Dziewczyna o kruchym sercu - Elżbieta Rodzeń
Są książki, o których zapominamy
zaraz po przeczytaniu. Są także książki, o których pamiętamy
przez krótką chwilę. Jednak najlepsze książki są takie, które
zapadają nam w pamięci już na zawsze. Taką książką jest
„Dziewczyna o kruchym sercu” Elżbiety Rodzeń, która wywołała
we mnie lawinę emocji i niejednokrotnie wzruszyła do łez.
Zapraszam na recenzję.
„Nawet okrutny los może czasem
zrobić piękny prezent.”
Janek to miły i sympatyczny chłopak,
który jest wolontariuszem. Cały czas opiekował się starszymi
osobami w domu spokojnej starości, jednak ksiądz Piotr wyznaczył mu
nowe „zadanie”. Ma się zaopiekować Ulką Borowską, dziewczyną,
która choruje od lat. Ulka to całkowite przeciwieństwo Janka, jest
niemiła i odizolowana od świata. Jednak to tyko fasada, za którą
dziewczyna ukrywa swe prawdziwe uczucia. Janek będzie miał wiele
problemów by zbliżyć się do Ulki, z pomocą przyjdą mu trudności
dziewczyny z matematyką. Chłopak zaproponuje swą pomoc, jednakże
Ulka będzie nieufna i początki ich znajomości będą trudne. Po
czasie, początkowa niechęć oraz nieufność zamieni się w
przyjaźń, która ewoluuje do głębszych uczuć, jakimi jest miłość.
Jednak Janek skrywa pewien sekret...
„Nie jestem aniołem, choć to jako
pierwsze może przyjść do głowy. Po prostu mam misję. Ważniejszą
niż noszenie skrzydeł. Nie jestem jedyny, ale pracuję sam. Mam
podopieczną Ulę. Nie spodziewałem się, że będzie tak
intensywna. Słodka i pikantna. I wywróci moje życie do góry
nogami. Będzie sądzić, że jestem lekiem, którego potrzebowała,
ale to błąd. Jak mam ją ochronić? Kiedy jej serce pęknie, moje
pójdzie w jego ślady. Jak mam ją uratować, skoro przyszedłem ją
...?”
Elżbieta Rodzeń zadebiutowała w 2014
roku powieścią „Noc świetlików”, której nie miałam jeszcze
przyjemności przeczytać, ale zapewniam, że w najbliższym czasie
to nadrobię. Jest pedagogiem terapeutą. Pisze, bo historie, które
rodzą się w jej głowie, nie dają jej spokoju, póki nie znajdą
się na papierze. Uwielbia czytać, lubi zimowe spacery, nietuzinkowe
filmy i dobrą herbatę (prócz spacerów, mamy wiele wspólnego).
Wraz z mężem mieszka w małym domku pod lasem.
Uwierzcie mi, że tak naprawdę nie
wiem co napisać o „Dziewczynie o kruchym sercu”, cały czas
buzują we mnie emocje i nawet teraz gdy piszę, dla Was tę recenzję,
szklą mi się oczy. Jest to przepiękna i niezwykle przejmująca
powieść, którą każdy powinien przeczytać. Autorka pokazuje nam
jak kruche jest nasze życie, jak ciężko pogodzić się z chorobą,
która na każdym kroku uniemożliwia nam normalną egzystencję.
Jednak najbardziej uzmysławia nam, jacy jesteśmy bezsilni w obliczu
śmierci, gdy chcemy zatrzymać ukochaną osobę przy swoim boku, a
bezlitosna kostucha wyrywa nam ją swoimi szponami... Czy ta historia
na szansę na HAPPY END?
Elżbieta Rodzeń wykreowała cudownych
bohaterów, których pokochałam całym sercem. Janek to wspaniały
chłopak, który dla miłości swojego życia gotowy jest poświęcić
naprawdę wiele. To młody mężczyzna dojrzalszy od niejednej
starszej osoby. To bohater z sercem na dłoni, cudowny, wspaniały,
dobroduszny oraz bardzo wierzący. Nie zawsze taki był, wiele zmian
zawdzięcza Ulce, która uświadomiła mu co jest prawdziwą
wartością w życiu. Ulka to dziewczyna, której życie to ciągła
walka oraz pobyty w szpitalach. Przez to odizolowała się od
wszystkich, stała się opryskliwa, niedostępna. Jednak to tylko
fasada, za którą skrywane są prawdziwe uczucia, i to Jankowi uda
się do tych wszystkich uczuć dotrzeć, a Ulka dzięki
niemu poczuje czym jest prawdziwe życie. Na uwagę zasługuje
naprawdę wielu bohaterów, mama Ulki, jej brat, czy najlepszy
przyjaciel Janka, jednak gdybym o wszystkich miała pisać to pewnie
nie starczyłoby mi dnia.
„Dziewczyna o kruchym sercu” to
powieść, która napisana jest w prosty sposób, autorka nie
udziwnia i widać, że pisze prosto z serca. Narracja prowadzona jest
w osobie pierwszej z perspektywy Janka. Uważam to za ogromny plus,
gdyż dzięki temu odczuwamy każdą emocję jaka mu towarzyszy. A
tych emocji jest naprawdę wiele – radość, smutek, żal, rozpacz
czy rozgoryczenie, to tylko kilka z nich. Elżbieta Rodzeń jak artysta malarz, na każdej stronie swej powieści maluje prawdziwe
życie usłane emocjami, które każdy z nas zna.
Niewątpliwie jest to powieść, do
której nie można zasiąść bez zapasu chusteczek higienicznych. Autorka wyciskała ze mnie łzy wzruszenia przez cały czas, a koniec
tej cudownej powieści to emocjonalna bomba, która zmiażdżyła moją duszę, a serce rozpadło się na milion kawałków, i nie wiem kiedy zbierze się do kupy.
Historia Janka i Ulki to opowieść o
miłości, czystej jak łza.
Gorąco polecam Wam tę powieść! To
książka, która zmusza do wielu refleksji nad naszą egzystencją. Może każdy z nas, ma do wypełnienia jakieś ZADANIE...?
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorce.
Okładka wygląda uroczo i jest bardzo zachęcająca ale gdy tylko zobaczyłam że polski autor to mi się odechciało jakoś od razu mnie odrzuca
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
To duży błąd, mamy wielu wspaniałych autorów, którzy piszą rewelacyjnie :)
UsuńDokładnie, dlatego będę miała na uwadze autorkę. Tyle perełek jest wśród naszych rodzimych kobietek, że szok! :)
UsuńZgadzam się, w sumie przyznam szczerze, że obecnie większość książek, które teraz czytam, są autorstwa naszych rodaków i mało, która mnie rozczarowuje :)
UsuńMnie też nie przekonują polscy autorzy :/
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna. Pełna emocji, wzruszeń. Do ostatniego momentu trzyma w napięciu. Jestem zła, że już skończyłam czytać.
OdpowiedzUsuń