Pocałunek cesarza - Sylwia Bachleda

„Dziewiętnastowieczna Francja to idealne miejsce na historię miłosną o kopciuszku, który spotkał swojego księcia… Jednak w tej bajce nie wszystko okaże się tak piękne, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Oto młoda Charlotte, która olśniewa swoją urodą wszystkich dookoła, oczekuje powrotu swojego narzeczonego. Niestety, Victor wkrótce zdecyduje o opuszczeniu Charlotte na zawsze, a złamane serce dziewczyny będzie się domagać pociechy… Czy znajdzie się ktoś, komu będzie mogła zaufać? Co wydarzy się na francuskim dworze, kiedy piękna Charlotte zagości w murach Wersalu? I jaką rolę w tych wszystkich wydarzeniach odegra dumny cesarz Francji?”

Pocałunek cesarza to w miarę dobry debiut literacki Sylwii Bachledy. Napisałam w miarę dobry, bo mimo tego, że historia Charlotte okazała się nawet fajna i ciekawa to niestety miałam problem z bohaterami, którym moim zdaniem autorka nie poświęciła dość uwagi. 

Fabuła książki to oczywiście fikcja literacka, więc nie warto doszukiwać się w niej prawdziwych wydarzeń. Nie jest to jakimś wielkim minusem, bo gdybym chciała poczytać o dziewiętnastowiecznej Francji oraz cesarzu to sięgnęłabym po podręcznik do historii. Książkę bardzo łatwo można sklasyfikować jako romans historyczny, więc od takiej lektury wymagam tylko lekkości, która zapewnia przyjemność z czytania. I właśnie to w tej powieści znalazłam. Historia jest ciekawa i naprawdę dość dobrze można spędzić przy niej czas. 

Teraz napiszę Wam co nieco o bohaterach, którzy naprawdę mnie rozczarowali. Uważam, że to wina autorki, która słabo ich wykreowała. Charlotte, Victor, Franciszek i Aleksander zlewali się mnie w jedną całość. Na próżno szukałam cech, które mogłyby ich diametralnie od siebie różnić. Według mnie każdy z nich był taki samy. Często miałam wrażenie, jakby byli bandą nieogarniętych i zadufanych w sobie (przepraszam za określenie) idiotów. I jeżeli jako tako przetrawiłam męską część bohaterów, to niestety Charlotte irytowała mnie do tego stopnia, że momentami miałam ochotę ją zabić. Dziwne jest to, że mimo tak negatywnych odczuć względem postaci, całość książki oceniam na trzy z plusem, bo historia w pewien sposób mnie wciągnęła i zaintrygowała, a zakończenie zadziwiło, więc myślę, że przeczytam kolejny tom, który mam nadzieję będzie lepiej dopracowany.

Pocałunek cesarza nie jest książką złą, ale nie jest też książką bardzo dobrą. Autorka musi popracować jeszcze nad warsztatem, ale na pewno ma potencjał, który mam nadzieję wykorzysta przy kolejnym tomie, po który na pewno sięgnę. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

6 komentarzy:

  1. Już gdzieś czytałam opinię, że to nie jest zbyt dobra książka. Miałam ją w planach, ale chyba poczekam na kolejny tom/tomy i zobaczę czy będą lepsze opinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie przeniosę się do dziewiętnastowiecznej Francji,książka ta, to będzie odskocznia i coś nowego wśród moich lektur. Z ogromną przyjemnością przeczytam, sama jestem ciekawa swoich wrażeń po lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że bohaterowie są tacy nijacy, a główna bohaterka irytuje. Mimo wszystko jednak chyba się skuszę, bo lubię debiuty i lubię też czasem przeczytać romans historyczny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety to nie mój gust, nie zainteresowała mnie ta historia

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię debiuty i często daję im szansę. Nad tą pozycją się zastanowię.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger