To nie może być prawda - Hanna Dikta
„Przeszłość, która miała pozostać zamkniętym rozdziałem. Spotkanie, które zmienia wszystko.”
„Małgorzata jest kobietą szczęśliwą. Ma pracę, którą lubi, zakochanego w niej męża – utalentowanego lekarza, oraz przyjaciółkę jeszcze z czasów studiów, którą traktuje jak siostrę. Spokój kobiety burzy spotkanie z dawnym kochankiem. Krzysztof, niegdyś najprzystojniejszy wykładowca na uczelni, jest umierający. Tajemnica, jaką powierzy Małgorzacie na łożu śmierci, sprawi, że jej poukładany, bezpieczny świat w jednej chwili rozsypie się na kawałki…”
Z twórczością Hanny Dikty miałam już styczność. Recenzowałam "We troje" i choć było to dawno, to książkę wspominam bardzo dobrze. Z ciekawością zasiadłam do lektury jej kolejnej powieści i miałam nadzieję, że i tym razem autorka dostarczy mi wielu wrażeń i emocji. Czy tak się stało? Oczywiście, że tak i teraz już wiem, że na pewno przeczytam każdą kolejną książkę, która wyjdzie spod pióra pani Hani.
Historia Małgorzaty zaczyna się dość zwyczajnie, poznajemy życie bohaterki, to zawodowe oraz prywatne. Wszystko toczy się spokojnie do momentu, w którym główna bohaterka spotyka się z Krzysztofem, swoim byłym kochankiem, który umiera. To spotkanie wywraca jej życie do góry nogami i wszystko zaczyna się sypać niczym domek z kart. Nie zdradzę Wam nic więcej, ale uwierzcie mi na słowo, że od tego momentu w książce zaczyna się sporo dziać i pojawia się napięcie, które towarzyszyło mi już do ostatniej strony. Zauważyłam także, że autorka lubi w swoich książkach zostawiać otwarte zakończenia, za którymi niestety zbytnio nie przepadam, ale nie jest to żadnym minusem i w ogóle nie wpłynęło to na moją ocenę tej historii. Może będzie kolejna część? Bardzo bym tego chciała.
Styl, jakim operuje autorka, jest niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze i mimo tego, że w książce pojawiają się trudne tematy, to czyta się ją niesamowicie szybko i z ogromnym zaciekawieniem. Kreacja bohaterów wyszła dobrze, choć nie ukrywam, że nie polubiłam Małgorzaty, bardzo często drażniło mnie jej zachowanie, ale współczułam jej strasznie i na pewno nie chciałabym być na jej miejscu i zmagać się z jej problemami.
Niełatwo napisać książkę o prawdziwym życiu, które bardzo często ma słodko-gorzki smak, ale pani Hani się to udało. Historia Małgorzaty to przejmująca opowieść pełna wzlotów oraz upadków, to historia o miłości, o przyjaźni i o nadziei, która zawsze umiera ostatnia. Jeżeli lubicie książki, w których to prawdziwe życie gra pierwsze skrzypce, to najnowsza powieść Hanny Dikty będzie dla Was idealna. Ja świetnie spędziłam przy niej czas.
Polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz wydawnictwu Zysk i Ska.
„Małgorzata jest kobietą szczęśliwą. Ma pracę, którą lubi, zakochanego w niej męża – utalentowanego lekarza, oraz przyjaciółkę jeszcze z czasów studiów, którą traktuje jak siostrę. Spokój kobiety burzy spotkanie z dawnym kochankiem. Krzysztof, niegdyś najprzystojniejszy wykładowca na uczelni, jest umierający. Tajemnica, jaką powierzy Małgorzacie na łożu śmierci, sprawi, że jej poukładany, bezpieczny świat w jednej chwili rozsypie się na kawałki…”
Z twórczością Hanny Dikty miałam już styczność. Recenzowałam "We troje" i choć było to dawno, to książkę wspominam bardzo dobrze. Z ciekawością zasiadłam do lektury jej kolejnej powieści i miałam nadzieję, że i tym razem autorka dostarczy mi wielu wrażeń i emocji. Czy tak się stało? Oczywiście, że tak i teraz już wiem, że na pewno przeczytam każdą kolejną książkę, która wyjdzie spod pióra pani Hani.
Historia Małgorzaty zaczyna się dość zwyczajnie, poznajemy życie bohaterki, to zawodowe oraz prywatne. Wszystko toczy się spokojnie do momentu, w którym główna bohaterka spotyka się z Krzysztofem, swoim byłym kochankiem, który umiera. To spotkanie wywraca jej życie do góry nogami i wszystko zaczyna się sypać niczym domek z kart. Nie zdradzę Wam nic więcej, ale uwierzcie mi na słowo, że od tego momentu w książce zaczyna się sporo dziać i pojawia się napięcie, które towarzyszyło mi już do ostatniej strony. Zauważyłam także, że autorka lubi w swoich książkach zostawiać otwarte zakończenia, za którymi niestety zbytnio nie przepadam, ale nie jest to żadnym minusem i w ogóle nie wpłynęło to na moją ocenę tej historii. Może będzie kolejna część? Bardzo bym tego chciała.
Styl, jakim operuje autorka, jest niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze i mimo tego, że w książce pojawiają się trudne tematy, to czyta się ją niesamowicie szybko i z ogromnym zaciekawieniem. Kreacja bohaterów wyszła dobrze, choć nie ukrywam, że nie polubiłam Małgorzaty, bardzo często drażniło mnie jej zachowanie, ale współczułam jej strasznie i na pewno nie chciałabym być na jej miejscu i zmagać się z jej problemami.
Niełatwo napisać książkę o prawdziwym życiu, które bardzo często ma słodko-gorzki smak, ale pani Hani się to udało. Historia Małgorzaty to przejmująca opowieść pełna wzlotów oraz upadków, to historia o miłości, o przyjaźni i o nadziei, która zawsze umiera ostatnia. Jeżeli lubicie książki, w których to prawdziwe życie gra pierwsze skrzypce, to najnowsza powieść Hanny Dikty będzie dla Was idealna. Ja świetnie spędziłam przy niej czas.
Polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz wydawnictwu Zysk i Ska.
Wydaje mi się, że niedługo wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńZ Twojego opisu wygląda zachęcająco :) Mam nadzieję, że ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję :)
UsuńPo pierwszych zdaniach byłam mocno zaintrygowała tą książką i pomyślałam, że kiedyś ją przeczytam. Jednak kolejne zdanie o tym, że książką ma otwarte zakończenie skutecznie mnie zniechęciło. Jedną z dwóch rzeczy których nie lubię w książkach są właśnie otwarte zakończenia.
OdpowiedzUsuńTeż niestety za nimi nie przepadam :/
UsuńMam takie samo zdanie jak Wy dziewczyny, nie lubię książek z otwartym zakończeniem
UsuńBrzmi ciekawie...a co do tzw.otwartego zakończenia ...to zgadzam się z wami.
OdpowiedzUsuń