Lato, które się zaczyna - Silvia Soler

„Rodziny Reigów i Balartów przyjaźnią się od lat. Roser i Elwira będąc w ciąży ustalają, że ich dzieci połączy wielka miłość. Na świat przychodzą Júlia i Andrew, których łączy przyjaźń ich matek oraz doroczna tradycja wspólnego spędzania nocy świętojańskiej.

Gdy córka Roser i syn Elviry są nastolatkami, pewnego czerwcowego wieczoru wydarza się tragedia. W drodze na doroczną kolację z okazji letniego przesilenia ich matki giną w wypadku samochodowym, a drogi obojga przyjaciół się rozchodzą.

Júlia i Andrew wchodzą w dorosłe życie własnymi ścieżkami. Pomimo nieporozumień, rozczarowań i skrajnych uczuć ich losy po latach ponownie się splatają. Czy wola ich matek się wypełni?”

„Lato, które się zaczyna” to powieść , która wzbudziła we mnie wiele mieszanych uczuć. Z jednej strony  historia bohaterów mnie jako tako zainteresowała, ale z drugiej strony czegoś mnie w niej zabrakło i czytanie jej nie było dużą przyjemnością. Tak w ogóle muszę się Wam przyznać do tego, że po tę książkę sięgnęłam tylko dlatego, że oczarowała mnie okładka, bo opis średnio mnie zaciekawił. Liczyłam, że będzie to piękna historia o miłości oraz przeznaczeniu. I choć w książce jest miłość, jest przeznaczenie, to według mnie coś autorce wyszło nie tak jak potrzeba. 

Z bohaterami spotykamy się co rok podczas Nocy Świętojańskiej i chyba właśnie z tym miałam największy problem, bo choć z takim zabiegiem przeskoków czasowych spotkałam się już w niejednej książce, to tutaj autorka sobie z tym nie poradziła. Przez to nie mogłam wkręcić się w fabułę, nie mogłam zżyć się z bohaterami i naprawdę brakowało mnie tej ciągłości czasowej oraz ciągu przyczynowo skutkowego. Przez to w mojej głowie pojawiało się wiele pytań, nie znałam postaci, które w ciągu roku pojawiły się w życiu bohaterów. Po prostu czułam się jak dziecko we mgle, które po omacku szuka drogi…

Przeszkadzało mi także wiele zbyt barwnych opisów, które zdominowały całą książkę. Było ich naprawdę na dużo, przytłaczały i odbierały radość z czytania. Poza tym ginęły pośród nich dialogi, których było zdecydowanie zbyt mało.

Tak jak napisałam wyżej, nie potrafiłam zżyć się bohaterami. Często nie rozumiałam ich zachowania, a tym bardziej uczuć, które żywili do siebie.

Historia zdecydowania ma potencjał, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Książka nie zainteresowała mnie na tyle, bym ją polecała, ale myślę, że sięgnę jeszcze po inne książki autorki. Nie nazwałabym tej powieści złej, według mnie jest przeciętna i jestem przekonana, że niejednej osobie się spodoba. Ja oczekiwałam po niej chyba zbyt wiele i niestety się zawiodłam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

7 komentarzy:

  1. Kolejna książka, która urzekła mnie swoją okładką 😍 dam tej historii szansę i zobaczę, czy trafi w mój czytelnicy gust 🤔

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dałabym szansę tej lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis wydaje się ciekawy, ale nie przemawia do mnie coroczny przeskok czasowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam...coś mnie do tej książki przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś do mnie nie przemawia. Dzięki za podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, to troszkę mnie zainteresowała, ale do czasu jej premiery zdążyłam o niej zapomnieć :)

    Pozdrowienia,
    My fairy book world

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze co przykuło moją uwagę to ładna okładka, bardzo podobają mi się lampiony, świecidełka i inne duperele, które nadają klimat. Słyszałam bardzo odmienne opinie na temat tej książki, najlepiej będzie jak sama przeczytam i ocenię :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger