Misja Wywiad z Marią Zdybską

Serdecznie zapraszamy na Misję Wywiad z Marią Zdybską. Najciekawsze według autorki pytanie zadała Sandra Oleszczuk. 

Sandrę prosimy o kontakt na maila stawska19@gmail.com. Na wiadomość czekamy trzy dni, później nagroda przepada. W treści wiadomości prosimy wpisać dane do wysyłki oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych.


Beata Musiał 

1. Jak przekonałaby Pani osobę, która twierdzi, że nie lubi gatunku fantasy do przeczytania Pani książki? 

Ciężka sprawa. Fantastyka nie jest dla każdego i doskonale rozumiem osoby, które zupełnie nie potrafią się przemóc do przeczytania czegoś z tego gatunku, to przecież sprawa bardzo indywidualna. Myśl o wmieszaniu nierealnych elementów do fabuły, jest często w oczach takich osób równoznaczne z tworzeniem tekstu przeznaczonego dla dzieci, infantylnego, niewiele wnoszącego do ich dorosłego spojrzenia na życie. Ja natomiast głęboko wierzę, że magia jest nieodłączną częścią naszej natury i nawet nasze obecne racjonalne i technologiczne społeczeństwo nie potrafi się jej zupełnie pozbyć. Człowiek potrzebuje magii, potrzebuje oderwania się od ponurej rzeczywistości, a sięgając do mitycznych symboli i znaczeń, możemy też lepiej zrozumieć siebie i innych wokół nas, spojrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy, złapać dystans. Jako dzieci jesteśmy wychowywani na fantastyce, słuchamy opowieści o smokach i księżniczkach.  „Wyspa Mgieł“ jest właściwie taką „pobrudzoną bajką“, nową wersją historii o zagubionej dziewczynie i wspaniałym księciu oraz złym, wygnanym magu. To też opowieść o poszukiwaniu własnej ścieżki, pokonywaniu ograniczeń i wychodzeniu z błędów. Myślę, że każdy, kto lubi motyw podróży, literaturę przygodową i raczej nietypowy romans, znajdzie w Wyspie coś dla siebie, a poza tym, warto czasami w życiu spróbować czegoś nowego, prawda?

2. Skąd czerpie Pani pomysły tworząc barwne postacie i niesamowite wątki?

Świetne pytanie i przy okazji bardzo trudne, bo chyba każdy pisarz miałby trudność z jednoznaczną odpowiedzią. Wydaje mi się, że po prostu w taki sposób pracuje mój umysł. Od dziecka miałam w głowie całą masę niestworzonych historii, zawsze układałam niezbyt mądre wierszyki, piosenki, sama sobie opowiadałam bajki. Nie potrzebowałam do tego nawet jakiejś specjalnej zachęty czy impulsu, być może po prostu zawsze widziałam w świecie coś jeszcze i to, że ostatecznie zaczęłam pisać fantastykę było chyba nieuniknione.

Dagmara Pilarczyk 

1. Czy pisanie było pani pasją od zawsze? 

Tak. Chociaż „na serio“ piszę stosunkowo krótko, nawet bardzo krótko, porównując się do innych znanych mi pisarzy, którzy debiutowali mniej więcej w tym samym czasie. Jako dzieciak uwielbiałam czytać i tworzyć własne historie. Mniej więcej do czasów liceum pisałam, raczej nieregularnie, ale jednak dość często. Potem skupiłam się na tak zwanym prawdziwym życiu, zrobiłam studia, zaczęłam dużo podróżować, pochłonęła mnie praca. Marzenie o pisaniu wróciło do mnie nagle, pod wpływem kilku ważnych wydarzeń. Zabrałam się wtedy za całkiem nowe historie, z nowym podejściem i z większym życiowym doświadczeniem, a teraz nie potrafiłabym już przestać pisać.

2. Jak wyobraża sobie pani następne 2 lata swojego życia?

O! Zabrzmiało poważnie! Mam masę planów i drugie tyle marzeń. Jeżeli chodzi o kwestie pisarskie to najbliższy plan przewiduje dokończenie serii Krucze serce. Obecnie pracuję nad trzecim, ostatnim tomem i wprost nie mogę się doczekać, kiedy postawię tę ostatnią kropkę. Z drugiej strony oczywiście trochę się tego momentu boję, bo bardzo się zżyłam z bohaterami Wyspy i jakaś część mnie wcale nie chce się z nimi rozstawać. Myślę, że po zakończeniu Wybrzeża snów zapadnę na jakiś czas na pisarską depresję, bo wkładam w tą historię całe serce. Na szczęście kolejne projekty już czekają w kolejce, ale na razie nie mogę zdradzać szczegółów. Co do życia poza pisaniem - mam kilka ambitnych planów podróżniczych, w większości dotyczących kierunków północnych. Trzymajcie za mnie kciuki!

Sandra Oleszczuk 

1. Niektórzy pisząc słuchają muzyki, inni muszą mieć koniecznie ciszę, jedni popijają kawę inni herbatę. Jak wygląda proces przygotowania się do pisania u Pani?

Chyba jestem raczej niewymagająca, bo nie mam typowych rytuałów bez których nie mogłabym pisać. Zdarzało mi się pisać w pociągu, na dworcu, w hotelu, na lotnisku, w samolocie, a nawet podczas baaaaardzo nudnej konferencji. Kocham muzykę, więc często mi towarzyszy podczas pracy, Wyspa ma zresztą nawet własną plejkę na Spotify i cały muzyczny klimat, który mi się z nią kojarzy. Piszę głównie wieczorami, dlatego najczęstszym napojem, który mnie napędza jest herbata. Ostatnio lubuję się w czarnej, z goździkami i sokiem malinowym mojej mamy. Coś wspaniałego!

2. Złota rada dla osoby, która zaczęła pisać i ma połowę książki, a nie może wymyślić co dalej i nie potrafi się zmusić by do niej usiąść i dokończyć.

Uśmiałam się czytając to pytanie! (oczywiście bez złośliwości! Świetnie znam te pisarskie zmagania, to naprawdę wymagająca pasja!) Zmuszanie się do pisania nie działa, a przynajmniej takie jest moje doświadczenie. Jeżeli ci nie idzie, po prostu odstaw ten projekt i zacznij pisać coś, co będzie sprawiało ci przyjemność, na pewno masz masę niewykorzystanych pomysłów, które chowają się po kątach i czekają na swój dzień. Prędzej czy później zatęsknisz za starym tekstem, a jesli nie, to znak, że się zwyczajnie nie nadaje, albo trzeba go przepracować, podejść do niego z innej perspektywy, albo… napisać od nowa. Wydaje mi się też, że każda taka pisarska blokada z czegoś się bierze, czasami z zapętlenia fabularnych wątków, braku pomysłu na rozwiązanie określonej kwestii, zmęczenia historią, a niekiedy to trochę autosabotaż, albo reakcja obronna na krytykę. Według mnie, w pisaniu najważniejsza jest realizacja własnej pasji i radość, zastanów się więc, co ci przeszkadza w kontynuowaniu pracy. Czasami okazuje się, że autor sam na sobie wywiera zbyt dużą presję i w ten sposób staje się swoim najgorszym wrogiem. Dobrze w takich chwilach porozmawiać z kimś, kto również pisze i może cię wysłuchać, zrelaksować się, poczytać i wracać do pracy!


Kasia Kam 

1. Co lub kto zachęcił(o) Panią do napisania książki? I dlaczego akurat fantasy?

Nie powiedziałabym, że coś zachęciło mnie do pisania książki, pisanie to raczej potrzeba, zupełnie realne, organiczne wręcz pragnienie wyrzucenia z siebie historii, która siedzi w głowie. Wybór gatunku też był dla mnie bardzo naturalny, uwielbiam fantastykę i wszystko co się z nią wiąże i to właśnie takie historie przede wszystkim uwielbiam czytać, czy oglądać na ekranie. Poza tym uważam, ze fantastyka daje ogromne możliwości twórcy i pozwala na poprowadzenia czytelnika w zupełnie nowe światy. Dla mnie to jest chyba największa frajda, a zarazem największe wyzwanie.

2. Długo zbierała się pani, by opublikować pierwszy rozdział na Wattpad? Czy to wyszło tak 'na spontana'?

Hmm… i tak i nie. Konto na Wattpadzie założyłam jako czytelnik i przez długi czas w ogóle nie zastanawiałam się nad publikacją. Skończyłam pisać Wyspę i rozważałam czy powinnam dalej coś z tym tekstem zrobić. Któregoś dnia, wattpadowa znajoma podrzuciła mi jeden rozdział pisanego wówczas opowiadania z prośbą o ocenę. Zapytałam, czy mogę wprowadzić drobne zmiany, zgodziła się, więc odesłałam jej nieco podrasowany tekst. Poprawki bardzo się jej spodobały i natychmiast zaczęła mnie dopytywać o to, czy coś piszę, a jeśli tak, to dlaczego tego nie publikuję. Właściwie to był chyba punkt przełomowy, bo pomyślałam, że mogę sprawdzić, czy Wyspa komukolwiek się spodoba i dość spontanicznie wrzuciłam do sieci prolog. Potem, jeden po drugim, opublikowałam część początkowych rozdziałów, a pozytywne reakcje czytelników dały mi potężnego kopa do dalszego działania.

Monika Mąka 

1. Każdy wie, że książek, które są już wydane, nie da się już poprawić, dodać jeszcze jednego zdania, zmienić szyk itp. Gdyby miała Pani jeszcze szansę zmienić coś w "Wyspie Mgieł", co by to było?

Oczywiście, że znalazłyby się takie fragmenty, czy nawet niektóre wątki, które chętnie bym poprawiła. Ale tak nie można, staram się tak nie myśleć, bo rozpamiętywanie błędów to najkrótsza droga do pisarskiej blokady. Wolę skupiać się na rozwoju i stale poprawiać styl, dla mnie droga zawsze wiedzie w górę! W chwilach zwątpienia, przypominam sobie, że Wyspa to mój literacki debiut i dowód na to, że marzenia naprawdę się spełniają, dlatego wybaczam jej niedociągnięcia i mam nadzieję, że historia, którą opowiadam, spodoba się czytelnikom na tyle, że nie będą skupiać się na drobnych potknięciach. 

2. Jakie rady dałaby Pani młodym, aspirującym twórcom, którzy marzą o zadebiutowaniu na rynku książkowym, ale wciąż natykają się na trudności? :D

Och, tych rad jest cała masa, a ja sama nadal czuję się w pisarskim świecie jak dziecko i nieustannie uczę się czegoś nowego! Najważniejsze, to się nie poddawać. Brzmi jak truizm, ale pisanie to trudna dziedzina i ogromna konkurencja. Ja jestem jednak żywym dowodem na to, że marzenia się spełniają! Jeżeli miałabym doradzić coś konkretnego, to na pewno warto startować w konkursach pisarskich, starać się o publikację krótszych tekstów, wyrabiać sobie nazwisko, jeszcze zanim postaramy się o wydanie powieści. Mądra rada, od kogoś, kto zrobił wszystko zupełnie na odwrót, ale podobno wyjątki potwierdzają regułę!

Joanna Wiewióra 

1. Jaki jest ulubiony gatunek książki jaki lubi Pani czytać? 

Fantastyka. Zdecydowanie. Wiem, jestem zapewne monotematyczna, ale to jest mój ukochany gatunek i estetyka. Nie ograniczam się oczywiście do fantasy, bo bardzo lubię też science fiction czy space operę, kiedyś zaczytywałam się w horrorach, od zawsze i na zawsze uwielbiam też mitologie różnych kultur. Nie potrafię też przestać czytać Szekspira, kocham go na zabój i chętnie do niego wracam, porównuję przekłady, czasami nawet ambitnie sięgam do oryginału. Pamiętajmy jednak, że Szekspir także używał czasem motywów fantastycznych.

2. Kiedy była Pani małą dziewczynką, jakie było największe Pani marzenie? I czy się spełniło czy dalej czeka na spełnienie?

Miałam całą masę niesamowitych marzeń! Chciałam na przykład zostać archeologiem, ale nie takim zwykłym nudziarzem pracującym w muzeum, tylko nowym Indianą Jonesem, z kapeluszem, biczem i śmiertelnie niebezpiecznymi przygodami. Marzyłam też o locie w kosmos, chciałam mieć własnego konia, mieszkać na wyspie, podróżować i zwiedzić cały świat! I owszem, jednym z tych marzeń było też pisanie książek – to mi się akurat udało, bardzo dużo też podróżuję, więc nie jest źle, archeologią interesuję się do dzisiaj, a cała reszta tych najbardziej szalonych marzeń na razie czeka na swój dzień.

Martyna Karkosza 

1. Czy tworząc głównych bohaterów wzorowała się Pani na kimś, postacie są całkowicie wymyślone czy raczej są odzwierciedleniem danej osoby?

Niektóre postacie na pewno mają pewne cechy podejrzane u prawdziwych osób, żadna nie jest jednak kopią jeden do jeden realnej osoby. To byłoby po prostu zbyt nudne! Lubię obserwować ludzi i mimo pewnej wrodzonej nieśmiałości znajduję też przyjemność w poznawaniu nowych osób, słuchaniu o ich życiu, marzeniach, problemach. Jeżeli czyjaś osobowość robi na mnie wrażenie, jest szansa, że ją potem gdzieś częściowo wykorzystam. Zawsze jednak wykorzystuję prawdziwe osoby bardziej jako inspirację, tworzę postacie będące zlepkami różnych charakterów i zawsze dodaję im też coś od siebie. Jeżeli szukacie więc w realnym świecie Raidena, to bardzo mi przykro – on po prostu nie istnieje (a nawet jeśliby istniał, to nie mogłabym wam zdradzić gdzie go szukać!)

2. Czy fabułę miała Pani z góry wymyśloną od początku do końca czy kreowała ją Pani na bieżąco?
Jestem bardzo ciekawa Pani książki, po opisie wydaje się świetna ?

To może dość dziwne, ale fabuła, albo jej ogólny zarys pojawił się w mojej głowie jako całość, chociaż oczywiście szczegóły, niektóre wątki poboczne były (i są nadal, bo pracuję właśnie nad ostatnią częścią!) dopracowane podczas pracy. W trakcie pisania nieustannie towarzyszy mi pragnienie, żeby opowiedzieć tę historię do końca i wprost nie mogę się doczekać dnia, kiedy czytelnicy dostaną całą kruczą trylogię. Bardzo dziękuję, za miłe słowa! 

Ewa Recka 

1. Gdyby mogła Pani napisać książkę w duecie to z kim? 

Obawiam się, że się do tego nie nadaję. W tak zwanym normalnym życiu chętnie pracuję w zespole i chyba nie najgorzej mi to wychodzi, ale pisanie wydaje mi się czynnością tak absolutnie intymną, że po prostu nie mogę sobie wyobrazić pracy z innym autorem nad wspólnym tekstem. Podejrzewam, że mogłoby się to skończyć katastrofą, kiedy zbyt mocno starałabym się narzucić moje zdanie, więc na razie nie planuję takiej współpracy. Z drugiej strony może taki eksperyment byłby w gruncie rzeczy interesującym doświadczeniem? Niewykluczone, że kiedyś podejmę się tego wyzwania, może bardziej dla zabawy niż z zamiarem stworzenia dłuższej formy. Wtedy do współpracy wybrałabym pewnie Alicję Wlazło, którą uwielbiam i która ma totalnie inny od mojego styl i warsztat. Nasz wspólny tekst mógłby więc być naprawdę ciekawy. 


2. Czy przy pisaniu radzi się Pani kogoś bliskiego czy też polega Pani tylko na swojej opinii?

Traktuję pisanie jako coś całkowicie osobistego, dlatego nigdy nie szukam rad czy opinii w trakcie pracy nad tekstem. Dopiero, gdy skończę, mogę z kimś pogadać. Czasami dopada mnie natomiast zupełnie irracjonalne pragnienie, żeby podzielić się z całym światem danym fragmentem napisanego tekstu. Ze względu na ryzyko spoilerów, staram się tego nie robić, ale osoby, które mnie czytają i obserwują na mediach społecznościowych pewnie dobrze wiedzą, że niezwykle łatwo jest ze mnie wyciągnąć takie pisarskie zwierzenia i w gruncie rzeczy mam w tych kwestiach słabą siłę woli. Staram się oczywiście kontrolować i z tym walczyć, ale jest to bardzo trudne, zwłaszcza, gdy napiszę coś, co mnie szczególnie poruszyło.

Katarzyna Lis 

Które motywy mitologiczne są dla Ciebie największą inspiracją?

Świetne pytanie! Fascynuje mnie wszystko to co wiąże się z granicami i liminalnością, tym co „pomiędzy”, „obok” i „na rubieżach”. Moje ulubione mitologiczne kręgi znaczeń wiążą się z motywem przejścia, granicami, zwłaszcza tymi pomiędzy życiem i śmiercią, dobrem i złem, duszą i ciałem, religią i magią. Uważam po prostu, że to co najciekawsze zdarza się właśnie w tych granicznych momentach, przy drzwiach, w momencie jakiejś zmiany, odnowy, dlatego wybieram często właśnie te symbole i nawiązuję do tych bóstw, które są z nimi powiązane. Fascynuje mnie również motyw zstąpienia do zaświatów i w tej tematyce na pewno jakiś dłuższy tekst napiszę (a może nawet już to robię?). Nic dziwnego, że w mój debiutancki cykl wykorzystuje właśnie motyw kruka, który ma silne powiązania ze wszystkimi wymienionymi obszarami; kruk jest często przedstawiany jako posłannik bogów i łącznik pomiędzy światem ludzkim a boskim, ziemią i zaświatami, ma silne związki z magią i wiedzą tajemną i symbolizuje odrodzenie.

3 komentarze:

  1. I kolejny bardzo ciekawy wywiad :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wywiad z świetną kobietą, ciekawą świata, z pasjami.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger