Nie wszystko stracone - Danielle Steel (PRZEDPREMIEROWO)
Nie mam w zwyczaju sięgać po książki popularnych autorów.
Zwykle w księgarniach staram się wyszukiwać jakiś perełek, by móc „odkryć” autora
i jego dzieła nie czytając wcześniej o nich opinii. Jednak raz na jakiś czas,
trafia się książka, która swą fabułą zaciekawia mnie tak bardzo, że chce ją mieć
u siebie tu i teraz. Tak było z „Nie wszystko stracone” Danielle Steel.
Danielle Steel to autorka, która napisała 120 książek, a ja żadnej z nich nie czytałam.
Zdarzyło mi się kilka przekartkować i rzucić okiem co tam jest, jednak bez
większego entuzjazmu i chęci zgłębienia fabuły. Jednak to zmieliło się dzięki
tej książce.
Główną bohaterką jest Sydney Wells, 49-letnia wdowa, którą
poznajemy osiem dni po tragicznej i niespodziewanej śmierci męża. Andrew, był
zdrowym, niewiele starszym od niej mężczyzną w kwiecie wieku. Ich wspólne życie płynęło
prawie bezproblemowo. On prowadził własną firmę, był w stanie zapewnić Sydney dostatnie
życie u swojego boku. Dla niego zrezygnowała z pracy rozchwytywanej i cenionej
projektantki. Oboje nosili jednak brzemiona wcześniejszych małżeństw.
Pierwszy mąż Sydney zginął tragicznie dawno temu, jednak ten
związek zaowocował dwoma córkami. Sophie i Sabrina, to obecnie dorosłe kobiety sukcesu
branży fashion. W życiu prywatnym niestety idzie im trochę gorzej.
Z poprzednią żoną Andrew rozstał się jeszcze zanim poznał
Sydney. Jednak to właśnie ją, Marjorie winiła za rozpad swojego małżeństwa.
Wszystko to wmawiałam swoim córką Kellie i Kyrze, dzięki czemu od początku
nienawidziły one nowej żony swojego ojca.
Dzień po pogrzebie do domu, w którym mieszkała Sydney razem
z Andrew zawitał prawnik. Poinformował ją, że mężczyzna, z którym spędziła
szczęśliwe ostatnie 16 lat swojego życia, zaniedbał jedną, lecz bardzo istotną
dla niej sprawę. Testament, który spisał przed poznaniem jej, nigdy nie został
zmieniony… To oznaczało jedno. Cały majątek, piękny dom, w którym przez tyle
lat byli szczęśliwi, wszystkie dobra oraz firmę odziedziczyły córki Andrew i
jego była żona…
Dla Sydney nie zostało praktycznie nic… Małe mieszkanko w
Paryżu zakupione na jej nazwisko, kilka sztuk biżuterii i pełno wspomnień, to
wdowa dostał po śmierci mężczyzny, który dbał o jej dostatnie i bezproblemowe
życie w ciągu ostatnich lat. Teraz to wszystko musiało się zmienić.
Córki Andrew dały jej miesiąc na wyprowadzkę z domu, który
odziedziczyły, patrzyły na wszystko, co wynosiła z domu, by przypadkiem nie
zabrała im czegoś zbyt wartościowego.
Musiała przenieść się do maleńkiego mieszkanka w kiepskiej
dzielnicy, które wynajęła za ostatnie posiadane pieniędze. Wiedziała, że musi znaleźć
prace, by mieć za co opłacić rachunki i co jeść i jakoś przetrwać. Była
świadoma, że od czasu kiedy ostatnio pracowała, minęło już bardzo dużo czasu. Teraz
projektanci nie pracowali już na papierze i z ołówkiem w ręku, wiedziała to, bo
jej córki zajmowały się modą. Ona nie była w stanie nadążyć za tym, jak branża
rozwinęła się przez te wszystkie lata. Jednak postanowiła spróbować, poszła na
kilka rozmów kwalifikacyjnych. Usłyszała to, czego się spodziewała „minęło za
dużo czasu odkąd Pani ostatnio pracowała”. Stało się to, czego bała się najbardziej,
nie była w stanie znaleźć pracy i nic nie wskazywało na to, iż sytuacja ulegnie
zmianie.
Jednakże podczas ostatniej podróży poznała Paula Zellera, właściciela
formy odzieżowej. Gdy ich samolot musiał awaryjnie lądować. Paul zachowywał się
jak prawdziwy dżentelmen, wspierał ja i pocieszał. Powiedziałby skontaktowała
się z nim, gdy będzie potrzebować pomocy.
Teraz potrzebowała pracy, a w jego firmie Lady Louise na
pewno znalazłby, się dla niej jakiś etat. Córki odradzały matce kontakt z tym
człowiekiem. W branży modowej jego firma znana była z kopiowania ubrań innych
marek i sprzedawania ich za gorsze, wiedziały, że praca tam może zniszczyć
dobre imię ich matki oraz ich samych.
Jednak Sydney nie miała wyjścia. Potrzebowała pracy i to
prędko. Wtedy nie wiedziała jak duży błąd popełniła zadając się z Paulem
Zellerem i jakim pionkiem stanie się w grze o duże pieniądze.
Muszę Wam przyznać, iż dawno nie miałam w rękach książki,
którą tak przyjemnie, spokojnie i szybko mi się czytało. Nawet nie jestem w
stanie określić, jak długo z nią siedziałam. Bo to była po prostu chwila.
Tak mocno wciągnęła mnie fabuła tej historii, że czas, jaki
poświęcam tej książce, nie miał dla mnie żadnego znaczenia. I to, że w tym
czasie mogłabym robić coś innego. Nic oprócz książki nie było dla mnie wtedy ważne.
Tak bardzo chciałam wiedzieć co będzie dalej, a dalej było tylko lepiej.
To jest tylko i wyłącznie zasługa kunsztu aktorki. Teraz już
wiem skąd taki fenomen powieści Danielle Steel. Nie wiem też, dlaczego
wcześniej jej książki do mnie nie przemawiały. Może po prostu musiałam do nich
dojrzeć.
Premiera 18.04.2018r,
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu: Znak Literanova
Bardzo lubię twórczość tej autorki, więc z ciekawością czekam na premierę książki. 😊
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki Danielle Steel, ale po opisie jestem zainteresowana omawianą książką, z chęcią dowiem się jak potoczą się losy Sydney i skąd się bierze "fenomen powieści Danielle Steel".
OdpowiedzUsuńMam cztery książki Danielle Steel na półce ale żadnej z nich nie czytałam. Może trzeba to zmienić?
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, a jej książki nigdy nie rzuciły mi się w oczy. Może to dlatego, że to nie za bardzo mój gatunek. Myślę jednak, że dla fanów tego typu literatury "Nie wszystko stracone" okaże się genialne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ;*
Zawsze omijałam ta augorke, nie podobały mi się jej książki. Ta natomiast brzmi całkiem ciekawe
OdpowiedzUsuń