Cinder - Marissa Meyer

Do pierwszego tomu Sagi księżycowej podchodziłam z dużą ostrożnością, bo naprawdę fantastyka, to taki gatunek literacki, który znam od podszewki i ciężko czymkolwiek mnie zaskoczyć. Nie mniej jednak opis niesamowicie mnie zainteresował i musiałam przeczytać tę powieść. Jakich wrażeń mi dostarczyła? Czy mnie usatysfakcjonowała? Tego dowiecie się z mojej recenzji. Zapraszam.

Ulice Nowego Pekinu zapełniają ludzie i androidy. Na ulicach szaleje zaraza, która zbiera ogromne żniwo, a księżycowa królowa próbuje przejąć władze także na ziemi. Do swoich celów używa szantażu i wszystko wskazuje na to, że jej plan ma szansę się powieść. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że los ziemi spoczywa w rękach jednej samotnej i zagubionej dziewczyny. Cinder nie jest normalną dziewczyną, jest cyborgiem, który nie pamięta swojego życia sprzed operacji, która uratowała jej życie, ale także zmieniła ją w maszynę. Przez to dziewczyna czuje się wyrzutkiem i obywatelem drugiej kategorii. Mężczyzna, który ją adoptował, nie żyje, a macocha jej nienawidzi i obwinia za wszystko, co złe. Cinder jest jej popychadłem, ale postanawia zmienić swoje życie. Wtedy też jej życie splątuje się z życiem przystojnego księcia Kaia i oboje czują, że dopadło ich zakazane zauroczenie. Poza tym okazuje się, że dziewczyna może mieć więcej wspólnego z międzygalaktycznym konfliktem, niż można było się tego spodziewać. Cinder czekają trudne wybory. Czy wybierze wolność, czy zaryzykuje swoje życie? Na pewno musi odkryć prawdę o sobie, bo tylko ona może uratować świat przed zagładą.

Na samym początku przyznam Wam się bez bicia, że miałam ciężko  żeby zabrać się za tę powieść. Nigdy nie lubiłam azjatyckich filmów, a tym bardziej książek z takimi bohaterami. W sumie to chyba sama nie wiem, dlaczego tak było, no ale było i już. Teraz żałuję, że tak długo książka leżała na moim recenzyjnym stosie, bo wpadłam w tą historię po same uczy i nie wiem, w jaki sposób dam radę czekać na kolejną część.

Chyba każdy z nas jako dziecko lubił bajki. Ja od małego zaczytywałam się w Kopciuszku i Królewnie Śnieżce, a Cinder to taka właśnie bajka o Kopciuszku, ale z przyszłości, który na balu nie zgubił pantofelka, a sztuczną stopę. Autorka wzorowała się na tej bajce i naprawdę wyszło jej to genialnie. Ja zatraciłam się w tej historii i zdecydowanie chcę więcej. Oczywiście historia Cinder różni się bardzo od pierwowzoru, bo w książce dzieje się naprawdę dużo, jest wiele emocji, tajemnic i intrygujących wydarzeń, a wszystko to osnute jest mgłą niebezpieczeństwa. Tutaj nic nie jest pewne, na każdej stronie zostajemy zaskoczeni czymś innym i z bijącym sercem wyczekuje się zakończenia, które tylko jeszcze bardziej pobudza ciekawość i ciężko pogodzić się z tym, że trzeba czekać na kolejny tom.

Autorka wykreowała naprawdę świetnych bohaterów i choć to Cinder wiedzie prym, to także poznajemy bardzo dobrze księcia oraz pewnego doktora, o którym nic Wam nie napiszę. Bardzo polubiłam Cinder, która żyła w przeświadczeniu, że jest nic nie warta, że jest niczym i nikogo nie obchodzi jej los. Bardzo często jej współczułam, bo czy ktokolwiek chciałby być popychadłem, osobą od sprzątania i zarabiania? Na pewno nie, a Cinder właśnie taką osobą była w domu. Według mnie dziewczyna była wyjątkowa, bo mimo tego, że była cyborgiem, to potrafiła odczuwać emocje, była silna i wiedziała, czego tak naprawdę chce. Potrafiła współczuć, nienawidzić i kochać. Jej życie było pełne bólu i cierpienia i niestety nad jej głową cały czas zbierały się czarne chmury.

"Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość? Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia... oprogramowania?" 

Jeżeli chodzi o księcia Kai, to niesamowicie go podziwiałam, bo był to młody człowiek, który stanął przed nie lada wyzwaniem. To on musiał zdecydować, co jest najlepsze dla jego kraju i dla jego ludu. Gdy poznał Cinder zaczął się w niej zakochiwać i to właśnie ona nawet w trudnych dla niego chwilach potrafiła wywołać uśmiech na jego twarzy. Niestety młody książę nie wiedział o dziewczynie najważniejszej rzeczy, a przecież jak wiemy, tajemnice potrafią wszystko zniszczyć. W książce są jeszcze dwie ważne postacie, pewien doktor oraz królowa Levana, ale o nich cicho sza. W tej części poznajemy ich, ale nic na ich temat Wam nie zdradzę, żebyście mieli wiele niespodzianek podczas czytania.

Polecam Wam tę powieść z czystym sumieniem. Na samym początku myślałam, że dostanę ckliwy romans i fabułę, która toczy się tylko i wyłącznie wokół głównych bohaterów. Jednak moje podejrzenia się nie sprawdziły, bo książka jest pełna niespodzianek. Dużo się w niej dzieje i na pewno nie znajdziecie w niej ani grama cukru. Miejscami jest przewidywalna, ale zakończenie Was na pewno zaskoczy i tak jak ja będziecie niecierpliwie czekać na kolejny tom.

Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.


10 komentarzy:

  1. Pierwszy raz czytam Twoją recenzję po lekturze książki! I powiem tylko tyle, że mogę podpisać się pod nią rękami, nogami i czym tam jeszcze bym zdołała! Wrażenia z lektury niesamowite: emocje, elektryzujące napięcie i głód... uczuć - to najbardziej mnie poruszyło w tej książce. Meyer kolejny raz mnie zachwyciła, zauroczyła, ale póki co serducha mi nie złamała ("Złe serce" mnie zdruzgotało).
    Jeśli mam być szczera, to "Cinder" jest jakby emocjonalnym preludium do wydarzeń rozgrywających się w "Scarlet", którą również już przeczytałam. Nie będę spoilerować, ale warto na kolejny tom czekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurcze ja to wiem, że to dopiero początek ;). Czekam niecierpliwie aż będę mogła przeczytać drugi tom :D

      Usuń
    2. Strzeliłam ogromną gafę w komentarzu - "Bez serca" miało być😊

      Usuń
  2. Ta książka znajduje się już na mojej liście.
    Lubię powieści, które są inspirowane baśniami, ale zawierają dużo nowych elementów, a tu połączenie baśniowości z nowoczesnymi androidami wydaje się strzałem w dziesiątkę. Do tego fakt, że pozycja ta wywołuje wiele emocji i zbudowana jest z intrygujących wydarzeń, bardzo mi się podoba.
    Na pewno przeczytam!
    Pozdrawiam ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. To moja pierwsza przeczytana recenzja odnośnie Cinder. Kiedy zauważyłam co u Was na dziś, aż się uśmiechnęłam. Właśnie dzisiaj do mnie dotarła książka. Toteż ja dopiero przed lekturą. I czytałam gdzieś, o następnym tomie, nie pamiętam dokładnie którym, ale chodziło o okładkę, czy wydać szybciej w miękkiej, czy poczekać i w twardej. Muszę powiedzieć, że twarda bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi być w twardej :D Książka jest super, mam nadzieję, że Ci się spodoba :D

      Usuń
  4. Książka dopiero przede mną, ale jak po tak świetnych recenzjach, nie chcieć natychmiast jej zacząć? :D Ja muszę dopiero sobie sprezentować tę książkę, a to pewnie potrwa. Ale mam ogromną nadzieję, że mi się spodoba. Szczególnie, że Kopciuszka bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie i humajoidalnym androidom jakoś nie po drodze, tym razem mimo, że to Twoja polecajka odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę widzę najczęściej na zagranicznych blogach, a zwłaszcza filmiki stworzone przez fanów, które mają zapowiedzieć całą serię. Teraz przeczytałam twoją recenzję i wiem, że kiedyś będę musiała sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm ochy achy a mnie jakoś nie ciągnie... recka super dziękuję

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger