Konkurs rocznicowy #10
Konkurs #10
Zasady:
*odpowiedź na pytanie konkursowe, które widoczne jest na banerze poniżej, umieść w komentarzu pod tym postem, oraz zostaw swój adres mailowy
*musisz być obserwatorem naszego bloga
*polub fan page sponsora nagrody oraz autorki
Wydawnictwo Bis
Augusta Docher
Konkurs trwa do 17 czerwca do godziny 23.59, a wyniki opublikowane zostaną na blogu, po zakończeniu wszystkich urodzinowych konkursów.
Powodzenia!
Zasady:
*odpowiedź na pytanie konkursowe, które widoczne jest na banerze poniżej, umieść w komentarzu pod tym postem, oraz zostaw swój adres mailowy
*musisz być obserwatorem naszego bloga
*polub fan page sponsora nagrody oraz autorki
Wydawnictwo Bis
Augusta Docher
Konkurs trwa do 17 czerwca do godziny 23.59, a wyniki opublikowane zostaną na blogu, po zakończeniu wszystkich urodzinowych konkursów.
Powodzenia!
Zgłaszam się :) mój e-mail kasiolek09@wp.pl
OdpowiedzUsuńMoże to co wydarzyło się w moim życiu innemu to banalne ale dla mnie zmieniło całe życie :) jakieś 11lat temu poznałam chłopaka przez przypadek(powiem szczerze że nie chętnie mi się z nim rozmawiało na samym początku) później dość często pisaliśmy a później raz na x czasu. 7,5roku temu los tak chciał byśmy się spotkali i tak zostało że jest moim narzeczonym, ale przejdę do sedna - ja jako nastolatka trudny charakter no do grzecznych nie należałam, szkołę omijałam łukiem. Ale coś w naszym spotykaniu się zmieniło we mnie, zaczęłam chodzić do szkoły, zrobiłam sie posłuszna, mniej konfilktowa, moje życie zmieniło się o 360stopni :) później oczywiście nadal podjęłam szkołę, poszłam trochę do pracy. W końcu wyszło tak że zaszlam w ciążę i nie żałuję a ni jednego dnia (każdy mi mówi i mówił ze co najlepsze w zyciu mi się wydarzyło ze poznałam mojego narzeczonego,oczywiście ja też jestem tego świadoma) tak wiec to jest dla mnie niezwykle bo człowiek raczej od tak się nie zmienia dla kogoś a ja po prostu chciałam być dobrs, dobra dla niego :) każdy z rodziny go uwielbia, dużo znajomych. Do tej pory oczywiście jest między nami idealnie żadnych poważnych kłótni, żadnych rozstań, po prostu idealne życie którego nigdy bym nie chciała na nic w świecie zmienić :)
Moje córki. To najcudowniejsze co mnie spotkało i nadal trwa.
OdpowiedzUsuńtoskaniau@hotmail.com
Było wiele takich rzeczy .Trudno wybrać jedną najważniejszą ale jeśli już to chyba "Cud życia".Pomimo wielu kłód rzucanych przez choroby jednak daję radę :)Nie ma większego daru niż zdrowie.Kiedy jest Ono na resztę można zapracować samemu :)
OdpowiedzUsuńBiorę udział cabana10@poczta.fm
Przygoda to rzecz niezwykła, fascynująca i pełna różnych nieprzewidzianych zdarzeń. Zawsze kojarzy mi się z pozytywnymi wrażeniami i chociaż często łączy się z pewnym niebezpieczeństwem i dużymi emocjami, to pozostawia po sobie miłe wspomnienia, o których opowiadam przy różnych okazjach.
OdpowiedzUsuńFerie zimowe to czas kiedy mozna poznac wielu ludzi i przezyc mnóstwo niezapomnianych przygód. Taka wlasnie niezapomnianą przygode przezylam w ubiegłym roku. Wraz z przyjaciólmi wyjechalismy w góry. Nasze schronisko znajdowalo sie w małej miejscowości 40 km od Zakopanego. Było tam bardzo malowniczo.
Na poczatku naszego pobytu wszystko bylo spokojnie, dopóki jeden z mieszkanców nie
powiedzial nam, ze w okolicy od kilku lat zdarzaja sie dziwne i niewyjasnione historie. Zapewne z tego powodu bylo tam tak malo turystów, mimo iz okolica była naprawde piekna. Nie potraktowaliśmy poważnie opowiedzianej nam historii i nastepnego dnia wyruszylismy na podbój szlaku górskiego. Od mieszkanców naszej wioski, dowiedzielismy sie, ze jest to góra zwana „Widmo”, poniewaz na jej szczycie niegdys odbywały się obrzędy wywoływania duchów. Pewnej nocy przy pelni ksiezyca mieszkancy wywolali strasznego ducha, który byl sprawca wielu dziwnych zdarzen. Legenda glosi, ze ten duch straszy na szlaku do dzisiaj. Mimo tej przestrogi postanowilismy osiagnac szczyt góry. Od poczatku wyprawy nie omijaly nas nieszczescia. Pierwszym, które nam sie przytrafilo bylo zlamanie reki przez kolege., Więc koleżanką wróciła z nim do schroniska, my zas wpinalismy sie dalej. Miejscami spotykalismy tablice i rysunki na skalach których nie rozumielismy. Im wyzej wchodzilismy tym bardziej mialam przeczucie, ze zza skaly wyskoczy duch z legendy. Zaczelam sie naprawde bac kiedy zobaczylam jaskinie, w której byly fragmenty szkieletow. W jednej chwili chcialam stamtad uciec jak najdalej, ale silniejsze ode mnie bylo pragnienie wejscia na szczyt. Szlismy wiec dalej. Pocieszalam sie mysla, ze do szczytu nie bylo juz tak daleko. Gdy w koncu wspielismy sie na góre „Widmo” nagle Kuzynka wpadla w niewielka przepasc. Na poczatku wszyscy wpadlismy w panike, ale oprócz kilku potluczen, na szczescie nic jej sie nie stalo. Wszyscy mielismy juz dosyc wrazen, wiec postanowilismy wracac. Podczas wedrowki nie zauwazylismy nawet, ze przez caly czas zbieraly sie nad nami ciemne chmury.Zaczal kropic drobny deszczyk, ktory po chwili przeksztalcil sie w prawdziwa burze z blyskawicami. Czulam sie jak w prawdziwym horrorze. Nie mielismy wyjscia, musielismy ukryc sie w najblizszej jaskini. Bylo bardzo ciemno i zimno, rozpalilismy wiec ognisko i nagle cala jaskinia zapelnila sie mnóstwem nietoperzy. Zaczelismy wrzeszczec, lecz nagle wszystko ucichlo, gdy ognisko zgaslo pod wplywem silnego wiatru. Musielismy przeczekac burze w tym strasznym miejscu. Siedzac w ciszy otoczeni ciemnoscia, slyszelismy bardzo wyrazne odglosy krokow i wycie. Z pewnoscia nie byl to wiatr. Bylismy naprawde wystraszeni, lecz w koncu zasnelismy ze zmeczenia. Nastepnego dnia obudzilo nas nawolywanie. Na szczescie byl to kolega, ktory sprowadzil pomoc. Wraz z ratownikami GOPR zeszlismy na dól.Nasza przygoda z góra "Widmo" zakonczyla sie. Z perspektywy czasu to byla naprawde smieszna przygoda, choc wtedy wcale nie chcialo nam sie smiac. : D
E-mail: patyszkaaa@gmail.com
Lubię jako Patrycja Fornal
Obserwuje bloga jako Patrycja Fornal
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńObserwuję jako: Nie tylko bestsellery
Lubię jako: Nie tylko bestsellery
Mail: nietylkobestselery@gmail.com
Siła internetu! Pewnego dnia, kilka dni po wyrzuceniu ze swojego życia toksycznego ex, z którym spędziłam 8 lat - postanowiłam poznać parę nowych osób i dałam w sieci, na regionalnym portalu, ogłoszenie. Po chwili moja skrzynka mailowa zaczęła pękać w szwach. Sami zboczeńcy, no sami! Ogłoszenie szybciutko skasowałam, maile zaczęłam kasować. Przy jednym z nich omsknęła mi się myszka, i zamiast kliknąć "Usuń" - kliknęłam na "otwórz". Bezwiednie przeczytałam maila, okazał się zupełnie normalny, bez żadnych podtekstów. Odpisałam, on odpowiedział. I tak przez 3 miesiące. W dzień finału EURO 2012 tak totalnie spontanicznie rzuciłam hasło - spotykamy się dziś albo wcale. Po godzinie zjawił się na umówionym miejscu.
W tym momencie właśnie leży w łóżku obok mnie :)
Niezwykłość dla każdego może być czymś innym.
OdpowiedzUsuńW moim życiu nie było żadnych nadprzyrodzonych zdarzeń. W gruncie rzeczy moje życie jest zwyczajne, może poza faktem, że jestem dziewczyną, która nie była jeszcze na ani jednym ślubie, a pochowała połowę rodziny.
Co spotkało mnie niezwykłego?
Kiedy w wieku trzynastu lat, patrzysz jak pakują trumnę z twoim szesnastoletnim do wielkiej dziury... Wydaję Ci się, że nic już więcej nie może być niezwykłe.
A potem przychodzi bezchmurne lato, wiatru nie ma od wielu dni. Stoisz przed Jego grobem, mówisz do Niego... I nagle kaskada drzew ożywa. Szumi.
I może to zupełny przypadek, ale ten przypadek nosi swoją własną rangę cudu. :)
Niesamowita historia, która mnie spotkała miała miejsce dokładnie 2 lata temu. Był zimny grudniowy dzień, ale ja postanowiłam, że pójdę się przewietrzyć. Jak zwykle szłam pogrążona w myślach i nie rozejrzałam się przed przejściem dla pieszych czy nic nie jedzie tylko od razu weszłam na zebrę. Nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie za kaptur kurtki a kilka centymetrów dalej z piskiem opon zatrzymał się samochód. Rozwścieczony kierowca wyskoczył z auta i zaczął krzyczeć do mnie coś w stylu: ''Dziewczyno życie ci niemiłe?'' W sumie to z uwagi na stan, w którym się w tamtym okresie znajdowałam to miał sporo racji. Jednak nie zwracałam większej uwagi na jego wyrzuty, najważniejsze było dla mnie poznanie człowieka, który uratował mi życie. Odwróciłam się i ujrzałam za sobą wysokiego bruneta o obłędnie niebieskich oczach, w których widać było poruszenie. Zaczęłam mu gorączkowo dziękować za uratowanie mi życia. On uśmiechnął się tylko i zapytał jak mam na imię. Ledwo udało mi się je wymamrotać, bo ze stresu miałam w gardle wielką gulę. On odpowiedział, że ma na imię Adam i będzie mu bardzo miło, jeżeli pozwolę żeby bezpiecznie odprowadził mnie do domu. Byłam trochę zmieszana, ale zgodziłam się. Na odchodne poprosił o mój numer telefonu. Był to ten sam numer, na który dzisiaj rano dostałam wiadomość o treści: ''Dzień dobry kochanie''. e-mail: annis16@op.pl
OdpowiedzUsuńNajbardziej niezwykłymi momentami w moim życiu są chwile kiedy spełniają się moje marzenia :) Jedno z moich marzeń spełniło się w dzieciństwie, dlatego wspomnienie z tego magicznego momentu pozostanie mi w pamięci już na zawsze :)
OdpowiedzUsuńJa, mama, tata i mój brat mieszkaliśmy w małym dwupokojowym mieszkaniu i niestety musiałam dzielić pokój z młodszym bratem. Miałam 13 lat a brat 9, kiedy rodzice "wywieźli" nas na całe dwa miesiące wakacji na wieś do dziadków. Dom dziadków był duży i miałam tam własny pokój, więc lubiłam tam jeździć. W ostatni weekend sierpnia rodzice po nas przyjechali, żeby nas zabrać do domu. Cieszyłam się na myśl o powrocie do szkoły, ale nie cieszyłam się na myśl, o mieszkaniu przez 10 miesięcy z bratem w jednym pokoju. Do domu wróciliśmy bardzo późno, byłam zmęczona i bardzo chciałam położyć się spać. Kiedy wysiałam z samochodu, zorientowałam się, że nie wiem, gdzie jestem, bo okolica nie przypominała mojego "starego" osiedla. Dopiero wtedy rodzice przyznali się, że kupili większe mieszkanie i całe dwa miesiące je remontowali. Kiedy się dowiedziałam, że będę miała własny pokój, zaczęłam piszczeć i skakać ze szczęścia. Nie mogłam się doczekać, kiedy go zobaczę. Miałam swój własny pokój! Byłam taka szczęśliwa. Spełniło się moje marzenie. Do dziś pamiętam moment, kiedy pierwszy raz otworzyłam drzwi do własnego pokoju. Był piękniejszy, niż mogłam sobie wymarzyć. Trzy ściany były w kolorze słomkowym a na jednej była fototapeta panoramy Paryża, piękne drewniane meble, wielki regał z książkami, pojemne biurko i duże, wygodne łóżko. Z podniecenia i radości nie mogłam zasnąć. Dla trzynastoletniej dziewczyny, którą wtedy byłam posiadanie własnego, prywatnego kawałka przestrzeni było niezwykle ważne. I cieszyłam się, że rodzice mogli mi go zapewnić. Marzenia się spełniają. Trzeba tylko uwierzyć w ich spełnienie :)
agnieszka.mp@vp.pl
Co najbardziej niezwykłego zdarzyło mi się w życiu?
OdpowiedzUsuńOtóż otrzymałam wraz z rodzicami pomoc finansową od całkiem obcych mi wtedy jeszcze ludzi, gdyż własna rodzina nie chciała pomóc. Było to może tylko, albo i aż 500 zł, ale jak pomogło nam w życiu. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy potrzebowaliśmy pomocy, własna rodzina nie raczyła nam pomóc (choć było ją na to stać), a poratowała nas matka mojej koleżanki z nowej szkoły, która nie dość że nas wtedy dobrze nie znała, to jeszcze jej samej się nie przelewało. Ale dzięki takim ludziom, nauczyłam się wierzyć w ludzi i ich pomocną dłoń. Nie każdy jest obojętny na wołanie innych.
wrobel.g89@gmail.com
Najbardziej niezwykłą rzeczą i zarazem najcudowniejszą, która mi się przydarzyła, jest bycie mamą. Stawiam to ponad wszystko, co było, jest i będzie. Świat, przez który wędruję wraz z tą - obecnie trzyletnią - istotką i który staram się widzieć jej oczami, codziennie dostarcza mi nowych wrażeń, wzruszeń, ale też i przeszkód, które jednak dzięki niej, zawsze są do pokonania. Tak, zdecydowanie, bycie mamą, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało.
OdpowiedzUsuńE-mail: k.kwiatkowska.hotowy@gmail.com