Uratuj mnie - Anna Bellon

Polska sensacja Wattpada - tak promowana jest powieść debiutancka Anny Bellon. W całej sieci huczy od dobrych opinii na temat tej książki, a ja się zastanawiam: co jest ze mną nie tak? Co się stało, że aż tak zawiodłam się na tej historii? Próbuję znaleźć odpowiedź na to pytanie, ale do głowy przychodzi mi tylko jedno sensowne wyjaśnienie. Po prostu jestem za stara na tego typu powieści. New Adult w takim wydaniu nie jest dla mnie, ale nie... Nie będę więcej doszukiwać się winy w sobie. Ta książka po prostu mi się nie podobała, a o szczegółach przeczytacie poniżej.

Zacznijmy od tego, że bardzo często padam ofiarą marketingu wydawnictw. Powieści promowane na superhity i wciskane czytelnikom na siłę, zgoła rzadko okazują się gorsze niż oczekiwałam. Widzę fajną okładkę, opis zachęca, wydawca zachwala, internet pieje pod niebiosy... Tylko co dzieje się potem? Sięgam po dany tytuł i... albo dołączam do grona piejących, albo zaczynam rozmyślać, o co chodzi? Może przez to, że sama piszę stałam się bardziej wybredna? Naprawdę nie wiem. Wydaje mi się, że taka forma promocji niektórych tytułów jest krzywdząca, bo człowiek od razu stawia wysoko poprzeczkę, a potem jest jedno wielkie rozczarowanie. Rozumiem promowanie w taki sposób światowych autorów, ale nie polskich debiutantów. To naprawdę krzywdzące dla autora i potencjalnego czytelnika, ale to moje zdanie. 

Uratuj mnie miało być historią o grupie znajomych, którzy zakładają zespół rockowy, by razem radzić sobie ze swoimi problemami i spełniać swoje pasje i marzenia. Ja się pytam: gdzie ten zespół, bo ten wątek został potraktowany po macoszemu, a chwilami miałam wrażenie, że był po prostu wciśnięty na siłę. 

W pierwszej części głównymi bohaterami są Maia i Kayler. Ona straciła brata w wypadku samochodowym i totalnie zamknęła się w sobie. Kayler to nowy uczeń w szkole i jak to najczęściej w takich historiach bywa... Spotykają się i... zaczynają śpiewać :D Tak! Scena ich pierwszego spotkania wyrwana jest jak ze słynnych seriali muzycznych, gdzie wszyscy tańczą i śpiewają, a potem jest miłość i przyjaźń i... TO WSZYSTKO JUŻ BYŁO! Nie tego się spodziewałam. Bawiło mnie to, ale w taki nieco żałosny sposób. Czytałam tę scenę z krzywym uśmiechem, bo nigdy nie byłam fanką Hannah Montana. Taka forma przedstawienia powieści przemawia zapewne do nastolatek, ale nie do mnie. Znowu to powtórzę: chyba jestem za stara. 

Przyznam, że zanim otrzymałam książkę, to z ciekawości zajrzałam na Wattpada autorki, by zerknąć w kilka pierwszych rozdziałów i nawet mi się podobało. Opis z okładki zapewniał mnie jednak, że to wersja zmieniona. Czyli co? Byłam przekonana, że skoro tak dobre polskie wydawnictwo zdecydowało się wydać tę historię, to będzie ona naprawdę dopracowana i wersja wattpadowa nabierze odpowiedniego kształtu, świeżości. Niestety ja czuję się oszukana. Uratuj mnie jest mdłe i niejakie. Bohaterowie płascy, a ja nie mogłam się z nimi utożsamić. O ile Kayler jeszcze jakoś dawał radę, to Maia totalnie mnie irytowała. Domyślam się też, że dalsze części tej serii będą poświęcone postaciom drugoplanowym, które pojawiły się w Uratuj mnie, ale mimo wszystko nie czuję się zachęcona, by sięgnąć po kontynuację. 

Na plus zasługuje jednak styl i język autorki. Książkę czyta się dość szybko, i mimo że ja męczyłam ją ponad dwa tygodnie, to tylko dlatego, że po prostu nie wciągnęła mnie fabuła. Anna Bellon jest osobą bardzo młodą, a osiągnąć tyle w wieku 19 lat to naprawdę ogromny sukces. Rozumiem, że wielu osobom ta historia się podoba, bo jest w niej potencjał, ale ja po prostu tego nie poczułam. Obiecałam sobie również, że już nie będę dawała namówić się na kolejną sensację wydawniczą, bo potem jestem rozczarowana, a pisanie takich niepochlebnych recenzji naprawdę nie przychodzi mi łatwo. 

Mimo wszystko zachęcam Was byście sami wyrobili sobie własne zdanie na temat tej powieści. Może akurat Wam przypadnie do gustu i dostrzeżecie w niej coś, czego ja nie potrafiłam zauważyć? Myślę, że jestem na troszkę innym etapie życia, by takie historie mnie zachwycały, ale wielu z Was na pewno spodoba się Uratuj mnie.  

Anna Bellon odniosła niepodważalny sukces i zasługuje na ogromne gratulacje. Ma grono wiernych fanów, wiele pomysłów i drzemie w niej ogromny potencjał. Ja na ten moment odpuszczam serię The Last Regret, ale nie zarzekam się, że nie sięgnę po kolejne części. Jeśli autorka wyda inną książkę, to na pewno dam jej szansę. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu OMG Books. 

Premiera: 28.09.2016



2 komentarze:

  1. kurcze, liczyłam, że będzie to hitem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niektórych jest, ale nie dla mnie :) Ale o gustach się nie dyskutuje :)

      Usuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger