Zaginieni - Patricia Gibney (PATRONAT MEDIALNY)
„Kiedy w katedrze zostaje odnalezione ciało kobiety, a drugie, tym razem młodego mężczyzny, zawisa na drzewie przed jego domem, detektyw inspektor Lottie Parker rozpoczyna śledztwo. Oba ciała mają na nogach charakterystyczny, nieudolnie wykonany tatuaż. Niewątpliwie ofiary coś łączyło. Ale co? Trop prowadzi Lottie do Domu św. Angeli, dawnego przytułku dla dzieci, z którym wiąże się mroczna przeszłość rodziny inspektor Parker. Teraz to sprawa osobista. Podczas gdy Lottie zaczyna dostrzegać związek pomiędzy nowymi zbrodniami a morderstwami sprzed dziesięcioleci, znika bez śladu dwóch nastolatków. Lottie musi wytropić zabójcę, nim ten uderzy ponownie, ale czy tym samym nie narazi swoich dzieci na śmiertelne niebezpieczeństwo? Wkrótce Lottie stanie twarzą w twarz z szaleńcem, który ma zdecydowanie inne niż ona pojęcie sprawiedliwości.”
„Zaginieni” to bardzo dobrze napisana i skonstruowana powieść kryminalna z elementami thrillera, osobiście uwielbiam takie książki, choć muszę szczerze przyznać, że w ostatnim czasie nie czytam ich za dużo, gdyż częściej sięgam po powieści obyczajowe, czy romanse. Więc to oczywiste, że z ogromną radością zabrałam się za lekturę tej powieści. To pierwszy tom cyklu Inspektor Lottie Parker i już teraz mogę Wam napisać, że na pewno sięgnę po kolejne części. Bardzo przypadł mi do gustu styl pisania autorki, podobało mi się, jak budowała napięcie, jak kluczyła, jak motała, wodząc mnie za nos, bym przypadkiem nie za szybko wpadła na to, kto stoi za zbrodniami i kto ma krew na rękach. Akcja książki nie pędzi na łeb na szyję, jest akurat w sam raz, by zaciekawić czytelnika. Autorka z umiarem serwuje wszelkie informacje, mało zdradza, a pomiędzy prowadzonym śledztwem poznajemy życie prywatne pani inspektor, które niestety nie jest usłane różami. Kobieta zmaga się z własnymi demonami, ze słabościami i czuje, że nie sprawdza się jako matka. Na całe szczęście u jej boku jest cały czas jej policyjny partner, który czuje do kobiety coś więcej niż tylko przyjaźń, jednak Lottie boi się znów być szczęśliwa i za każdym razem odpycha mężczyznę. Przeważnie nie lubię, gdy w kryminałach pojawia się wątek jako tako miłosny, ale tutaj autorka opisała to naprawdę minimalistycznie i bardzo subtelnie. To tylko taki zarys czegoś, co może kiedyś przerodzi się w głębokie uczucie, ale o tym zapewne przekonam się dopiero w kolejnych częściach tego cyklu.
Bohaterów jest sporo, ale oczywiście to Lottie jest najważniejsza i to wokół niej toczy się akcja. Większość rozdziałów napisana jest z perspektywy pani inspektor, ale także i inni bohaterowie zabierają głos. Bardzo lubię, gdy właśnie w taki sposób poprowadzona jest fabuła, bo dzięki temu pojawia się coraz więcej niewiadomych i każdy choć przez chwilę staje się dla mnie podejrzanym. Tak jak wspomniałam wyżej, akcja książki nie toczy się zbyt szybko, wszystko ma swój czas i nie trzeba się spieszyć, tylko z uwagą zatracać się w fabule. Sama wyłapywałam najdrobniejsze detale i szczegóły z nadzieją, że naprowadzą mnie na odpowiedni trop i choć w pewnym momencie domyśliłam się, kto stoi za tym wszystkim, to jednak na sam koniec autorce i tak udało się mnie zaskoczyć. Poza tym końcówka jest bardzo dynamiczna, dużo się dzieje i niestety nie wszystko potoczyło się po mojej myśli, ale nie w każdej musi być wszystko, tak jak jak chcę.
