Trzy razy M - Justyna Chrobak

Trzy razy M - Justyna Chrobak

„Kiedy życie 27-letniej Małgosi rozpada się w drobny mak, dziewczyna postanawia w raz na zawsze odciąć się od przeszłości. Wyjeżdża z Wrocławia i zatrzymuje się u starszej siostry, która pomaga jej stanąć na nogi. Nowe otoczenie, nowi ludzie, nowa praca... Małgosia czuje, że właśnie rozpoczyna się kolejny rozdział jej życia i jest z tego dumna. Nawet niesympatyczny szef nie stanowi dla niej większego problemu. Ale jak to zwykle z przeszłością bywa, ta lubi powracać w najmniej odpowiednich momentach. Dlatego pewnego dnia dziewczyna będzie musiała raz jeszcze spojrzeć w twarz mężczyźnie, od którego starała się uciec...
Czy to, co wywalczyła dla siebie w nowym miejscu, przepadnie? Czy czarne chmury, które się nad nią zbierają, przyniosą w końcu oczyszczającą burzę?”

Z twórczością Justyny Chrobak znam się nie od dziś i za każdym razem, gdy wydaje nową książkę, czytam ją z bardzo dużym zaciekawieniem i zainteresowaniem. Jej najnowsza powieść "Trzy razy M" spełniła moje oczekiwania i jej lektura była po prostu czystą przyjemnością. W książce poznajemy dwudziestosiedmioletnią Małgosię, której życie wywróciło się do góry nogami. Zaplanowana przyszłość pękła niczym bańka mydlana i kobieta, by o niej zapomnieć, wyjechała do siostry, u której mogła liczyć na wsparcie. Tam rozpoczęła nowy rozdział w życiu, pojawiła się nowa praca, nowi ludzie i dwóch bardzo przystojnych mężczyzn. Niestety jak wiemy życie, jest bardzo przewrotne i kobieta kolejny raz będzie musiała stawić czoło przeszłości. Czy Małgosia znajdzie nową miłość? Czy odnajdzie szczęście? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Autorka wykreowała naprawdę ciekawych bohaterów. Polubiłam Małgosię, choć nie ukrywam, że na samym początku momentami irytowało mnie jej zachowanie i tok myślenia. Na całe szczęście w kobiecie po pewnym czasie zachodzi spora zmiana i Małgosia nabiera pewności siebie oraz charakteru. W jej życiu pojawia się także dwóch mężczyzn, kulturalny i uprzejmy Marcin oraz arogancki i uwodzicielski Mikołaj, którzy są jej nowymi szefami. Nic więcej Wam o nich nie zdradzę, reszty musicie dowiedzieć się sami. Napiszę tylko, że strasznie kibicowałam jednemu z nich i jeżeli choć trochę mnie znacie, to wiecie, do którego z  panów szybciej zabiło moje serce. ;)

Justyna Chrobak pisze lekko, bez zbędnego koloryzowania i upiększania, a to dodaje dużej naturalności i prawdziwości w przypadku historii Małgosi. Akcja toczy się powoli swoim własnym tempem, wątek miłosny rozwija się stopniowo, jest przemyślany i w stu procentach dopracowany. I choć przeważnie wolę, gdy w książkach pojawiają się nieoczekiwane zwroty akcji, to jednak tutaj nie były mi one potrzebne. Wszystko było zgrane, dopracowane i tak jak powinno być. Z czystym sumieniem mogę napisać, że to najlepsza książki autorki.

„Trzy razy M” to powieść, w której każda czytelniczka znajdzie coś dla siebie. To ciepła, momentami zabawna powieść romantyczna, przy której świetnie spędzicie czas. Historia Małgosi uświadamia, że zawsze można uciec od przeszłości, uwierzyć w siebie i otworzyć się na nową miłość. Gorąco polecam, emocji Wam nie zabraknie.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Nova Res. 
Zapowiedź patronacka - Tylko Twoja - Anna Crevan Sznajder

Zapowiedź patronacka - Tylko Twoja - Anna Crevan Sznajder

Im bardziej próbowałam zapomnieć, tym gorzej mi to wychodziło. Czy ramiona innego były dobrym pomysłem na złamane serce? Tylko czyje tak naprawdę miałam wybrać?Czyja miłość da mi zapomnienie i pozwoli być szczęśliwą? Któremu miałam wreszcie powiedzieć : jestem TYLKO TWOJA?
(Nie)miłość. Z tobą i bez ciebie - Natasza Socha

(Nie)miłość. Z tobą i bez ciebie - Natasza Socha

„Tajemnica małżeństwa to kumulacja drobiazgów, do których obcy ludzie nie mają dostępu. Cecylia i Wiktor marzą o rozwodzie, choć jeszcze żadne z nich nie powiedziało tego na głos. Ona chce wolności, on spotyka się ze swoją studentką. 

Wszystko zmienia się w dniu, w którym Cecylia ma wypadek samochodowy i na jakiś czas zostaje unieruchomiona. Poruszając się na wózku, chce czy nie, jest skazana na pomoc męża. On również uważa, że jego obowiązkiem jest zaopiekowanie się żoną w tym czasie. Każde z nich chce się pozbyć tego drugiego, ale póki co muszą znowu udawać rodzinę. 

Ta historia pokazuje, jak człowiek bez miłości szybko gaśnie. Jak chowa się w sobie, znika, traci chęć do życia. Czym tak naprawdę jest „niemiłość”? Końcem wszystkiego? Czy raczej początkiem?”

„(Nie)miłość” to bardzo autentyczna powieść, w której autorka przybliża nam obraz małżeństwa, które niestety z upływającym czasem popadło w rutynę i już widać jego koniec. Tak prawdę powiedziawszy związek Cecylii i Wiktora istnieje już tylko na papierze. W ich małżeństwie brakuje bliskości, porozumienia i oprócz córki nie łączy ich zupełnie nic. Oboje myślą o wolności, oboje uważają, że miłość dawno wyparowała, a zostało jedynie przyzwyczajenie i przywiązanie. Jednak niespodziewanie Cecylia ulega wypadkowi i w pewnym sensie jest skazana na pomoc męża. Czy to na pewno koniec ich małżeństwa? A może w ich sercach miłość tak naprawdę nie umarła? Tego musicie dowiedzieć się sami.

"Człowiek, który kocha i który jest kochany, rozsupłuje supełki bez większych problemów, nie szamocząc się przy tym i nie obcierając sobie palców. Trudności pojawiają się wtedy, kiedy wszystko trzeba robić samemu. Nawet uśmiechać się do własnego odbicia w lustrze".

„(Nie)miłość” to powieść, która oczarowała mnie swoją prostotą, gdyż fabuła nie jest zbytnio skomplikowana, ale w tej książce najważniejsze są uczucie i emocje, które bombardują czytelnika z każdej strony. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem, tego, jak autorka przedstawiła obraz małżeństwa, które nieuchronnie chyli się ku upadkowi, a małżonkowie nie chcę lub nie potrafią zawalczyć o uczucie, które przed laty ich połączyło. Dużym atutem tej historii, jest jej naprzemienna narracja, która umożliwia czytelnikowi zajrzeć w głąb każdego z głównych bohaterów. Osobiście uwielbiam, gdy dane mi jest poczuć na własnej skórze obydwa punkty widzenia, które bardzo często różnią się od siebie, ale dają przejrzysty obraz wydarzeń i wszystkich nieprzewidzianych sytuacji.

To bardzo mądra i życiowa książka, która skłania czytelnika do wielu przemyśleń. Podczas czytania zastanawiałam się, jak sama zachowałabym się na miejscu Cecylii. Czy bym walczyła, czy może jednak najlepszym rozwiązaniem byłby rozwód, wolność i nowy start w życiu. W przypadku bohaterów przewrotny los dał im kolejną szansę. Czy ją wykorzystali, czy poszli na łatwiznę? Tego już Wam nie zdradzę.

Polecam Wam tę powieść z całego serca. To piękna, wzruszająca i skłaniająca do refleksji historia, w której autorka uświadamia czytelnika, że czasami lepiej jest coś naprawić, niż wyrzucić i zastąpić czymś nowym.
Zły król - Fragment powieści

Zły król - Fragment powieści

Prolog

Jude uniosła ciężki ćwiczebny miecz i przybrała pierwszą pozycję – gotowości.
Przywykniesz do tego brzemienia – pouczał ją Madok. Musisz mieć dość siły, by zadawać cios za ciosem, cios za ciosem, nie poddając się znużeniu. To pierwsza rzecz, jakiej musisz się nauczyć – jak wykrzesać z siebie tę siłę. 
Będziesz przy tym cierpieć. Ale ból daje siłę.
Stopy mocno ukorzenione w trawiastej ziemi. Wiatr rozwiewał jej włosy, gdy przybierała kolejne pozycje. Raz: miecz przed sobą, głownia odchylona w bok zasłania ciało. Dwa: głowica rękojeści wysoko, jakby klinga była rogiem sterczącym z jej głowy. Trzy: dłoń na wysokości biodra, a potem niby od niechcenia, nagły wypad. Potem czwarta pozycja: znowu ręka w górze, na wysokości ramienia. Z każdej pozycji można bez trudu przeprowadzić atak lub przejść do obrony. Szermierka jest jak szachy, trzeba przewidzieć ruch przeciwnika i wyprzedzić go, nim wrogie ostrze dosięgnie celu.
Tak, tylko że w te szachy gra się całym ciałem. A po partii takiej gry prócz siniaków pozostają zmęczenie i żal do całego świata, a także do siebie samej.
Choć może należałoby jednak szermierkę porównać do jazdy na rowerze. Kiedy się tego uczyła, jeszcze w realnym świecie, wielokrotnie upadała. Miała tak pozdzieraną skórę, że mama zastanawiała się, czy nie zostaną jej trwałe blizny. Jednak Jude wzgardziła dodatkowymi kółeczkami i bezpieczną jazdą po chodniku – w przeciwieństwie do Taryn. Jude chciała pędzić ulicą tak jak Vivi, nawet jeśli oznaczało to grudy żwiru wybite w skórę na kolanach. Cóż, wieczorem tatuś wydobędzie je za pomocą pęsety.
Jude czasem tęskniła za swoim rowerem, ale w Elysium takich urządzeń nie było. Zastępowały je gigantyczne ropuchy, filigranowe zielonkawe kucyki i chude jak cienie rumaki o dzikich oczach.
No i miała broń.
I mordercę swoich rodziców, ojczyma. W jednej osobie. Madok, głównodowodzący wojsk Najwyższego Króla, chciał ją nauczyć, jak się szybko galopuje oraz jak się walczy na śmierć i życie. I choć go młóciła z całej siły, on tylko się śmiał. Podobała mu się jej złość. Nazywał to ogniem.
Ona też lubiła, gdy ogarniał ją gniew. Lepiej się wściekać, niż się bać. Lepiej niż pamiętać, że jest się śmiertelną istotą pośród potworów. Tu już nie było opcji dodatkowych kółeczek. 
Po przeciwnej stronie dziedzińca ćwiczebnego Madok sprawdzał kolejne pozycje szermiercze Taryn. Taryn też się uczyła fechtunku, miała jednak do ćwiczeń zupełnie inne podejście niż Jude. Jej postawa zawsze była perfekcyjna, ale samych pojedynków nie cierpiała. U niej oczywistej obronie towarzyszyły oczywiste kontrataki, dlatego łatwo ją było podpuścić, stosując serię konwencjonalnych technik, by następnie z nagła wybić z rytmu i pokonać. Za każdym razem, gdy tak się działo, Taryn okropnie się złościła, tak jakby Jude zmyliła krok w tańcu – a nie wygrała w pojedynku.
– Chodź bliżej – zawołał Madok do Jude.
Ruszyła w jego kierunku, brodząc w srebrzystej trawie, z mieczem opartym o ramię. Słońce chyliło się już ku zachodowi, lecz elfowie to stwory nocy, więc dla nich pora aktywności dopiero się zaczynała. Na niebie jaśniały miedziane i złote smugi. Jude głęboko wdychała aromat sosnowych igieł. W tej chwili czuła się, jakby była zwykłą dziewczyną, która poznaje tajniki zwykłego sportu.
– Teraz nowe ćwiczenie – zapowiedział Madok, gdy Jude podeszła bliżej. – Wy dwie przeciwko wyleniałemu staremu wydze. 
Taryn oparła się o miecz, wbijając jego sztych w ziemię. Nie powinna tego robić, w ten sposób tępi się bowiem ostrze, lecz tym razem Madok nie udzielił jej reprymendy.
– Czym jest władza? – odezwał się, po czym sam sobie udzielił odpowiedzi: – Władza to możność zdobycia tego, czego pragniemy. Władzę mamy wtedy, gdy to my jesteśmy w stanie decydować. W jaki zaś sposób można zdobyć władzę?
Jude stanęła obok siostry. Najwyraźniej Madok oczekiwał odpowiedzi, a co więcej, oczekiwał odpowiedzi błędnej.
– W taki, że uczymy się walczyć? – odpowiedziała, byle coś powiedzieć.
Gdy Madok uśmiechnął się do niej, błysnęły czubki jego dolnych kłów, dłuższych niż pozostałe zęby. Zmierzwił jej włosy. Poczuła na skórze czaszki ostre końce szponów; lekkie muśnięcie, lecz wystarczające, by przypomniała sobie, z kim ma do czynienia.
– Władzę zdobywamy, biorąc ją sobie.
Wskazał palcem niski pagórek, na którym rósł kolcodrzew.
– Teraz się pobawimy. To jest moje wzgórze. Wy macie je zdobyć.
Taryn posłusznie ruszyła w tamtą stronę, Jude za nią. Madok przyglądał się im, szczerząc się w uśmiechu.
– I co teraz? – spytała Taryn, trudno było dosłuchać się w jej głosie entuzjazmu.
Madok spojrzał gdzieś w dal, jakby rozważał i odrzucał rozmaite opcje.
– Teraz macie go obronić przed napaścią.
– Zaraz, jak to? – zdumiała się Jude. – Mamy bronić się przed tobą?
– To jest gra strategiczna czy ćwiczymy szermierkę? – spytała Taryn, marszcząc brwi.
Madok wsunął palec pod jej podbródek i uniósł go tak, że spoglądała wprost w jego złote kocie oczy.
– Czymże jest szermierka, jeśli nie grą strategiczną rozgrywaną w błyskawicznym tempie? – odpowiedział poważnym tonem. – Naradź się z siostrą. Kiedy słońce dojdzie do tamtego drzewa, przybędę, aby odzyskać swoją własność. Powalcie mnie choćby raz, a zwyciężycie.
Powiedziawszy to, oddalił się i skrył w kępie drzew. Taryn siadła na trawie.
– Nie chcę tego robić – stwierdziła.
– To tylko gra – przypomniała jej nieco zdenerwowana Jude.
Taryn obrzuciła ją przeciągłym spojrzeniem – takim, jakim się zawsze obrzucały, kiedy któraś z nich usiłowała udawać, że wszystko jest w porządku i nic niezwykłego się nie dzieje. 
– Dobra, a twoim zdaniem co powinnyśmy zrobić?
Jutde spojrzała w górę, na konary kolcodrzewu.
– Może jedna z nas będzie rzucać kamieniami, a druga skrzyżuje z nim ostrze? 
– Niech ci będzie – zgodziła się Taryn i zaczęła zbierać kamienie w fałdy spódnicy. – A nie boisz się, że wpadnie w szał?
Jude potrząsnęła głową, choć dobrze zrozumiała, co Taryn ma na myśli. Co będzie, jeżeli niechcący je wtedy pozabija?
Jak to mówiła mama do taty, „nikt nie wybiera, gdzie umiera”. To było jedno z tych dziwnych powiedzonek dorosłych, które wydawały się jej wtedy bez sensu, takich jak na przykład „lepszy wróbel w garści niż dzięcioł na dachu” albo „kij ma dwa końce” czy już zupełnie niezrozumiałe „wolno kotu patrzeć na króla”. Teraz jednak, kiedy trzymała w dłoni ostrą broń i czekało ją starcie z dużo silniejszym przeciwnikiem, nagle zrozumiała pierwsze powiedzenie.
– Zajmij stanowisko – poleciła. 
Taryn, nie zwlekając, wdrapała się na drzewo. Jude zerknęła na słońce. Zastanawiała się, jakiego podstępu może użyć Madok. Im później zaatakuje, tym będzie ciemniej, czyli gorzej dla Jude i Taryn, które nie widzą w ciemnościach.
Okazało się jednak, że nie uciekł się do żadnego podstępu. Nagle wypadł po prostu spośród drzew, biegł w kierunku sióstr i wrzeszczał, jakby prowadził na bój całą hordę zbrojnych. Pod Jude nogi ugięły się z przerażenia.
To tylko gra – powtarzała gorączkowo w myślach. Jednak im bardziej Madok się zbliżał, tym mniej jej ciało skłonne było w to uwierzyć. Zwierzęca wola przetrwania ponaglała ją do panicznej ucieczki.
Wobec jego ogromu strategia dwóch drobnych istot była wprost śmieszna. Jude nagle ujrzała przed oczami ociekające krwią zwłoki matki, poczuła odór trzewi wypływających z jej brzucha. Wspomnienie walnęło ją jak obuchem. Teraz i ona umrze.
Uciekać! – nawoływał jej organizm. – W nogi!
Nie, matka próbowała ucieczki. Jude zaparła się mocno stopami w ziemię.
Zmusiła się do przybrania pierwszej pozycji, chociaż kolana jej drżały. Madok dodatkowo miał też przewagę impetu, mimo że biegł pod górę. Grad kamieni ciskanych przez Taryn nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia.
Jude nie próbowała nawet sparować pierwszego uderzenia, tylko zeskoczyła z linii natarcia. Schroniła się za drzewo, uniknęła też w ten sposób drugiego i trzeciego ciosu. Czwarty powalił ją na ziemię.
Zacisnęła powieki, czekając na uderzenie śmierci.
– Kiedy nikt nie patrzy, możecie sobie coś wziąć. Trudniej jednak jest taką zdobycz zachować, nawet jeśli ma się przewagę – pouczył ją ze śmiechem Madok. Spojrzała i zobaczyła wyciągniętą dłoń. – Władzę znacznie łatwiej jest zdobyć, niż ją utrzymać.
Ogarnęło ją poczucie ulgi. A więc jednak to naprawdę tylko gra. Po prostu kolejna lekcja.
– To było niesprawiedliwe – poskarżyła się Taryn.
Jude milczała. W krainie elfów nie było czegoś takiego jak sprawiedliwość. Dawno już się tego nauczyła.
Madok pomógł Jude wstać, objął ją ciężkim ramieniem. Przygarnął też w uścisku jej siostrę. Pachniał dymem i zaschniętą krwią. Jude przytuliła się do niego. Jak dobrze znaleźć się w czyimś objęciu, choćby i w objęciu potwora.

Zapowiedź patronacka - Cat - Magda Mila

Zapowiedź patronacka - Cat - Magda Mila

Natasza i Iwo.
Piękna prawniczka kontra policjant, który zamierza aresztować jej szefa.
Domina i mężczyzna, który nigdy jej nie ulegnie.
Sprzeczne cele i pragnienia. Walka i głęboko skrywane tajemnice. 
Potężna namiętność bez przyszłości, która wstrząsa ich światem.
"Cat" to drugi tom pełnego emocji i erotyki cyklu "Dzikie noce".
Wiedźma morska - Fragment powieści

Wiedźma morska - Fragment powieści

Morze to kapryśna wiedźma.

Równie dobrze potrafi złożyć pocałunek na czyichś ustach, jak i pozbawić kogoś tchu. Jest piękna i okrutna, pokryta migoczącymi fałdami. Gdy hojna, napełnia nasze brzuchy i kieszenie po brzegi. Gdy nikczemna, jedynie patrzy chłodno, jak przywdziewamy czerń i wzbogacamy jej wody o słone łzy.

Tylko fale nadążają za jej nastrojami – przychodzą i odchodzą równie szybko co one.

Jednak wciąż jest ona dla nas kimś więcej niż wiedźmą – jest naszą królową.

Mimo swoich zaklęć i napadów szału nadal stanowi jedną z nas. Jest niczym klejnot w koronie Havnestadu, wtulona pomiędzy nasze brzegi – na dobre i na złe.

