Bez pożegnania - Mia Sheridan
„Byli braćmi – bliźniakami – i choć kochałam obu, moje serce należało tylko do jednego z nich.”
Lia Del Valle to córka ubogiej emigrantki z Meksyku. Dziewczyna całe życie czuła się jak wyrzutek, przez to, że wraz z mamą klepała biedę. Jednak nie była całkiem sama, gdyż przyjaźnią obdarzyła ją dwójka chłopców – Preston i Cole. Jej mama przez jakiś czas pracowała na farmie u ojca chłopaków i to wtedy pomiędzy tą trójką nawiązała się prawdziwa przyjaźń. Gdy Preston stał się nastolatkiem, zrozumiał, że czuje do Lii coś więcej niż tylko przyjaźń, jednak złożona obietnica, przez lata powstrzymywała go przed zrobieniem pierwszego kroku. Lia od zawsze wiedziała, że to Preston jest tym, którego kocha, ale myślała, że dla niego jest tylko przyjaciółką i cierpiała w milczeniu. Gdy po latach wreszcie zrozumieli, że nie potrafią bez siebie żyć, wszystko zaczęło iść ku dobremu. Niestety pewnego dnia Lia wyjechała bez słowa, zostawiając Prestona z ich malutkim synkiem. Dlaczego dziewczyna postanowiła uciec? Czy po powrocie uda się jej odzyskać rodzinę? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Moje recenzje książek Mii Sheridan zawsze są pełne ochów i achów, ale to niekwestionowana mistrzyni romansów, której twórczość po prostu kocham i uwielbiam. Poza tym to autorka, która nie boi się tworzyć bohaterów z krwi i kości i odchodzi od stereotypu pięknych i wymuskanych postaci, które spotykamy we większości książek. Dzięki temu jej powieści stają się bardzo realne i bardzo łatwo można utożsamić się z bohaterami. Tym razem mamy do czynienia z Lią, córką ubogiej emigrantki z Meksyku, dla której bieda i niedostatek to chleb powszedni oraz z Prestonem, synem dobrze sytuowanego farmera, który nie boi się ciężkiej pracy i wie, że swoją przyszłość złączy z rodzinną farmą. To naprawdę jest dużym atutem książki, bo lubię, gdy bohaterowie, to osoby prawdziwe, którzy mają tak jak my dużo na głowie, i które wiedzą jak wygląda prawdziwe życie.
Oczywiście głównym wątkiem w książce, jest uczucie pomiędzy bohaterami, które autorka opisała naprawdę w piękny sposób. Widzimy, jak przyjaźń zmienia się w miłość i jak bohaterowie zmagają się sami ze sobą i ze swoimi uczuciami. Książka pełna jest namiętności, czułych gestów i ukrytego pożądania. Jednak autorka nie skupiła się tylko i wyłącznie na tak miłym wątku, jak miłość między bohaterami, bo poruszyła w książce kilka ważnych tematów. Jeden z nich, który moim zdaniem jest najważniejszy, to segregacja rasowa i szykanowanie ze względu na pochodzenie. Autorka z brutalną szczerością pokazała, jak niesprawiedliwi potrafią być ludzie w swojej ocenie, jak potrafią dokopać i niszczyć ludzi, którzy nie mieszczą się w ich kanonach społeczeństwa. W książce znajdziecie jeszcze jeden naprawdę ważny temat, ale o nim nic nie napiszę, bo bym od razu zaspoilerowała. Myślę, że podczas lektury domyślicie się o co mi chodziło.
Mia Sheridan kolejny raz udowodniła, w jak piękny i emocjonujący sposób potrafi pisać o miłości, o ludzkich dramatach, o skomplikowanych relacjach rodzinnych oraz o braku zrozumienia. To kolejna jej książka, która dostarczyła mi mnóstwa emocji, która niejednokrotnie doprowadziła mnie do wzruszenia, i która rozbiła moje serce na milion kawałków. To powieść, która porusza i nie daje o sobie zapomnieć i choć dalej najbardziej kocham historię Archera i Bree, to jednak opowieść o Prestonie i Lii wywarła na mnie duże i pozytywne wrażenie, więc śmiało mogę powiedzieć, że „Bez pożegnania” zajmuje u mnie drugie medalowe miejsce. Teraz czekam na kolejną książkę Mii i wiem, a nawet jestem przekonana, że mam na co czekać.
Gorąco polecam!
To musi być naprawdę piękna lektura!
OdpowiedzUsuńWszystko co napisała i napisze Mia Sheridan biorę w "ciemno" 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość Mii - taki emocjonalny zamęt i uczuciowe spustoszenie sieje w swoich powieściach, że aż kolana miękną! Trzeba jej oddać także laur za brak banalności, ponieważ to częsta pułapka książek o miłości - Mia skutecznie jej unika. Seria "Bez..." jest świetna, a najbardziej podobała mi się "Bez słów" (widać mamy podobnie)! Jestem pewna, że przeczytam "Bez pożegnania".
OdpowiedzUsuńBez słów to numer jeden :D
UsuńCzytałam tę książkę, jest ciekawa, bo oprócz wątku miłosnego,problemu depresji poporodowej, poszerza horyzonty co do sytuacji Meksykanów w południowych stanach Ameryki. Również polecam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek Mii Sheridan. Muszę kiedyś nadrobić tę zaległość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Kasia
http://simplyeverythingpl.blogspot.com
Bardzo lubię książki Mii. Przeczytałam wszystkie :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją ostanio w swoich łapkach ale opis mnie nie przekonał. Ale widocznie to był błąd. Muszę po nią wrócic. Nie przeczytałam jeszcze Bez uczuć
OdpowiedzUsuńUwielbiam autorkę za to, że potrafi tak pięknie pisać. Chociaż "Bez uczuć" trochę mnie rozczarowała, to mimo wszystko, podobnie jak ty, sięgam po jej książki w ciemno (chociaż jeszcze nie przeczytałam Caldera i Eden). Powyższą zostawiłam sobie jako "pewniak" i na pewno sięgnę po nią wtedy, kiedy będę potrzebowała czegoś, co wiem że mnie nie zawiedzie. No i oczywiście czekam na kolejne tytuły od niej, bo chcę wszystko! :D
OdpowiedzUsuńDuzo czytalam negatywnych opini na ta ksiazke, miedzy innymi że jest niby najslabsza. Przeczytalam na razie polowe ale podoba mi sie ta hostoria. Autorka wciaga czytelnika od pierwszych stron.
OdpowiedzUsuń"Bez Pożegnania" to jedna z moich ukochanych książek tej autorki, zaraz po Bez Słów i Bez Szans, ale ja chyba wielbię po prostu wszystko co wychodzi spod jej rąk ;P
OdpowiedzUsuńweronikarecenzuje.blogspot.com
Wszystkich jeszcze nie czytałam tej autorki ale tą też mam w planach i myślę że się nie zawiode :)
OdpowiedzUsuń