Ona to wie - Lorena Franco

„Spokojne osiedle pod Barceloną.
Ignorowana przez męża, uzależniona od alkoholu i środków uspokajających Andrea spędza całe dnie na obserwowaniu przez okno życia sąsiadów.
A zwłaszcza idealnego małżeństwa mieszkającego po drugiej stronie ulicy. Beznadziejną rutynę przerywa zniknięcie sąsiadki z naprzeciwka. Alkohol i tabletki to nie najlepsze połączenie. Andrea nie może mieć pewności, czy to, co widzi i słyszy, rzeczywiście się dzieje, czy rodzi się w jej zamroczonym umyśle. A może to wytwór fantazji niespełnionej pisarki?
Mimo to chce odkryć prawdę. Nawet wtedy, gdy sama zaczyna się czuć coraz bardziej zagrożona. Zwłaszcza wtedy.”

Gdy zaczęłam czytać tę powieść, poczułam wszechogarniające mnie deja vu, bo książek z uzależnionymi od używek podglądaczkami i ze znikającymi sąsiadami było już wiele, więc obawiałam się, że dostałam kolejną powtórkę z rozrywki. Na całe szczęście tak się nie stało, bo autorce udało się mnie zaciekawić, zaserwowała mi ciekawą zagadkę i raz dwa zostałam przeniesiona na słoneczne ulice Hiszpanii. Poza tym chyba jeszcze w żadnej książce nie spotkałam się z czymś takim, żeby każdy bohater nie był tym, za kogo się podawał. Historia bardzo mnie zaciekawiła i przeczytałam ją w dwa dni, a do chudzinek to ona nie należy, bo ma prawie 500 stron. Jednakże w moim przypadku dwa dni, to i tak długo, ale o tym napiszę więcej trochę później.

„Ona to wie” to książka, która ma swoje plusy, ale i także minusy. Najbardziej podobało mi się to, że naprawdę ciężko było domyślić się, co kto wie, bo każdy coś ukrywał i przez to każdy mógł być podejrzanym. Autorka kreacją bohaterów z premedytacją wodziła mnie za nos, mieszając w głowie do tego stopnia, że do samego końca nie wiedziałam, co jest prawdą, a co nią nie jest. Jest dla mnie naprawdę dużym plusem, bo uwielbiam, gdy podczas czytania moje szare komórki muszą pracować na najwyższych obrotach i choć w tym wypadku nie udało się mi dojść prawdy, to autorka i tak zaserwowała mi wiele niezapomnianych wrażeń.

"Wszyscy nas widzą, ale mało kto wie, kim jesteśmy"

Fabuła książki jest naprawdę ciekawa, a styl autorki lekki i plastyczny. Niestety uważam, że nic by się nie stało, gdyby książka miała chociażby 150 stron mniej, gdyż moim zdaniem niektóre fragmenty były zbędne, a czytanie ich było dla mnie dużą męczarnią, bo ciągnęły się jak faki z olejem. Niemniej jednak w większości książki, akcja była dynamiczna, choć nie ukrywam, że nie pędziła na łeb na szyję, a samo zakończenie było dla mnie dużym zaskoczeniem.  I chyba właśnie to zakończenie zrekompensowało mi ciągnące się i nużące fragmenty.

Myślę, że jest to powieść, która przypadnie do gustu fanom thrillerów psychologicznych. Ja mimo kilku niedociągnięć fajnie spędziłam przy niej czas i myślę, że sięgnę po inne książki autorki, jeżeli ukażą się na naszym rynku wydawniczym. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.


3 komentarze:

  1. Coś czuję,że książka raczej nie przypadnie mi do gustu. W ostatnim czasie za dużo tego typu książek czytałam, chyba, że kiedyś pojawi się w bibliotece, to wtedy po nią sięgnę i będę miała pełne zdanie o niej 😎

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie thrillery psychologiczne, które wciągają i trzymają w niepewności :) może być fajna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za thrillerami psychologicznymi, zdecydowanie bardziej wolę romanse. Jednak tutaj czuję się zaintrygowana i chyba kiedyś przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger