Agnieszka Walczak-Chojecka - "Dziewczyna z Ajutthai"
O "Dziewczynie z Ajutthai" Agnieszki Walczak-Chojeckiej, dowiedziałam się poprzez jeden z portali książkowych. Postanowiłam sięgnąć po nią aby przekonać się czy na pewno jest tak dobra, jak pokazują oceny na portalach książkowych :)
" Joanna traci ukochaną pracę w korporacji, która była sensem jej życia. Iza wiarę w swojego mężczyznę. A Krzysztof? Całkiem odlatuje i zostaje...stewardem. Czy uda im się odbić od dna i odnaleźć szczęście? Całą trójkę połączy egzotyczna podróż do dalekiej Tajlandii, choć nie wszyscy w nią wyruszą.
Wśród wspaniałych pejzaży Bangkoku, Krabi i Koh Samui dziewczyny szukają przeznaczenia. Z odległej perspektywy zaczynają wszystko lepiej widzieć. Zwłaszcza, że w odpowiedzi na najważniejsze pytania pomaga Joannie pewna tajemnicza rzeźba i dwóch przystojnych mężczyzn. Odnalezienie właściwej drogi, a może i miłości, są już na wyciągnięcie ręki. Czy jednak można wierzyć pozorom?"
Zacznijmy od pierwszego wrażenia czyli okładki, która jest bardzo wyrazista i od razu przykuwa wzrok. Jednak z wnętrzem jest już niestety troszkę gorzej. Niektóre wątki zostały zbyt obszernie opisane mimo, że nie wnosiły wiele do całej historii. Natomiast wątki które szczególnie przyciągały moją uwagę, zostały przez autorkę omówione dość oszczędnie.
Podobały mi się za to bardzo malowniczo przedstawione krajobrazy, które momentami przenosiły mnie do barwnej Tajlandii. Ogromnym plusem tej historii jest jasne odzwierciedlenie prawdy o życiu. Prawdy, która nie do każdego z nas dociera w odpowiednim momencie. Uświadamia nam, że nie możemy całe swoje życie skazywać się na tkwienie w czymś co nas wyniszcza i nie daje satysfakcji. Pokazuje nam, że musimy czasem wyłamać się ze "schematów" i czerpać z życia garściami.
W moim odczuciu książka zaczyna się w momencie kiedy Joanna i Iza wyleciały do Tajlandii. Wtedy powieść ta ewidentnie zyskuje na wartości.
Najbardziej podobały mi się perypetie Izy oraz wątek Krzysztofa. Joanna natomiast była jak dla mnie nudną i chyba najgorszą postacią, której niestety nie mogłam polubić.
Przeczytajcie i oceńcie tę powieść sami. Ja pozostałam z mieszanymi uczuciami. Książki na pewno nie można nazwać złą, ale niestety mnie nie pochłonęła.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
" Joanna traci ukochaną pracę w korporacji, która była sensem jej życia. Iza wiarę w swojego mężczyznę. A Krzysztof? Całkiem odlatuje i zostaje...stewardem. Czy uda im się odbić od dna i odnaleźć szczęście? Całą trójkę połączy egzotyczna podróż do dalekiej Tajlandii, choć nie wszyscy w nią wyruszą.
Wśród wspaniałych pejzaży Bangkoku, Krabi i Koh Samui dziewczyny szukają przeznaczenia. Z odległej perspektywy zaczynają wszystko lepiej widzieć. Zwłaszcza, że w odpowiedzi na najważniejsze pytania pomaga Joannie pewna tajemnicza rzeźba i dwóch przystojnych mężczyzn. Odnalezienie właściwej drogi, a może i miłości, są już na wyciągnięcie ręki. Czy jednak można wierzyć pozorom?"
Zacznijmy od pierwszego wrażenia czyli okładki, która jest bardzo wyrazista i od razu przykuwa wzrok. Jednak z wnętrzem jest już niestety troszkę gorzej. Niektóre wątki zostały zbyt obszernie opisane mimo, że nie wnosiły wiele do całej historii. Natomiast wątki które szczególnie przyciągały moją uwagę, zostały przez autorkę omówione dość oszczędnie.
Podobały mi się za to bardzo malowniczo przedstawione krajobrazy, które momentami przenosiły mnie do barwnej Tajlandii. Ogromnym plusem tej historii jest jasne odzwierciedlenie prawdy o życiu. Prawdy, która nie do każdego z nas dociera w odpowiednim momencie. Uświadamia nam, że nie możemy całe swoje życie skazywać się na tkwienie w czymś co nas wyniszcza i nie daje satysfakcji. Pokazuje nam, że musimy czasem wyłamać się ze "schematów" i czerpać z życia garściami.
W moim odczuciu książka zaczyna się w momencie kiedy Joanna i Iza wyleciały do Tajlandii. Wtedy powieść ta ewidentnie zyskuje na wartości.
Najbardziej podobały mi się perypetie Izy oraz wątek Krzysztofa. Joanna natomiast była jak dla mnie nudną i chyba najgorszą postacią, której niestety nie mogłam polubić.
Przeczytajcie i oceńcie tę powieść sami. Ja pozostałam z mieszanymi uczuciami. Książki na pewno nie można nazwać złą, ale niestety mnie nie pochłonęła.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
Tej książki byłam bardzo ciekawa, a Twoje mieszane uczucia troszkę mnie od niej odsuwają. Nie mniej z chęcią po nią sięgnę, żeby wyrobić sobie swoje zdanie na jej temat:) Lubię czasami przenieść się do egzotycznych miejsc :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei zapraszam na dość kobiecą recenzję, która pojawiła się na moim blogu;)
Pozdrawiam!