jak Pani Małgorzata, którą szczerze polubiłam.
Książka napisana jest lekko i przyjemnie, a styl autorki przypadł mi do gustu. Na pewno sięgną po kolejne powieści jakie wyjdą spod jej pióra. Serdecznie polecam Wam tę powieść, bo naprawdę warto ją przeczytać chociażby dlatego, by przez chwilę pomyśleć o tym, jak ważne w życiu jest bycie po prostu dobrym człowiekiem.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Data premiery: 14 marca 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.