Nadmienię jeszcze, że w książce pojawiają się retrospekcje sprzed kilkudziesięciu lat i kurcze to właśnie one były najmocniejszy akcentem tej historii. Podczas czytania ciarki przechodziły mi po ciele, czułam odrazę i nie mogłam zrozumieć, jak ktoś oddany bogu może być tak podły i okrutny. Oczywiście nie napiszę, czego dotyczyły te retrospekcje, ale myślę, że czytając, będziecie mieć podobne odczucia jak ja.
„Zaginieni” to książka godna uwagi i myślę, że fani kryminałów i thrillerów świetnie spędzą przy niej czas. Dlatego nie czekajcie i zamawiajcie książkę, a ja czekam już niecierpliwie na kolejną część.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwo NieZwykłe.
„Zaginieni” to bardzo dobrze napisana i skonstruowana powieść kryminalna z elementami thrillera, osobiście uwielbiam takie książki, choć muszę szczerze przyznać, że w ostatnim czasie nie czytam ich za dużo, gdyż częściej sięgam po powieści obyczajowe, czy romanse. Więc to oczywiste, że z ogromną radością zabrałam się za lekturę tej powieści. To pierwszy tom cyklu Inspektor Lottie Parker i już teraz mogę Wam napisać, że na pewno sięgnę po kolejne części. Bardzo przypadł mi do gustu styl pisania autorki, podobało mi się, jak budowała napięcie, jak kluczyła, jak motała, wodząc mnie za nos, bym przypadkiem nie za szybko wpadła na to, kto stoi za zbrodniami i kto ma krew na rękach. Akcja książki nie pędzi na łeb na szyję, jest akurat w sam raz, by zaciekawić czytelnika. Autorka z umiarem serwuje wszelkie informacje, mało zdradza, a pomiędzy prowadzonym śledztwem poznajemy życie prywatne pani inspektor, które niestety nie jest usłane różami. Kobieta zmaga się z własnymi demonami, ze słabościami i czuje, że nie sprawdza się jako matka. Na całe szczęście u jej boku jest cały czas jej policyjny partner, który czuje do kobiety coś więcej niż tylko przyjaźń, jednak Lottie boi się znów być szczęśliwa i za każdym razem odpycha mężczyznę. Przeważnie nie lubię, gdy w kryminałach pojawia się wątek jako tako miłosny, ale tutaj autorka opisała to naprawdę minimalistycznie i bardzo subtelnie. To tylko taki zarys czegoś, co może kiedyś przerodzi się w głębokie uczucie, ale o tym zapewne przekonam się dopiero w kolejnych częściach tego cyklu.
Bohaterów jest sporo, ale oczywiście to Lottie jest najważniejsza i to wokół niej toczy się akcja. Większość rozdziałów napisana jest z perspektywy pani inspektor, ale także i inni bohaterowie zabierają głos. Bardzo lubię, gdy właśnie w taki sposób poprowadzona jest fabuła, bo dzięki temu pojawia się coraz więcej niewiadomych i każdy choć przez chwilę staje się dla mnie podejrzanym. Tak jak wspomniałam wyżej, akcja książki nie toczy się zbyt szybko, wszystko ma swój czas i nie trzeba się spieszyć, tylko z uwagą zatracać się w fabule. Sama wyłapywałam najdrobniejsze detale i szczegóły z nadzieją, że naprowadzą mnie na odpowiedni trop i choć w pewnym momencie domyśliłam się, kto stoi za tym wszystkim, to jednak na sam koniec autorce i tak udało się mnie zaskoczyć. Poza tym końcówka jest bardzo dynamiczna, dużo się dzieje i niestety nie wszystko potoczyło się po mojej myśli, ale nie w każdej musi być wszystko, tak jak jak chcę.
Nadmienię jeszcze, że w książce pojawiają się retrospekcje sprzed kilkudziesięciu lat i kurcze to właśnie one były najmocniejszy akcentem tej historii. Podczas czytania ciarki przechodziły mi po ciele, czułam odrazę i nie mogłam zrozumieć, jak ktoś oddany bogu może być tak podły i okrutny. Oczywiście nie napiszę, czego dotyczyły te retrospekcje, ale myślę, że czytając, będziecie mieć podobne odczucia jak ja.
„Zaginieni” to książka godna uwagi i myślę, że fani kryminałów i thrillerów świetnie spędzą przy niej czas. Dlatego nie czekajcie i zamawiajcie książkę, a ja czekam już niecierpliwie na kolejną część.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwo NieZwykłe.
Brzmi ciekawie, z chęcią ją przeczytam.
OdpowiedzUsuń