Dziś wieczorem, przystrojona w swoje najbardziej wyszukane ozdoby, emanuje spokojem, zdusiwszy gniew głęboko pod skrzącą się taflą. Wciąż jednak czuć unoszące się w powietrzu napięcie pod okiem gwiazd, które pobłyskują, zwiastując letnie przesilenie i koniec przyjęcia z okazji szesnastych urodzin Nika.

Oficjalnie: Książę Asger Niklas Bryniulf Øldenburg III, pierwszy w kolejce do tronu suwerennego królestwa Havnestad.
Nieoficjalnie: po prostu Nik.

Ale „po prostu Nik” też nie pasuje. Dla mnie nie jest po prostu kimś. Jest moim przyjacielem. Tak naprawdę moim jedynym przyjacielem.

Teraz tańczy z Malviną na pokładzie ogromnego parowca swojego ojca. O ile można nazwać jej miotanie się tańcem. Czuję

ucisk w żołądku, widząc jak Nik omal nie wypada za burtę przez jeden z jej rozentuzjazmowanych piruetów. Naprawdę powinna sobie odpuścić.

Malvina, oficjalnie Hrabina Malvina Christensen, jest królewską pretendentką. Razem z ojcem od lat walczą o uwagę króla Asgera, z nadzieją, że wyda ją za księcia. Jednak mimo cierpliwości Nika do jej umiejętności tanecznych, wątpię, by ta dwójka miała w przyszłości wziąć ślub.

Chcę odwrócić wzrok od różowego jedwabiu sukni Malviny, lecz oczy Nika błagają mnie o ratunek, cicho wołając moje imię przez dzielącą nas przestrzeń: Evvvvvvieee.

Tylko ja mogę go uratować. Zebrali się tu wszyscy młodzi ludzie z miasta, lecz nikt poza mną nie mógłby wejść w drogę ko-muś takiemu jak Malvina. Inni ponieśliby konsekwencje za takie zachowanie – brak zaproszeń na gale, najstarszy koń podczas weekendowych polowań, miejsce przy stole obok czyjejś zniedołężniałej ciotki zamiast samej baronowej. Ja nie muszę się o to martwić. Nie można zepsuć sobie reputacji, jeśli nie jest się nawet częścią społeczeństwa.

Po kolejnym agresywnym piruecie w końcu wchodzę na prowizoryczny parkiet, ignorując rzucane w moją stronę złośliwe uśmieszki – już widzieli tego typu scenę. Malvina zostanie ofiarą, ja czarnym charakterem, a Nik na to wszystko pozwoli. Bycie powiernicą księcia potrafi dać w kość; znoszenie drobnych upokorzeń stanowi jedynie część ceny. Ale nie mam zamiaru przepraszać go za to, że mu pomagam. Każda przyjaźń wymaga kompromisów, a wierność Nika, podczas gdy nikt inny nawet nie spojrzy mi w oczy, jest warta wszelkiej krytyki, z jaką muszę się zmierzyć.


Dotykam sztywnego ramienia dziewczyny i przybieram spanikowany wyraz twarzy, po czym wskazuję na ośmiowarstwowego, oblanego cukrową, niebieską mazią potwora, którego uparła się stworzyć.

– Och, na boga, Evie! O co chodzi? – warczy Malvina.

– Lukier na cieście…

– Pomada – poprawia mnie tonem, jakbym właśnie splunęła na grób jej babki.
– Pomada… zaczęła pęcznieć.

Na jej twarzy odmalowuje się czysta panika, lecz nie rusza się z miejsca. Jest rozdarta między tańcem z Nikiem a ratowaniem swojego arcydzieła przed straszliwym losem, a jej rozwścieczony wzrok ląduje chwilowo na mojej twarzy. Boi się, że umyślnie jej przerwałam. Właśnie o tego rodzaju rzeczy dziewczyny z Havnestadu mnie podejrzewają – te same dziewczyny, które szepczą o nas za naszymi plecami. Tyle że w tej sytuacji mają rację.

– Rób, co musisz, Malvino. Tańczenie z tobą było prawdziwą przyjemnością. – Nik kłania się nieznacznie, pokazując książęce maniery i nie okazując przy tym ani krzty niechęci.

Gdy Nik odwraca wzrok, Malvina posyła mi gniewne spojrzenie. Pogarda, jaką do mnie czuje, jest równie wyraźna co obawa, że mogłam powiedzieć prawdę. Nie musi mówić, co właśnie myśli i nie zrobi tego – nie, jeśli liczy na kolejny taniec z Nikiem. Dlatego gdy Nik kończy ukłon, zwyczajnie przywołuje na usta wyćwiczony uśmiech i dyga z gracją, po czym ucieka w pośpiechu, powiewając złotymi włosami.

W następnej chwili Nik, chowając głębokie, ciemne oczy za kruczoczarną grzywką, kłania mi się, jakbym była jego nową pretendentką.

– Czy zaszczycisz mnie tańcem, moja miła?

Kąciki moich ust wykrzywiają się w uśmiechu, a nogi automatycznie uginają w uprzejmym dygnięciu. Moja miła. Te słowa wzbudzają we mnie ciepłe uczucia, ale sprawiają również, że zalewa mnie fala gniewnych spojrzeń. Dla innych jestem zwykłą córką królewskiego rybaka, która wykorzystuje dobroć księcia, by ojciec mógł zatrzymać posadę. Nie uwierzyliby, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i że zostaliśmy nimi, gdy oboje byliśmy jeszcze w pieluchach – zanim dowiedziałam się, kim jestem i zanim on dowiedział się, kim ma być.
– Ależ oczywiście, książę Niklasie – odpowiadam.

Napotyka mój wzrok i oboje wybuchamy śmiechem. Formalności nigdy do nas nie pasowały – niezależnie od treningu, jaki przeszedł Nik.
Zapowiedź patronacka - Mężczyzna z tuszem na dłoni - Monika Joanna Cieluch

Zapowiedź patronacka - Mężczyzna z tuszem na dłoni - Monika Joanna Cieluch

Kuba, Hania i Olly – gdy byli nastolatkami, podjęli decyzję o wyemigrowaniu z Polski do Zjednoczonego Królestwa Brytyjskiego. Każde z trojga przyjaciół miało własne motywy: Jakub wyjechał z obawy przed ojcem alkoholikiem, Hania chciała towarzyszyć Jakubowi, a Olly zapragnął zostać pilotem brytyjskich linii lotniczych. Los rozdał im sprzyjające karty: Kuba już pierwszego dnia pobytu za granicą zdobył pracę w renomowanym studio tatuażu, Olly i Hania podjęli studia, ale… nieszczęśliwy splot wydarzeń gwałtownie skreślił ich wieloletnią relację i drogi trojga nierozłącznych przyjaciół rozeszły się burzliwie. Spotkali się ponownie – dopiero dwanaście lat później, kiedy Kuba – teraz już znany w Londynie artysta tatuażu – na skutek wypadku trafił do szpitala, w którym… opiekę nad nim przyjęła Hania – teraz utalentowana lekarka.
Kuba dowiaduje się, że kobieta, której nigdy nie przestał kochać, planuje ślub z innym. Zdesperowany, proponuje Hani spędzenie wspólnie najbliższych siedmiu dni. W tym czasie zamierza jej udowodnić, że to właśnie nim smakuje jej szczęście. Bo czy można przestać kochać człowieka tylko dlatego, że raz w życiu dokonał błędnego, fatalnego wyboru?

Zanurz się w powieści pełnej emocji, która nie pozostawi Twojego serca obojętnego na historię bohaterów!
Zamiana - Rebecca Fleet

Zamiana - Rebecca Fleet

„Uważaj, kogo wpuszczasz do domu...

To miał być dla nich wyjątkowy tydzień: z dala od codziennej rutyny, dziecka i zmartwień. Nowy początek dla pogrążonego w kryzysie związku. Caroline i Francis zamienili swoje mieszkanie w mieście na elegancki dom na drogim przedmieściu Londynu.

Jednak Caroline szybko zaczyna odczuwać niepokój: kwiaty w łazience, muzyka w salonie – dla kogoś, kto jej nie zna, mogłyby wydawać się przypadkowe, jednak ona wie, że zostały wybrane specjalnie dla niej.

Kiedy znaczących nawiązań do jej dawnego życia pojawia się coraz więcej, Caroline obawia się, że osoba, o której przez ostatnie lata starała się zapomnieć, desperacko pragnie powrócić do jej życia. A jej powrót oznacza, że Caroline i jej rodzina będzie musiała ponieść wysoką cenę za błąd popełniony w przeszłości.”

„Zamiana” to książka z dużym potencjałem, który według mnie nie został w pełni wykorzystany i przez to mam względem tej historii dość skrajne odczucia. Ogólnie książka mnie się podobała, fabuła zaciekawiła mnie do tego stopnia, że nie mogłam rozstać się z książką, bo ciekawość, by poznać zakończenie, była silniejsza od wielu przyziemnych spraw. Poza tym muszę także nadmienić, że to debiut, więc można wybaczyć kilka niedociągnięć i lekkiego niedopracowania. Chyba takim największym zarzutem jest tempo akcji, które przez ponad połowę książki nie jest wcale dynamiczne, brakuje dreszczyku emocji i jakiegoś spektakularnego zwrotu akcji. Na całe szczęście później jest lepiej, akcja nabiera tempa, aura tajemniczości staje się silniejsza, pojawia się niepokój i zdenerwowanie. Ogólnie pomysł na fabułę bardzo mnie się spodobał i gdyby od samego początku było bardziej dynamicznie, to książka byłaby po prostu rewelacyjna. Jednak uważam, że idzie to wszystko wybaczyć, bo mimo tego i tak można zatracić się w fabule i wyczekiwać zakończenia, które nie było złe, ale mogłoby być lepsze. Poza tym muszę przyznać, że autorce udało namieszać się w mojej głowie i przez długi czas byłam na złym tropie, a co za tym idzie, gdy prawda wyszła na jaw, byłam bardzo zaskoczona takim obrotem sprawy.

„Kiedy ktoś niszczy nam życie, chcemy go skrzywdzić. Chcemy mu zrobić dokładnie to samo, co on zrobił nam. To jest prawdziwa sprawiedliwość. Tutaj, nie na sterylnej sali sądowej”. 

