Pryncypium - Melissa Darwood
„Jak masz na imię? - słyszymy setki
razy w życiu.
Imię towarzyszy nam od narodzin aż po
kres naszych dni. Czy jednak mamy świadomość, że imię może nas
definiować, wpływać na to, jacy jesteśmy? Czy kierują nami
impulsy ciała (Lokum), odruch psychiki (Impus), czy też może
tajemnicze, odwieczne Nomen – imię?
Zoltan to bogaty właściciel firmy
zajmującej się sprzedażą nieruchomości. Mogłoby się wydawać,
że to zwyczajny mężczyzna, jednak tak nie jest. Zoltan jest
członkiem starożytnej tajnej organizacji, która stoi na straży
praw Pryncypium i strzeże wiedzę o Nominach. Aniela jest
młodą, lecz doświadczoną przez los kobietą, która po śmierci
ojca wyjechała do miasta, by uratować rodzinne gospodarstwo.
Niespodziewanie pewnego dnia na jej drodze stanął Zoltan. W mężczyźnie, który od lat nic nie czuł,
Aniela obudziła uczucia, które niestety mogą doprowadzić do
tragedii. Dzieli ich wszystko, osobowość, status społeczny,
wyznawane wartości i tajemnice, jakie skrywa Zoltan. Jednak łączy
ich wspólna historia, która ma już tysiące lat...
„Melissa Darwood to autorka powieści,
romantyczka, rozmiłowana w przyrodzie, zwierzętach i książkach.
Pochodzi z urokliwego, zalesionego miasteczka w środkowej Polsce. W
swojej twórczości posługuje się pseudonimem, aby zatrzeć granicę
między fikcją literacką a rzeczywistością. Pisze dla
czytelniczek młodych duchem, które poszukują w książkach
romantycznych uczuć, intensywnych emocji, bohaterów, którzy na
długo pozostają w pamięci i tajemnic ze świata fantastyki."
Na samym początku chciałam
podziękować autorce, za to, że napisała do mnie maila i poprosiła
mnie o zrecenzowanie swojej powieści. Przyznam szczerze, że
wcześniej nie znałam jej twórczości, ale teraz już wiem, że
„Pryncypium” to już druga powieść autorki, a niebawem wyjdzie
kolejna. Opis książki zaintrygowała mnie już na samym początku,
a intuicja podpowiadała mi, że będzie to książka, która na
pewno mnie zaskoczy. Nie wiedziałam tylko, czy pozytywnie, czy może
negatywnie. Po przeczytaniu kilku stron wiedziałam, że jest to
książka, na jaką długi czas czekałam, choć nie ukrywam, że na
samym początku było mi trudno połapać się w nowym nazewnictwie i
niektóre pojęcia były dla mnie „czarną magią”. Jednak na
końcu książki jest słowniczek, w którym autorka bardzo dokładnie
opisuje wszystkie nazwy, a ja do niego bardzo często zaglądałam.
Nie jest to oczywiście żadnym minusem, bo osobiście lubię
książki, które zmuszają mnie do myślenia i do intensywnego
zagłębienia się w treści.
„Pryncypium” to powieść łącząca
w sobie romans oraz fantasty i o ile wątek romantyczny został
napisany według utartych schematów, to wątek fantastyczny jest
czymś nowym, świeżym i zaskakującym. Zostałam po prostu miło
zaskoczona, a nie jest to łatwe, bo w swoim życiu przeczytałam już
setki książek i byłam przekonana, że już wszystko zostało
napisane. Czapki z głów Melisso, bo ta powieść to naprawdę kawał
dobrej roboty i zdecydowanie chce więcej.
Styl, jakim posługuje się autorka, jest
bardzo dojrzały i aż trudno uwierzyć, że to dopiero druga
powieść, która wyszła spod jej pióra. Książka ta może nie
należy do najłatwiejszych i trzeba troszkę wysiłku, żeby we
wszystkim się połapać, jednak jest bardzo wciągają i ja
odłożyłam ją na półkę dopiero po dotarciu do ostatniej strony.
To po prostu świetna historia, która jest bardzo dobrze napisana.
Spodobała mi się również kreacja
bohaterów, którzy zostali bardzo dokładnie przedstawieni. Aniela
to dziewczyna, która w swoim krótkim życiu wiele przeszła, jednak
nie jest żadną szarą myszką. To kobieta dumna, waleczna, dla
której najważniejsze jest szczęście jej najbliższych. Za to
Zoltan to mężczyzna, który został pozbawiony wszelkich uczuć, a jego serce jest zimne jak lód. Jednak wszystko się zmienia, gdy poznaje
Aniele, która porusza w nim to, co nie ma racji bytu. To człowiek
bezduszny, bezlitosny i okrutny, ale mimo to obdarzyłam
go sympatią i z zapartym tchem przyglądałam się jego minimalnym
zmianom.
Myślę, że każdy fan fantasty
powinien zapoznać się z tą książką. Ja jestem ogromnie
usatysfakcjonowana i na pewno przeczytam wszystko, co wyjdzie spod
pióra Melissy Darwood, bo podejrzewam, że to autorka, która
jeszcze nieraz mnie zaskoczy. Z chęcią przeczytałabym dalsze losy
Anieli i Zoltana i może kiedyś tak się zdarzy, gdyż w zakończeniu
autorka zostawiła sobie furkę na niezłą kontynuację.
Polecam!
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorce i Wydawnictwu Genius Creations.
Muszę przyznać, że nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale wygląda na to, że mogłaby mi się spodobać. Gdy tylko na nią trafię, z pewnością chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńI kolejna książka dodana do listy. Dziękuję za tyle dobrych recenzji. :)
OdpowiedzUsuńPolecam się ;)
Usuń