Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach - Amy Schumer
Dziś zapraszam Was na recenzje książki, która trafia do
mnie całkowicie przypadkiem i szczerze muszę wam przyznać, ze gdy dowiedziałam się,
iż skoro jest już u mnie, to muszę ją przeczytać i zrecenzować, nie byłam z tego zbytnio zadowolona...
„Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach” Amy Schumer, bo o tej książce mowa, jest autobiografią jednej z najbardziej znanych amerykańskich stand-uperek, aktorki telewizyjnej i kinowej oraz osobowości telewizyjnej.
Stand-up uwielbiam, biografii nienawidzę. Tak bardzo ich
nie lubię, że w księgarni szerokim łukiem omijam te działy. Nigdy nie mogę
zrozumieć, dlaczego i po co ludzie czytają prywatne zwierzenia innych ludzi, a
na dodatek ci ludzie sami tego chcą. Godzą się na to, by ktoś pisał o ich życiu
bądź sami o nim piszą. Dla mnie to takie wpychanie się do czyjegoś życia. Po prostu nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem.
Po tym jakże ciężkim i trudnym (przynajmniej dla mnie)
wstępnie, muszę przyznać jedno, ta książka jest świetna. Mimo całej mojej
niechęci do biografii wiem, że nie będę w stanie napisać o niej złego słowa.
Jeżeli wszystkie takie są, to chyba powinnam zmienić swoje podejście do tego
typu literatury.
Pierwsze dwa zdania, jakie w niej przeczytałam brzmą tak:
Brett włączył jakąś muzę i poszliśmy do łóżka. Właściwie to on mnie do niego wepchnął w ramach gry przedwstępnej, którą faceci uprawiają często w celu zakomunikowania: "Przygotuj się, bo biorę teraz sprawy we własne ręce i zaraz odlecisz, mała!"
Już wtedy pomyślałam, to nie będzie zwykła książka. Autorka
bezpardonowo opowiada o swoim życiu. Blaskach i cieniach sławy o tym, jak
ciężko było jej - jako kobiecie przebić się w świecie stand-upu. O swoich
miłostkach, związkach na dłuższą i krótszą chwilę, rodzeństwie i wsparciu,
jakie zawsze miała w rodzinie.
Można by uznać, iż jej życie to przykład książkowego american
dream. Jednak znajdziecie tam też trudniejsze tematy, Amy pisze również o tym,
jak została wykorzystana przez swojego partnera, o kobietach które zostały
zastrzelone podczas seansu jej własnego filmu pt. „Wykolejona” i które zawsze
są przy niej. O chorym ojcu, o tym, jak
jego choroba zmieniła życie całej rodziny.
Autorka pozwala nam też poznać dawną siebie. Mającą 13, 18,
20 i 22-lata. Dzieląc się fragmentami swoich pamiętników, pokazuje jak zmieniało
się jej spostrzeganie świata. Z nastolatki interesującej się kolegami ze szkoły
do kobiety, która rozpoczyna dorosłe życie na własny rachunek.
Jako że zawód, który sobie wybrała to twardy orzech do
zgryzienia, dowiadujemy się jakimi dziwnymi profesjami zajmowała się Amy
Schumer, nim świat stand-upu poznał się na jej talencie.
Po lekturze „Dziewczyny z tatuażem na lędźwiach” mogę stwierdzić,
że Amy jest osobą bardzo zdystansowaną wobec siebie, bez tego ta książka z
pewnością by nie powstała w takiej formie. Tak przyjemnej i prostej, jak gdyby
czytelnik siedział z nią na kanapie i po prostu słuchał historii o jej życiu.
Tak się czułam przez cały czas, gdy tylko miałam tę książkę w ręku.
Jestem przekonana, iż „Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach”
jest książką idealną dla każdego! Zabrałam ją ze sobą na jeden z moich
studenckich zjazdów. Dałam do ręki dwóm koleżankom, z informacją by przeczytały
pierwsze zdanie w rozdziale „Tata”. Obie parsknęły śmiechem, tak na ludzi
działa Amy Schumer!
Jeśli macie ochotę pośmiać się trochę z tej kobiety, dowiedzieć się jak na jej ciele znalazł się tatuaż na lędźwiach. Jak również
poczytać o tym, czym dla rodziny -chorego, jest SM i jak wiele ludzi walczy ze
zbyt łatwym dostępem do broni, to ta książka jest dla Was.
W tym momencie muszę bardzo serdecznie podziękować osobie z
Wydawnictwa Kobiecego, która przez przypadek spakowała „Dziewczynę z tatuażem
na lędźwiach” do paczki adresowanej do mnie, a nie do Sylwii. Bo wiem, że na
długo zostanie ona w mojej pamięci.
Za możliwość przeczytania dziękuje Wydawnictwu Kobiecemu.
Ja lubię biografie, może troszkę bardziej tych których już nie ma, żyli dawno temu. Dziewczynę z tatuażem na lędźwiach mam w planach, ale nie wiem jak szybko uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńStrasznie nie lubię biografii i, chociaż recenzja jest bardzo zachęcająca, raczej nie zdecyduję się na tę lekturę.
OdpowiedzUsuńNie lubię bibliografia ale zaintrygowałaś mnie! A tym fragmentem z rozdziału tata hah przekonałaś mnie do przeczytania, choć w ogóle nie brałam jej pod uwage
OdpowiedzUsuńNie czytam biografii jakoś nie zachodzi żebym jakoś przeczytała. Bardzo lubię Amy Schumer
OdpowiedzUsuńOstatnio jest wokół niej sporo szumu - jedni są zachwyceni, inni zniesmaczeni. Nie biorę jej raczej pod uwagę w najbliższym czasie, ale nie przekreślam jej też ostatecznie.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)