Historie prawie w całości poznajemy z punktu widzenia głównej bohaterki. Poznajemy jej teraźniejszość i przeszłość, która doprowadziła ją do sytuacji, w której się znalazła. Oczywiście jest też kilka rozdziałów z perspektywy męża oraz osoby, która zamieszkała w ich domu i to właśnie te fragmenty najbardziej namieszały w mojej głowie.

Kreacja bohaterów wyszła autorce dobrze. Były one wyraziste i charakterystyczne, jednak nawet teraz nie potrafię powiedzieć, czy ich polubiłam. Wywoływali we mnie wiele skrajnych emocji i cały czas czułam się jak na jednej wielkiej emocjonalnej sinusoidzie. Zachowanie Caroline było momentami bardzo irytujące, jednak pojawiały się momenty, kiedy jej współczułam. Niestety kobieta bardzo szybko potrafiła zmienić moje uczucia do niej i doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Cały czas próbowała ratować swoje małżeństwo, jednak odnosiłam wrażenie, że do końca nie wie, czego tak naprawdę chce od życia. 

Ogólnie książkę oceniam dobrze i tak prawdę powiedziawszy, fajnie spędziłam przy niej czas. Początek nie najlepszy, ale później zdecydowanie jest lepiej. Myślę, że jako debiut wypada bardzo przyzwoicie.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
Trzy razy miłość - Jolanta Kosowska (PATRONAT MEDIALNY)

Trzy razy miłość - Jolanta Kosowska (PATRONAT MEDIALNY)

„Ona – spokojna, rozważna studentka medycyny, ceniąca sobie swoje poukładane życie. On – rozpieszczony jedynak z bogatego domu, któremu w głowie tylko sport i przyjemności. Dzieli ich niemal wszystko: poglądy, charaktery, styl życia... A jednak pewnego dnia połączy ich coś, od czego nie będą w stanie się uwolnić. Coś, co wyzwoli w nich emocje, jakich wcześniej nie znali i nie podejrzewali, że są do nich zdolni...

Ta historia w niczym nie przypomina bajkowego scenariusza w stylu: poznali się, pokochali, pobrali, żyli długo i szczęśliwie. To opowieść o miłości, która rani, niszczy i zostawia bolesne blizny. Opowieść o ludziach, którzy nie potrafią żyć ani ze sobą, ani bez siebie. A kiedy dojdą do wniosku, że ta miłość to nie dar, tylko przekleństwo, zrobią wszystko, żeby ją zabić.”

Jolanta Kosowska to autorka, której książki kocham oraz uwielbiam i zawsze niecierpliwie wyczekuję kolejnej premiery. Pani Jola wie jak pisać o uczuciach, wie jak dawkować emocje i wie jak zaciekawić czytelnika. Jej każda z książek to rollercoaster emocji i wrażeń. I taka też właśnie jest jej najnowsza powieść Trzy razy miłość. Historia Martyny i Łukasza uwiodła mnie swoją prostotą, realizmem i uświadomiła mi, jak naszym życiem rządzi przypadek, a tym bardziej przeznaczenie. To nie jest cukierkowa opowieść o miłości, w której pełno cukru, lukru, serduszek oraz kwiatków. Ta historia, to prawdziwe życie, które pisze dla nas swój własny scenariusz i często ma słodko-gorzki smak. Związek bohaterów był pełny wzlotów i upadków i choć uczucie, które ich połączyło, było silne, to egoizm Łukasza zachwiał fundamentami związku, a niedopowiedzenia i półprawdy przekreśliły szanse na ich wspólną przyszłość. Ich drogi przez wiele lat się przecinały, uczucie nie przygasło, a decyzje, które podejmowali przez cały ten czas, krzywdziły i ich i bliskie im osoby. Czy ich historia ma szansę na happy end? Tego oczywiście Wam nie zdradzę, ale zapewniam, że ich opowieść dostarczy Wam mnóstwa emocji i nie raz skłoni do wielu przemyśleń oraz refleksji.

„Nasza miłość podobna jest do nurtu rwącej górskiej rzeki. Nurt jest szybki, rześki, radosny, od czasu do czasu wody podskakują na wystających z dna kamieniach. Pędzą szybko, szumią radośnie, czasami spadają w huczących wodospadach, by po chwili odrobinę odpocząć, zwolnić bieg i przez moment toczyć się leniwiej. Raz na drodze pojawiła się ogromna skała. Wody rzeki rozdzieliły się na dwa osobne nurty. Oba nagle zaczęły płynąć leniwiej i smutniej, tworząc liczne meandry i zakola”.

Jeżeli chodzi o bohaterów, to uważam, że ich kreacja wyszła autorce perfekcyjnie. Martyna i Łukasz bardzo różnili się od siebie, każdy z nich miał inny charakter oraz inne priorytety, ale bardzo podobnie patrzyli na świat i oboje lubili pomagać. Martynę polubiłam już na samym początku, choć nie ukrywam, że jej decyzje nie zawsze były słuszne i może gdyby w jednym momencie życie nie podjęła decyzji pod wpływem chwili, to historia jej i Łukasza wyglądałaby zupełnie inaczej. Jeżeli chodzi o Łukasza, to mężczyzna wywoływał we mnie wiele skrajnych emocji, raz go lubiłam, innym razem wkurzał mnie na maksa i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego jest takim aroganckim dupkiem. Mnie mniej jednak współczułam im obojgu i z nadzieją w sercu liczyłam na szczęśliwe zakończenie.

Ogromnym plusem książki jest naprzemienna narracja, dzięki której poznajemy punk widzenia obojga bohaterów i widzimy jak ich decyzje, upór, pycha, czy źle wypowiedziane słowa potrafią zniszczyć zaplanowaną przyszłość. 

Książka niewątpliwie niesie ze sobą przesłanie dotyczące związków i relacji z nimi związanych. Autorka uświadamia czytelnikom, że o związek trzeba dbać, że trzeba ze sobą rozmawiać, próbować rozwiązywać problemy, a nie zamiatać je pod dywan i w chwilach słabości uciekać, bo nie jest to żadnym rozwiązaniem. Wtedy tylko krzywdzimy siebie, a także i innych.  Przecież miłość to piękne uczucie, które powinno dodawać nam skrzydeł, a nie niszczyć i ściągać na dno rozpaczy oraz niemocy. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Misja Wywiad z Martą W. Staniszewską

Misja Wywiad z Martą W. Staniszewską

Serdecznie zapraszamy na Misję Wywiad z Martą Staniszewską. Najciekawsze według autorki pytanie zadała Sandra Oleszczuk

Sandrę prosimy o kontakt na maila stawska19@gmail.com. Na wiadomość czekamy trzy dni, później nagroda przepada. W treści wiadomości prosimy wpisać dane do wysyłki oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.



Kinga Salamon
1. Czy kiedykolwiek używała pani powiedzenia "Nigdy nie mów nigdy"? 😉

Wydaje mi się, że dość często. Bo czy słowo „nigdy” nie jest radykalne i jednoznaczne? Nikt z nas nie wie kiedy będziemy musieli lub chcieli zmienić opinię na jakiś temat.

2. Bez czego lub kogo nie wyobraża sobie pani pobytu na bezludnej wyspie?

Ostatnio zadałam sobie to pytanie idąc do szpitala hihi. Zdecydowanie nie wyobrażam sobie pobytu gdziekolwiek bez książek, mogą być już raz przeczytane i laptopa, nawet bez internetu, tak żeby można było choć użyć go w charakterze maszyny do pisania.  Jeśli byłby zasięg, to chętnie wzięłabym telefon, bo nie lubię przebywać gdzieś zbyt długo, nie mając kontaktu z najbliższymi. 

Sandra Oleszczuk

1. W jaki sposób powiedziała Pani, że pisze "niegrzeczne książki",jaka była ich reakcja.

Rozumiem że chodzi o najbliższych i przyjaciół :) Zawsze spotykam się z pozytywną reakcją, kiedy przyznaję się, że piszę i jaki rodzaj powieści tworzę. Niekiedy jest to podziw, innym razem zaskoczenie, niekiedy niedowierzanie. Wielu z moich bliskich musiało jak najszybciej sprawdzić gdzie można kupić moją książkę, bo koniecznie musieli ją mieć na półce, z autografem. Podobno to powód do pochwalenia się wśród znajomych ;)

2.Ile trwało napisanie pierwszej książki?

Prawdę mówiąc nie pamiętam, to była historia jakich wiele – napisałam coś dla własnej satysfakcji, udowodniłam sobie, że mogę. Na pewno było to więcej niż pół roku.

Agnieszka Ewelina Rowka

1. W jakim duecie chciałaby pani napisać książkę - a może nie? ;)

Chyba mogłabym spróbować stworzyć taką powieść, chociaż z takimi duetami jest kłopot, kiedy jedna strona ma obowiązki, którym musi poświęcić więcej czasu i nie wyrabia się z terminami – myślę że tą osobą byłabym ja :) . Jeśli miałabym jednak to zrobić, to z małych marzeń byłaby to Kasia Haner, a z wielkich Sarah J. Maas.

2. Czy bohaterowie w Pani książkach maja jakieś odnośniki do osób Pani otoczenia (np wygląd, charakter czy nawet imię) - wiem, że jedna ma szczególne znaczenie jeśli chodzi o historię i prosiłabym o lekka odsłonie tegoż faktu :D

Bardzo wiele moich bohaterów ma swoich odpowiedników w rzeczywistości – wyglądają tak samo, lub mają cechy charakteru kogoś kogo znam, ale nigdy nie jest to jeden do jednego przeniesiona na kartkę, żywa osoba. Staram się modyfikować i manipulować faktami tak, aby postać pasowała do historii i aby była ciekawa.

Aleks jest wzorowany na kinowym Thorze, ale całą historię serii „Nigdy…” w tej powieści zainspirowało jedno spotkanie, bardzo dawno temu. Reszty tajemnic nie zdradzę :)   

Henryka Bieranowska

Pani książka nosi tytuł "Nigdy nie mówię nigdy", a ja zapytam tak z przekory: Na jakie pytanie Pani odpowiedź będzie brzmiała "Nigdy"?

Nigdy nie chciałabym skrzywdzić bliskich, nigdy nie skoczę ze spadochronem, nigdy nie chciałabym poznać daty swojej śmierci. Jest wiele nigdy, ale więcej okazji do wykorzystania i zdań do zmienienia.

2) Jaki ma pani pogląd lepiej pisać erotyki bo to przyciąga kobiety czy np. Kryminały bo kobiety lubią się bać?

Myślę, że nie chodzi o to co się sprzedaje i co kogo przyciąga, ale o to co nam w duszy gra jako pisarzom. Moja dusza romantyczki śpiewa romanse i pozostanę wierna temu gatunkowi.

Emi Lia

1. Jak się Pani mobilizuję do pisania, ponieważ zdaję sobie sprawę, że tu organizacja pracy jest bardzo ważna.

Pisanie jest tylko moim hobby, nie muszę się więc mobilizować i robię to wtedy, gdy czuję, że historia we mnie buzuje i musi się znaleźć na papierze (lub ekranie komputera). Jednak kiedy już zacznę to bardzo trudno mnie oderwać od klawiatury.

Jolanta Ostaszewska

1. Jaki gatunek literatury przeważa w Pani biblioteczce?

Moja biblioteczka to głównie romanse i fantastyka – a najchętniej połączenie obu tych gatunków :) zawsze podkreślam że uwielbiam serię Dwór Cierni i Róż i do niej powracam najchętniej, mam zarówno polskie jak i brytyjskie wydanie i jestem bardzo dumna z tej kolekcji. Niestety wciąż jest w rozjazdach u znajomych i już od dawna nie mogę jej podziwiać w całej okazałości.

2.Kto lub co miało wpływ na to, że postanowiła Pani pisać książki?

Kilka lat temu, kiedy nawet nie myślałam o pisaniu, przez przypadek natknęłam się na 50 twarzy Greya, która to stała się początkiem mojej przygody z literaturą w tym gatunku. Niestety zbyt wiele razy trafiałam na powieść, przez którą trudno było przebrnąć, bo historia była zbyt nieprawdopodobna lub banalna i pamiętam, że wtedy zaświtała mi myśl… a może ja umiem lepiej? Mam nadzieję, że czasami udaje mi się stworzyć coś lepszego, niż to co wtedy czytywałam.  

Mariola Jamiołkowska

2. Co lubi Pani robić w wolnych chwilach? Poza pisaniem😊

Mój kochany partner zapoznał mnie z Netflixem, a ten już nie puścił. Uwielbiam seriale o wikingach, więc oglądam je pasjami. Ostatnio nadrabiam również poprzednie serie „Gry o tron” przed kwietniową premierą nowej serii.

Agnieszka Piszczatowska

1. Kobieta silna, niezależna a może tylko pozory, może pod pancerzem tęskni za miłością jak każdy. Czy to rodzaj przesłania, by nie oceniać powierzchownie, nie szufladkować, że silne kobiety biznesu to są wyrachowane itp.?

Nie wiem czego pragną kobiety biznesu, ale wiem, czego większość z nas by chciało, niezależnie od płci. Jak pisał Pablo Coelho: „Każdy pragnie miłości absolutnej, a takiej miłości nie trzeba szukać w innych, lecz w sobie. Ona drzemie w nas i tylko my możemy ją w sobie rozbudzić. Ale do tego potrzeba nam drugiego człowieka. Życie ma sens tylko wtedy, gdy mamy u swego boku kogoś, kto odwzajemnia nasze uczucia.”

2.Czy to nie jest przypadkiem tak,że te romantyczne,delikatne dziewczyny nie mają siły przebicia,są odpychane na bok, na drugi tor i przez to niektóre z nas udają ,że są mocno twarde,pyskate,bo otoczenie tego oczekuje,wręcz inaczej jest się niezauważonym? 

Coś na pewno w tym jest, jednakże wydaje mi się, że to czy jesteśmy pyskate czy delikatne i romantyczne ma na nas wpływ jedynie w młodości. Wierzę, iż dojrzali mężczyźni są w stanie docenić delikatność, ciepło i kobiecość, i postawić je ponad niewyparzoną buzię, przebojowość i parcie przez życie jak taran. Nie jestem psychologiem, ale z moich obserwacji i własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że trzeba we wszystkim znaleźć złoty środek, a w miłości w szczególności.

Gienia Komisarczyk

1) Jakie rady dałaby Pani początkującej pisarce? Na co powinna zwracać uwagę, by jej tekst pozostał w sercach czytelników na długo po odłożeniu książki?

Nie jestem na tyle doświadczoną pisarką, żeby czuć się na siłach mentorować, czy radzić. Sama uważam się za pisarkę amatorkę, bo pisze jedynie hobbistycznie. Żeby być uczciwą mogę poradzić żeby pisać to co chciałoby się czytać. Według mnie ważne jest aby nie do końca odzwierciedlać życie, aby napisać coś więcej, niż kalkę rzeczywistości. Każdy z nas sięgając po książkę chciałby przeżyć ciekawą przygodę, poznać interesujących ludzi, zwiedzić odległe krainy. Ja zawsze staram się dawać czytelnikowi odrobinę więcej niż oferuje życie.
Legend - Katy Evans

Legend - Katy Evans

 „Czy miłość naprawdę może pokonać wszystko?
Walczy o szacunek. Walczy o nią.
Walczy z własnymi demonami.
Cage Maverick "The Avenger" chce awansować na szczyt i stać się LEGENDĄ na ringu. Chociaż pilnie strzeże swojej tożsamości w Podziemiu znany jest jako dzieciak z czipem na ramieniu i tatuażem na plecach, oznaczającym kłopoty. Jego głównym celem jest, by wygrać z jedynym i niepokonanym Remingtonem "Riptide" Tatem.
Gdy Mav trenuje, spotyka młodą dziewczynę – równie jak on, obcą w mieście – i iskrzy. Kiedy między nimi zaczyna robić się gorąco, okazuje się, że Reese Dumas, to nikt inny jak kuzynka żony Remingtona Tate'a. Dziewczyna, która powinna mieć zakodowaną niechęć do niego, i od której powinien trzymać się z daleka…
Jednak dla Mavericka walka, to codzienność. Walczy o kobietę w swoim sercu i z potworami we krwi. Oczy świata zwrócone są na nich, a zwycięzca przejdzie do historii jako ostateczny mistrz walki; ostateczna LEGENDA.
Umrę, by na nią zasłużyć.
Ale ona jest tylko moja...”

Katy Evans jest jedną z moich ulubionych autorek, uwielbiam jej książki, a seria Real skradła moje czytelnicze serducho.  I choć moim ulubieńcem jest Remi, to Maverick okazał się jego silnym przeciwnikiem. Pokochałam tego wojownika, który determinacją i wolą walki dążył do obranych celów i realizacji swoich marzeń. Jego historia tak jak i wszystkie pozostałe z tej serii jest świetna, wciągająca i uzależniająca. Katy Evans kolejny raz mnie znokautowała i teraz niecierpliwie czekam na kolejny tom, w którym autorka przybliży nam postać Racera, czyli syna seksownego Remingtona Tate’a.

Bardzo polubiłam głównych bohaterów i spodobał się mi sposób, w jaki autorka przedstawiał ich historię. Pomiędzy nimi zaczęło iskrzyć już na samym początku, ale mimo tego ich relacja rozwijała się bardzo spokojnie. Autorka zbudowała wokół Mavericka nutkę tajemniczości i nieprzewidywalności co bardzo się mi podobało. W ogóle Katy Evans tworzy nietuzinkowych bohaterów, których zawsze bardzo szybko obdarzam sympatią i razem z nimi przeżywam ich historię. Pomiędzy Resse a Maverickiem od początku była chemia i niesamowicie przyciąganie, ale oboje wiedzieli, że ich przyszłość leży pod wielkim znakiem zapytania. Maverick to bohater, który skradnie niejedno kobiece serce, jestem o tym w stu procentach przekonana.

„Legend” to historia, która zapiera dech w piersi, która chwyta za serce, wzrusza i miejscami bawi. To przepiękna opowieść o miłości, przyjaźni, nadziei, o walce o marzenia oraz o trudnej i bolesnej przeszłości. Autorka kolejny raz zaserwowała mi emocjonującą jazdę bez trzymanki i dosadnie uświadomiła, że człowieka nie ocenia się po czynach rodziców, bo każdy z nas pracuje na własną reputację i na własną przyszłość. Oczywiście i tym razem znajdziecie w książce gorące i namiętne sceny zbliżeń, które niejeden raz rozpalą Was do czerwoności. To piękna namiętna historia, którą tylko i wyłącznie mogę Wam polecić.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy księżyc.
Zapowiedź patronacka - Siła jej piękna - Praca zbiorowa

Zapowiedź patronacka - Siła jej piękna - Praca zbiorowa


WYJĄTKOWE HISTORIE DLA WSZYSTKICH WYJĄTKOWYCH KOBIET

Osiem utalentowanych polskich autorek i jedno niełatwe zadanie — odnalezienie siły i piękna, które tkwią w każdej z nas. Opowiadania wchodzące w skład antologii są tak różnorodne jak kobiety, które je napisały. Autorki opowiadają o zwycięstwie w zmaganiach z przeciwnościami losu i osobistymi dramatami.
Czy twoja historia jest podobna? Czy teraz uwierzysz w siebie? Czy dotrzesz do ukrytej w tobie siły? Każda z nas jest inna, piękna na swój wyjątkowy sposób! 

OD KOBIET DLA KOBIET
ODNAJDŹMY W SOBIE SIŁĘ I PIĘKNO!

Wydawnictwo Inanna.
Zakochane Trójmiasto - Praca zbiorowa (PATRONAT MEDIALNY)

Zakochane Trójmiasto - Praca zbiorowa (PATRONAT MEDIALNY)

„Ponoć miłość może się pojawić pod każdą szerokością geograficzną, ale czy nie jest tak, że niektóre miejsca sprzyjają jej w wyjątkowy sposób? Majestatyczny orłowski klif, tajemnicze jeziora i lasy Borów Tucholskich, słoneczna sopocka plaża, urokliwe zakątki gdańskiego Starego Miasta czy gwarny skwer Kościuszki w Gdyni – oto wymarzona sceneria dla pierwszej randki. A może długo oczekiwanego spotkania po latach?

To właśnie w okolicach Trójmiasta (a czasem też z jego pomocą) odmieni się los bohaterów opowiadań z tego zbioru: zbuntowanej pary outsiderów po przejściach, samotnego autora powieści romantycznych, młodego mężczyzny zafascynowanego tajemniczą dziewczyną ze swoich snów czy perfekcjonistki, której życie w jednej chwili wymyka się spod kontroli. Nieważne, czy szukają miłości, czy przed nią uciekają – wszyscy w końcu znajdą tu coś, co stanie się początkiem nowego rozdziału w ich życiu. Bo jak się zakochać, to tylko nad morzem!”

"Zakochane Trójmiasto" to zbiór dziesięciu opowiadań napisanych przez świetnych polskich autorów. Twórczość Ani Szafrańskiej, Ani Kasiuk, Jolanty Kosowskiej, Augusty Docher, K.N. Haner, Niny Reichter, Małgorzaty Wardy i Agnieszki Lingas – Łoniewskiej znam od podszewki, a z tekstami Daniela Koziarskiego i Adriana Bednarka spotkałam się po raz pierwszy . Każde opowiadanie jest inne, ale łączy je jeden wspólny element, którym jest miłość. Autorzy w swoich opowiadaniach ukazali wiele twarzy miłości. Pokazali jej piękno, ale i także tę jej brzydszą stronę. Każde z opowiadań jest inne, jedne bawią, inne wzruszają, a w jednym z nich znajdziecie też sporo mroku. Myślę, że każdy z Was znajdzie w tej antologii coś dla siebie.

Opowiadań jest dziesięć i z ręką na sercu muszę napisać, że każde z nich mnie się podobało. Oczywiście jedne podobały się mi bardziej, inne mniej i każde z nich w mniejszy lub większy sposób trafiło do mojego wnętrza. Każdy z autorów jest inny, każdy pisze inaczej i każdy w swoim opowiadaniu porusza inne tematy. Oczywiście mam wśród opowiadań swoich ulubieńców, najbardziej podobały się mnie trzy historie. Jedną z nich napisała Nina Reichter, drugą Ania Szafrańska, z trzecią Kasia Haner. Dziewczyny odwaliły kawał świetnej roboty i przy ich historiach najfajniej spędziłam czas. Oczywiście zaznaczam, że każda historia jest dobra, przemyślana i co najważniejsze dopracowana, a to jest najważniejsze, bo przy tak krótkich opowieściach czasami nietrudno iść na łatwiznę. 

„Zakochane Trójmiasto” to zbiór opowiadań, który gorąco Wam polecam. W tej antologii każdy z Was znajdzie coś dla siebie, a historie w niej zawarte umilą Was czas i dostarczą mnóstwa emocji. Obok tej książki nie możecie przejść obojętnie, bo przecież miłość jest wokół nas.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Zapowiedź patronacka - Słodki drań - Vi Keeland, Penelope Ward

Zapowiedź patronacka - Słodki drań - Vi Keeland, Penelope Ward

Stacja benzynowa gdzieś na pustkowiu Nebraski nie jest zbyt romantycznym miejscem, zwłaszcza kiedy jesteś w kiepskim humorze. Aubrey była. Znużona wielogodzinną trasą w perspektywie miała jeszcze wiele godzin dalszej jazdy. Uciekała przed swoją przeszłością, chciała ukoić złamane serce i rozpocząć nowe życie w Kalifornii. Chance, zarozumiały przystojniak z Australii, wkurzył ją od pierwszego wejrzenia. Był niesamowicie seksowny, ale do przesady arogancki. Dziewczyna przestałaby o nim myśleć pięć minut po odjechaniu ze stacji, gdyby nie problem z kołem, którego sama nie była w stanie zmienić. Również Chance nie mógł wyruszyć w dalszą podróż - nie umiał poradzić sobie z awarią motocykla. Chcąc nie chcąc, dalej pojechali razem.

Wkrótce Aubrey z zaskoczeniem odkrywa w tym pewnym siebie zarozumialcu najlepszego kompana podróży, jakiego mogłaby sobie wymarzyć. A i Chance wygląda na faceta, który również czuje do dziewczyny coś więcej. Wyprawa wydłuża się do kilku dziwnych, ale cudownych dni. Jest zabawnie, miło, a napięcie między nimi rośnie. Audrey coraz bardziej zakochuje się w przystojnym Australijczyku i wszystko zdaje się zmierzać do szczęśliwego końca, gdy któregoś dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Chance znika bez pożegnania...

To opowieść o zabawnych przypadkach, namiętności i pożądaniu, ale również o trudnych wyborach, cierpliwości i przyjaźni. O rozterkach, smutku i tęsknocie za ukochaną osobą. Ta historia pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, uśmiechów, łez i radości. Od kart tej książki nie oderwiesz się aż do ostatniego zdania!

Po prostu zniknął... Tego się nie robi takiej dziewczynie!
Zapowiedź patronacka - Joy - Hermia Stone

Zapowiedź patronacka - Joy - Hermia Stone

Love Bites – Love Hurts – Love Kills

Joy jest przeciętną dziewczyną. Ma zwyczajną pracę, kilku w miarę normalnych znajomych i nie wyróżnia się niczym poza tym, że mieszka z mężczyzną idealnym, który zawsze spełnia jej marzenia. Prawdopodobnie dlatego, że jest wymyślony… No, może nie do końca. Oryginał istnieje. To wokalista znanego zespołu Sundance, otoczony tłumem fanek, zarabiający miliony i odnoszący sukcesy playboy.

W życiu jednak różnie bywa. Być może ta dwójka zetknie się w świecie jak najbardziej rzeczywistym.

Joy, będąc w trudnej sytuacji życiowej, zatrudnia się u managera Sundance. Prawdziwe kłopoty zaczną się, gdy spotyka swojego idealnego faceta i pozna go bliżej. Dowie się wiele nie tylko o swoich uczuciach ale też o prawach rządzących rynkiem muzycznym i o panujących w nim stosunkach międzyludzkich. Wkrótce Joy, jej znajomi i wszyscy członkowie zespołu Sundance przekonają się, co się stanie, gdy spełnią się czyjeś marzenia.

To nie jest prosta romantyczna opowieść o namiętnej miłości nieśmiałej dziewczyny i gwiazdy rocka. To nie jest kolejna odsłona bajki o kopciuszku. Ta opowieść może zaskoczyć.

Wydawnictwo Inanna
Randka z homo sapiens - Penny Reid

Randka z homo sapiens - Penny Reid

„Randka z homo sapiens – tabletka szczęścia i antidotum na jesień

Są trzy rzeczy, które musicie wiedzieć o Janie Morris:

1. Nie jest w stanie prowadzić normalnej konwersacji bez zasypywania rozmówcy NNF (nadmiarem nieistotnych faktów), szczególnie, kiedy jest zestresowana;

2. Nic nie stresuje jej bardziej niż obecność Quinna Sullivana (znanego również jako Pan Ciacho);

3. Nie jest fanką szydełkowania.

Po tym, jak jednego dnia traci chłopaka, mieszkanie i pracę, Janie Morris tylko czeka na kolejną katastrofę, jaką szykuje dla niej los. Jakby tego było mało, świadkiem jej totalnego upokorzenia jest boski Quinn Sullivan, zwany przez nią Pan Ciacho, który co i rusz pojawia się na jej drodze, jak para drogich szpilek – równie pożądanych, co nieosiągalnych.

Życie szykuje dla Janie kolejną niespodziankę, kiedy Quinn, obiekt jej niewinnych, choć nieco obsesyjnych westchnień, składa jej propozycję nie do odrzucenia.”

„Randka z homo sapiens” to powieść, za którą zabrałam się z wieloma obawami. Nie mam pojęcia, dlaczego tak było, ale nawet zabawny opis nie był w stanie przekonać mnie do tej książki i dlatego tak długo leżała na mojej recenzyjnej kupeczce. Jednak teraz, gdy jestem już po jej lekturze, muszę przyznać, że książka bardzo miło mnie zaskoczyła i umiliła mi dzień. To cholernie zabawna opowieść, które wiele razy wywoływała u mnie niekontrolowane wybuchy śmiechu, a głupkowaty uśmiech prawie przez cały czas nie schodził z mojej twarzy. 

W książce poznajemy Janie Morris, dziewczynę, którą bez wyrzutów sumienia można nazwać chodzącą katastrofą. Janie ma strasznego pecha, a niezręczne sytuacje spotykają ją prawie na każdym kroku. Dziewczyna jest także bardzo mądra, inteligentna, ma bardzo dobrą pamięć, a w stresujących sytuacjach jej język zaczyna żyć własnym życiem i Janie dostaje takiego słowotoku, że naprawdę idzie boki zrywać. Oczywiście na jej drodze pojawia się także tajemniczy i seksowny Quinn Sulllivan, o którym zbyt wiele Wam nie zdradzę. Jego postać była bardzo przemyślana, choć momentami odnosiłam wrażenie, że główna bohaterka go przyćmiewa. No, ale czy ktoś mógłby wygrać z tą przezabawną kobietą? Zdecydowanie nie, bo Janie to bohaterka jakich mało.

„Randka z homo sapiens” to powieść, która idealnie sprawdzi się na długie zimowe wieczory. Zapewniam Was, że świetnie się przy niej odprężycie. To rewelacyjna komedia romantyczna,  w której znajdziecie świetny wątek miłosny i wiele zabawnych sytuacji, które rozbawią Was do łez. Jednak do jednej rzeczy muszę się przyczepić, mianowicie chodzi o długość książki. Uważam, że gdyby była troszkę krótsza, byłoby zdecydowanie lepiej. Jednak jest to tylko mały prawie nic nieznaczący minusik. Ostrzegam, że jak zaczniecie czytać, to nawet na chwilę nie odłożycie jej na półkę. Janie to Bridget Jones w nowym i zdecydowanie lepszym wydaniu.

Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.
Zapowiedź patronacka - Hush - E.K.Blair

Zapowiedź patronacka - Hush - E.K.Blair

Życie nauczyło mnie, że nie da się uciec od przeszłości.
Cokolwiek byś nie zrobił, ona podąża za tobą niczym upiór – nęka cię – nie pozwala o sobie zapomnieć.

WYDAWNICTWO NIEZWYKŁE
Zapowiedź patronacka - Gwiazdy nadziei - I.M. Darkss

Zapowiedź patronacka - Gwiazdy nadziei - I.M. Darkss

On sądzi, że szczęście jest tylko chwilowym złudzeniem, a miłość okrutnym żartem.

Ona będzie chciała to zmienić. 

Amara po latach spędzonych w szkołach z internatem wraca do rodzinnego domu. Nie jest to jednak miejsce, w którym czuje się akceptowana. Nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła czy wsparcia. Wróciła tylko z jednego powodu. Dla niego. Dla Jaksa. Pokochała go od pierwszego wejrzenia i nigdy nie potrafiła o nim zapomnieć.

Jaks jest mężczyzną z zupełnie innego świata. Zdystansowany i ironiczny właściciel salonu tatuażu, który robi wszystko, by jego relacje z kobietami były krótkie i niezobowiązujące. Nosi w sobie piętno bolesnej przeszłości i wydaje się, że nic i nikt nie jest w stanie się przebić przez pancerz, który przez lata budował.

I wtedy pojawia się Amara. Oboje nie są świadomi tego, że ich drogi splotły się już wcześniej w bardzo dramatycznych okolicznościach…

Zysk i Ska Wydawnictwo 
Nikt nie słucha starych ludzi - Iwona Wilmowska

Nikt nie słucha starych ludzi - Iwona Wilmowska

„Agata to pracująca samotna trzydziestolatka, z dużym talentem do rozwiązywania zagadek. Kiedy jej ukochany wujek Antoni prosi ją, by przyjrzała się bliżej śmierci jego sąsiadki i przyjaciółki Leokadii, Agata postanawia mu pomóc. Policja uznała co prawda jej śmierć za samobójstwo, ale pan Antoni w tę wersję nie wierzy...
Agata przystępuje do śledztwa, w którym pomaga jej kolega z pracy, Kermit. A że Agata właśnie rozstała się z chłopakiem...
Wartka akcja osadzona we współczesnej Warszawie i spora dawka humoru przywodzi na myśl klasyczne kryminały Joanny Chmielewskiej. Odkryjmy więc jaka była tajemnica Pani Leokadii?”

„Nikt nie słucha starych ludzi” to pierwszy tom bardzo fajnej serii Prywatne śledztwo Agaty Brok. Bez wątpienia jest to typowa komedia kryminalna napisana według utartych schematów, lecz te schematy nie są w tym przypadku żadnym minusem. Jest trup, jest kryminalna zagadka do rozwiązania, prywatne śledztwo oraz tajemniczy morderca, a wszystko to okraszone zostało sporą dawką dobrego humoru. Mnie historia śledztwa prowadzonego przez Agatę wciągnęła na maksa i z ogromną przyjemnością pochłaniałam kolejne strony. Bardzo spodobało się mi także to, że autorka nie skupiła się tylko na morderstwie starszej pani i że wplotła w fabułę życie prywatne głównej bohaterki. Dzięki temu poznajemy jej rodzinę, dowiadujemy się, dlaczego rozpadł się jej długoletni związek i widzimy, jak powolutku pojawia się coś pomiędzy nią, a jej kolegą z pracy, który również został wciągnięty do jej prywatnego śledztwa. Myślę, że dzięki temu historia stała się jeszcze ciekawsza i teraz zabieram się za kolejny tom, w którym będę towarzyszyć Agacie przy kolejnej sprawie.

Styl, jakim została napisana książka, jest lekki i bardzo przyjemny w odbiorze. Mnie historia Agaty wciągnęła już od pierwszej strony.  Poza tym czyta się ją błyskawicznie, więc myślę, że to idealna książka na długi i ciemny zimowy wieczór. W tej powieści znajdziecie trochę kryminału, trochę komedii i także trochę powieści obyczajowej. Uważam, że wyszła z tego mieszanka doskonała.

Polecam wszystkim fanom lekkich komedii kryminalnych. Mam nadzieję, że tak jak ja będziecie się świetnie bawić przy rozwiązywaniu zagadki śmierci pani Leokadii. Przyznam się Wam szczerze, że do samego końca nie wiedziałam, kto zabił starszą panią.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Axis Mundi.
Walcząc o odkupienie - Fragment powieści

Walcząc o odkupienie - Fragment powieści

– Hej, Kendall! – zawołał Jake.

Ryan odwrócił się i pokazał mu palec wskazujący. Jake nie mógł się zamknąć przez całe popołudnie. Ryan próbował go ignorować, ale Jake jest nieustępliwym sukinsynem. Zawsze taki był.

Jake pokręcił szyderczo głową.

– Tylko na tyle cię stać, stary?

Ryan zachichotał i zawrócił, podążając dalej za dowódcą ich oddziału, Paulem „Montym” Montgomerym. Idąc wzdłuż pakistańskiej granicy narzucił szybkie tempo. Monty potrafił wzbudzić zaufanie w każdym żołnierzu. Był wysportowany, do-świadczony, miał niezwykłą intuicję i wielokrotnie wykazał się pod ostrzałem. Potrafił natychmiast podjąć decyzję – nieważne, czy chodziło o ostrzał, obronę, parcie naprzód czy odwrót – to dodawało żołnierzom odwagi.

Byli w terenie od dwudziestu pięciu długich dni. Właśnie koń-czyli ostatni patrol przed powrotem do bazy. Ich oddział SASR został wysłany na zwiad. Zdobywanie informacji o talibach w górach na wschodzie Afganistanu zawsze wiązało się z nie-bezpieczeństwem.

Powietrze było suche i gorące, góry skaliste, a w dodatku jak wrzód na dupie, jeśli chciało się pod osłoną nocy odnaleźć drogę. I jeszcze ten pył – kurwa, był wszędzie. Ryan miał go we włosach, na ubraniu, a nawet w rowku między pośladkami, przez co wyprawa stawała się jeszcze większą udręką.
– Czy tylko na tyle mnie stać? – Ryan uniósł brwi, utrzymując wraz z Jakiem mordercze tempo. – Na razie powinno ci wystarczyć.

– Potrzeba mi czegoś więcej. Czegoś do żarcia i picia.

Jak gdyby w odpowiedzi rozległ się odgłos – Ryanowi zaburczało w brzuchu. Dwa dni temu zmniejszono racje żywnościowe, pozostało mu więc jedynie odsuwać od siebie myśli o smakowitych stekach czy frytkach.

– Nie rozmawiajmy o jedzeniu.

– Monty, daleko jeszcze do strefy ewakuacji? – zapytał Jake. – Dwa kilosy – odpowiedział dowódca. Pomimo głodu i zmęczenia cała brygada zachowywała czujność. Ich największym koszmarem była myśl, że w trakcie przeprowadzania manewru mogą odnieść obrażenia lub zginąć. Było to po prostu nie do po-myślenia, ale takie rzeczy się zdarzały, a wówczas determinacja Ryana jeszcze bardziej rosła. Żołnierzom nie chodziło tylko o samą wojnę – walczyli także za tych, których stracili.

– Dam radę – oznajmił Jake. – Ale nie wiem, co z Kendallem. Nie wygląda najlepiej. Może lepiej się zatrzymać, żeby mógł się zdrzemnąć.

Ryana bolały już plecy od ciężkiego plecaka. Odwrócił się i przewrócił swymi ciemnobrązowymi oczami.
Jake wyszczerzył zęby, których biel kontrastowała z kamuflażem twarzy. Był przystojniakiem. Miał zmierzwione blond włosy, zielone oczy i hollywoodzki uśmiech. Jednak była to tylko przykrywka. Jake był twardym draniem, który w małym palcu miał więcej determinacji niż cała reszta frajerów, którzy przeszli rekrutację do SASR. Był od nich szybszy, silniejszy i o wiele lepiej strzelał.

– Dobra, dupku – wymamrotał Ryan. – Ale może przestaniesz się gapić na moją dupę i skupisz się na cholernym terenie?

Nagle ciszę przerwał głośny łomot, a ktoś bąknął pod nosem „kurwa”. Odwrócili się i wybuchnęli śmiechem z powodu snaj-pera Chrisa Gallowaya, którego ręce, dłonie i kolana krwawiły od ostrych kamieni. Stał i otrzepywał ręce.

– Pierdolcie się – odezwał się z żałosnym uśmiechem.

– Chryste, nie gadaj o pierdoleniu. Ruchać mi się chce – jęczał Kyle.

– Brooks, jesteś chory – odpowiedział mu Jake.

Kyle wyszczerzył się i złapał za krocze.

– Nie bardziej niż ty.

Ryan przez jakiś czas nie zwracał na nich uwagi i skupił się na marszu. Wtedy głos Jake’a znów wypełnił ciszę.

– Po powrocie pogadam z Fin przez Skype’a. Powinieneś się z nią przywitać, Kendall. Nigdy tego nie robisz.

Kiedy usłyszał imię siostry Jake’a, poczuł znajome ukłucie bólu, ale szybko odepchnął je od siebie.

– Po chuj miałbym to robić? Siedzisz na Skypie tyle, że starczy dla nas wszystkich… – Pokręcił głową. – Trajkoczesz jak pieprzona dziewczyna.

Ryan nie miał zamiaru rozmawiać z Finlay Tanner i usiłował zrobić wszystko, żeby tak pozostało. Minęło sześć niemożliwie długich lat, odkąd odszedł z jej życia. Mimo że od tego czasu się nie widzieli, stale o niej myślał. Bolesna tęsknota za nią z każ-dym dniem coraz bardziej mu doskwierała. Sam wybrał życie w samotności i zmusił się do niego. Odkąd sięgał pamięcią, marzył, by zostać żołnierzem, tak jak jego dziadek. Po prostu było to tak naturalne, jak mruganie czy oddychanie. To marzenie nadawało jego życiu sens i nic nie mogło mu stanąć na drodze. Fin niemal się to udało, o czym Ryan nie miał pojęcia do czasu, gdy było prawie za późno.
Inna kobieta - Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska (PATRONAT MEDIALNY)

Inna kobieta - Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska (PATRONAT MEDIALNY)

„Ona, on, ona. Bo w życiu nic nie jest czarno-białe…

Dwie kobiety. Żona i kochanka. Różni je wiele. Poglądy, charakter, styl życia. Inaczej widzą też mężczyznę, którego kochają. Po czyjej stanąć stronie? Żony, z którą on ma przeszłość i dzieci? Czy może kochanki, która daje mu to, czego dawno nie miał? Można wybaczyć? A może nie tylko on jest winny? Poznajcie dwie wersje tej samej historii, w której w końcu każdy musi zadać sobie pytanie: odejść czy zostać? Poddać się czy walczyć? Ważniejszy jest namiętny seks czy przywiązanie i bezpieczeństwo? Romans, który wciąga jak kryminał. Zwłaszcza że każdy uważa się za niewinnego…

„Inna kobieta” to wciągająca od pierwszej strony opowieść, w której każda kobieta odnajdzie echa własnego życia.”

Z twórczością autorek miałam już styczność, gdyż czytałam ich świąteczną powieść „Dwanaście życzeń”, która bardzo się mi podobała. Więc, gdy dostałam propozycję patronatu nad ich najnowszą powieścią, długo się nie zastanawiałam, bo już kilkanaście pierwszych stron przekonało mnie, że to powieść, która idealnie trafia w moje gusta czytelnicze. 

„Inna kobieta” to powieść, którą mogłoby napisać prawdziwe życie, bo sytuacje w niej opisane niestety w obecnym świecie zdarzają się bardzo często. W książce poznajemy historię dwóch kobiet Ady i Joanny, żony i kochanki.  Kobiety różni prawie wszystko, ale łączy je jeden mężczyzna. Przyznam się Wam szczerze, że czytając tę książkę, na przemian stawałam się Adą i Joanną i razem z nimi przeżywałam ich historię. Cały czas zastanawiałam się, czy sytuacja, którejś z kobiet była lepsza, czy któraś z nich mogła czuć się pewnie. Koniec końców doszła do wniosku, że obie znalazły się w podobnej sytuacji i żadna z nich nie mogła mieć stuprocentowej pewności, jak się dla niej to skończy. Na pewno wiem tylko jedną rzecz, nigdy, przenigdy nie chciałabym być kochanką, ani zdradzaną kobietą. Jeżeli chodzi o Piotra, czyli o tego zdradzieckiego typa, to napiszę Wam tylko, że nie polubiłam faceta i na pewno nie dostałby ode mnie kolejnej szansy.

„Inna kobieta” to powieść, w której dostajemy tę samą historię z perspektywy dwóch kobiet. Jeżeli mam być z Wami szczera, to polubiłam i Adę i Joannę i naprawdę współczułam im sytuacji, w której się znalazły. Oczywiście potępiam rozbijanie związków, jednak w pewnym stopniu mogę zrozumieć Adę, której życie nie rozpieszczało, a jej małżeństwo zakończyło się przez męża alkoholika. Nie raz nie zgadzałam się z decyzjami podejmowanymi przez bohaterki, ale takie właśnie jest prawdziwe życie, przez które przechodzimy, popełniając błędy i podejmując niewłaściwe decyzje. 

Jest to książka, którą polecam Wam z całego serca. Mnie historia Ady i Joanny wciągnęła bez reszty i w dużym napięciu brnęłam ku zakończeniu, które okazało się dla mnie sporym zaskoczeniem. To książka, która niejednokrotnie Was wzruszy, dostarczy Wam wielu emocji i bezapelacyjnie skłoni do refleksji. To po prostu świetna powieść, od której nie sposób się oderwać. Teraz czekam na kolejne książki autorek i jestem przekonana, że znów mnie nie zawiodą.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WAB.
Zapowiedź patronacka - Cena pocałunku - Linda Kage

Zapowiedź patronacka - Cena pocałunku - Linda Kage

Nie obchodzi mnie, co mówi moja kuzynka; nie jestem królową niemożliwych związków. To, że mój ostatni chłopak próbował mnie zabić i zostawił mi bliznę na szyi, a potem zmusił do przeprowadzki na drugi koniec kraju i legalnej zmiany nazwiska na Reese Randall, nie znaczy wcale… Okej, kogo ja próbuję oszukać? Jak na świeżo upieczoną studentkę college’u, mam okropne doświadczenia z facetami.

Nic dziwnego, że miłość to ostatnia rzecz, o jakiej myślę, gdy w moim życiu pojawia się Mason Lowe. Ale trudno zignorować chemię między nami. Nasza więź przeczy logice. A on jest po prostu diabelsko przystojny. W jego towarzystwie bardziej niż kiedykolwiek czuję, że żyję. Lubię się nawet z nim sprzeczać. Mógłby być moją bratnią duszą… gdyby nie jeden mały problem. Jest żigolakiem. Ja to mam szczęście do chłopaków.

Linda Kage tworzy romantyczne historie zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych – od obyczajowych po fantastyczne. Pisze lekkim piórem, zależy jej przede wszystkim na tym, aby dostarczyć czytelnikom rozrywki i niezapomnianych emocji.

Wydawnictwo NieZwykłe.
Zapowiedź patronacka - Pościg - Elle Keenedy

Zapowiedź patronacka - Pościg - Elle Keenedy

Pełna namiętności opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy odkrywają, że choć wzajemnie doprowadzają się do szału, nie mogą bez siebie żyć…

Summer to dziewczyna z wyższych sfer, pozornie pochłonięta wyłącznie zakupami i wyglądem. Fitz jest hokeistą, który realizuje swoje marzenia dzięki graniu w drużynie uniwersyteckiej, co zapewnia mu opłacenie upragnionych studiów. To seksowny i ponury facet, którego tatuaże i sposób bycia zupełnie nie pasują do Summer. Jednak obydwoje czują do siebie ogromny pociąg. Wszystko wydaje się iść ku dobremu, jednak kilka nieuważnych słów Fitza sprawia, że urażona Summer odsuwa się od niego, by zacząć flirtować z jego kolegą z drużyny. Jednak obydwoje nie mogą o sobie zapomnieć, zwłaszcza że widzą się codziennie, gdyż zostają współlokatorami. Dzięki temu Fitz poznaje bliżej dziewczynę i radykalnie zmienia o niej zdanie…

Wydawnictwo Zysk i Ska.
Cinder i Ella. Tak kończy się bajka - Kelly Oram

Cinder i Ella. Tak kończy się bajka - Kelly Oram

„Ella przeżyła tragiczny wypadek, w którym zginęła jej mama, a ona odniosła poważne obrażenia. Po wyjściu ze szpitala zamieszkała z ojcem i jego nową rodziną, co było dla niej dodatkową traumą. Jedyne wsparcie zaoferował Elli poznany na blogu tajemniczy Cinder… W świecie realnym Cinder okazał się być niemal księciem z bajki, który spotkał swego Kopciuszka! Tylko… co dalej? Utrata anonimowości to mnóstwo problemów! Para musi się zmierzyć ze sławą Briana i prozą życia w prawdziwym związku. Czy ich miłość przetrwa próbę czasu? A może szczęśliwe zakończenia zdarzają się tylko w bajkach…”

Historia Elli i Cindera to przepiękna współczesna wersja Kopciuszka, która spodoba się nie tylko nastolatkom, bo ja kobieta przed czterdziestą po prostu się w niej zakochałam. Autorka zaserwowała mi emocjonalną huśtawkę i ogromną dozę wrażeń. Mnie ta historia cały czas siedzi w głowie, bo choć jest ona nieco podkoloryzowana, nieco wyidealizowana to i tak bez wątpienia jest to piękna, wzruszająca i chwytająca za serce opowieść.

Oczywiście i w tym tomie znajdziemy dużo lukru, dużo cukru, ale przez to wszystko przebijają się także problemy, z którymi zmaga się Ella. Dziewczyna stawia pierwsze kroki w świecie, który jest dla niej zupełnie obcy. Już nie jest anonimową Ellą, teraz jest dziewczyną znanej gwiazdy,a za sprawą pewnego wywiadu sama staje się popularna. Momentami ją to przerasta, ale wie, że jeżeli chce być z Brianem, to musi to przetrwać. Poza tym jej stosunki z ojcem kolejny raz ulegają pogorszeniu i Ella nie wie, czy uda się je jeszcze naprawić. Jednak najważniejszym problem, z którym zmaga się Ella, jest jej brak akceptacji swojego wyglądu. Ella nadal wstydzi się blizn szpecących jej ciało, co w pewnym stopniu powstrzymuje ją przed całkowitym zbliżeniem się do Briana. Czy Ella polubi i zaakceptuje swoje ciało? Czy wreszcie uwierzy, że Brian kocha każdy kawałek jej duszy i ciała? Tego musicie dowiedzieć się sami.

"Może jeśli całkowicie ci zaufam i pozwolę, byś kochał moje wady za mnie, w końcu sama się przekonam, że nie są aż tak straszliwe".

Jeżeli mam być obiektywna to myślę, że część pierwsza była lepsza, była bardziej emocjonująca i wzruszająca. Jednak w tej części także dużo się dzieje, a problem Elli z brakiem akceptacji swojego ciała jest bardzo poważny. Nie wiem, jak sama bym się czuła, gdybym nagle znalazła się w jej skórze. Wygląd jest czymś ważnym dla każdego człowieka i bardzo często wstydzimy się mało istotnych defektów swojego ciała. Więc jak musiała czuć się Ella, której prawie całe ciało pokrywały blizny? Przyznam szczerze, że nigdy nie chciałabym się tego dowiedzieć. 

Brian i Ella to bohaterowie, których po prostu pokochałam. Podziwiałam Elle za jej determinację, za to, że za wszelką cenę próbowała odzyskać upragnioną wolność i za to, że mimo tylu przeciwności losu nie poddawała się. Jeżeli chodzi o Briana, to mogłabym o nim pisać nawet do jutra. To cudowny młody mężczyzna, któremu sława nie uderzyła do głowy. Taki mężczyzna jak Brian potrzebny jest każdej kobiecie, by czuła się piękna, jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa. 

To jedna z takich książek, która wciąga już od pierwszych stron. Czytając ją, będziecie się wzruszać, będzie się śmiać i na pewno będziecie przeżywać wszystko wraz z bohaterami. Poza tym myślę, że lektura tej książki będzie lekcją dla wielu osób. Nie ma znaczenia, jak wyglądamy, czy nasze blizny i rany są na duszy, czy na ciele. Każdy z nas jest człowiekiem, który zasługuje na szacunek i zrozumienie. 

Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej Gandalf.com
Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger