Dwadzieścia minut do szczęścia - Katarzyna Mak (PATRONAT)
Cześć! Dzisiaj przedstawię Wam książkę, która swoją premierę miała w listopadzie i jest naszym patronatem. Mam tutaj na myśli debiutancką powieść Katarzyny Mak pt. Dwadzieścia minut do szczęścia. Jako, że rzadko mam okazje przeczytać coś z gatunku romansideł, od razu zgłosiłam się do przeczytania tej książki i byłam bardzo optymistycznie nastawiona. Chcecie wiedzieć czy książka mi się podobała? Zapraszam do dalszej recenzji.
Katarzyna Mak ma bardzo lekki oraz porywający styl przy którym dobrze się bawiłam, oraz bardzo się uśmiałam. Książkę czytało mi się bardzo szybko, ale "Dwadzieścia minut do szczęścia" jest dość krótką powieścią i przy bardzo szybko rozwijającej się akcji, jaką dostarcza książka, po prostu leci w zawrotnym tempie, przez co nawet nie wiemy kiedy jesteśmy już przy końcu książki. Sama fabuła miała w sobie dużą dawkę romantycznej historii, która była słodka i tak troszkę niewinna (chociaż z tego, co się dowiedziałam przed przeczytaniem, to erotyka też tutaj była wliczana). Co do erotyki to myślałam, że będzie jej troszkę więcej w książce, ale teraz po ochłonięciu historią, stwierdzam, że to co dostałam w książce było wystarczające i nie przekombinowane. Sceny były napisane z namiętnością, ale i bez dłuższego i niepotrzebnego rozciągania ich do nie wiadomo jakiej ilości stron. Sama historia przypominała mi książki o seksownych kowbojach, które swego czasu namiętnie czytałam. Jedyne, co ja sama sobie zmieniałam w głowie to miejsce gdzie była prowadzona akcja. Takie osobistości jak główny bohater Mikołaj (nad wyraz seksowne) raczej nie pasują mi do takich polskich wsi, więc tutaj moja wyobraźnia wyimaginowała sobie inne otoczenie, przy którym bardziej i lepiej go widziałam.
Mamy tutaj dwa skrajne typy bohaterów. Michalina "Misia" to moim zdaniem narwana, pełna energii, trochę dziecinna bohaterka, która najpierw robi potem zaczyna myśleć, przez co jej zachowania mogą nas jednocześnie rozśmieszyć, jak i wkurzyć. Ma coś w sobie, dzięki czemu ta "dziecinność" nie jest tak nachalna i nie męczy czytelnika. Po drugiej stronie mamy rozsądnego Mikołaja, który jest arogancki, szarmancki, czasem apodyktyczny, ale w środku ma wielkie serce i masę cierpliwości. Dzięki tym dwóm charakterom ta powieść działała jak magnes, który scala tę dwójkę i pasują do siebie (mimo tych różnic) idealnie. Co prawda Mikołaj jest trochę ciut za bardzo wyidealizowaną osobą, ale po to są książki, aby stworzyć idealnych bohaterów.
Polecam Wam tę książkę, jest to zdecydowanie za krótka, ale jednocześnie bardzo radosna powieść, która rozśmieszy was w najbardziej ponure dni i chwile. Ja jestem na tak i oby tak dalej!
Dziękuję za przeczytanie Autorce :)
Myślę, że w któryś z wolnych wieczoru sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńRównież rzadko sięgam po romansidła (wolę thrillery, kryminały i horrory), ale lubię poznawać nowe gatunku i może kiedyś skuszę się na ten tytuł :D
OdpowiedzUsuńBuziaki! ;* Dolina Książek
A ja lubię romanse. Lekkie, wyidealizowane, mało realne, ale dają wytchnienie od szarej rzeczywistości. Ja mieszkam na wsi, mam gospodarstwo, to bardzo chętnie przeczytam o perypetiach bohaterów. I słyszałam same dobre opinie o książce.
OdpowiedzUsuńMam ją przeczytaną i czasami Misia własnie wydawała mi sie taka na wskroś naiwna, ale historia mnie porwała i czekam na drugą część :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę i niedługo mam w planach ją przeczytać :) Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńChyba na chłodne wieczory z kakao i z kocykiem książka idealna.
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam kiedyś tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia z bloga mojswiatliteratury.blogspot.com
Ja to raczej sobie odpuszczę tę książkę, jakoś nie do końca mnie przekonuje. Szczególnie, że na półce czeka na mnie mnóstwo powieści, które chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo szybko się ją czyta, lekka historia. Podobała mi się a nawet w pewnych momentach mnie rozbawila
OdpowiedzUsuń