Pulse - Gail McHugh
"Dedykowane kobietom, które dopiero mają odnaleźć swój głos, siłę i odwagę. Nigdy nie pozwól, żeby odebrano ci to wszystko, z czym się urodziłaś. Odzyskaj to."
To dedykacja autorki, którą zamieściła ona w "Pulse", drugiej części "Collide". Zgadzam się z nią w stu procentach.
Kto czytała "Collide" ten wie, że Gavin wyjechał, wyrzucił telefon by nie mieć kontaktu z nikim i spróbować zapomnieć o miłości swego życia, czyli Emily. Ale nawet alkohol, ani kilkugodzinne przygody z przypadkowymi kobietami nie są wstanie wyrzucić ukochanej z jego myśli.
Gdy Emily dowiaduje się, że Gavin wyjechał postanawia wyciągnąć od Coltona, brata Gavina, informację gdzie ten się ukrył. Z postanowieniem, że odzyska mężczyznę swojego życia udaje się do Playa del Carmen w Meksyku. Lecz Gavin nie jest zachwycony widząc swoją ukochaną kobietę, tym bardziej, że cały czas próbuje o niej zapomnieć i nie wie, że podczas jego nieobecności Emily, nie wyszła za Dillona.
"- Jestem trupem psiakrew! - Otoczył ręką jej talie, przyciągnął ją do siebie. Patrząc w mokre zielone oczy, zapragnął znowu ją pocałować. - Ty mnie zabiłaś, Emily - szepnął, odsuwając włosy z jej twarzy."
I choć nasi bohaterowie spróbują układać swoje życie na nowo, to Dillon nie da im o sobie zapomnieć, można by rzec, że będzie ich mrocznym cieniem.
Czy Emily i Gavin mają szanse odbudować swoje życie na nowo i cieszyć się sobą oraz własną miłością? Zapewniam Was, że łatwo nie będzie. Autorka już się postarała o to i co jakiś czas kolejna kłoda ląduje pod ich nogami.
"Pulse" jest tak spójne z "Collide", że już chyba bardziej się nie da. Książka zaczyna się z miejscu w którym skończyła się część pierwsza więc nie mamy nawet chwili na oddechu, tylko od pierwszych stron dopada nas smutek.
Jest to historia przepięknej, prawdziwej, nieskazitelnej miłości, bajkowej wręcz. Gavin to przystojny, bogaty mężczyzna, który świata nie widzi poza swą ukochaną kobietą. Dla niej gotów jest poświęcić wszystko. Dla Emily, Gavin też jest sensem życia, to on ją uratował i to on tchnął w nią nowe życie. Żadne z nich już teraz nie wyobraża sobie życia bez siebie nawzajem.
Czy nie każda z nas marzy właśnie o takiej miłości? Bo ja na pewno chciałabym spotkać na swojej drodze właśnie takiego Gavina.
Niestety życie tej dwójki nie będzie usłane różami, obecność Dillona będzie dla nich męcząca, bo do przyjemnych typków on nie należy. Lecz niestety będą musieli tolerować jego obecność. Dlaczego? Tego już Wam nie zdradzę. Ale jak to mówią, ten się śmieje kto się śmieje ostatni.
Jeżeli "Collide" było jak jazda na emocjonalnym rollercoasterze, to naprawdę nie wiem jak określić "Pulse". Po prostu brakuje słów, by opisać tę książkę. Czytając łzy lały mi się strumieniami, a w pewnych momentach bałam się przewrócić stronę by dowiedzieć się co McHugh wymyśliła dla swoich bohaterów. A uwierzcie mi na słowo, że autorka postarała się i to bardzo, byśmy odchodzili od zmysłów czytając dalsze losy Emily oraz Gavina.
Bohaterowie tak jak w poprzedniej części są bardzo wyraziści i doskonale przedstawieni. Mój stosunek do Emily zmienił się diametralnie, teraz jest to kobieta, która wie czego chce od życia i dąży do swoich celów.
Każda z postaci wnosi dużo do tej powieści, nawet nielubiany przeze mnie Dillon.
McHugh ma niewątpliwie talent pisarski, a jej powieści elektryzują i pochłaniają nas czytelników w głąb siebie. Ja zostałam wielką fanką autorki i czekam na jej kolejne książki, które będę mogła przeczytać. A Wy jeśli jeszcze nie czytaliście "Collide" oraz "Pulse" to szybko nadrabiajcie braki. Na pewno nie będziecie tego żałować. Losy Emily oraz Gavina długo zostaną w waszej pamięci. Mogłabym tak godzinami zachwycać się nad tą książką, ale nie będę psuć Wam przyjemności, która niewątpliwie dopadnie Was podczas czytania. Polecam z całego serducha.!!!
Ta książka jest jak wir z którego nie chcemy się wydostać!!!!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 07.10.2015
To dedykacja autorki, którą zamieściła ona w "Pulse", drugiej części "Collide". Zgadzam się z nią w stu procentach.
Kto czytała "Collide" ten wie, że Gavin wyjechał, wyrzucił telefon by nie mieć kontaktu z nikim i spróbować zapomnieć o miłości swego życia, czyli Emily. Ale nawet alkohol, ani kilkugodzinne przygody z przypadkowymi kobietami nie są wstanie wyrzucić ukochanej z jego myśli.
Gdy Emily dowiaduje się, że Gavin wyjechał postanawia wyciągnąć od Coltona, brata Gavina, informację gdzie ten się ukrył. Z postanowieniem, że odzyska mężczyznę swojego życia udaje się do Playa del Carmen w Meksyku. Lecz Gavin nie jest zachwycony widząc swoją ukochaną kobietę, tym bardziej, że cały czas próbuje o niej zapomnieć i nie wie, że podczas jego nieobecności Emily, nie wyszła za Dillona.
"- Jestem trupem psiakrew! - Otoczył ręką jej talie, przyciągnął ją do siebie. Patrząc w mokre zielone oczy, zapragnął znowu ją pocałować. - Ty mnie zabiłaś, Emily - szepnął, odsuwając włosy z jej twarzy."
I choć nasi bohaterowie spróbują układać swoje życie na nowo, to Dillon nie da im o sobie zapomnieć, można by rzec, że będzie ich mrocznym cieniem.
Czy Emily i Gavin mają szanse odbudować swoje życie na nowo i cieszyć się sobą oraz własną miłością? Zapewniam Was, że łatwo nie będzie. Autorka już się postarała o to i co jakiś czas kolejna kłoda ląduje pod ich nogami.
"Pulse" jest tak spójne z "Collide", że już chyba bardziej się nie da. Książka zaczyna się z miejscu w którym skończyła się część pierwsza więc nie mamy nawet chwili na oddechu, tylko od pierwszych stron dopada nas smutek.
Jest to historia przepięknej, prawdziwej, nieskazitelnej miłości, bajkowej wręcz. Gavin to przystojny, bogaty mężczyzna, który świata nie widzi poza swą ukochaną kobietą. Dla niej gotów jest poświęcić wszystko. Dla Emily, Gavin też jest sensem życia, to on ją uratował i to on tchnął w nią nowe życie. Żadne z nich już teraz nie wyobraża sobie życia bez siebie nawzajem.
Czy nie każda z nas marzy właśnie o takiej miłości? Bo ja na pewno chciałabym spotkać na swojej drodze właśnie takiego Gavina.
Niestety życie tej dwójki nie będzie usłane różami, obecność Dillona będzie dla nich męcząca, bo do przyjemnych typków on nie należy. Lecz niestety będą musieli tolerować jego obecność. Dlaczego? Tego już Wam nie zdradzę. Ale jak to mówią, ten się śmieje kto się śmieje ostatni.
Jeżeli "Collide" było jak jazda na emocjonalnym rollercoasterze, to naprawdę nie wiem jak określić "Pulse". Po prostu brakuje słów, by opisać tę książkę. Czytając łzy lały mi się strumieniami, a w pewnych momentach bałam się przewrócić stronę by dowiedzieć się co McHugh wymyśliła dla swoich bohaterów. A uwierzcie mi na słowo, że autorka postarała się i to bardzo, byśmy odchodzili od zmysłów czytając dalsze losy Emily oraz Gavina.
Bohaterowie tak jak w poprzedniej części są bardzo wyraziści i doskonale przedstawieni. Mój stosunek do Emily zmienił się diametralnie, teraz jest to kobieta, która wie czego chce od życia i dąży do swoich celów.
Każda z postaci wnosi dużo do tej powieści, nawet nielubiany przeze mnie Dillon.
McHugh ma niewątpliwie talent pisarski, a jej powieści elektryzują i pochłaniają nas czytelników w głąb siebie. Ja zostałam wielką fanką autorki i czekam na jej kolejne książki, które będę mogła przeczytać. A Wy jeśli jeszcze nie czytaliście "Collide" oraz "Pulse" to szybko nadrabiajcie braki. Na pewno nie będziecie tego żałować. Losy Emily oraz Gavina długo zostaną w waszej pamięci. Mogłabym tak godzinami zachwycać się nad tą książką, ale nie będę psuć Wam przyjemności, która niewątpliwie dopadnie Was podczas czytania. Polecam z całego serducha.!!!
Ta książka jest jak wir z którego nie chcemy się wydostać!!!!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 07.10.2015
Piękna lektura. Polecam każdemu❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń