Misja Wywiad z Jolantą Kosowską
Zapraszamy na Misję Wywiad z Jolantą Kosowską.Najlepsze według autorki pytanie zadała Krystyna Meszkowska.
Serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt na maila, oraz wyrażenie zgody na przetwarzanie danych osobowych: stawska19@gmail.com. Na dane do wysyłki czekamy trzy dni, po tym czasie nagroda przepada.
Kinga Salamon
1. Czy kiedykolwiek opisała Pani w swojej książce fragment
swojego snu?
Tak, parę razy. Fragmenty snów można odnaleźć w „Niepamięci”, w „ W labiryncie obłędu” i w „Drugim dnie”. Sny bywają inspiracją.
2. Co sprawiło, że umieściła Pani akcję książki we Włoszech?
Uwielbiam podróżować. W pewnym sensie moje życie biegnie od jednej do drugiej podróży. Właściwie tak było zawsze, nawet w dzieciństwie. Moi rodzice też lubili podróżować. Lubię wracać do znanych miejsc, odwiedzać je często, poznawać kulturę i język, mieć gdzieś przyjaciół i znajomych, czuć się gdzieś jak u siebie w domu. Jest parę miejsc, do których wracam szczególnie chętnie. Jednym z nich są Włochy.
Elżbieta Bujko
1. Czy wybierając miejsce akcji, była już tam pani czy jest to
przysłowiowy ,,palec na mapie"?
U mnie zawsze pierwsza jest podróż. Doskonale znam miejsca, o których piszę. Często byłam tam już wiele razy. Najpierw jest miejsce i związane z nim emocje. Odczuwam to tak, jakby dane miejsce było jednym z bohaterów mojej powieści. Jest ono bardzo ważne, wręcz niezbędne do stworzenia fabuły. Nie wszystko może wydarzyć się gdziekolwiek. To właśnie miejsca inspirują mnie często do napisania książki. Przymykam oczy, wtapiam się w lokalną atmosferę, pozwalam moim myślom płynąć wolno i leniwie. Przed oczami zaczynają przesuwać się obrazy, coś z pogranicza jawy i snu… i nagle jestem już pewna, że właśnie tutaj mogłaby się wydarzyć dana historia. Tak było w przypadku powieści W labiryncie obłędu i Drugie dno. Najpierw była Toskania, później pojawili się bohaterowie i pomysł na fabułę powieści. Tak było w przypadku Niepamięci i Chorwacji. Déjà vu i Wenecji, Wróć do Triory i Ligurii.
2. Kto pierwszy czyta, zanim książka trafi do druku?
Zanim wyślę książkę do wydawcy czyta ją moja córka Marta i dwie przyjaciółki Jola i Małgosia. Zawsze nie mogę się doczekać ich wrażeń. To one są pierwszymi recenzentami i krytykami.
Justyna Glinka
1. Kiedy postanowiła Pani że będzie pisać????
Debiutowałam w 2012 roku powieścią „Niepamięć”, ale pisałam znacznie wcześniej. Wiele lat pisałam tylko dla siebie. Powieści lądowały na dnie szuflady.
2. Czy sytuacje opisane w książce są oparte na autentycznych
wydarzeniach???
Po części. W pełni rzeczywista jest Triora, leżąca na uboczu mała wioseczka w Alpach Liguryjskich, w której w szesnastym wieku doszło do pogromu rzekomych czarownic, na stosach spłonęło kilkadziesiąt niewinnych kobiet. Dzisiaj widma sprzed wieków mieszają się z rzeczywistością, tworząc aurę tajemniczości i magii. Pewnie historie mogą wydarzyć się gdziekolwiek, ta moja mogła wydarzyć się tylko w Tiorze…
Anna Grzebalska
1. A czym prywatnie jest dla Pani Tiora?
Tajemniczym miejscem, gdzie może wydarzyć się wszystko. Wyjętym z pędzącej codzienności, magicznym i zaczarowanym, gdzie świat realny miesza się z przeszłością, marzenia się spełniają i nie ma rzeczy, które są niemożliwe. Myślę, że każdy z nas ma swoją Triorę. Szkoda, że nie każdy jej szuka.
2. Jak to się stało, że została pani pisarką?
Początkowo pisałam dla siebie. Pisanie było swoistym katharasis. Chciałam odreagować blokowane napięcia, tłumione emocje, uwolnić myśli i wyobraźnię. To miało być antidotum na zło. Taka odskocznia od codzienności, od obciążeń związanych z pracą zawodową, od napięć niesionych przez codzienność, od choroby mojego synka. Pamiętam dokładnie dzień, kiedy zaczęłam pisać. Miałam ciężki dyżur, z rodzaju tych, których nie da się nigdy zapomnieć, które, choć niechciane, już na zawsze będą miały swoje miejsce w mojej pamięci. Przyszło mi stwierdzić zgon osiemnastoletniego samobójcy. Wróciłam do domu. Na dworze padał deszcz. Świat wydawał się rozmyty i zapłakany, a we mnie wszystko krzyczało. Zamarzył mi się zupełnie inny świat, pełen odmiennych, dobrych emocji. Nie mogłam zasnąć. Usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać. Powstały pierwsze strony mojej debiutanckiej Niepamięci.
Beata Musiał
1. Czy planując pisanie nowej powieści inspiruje się Pani opinią czytelników, blogerów, recenzentów, żeby dotrzeć do największej grupy odbiorców?
Bardzo ważne jest dla mnie zdanie czytelników, recenzentów i blogerów, ale nie jest ono inspiracją. Inspiracją są dla mnie ludzie, wydarzenia, miejsca, czasami jakiś drobiazg, od którego zaczyna się cała historia.
2. Jakie jest pani literackie marzenie?
Marzę o tym, żeby moje powieści znalazły jak największe grono odbiorców, żeby wzruszały, budziły mnóstwo emocji, zapadały w pamięć, kusiły nieznanymi miejscami, uwodziły atmosferą, żeby były na swój sposób wyjątkowe. Chciałabym, żeby były rozpoznawalne i oczekiwane.
Agnieszka Ewelina Rowka
1. Gdyby miała Pani taką moc, to w jaki sposób naprawiłaby Pani świat aby był lepszy a ludzie wrażliwsi?
Każdy z nas ma trochę takiej mocy.
2. Jak Pani uważa, dlaczego w ludziach tyle nienawiści, zawiści?
Ja tak tego nie widzę. Myślę, że jest pewna równowaga. W ludziach jest też wiele miłości, wyrozumiałości, oddania, ciepła, bezinteresownej przyjaźni… W każdym razie ja mam szczęście spotykać takich ludzi.
Katarzyna Kejtterr Witek
1. Ja poza konkursem, bo książkę już mam <3 zapytam jak Pani godzi obowiązki zawodowe, macierzyńskie opiekę nad Piotrusiem z podróżami i pisaniem? Skąd siła? <3
Lubię to, co robię i stąd chyba ta siła. Lubię swój zawód, nie wyobrażam sobie życia bez moich pacjentów, uwielbiam pisać książki. Jest jeszcze parę innych rzeczy, które absorbują moje zmysły i zajmują czas. Jestem fotografem amatorem i podróżnikiem hobbistą, ale przede wszystkim jestem mamą. Bez wsparcia najbliższych nie udałoby mi się tego wszystkiego pogodzić.
Jolanta Ostaszewska
1. Czy trudno Pani oddzielić świat realny od książkowego, czy
jednak myśli o książce, przeżycia bohaterów nie pozwalają
skupić się na bieżących, rodzinnych sprawach.
Wyraźna linia oddziela w moim życiu literaturę od pracy zawodowej i życia rodzinnego. Piszę nocami. W dzień mam wiele obowiązków, zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza, zbyt wiele spraw odwraca moją uwagę. Nocą jest zupełnie inaczej. Cisza, spokój, tylko ja i moje emocje, snop światła na klawiaturze komputera, tajemniczy półmrok w kątach pokoju, cicha muzyka w tle… Zanurzam się w wyimaginowany przez siebie świat zapominając o wszystkim. Nagle wszystko inne oddala się i znika, miniony dzień przestaje mieć znaczenie, kolejny nie budzi jeszcze emocji. Przez parę godzin żyję w świecie, który sama tworzę. Nastawiam budzik na drugą w nocy, żeby jego dźwięk sprowadzał mnie do rzeczywistości, wyrywał z świata wyobraźni i uzmysławiał mi, że tuż po szóstej muszę wstać do pracy, a o siódmej zaczynam przyjmować moich pacjentów.
2. Czy miała może Pani propozycje ekranizacji swojej książki?
Nie, nie miałam. Marzę, że kiedyś to się wydarzy.
Ewa Kiszkowiak
1. Czy nie jest trochę tak, że nasze przeżycia, wrażliwość, ciężka
choroba dziecka, nie stygmatyzują tematyki Pani książek?
W pewnym sensie na pewno tak. Dość często pojawia się medycyna w tle.
2. Myślała Pani o lżejszej tematyce?
Tak, oczywiście. Właśnie skończyłam pisać powieść o roboczym tytule „Trzy razy miłość”. Emocje i uczucia bez końca. Emocjonalne forte bez chorób w tle. Powieść, dla tych, którzy chcą znowu uwierzyć w miłość. Myślę, ze spodoba się tym, którzy polubili „Niepamięci”.
Izabela Tkocz
Dzień dobry!
1. Pierwsze pytanie - ulubione miejsce we Włoszech?
Mam parę takich miejsc. Uwielbiam Wenecję. Byłam tam już wiele razy i wracam tam bez przerwy. To miasto z pogranicza snu i rzeczywistości. Bardzo lubię Toskanię. Ona czaruje, przyciąga, mami i zachwyca. Jest tajemnicza, niedopowiedziana, pozornie łagodna. Oczarowała mnie Triora. Magiczne miejsce w Alpach Liguryjskich, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością, magia ze światem realnym i gdzie może wydarzyć się wszystko. Lubię Lago di Garda , a w szczególności widok jeziora ze szczytów Monte Baldo. .. Lubię Asyż… Chyba po prostu lubię Włochy.
2. Drugie - Czy popularność, związane z promocją spotkania nie zabierają Pani czas na pisanie , czy zarządzanie własnym czasem nie jest wtedy trudne ?
Coś w tym jest. Czasami brakuje mi czasu, ale bardzo lubię kontakt z czytelnikami, bez niego nie wyobrażam sobie swojej twórczości. Jak powietrza potrzebuję informacji zwrotnej, swoistego feedbacku. Bardzo lubię spotkania, cieszę się na nie jak dziecko. Z wypiekami na twarzy czytam każdą recenzję. Cieszę się z każdej opinii. Chętnie odpowiadam na e- maile i posty i to nie tylko związane ściśle z literaturą.
Emi Lia
1. Czy bohaterowie Pani książek są zmyśleni czy może bierze Pani pomysły z jakiś realnych postaci?
Zdarza się, że rzeczywiste postacie stają się inspiracją. Tak była na przykład w przypadku „Niepamięci”. Miałam kiedyś pacjentkę z niepamięcią. Przyszło nam razem przejść przez wszystko – lęk, niepokój, pojedyncze powracające obrazy, konfabulacje wypełniające luki w pamięci… To historia tej dziewczyny stała się inspiracją do napisania powieści. Ja do tej napisanej przez życie historii dopisałam tylko trzy miłości, wielką przyjaźń i wakacyjną Chorwację.
2. Co Pani lubi najbardziej w byciu pisarką?
Czas, kiedy mogę uciec od codzienności i zanurzyć się w świat wyobraźni, towarzyszące pisaniu emocje, niezależność, powiew wolności, niepokój , który towarzyszy premierom…
Ewelina Łukawska
1. Czym są dla Pani Książki? W jaki sposób wybiera Pani takie,
które chce przeczytać? Czym się Pani sugeruje?
Czytam dużo i wszystko. Nie mam ulubionego gatunku literackiego. Wszystko zależy od chwili, stopnia zmęczenia, pogody za oknem, nastroju…
Maria Skibińska
1. Która z postaci z PANI książek przez Panią wykreowanych, jest Pani ulubiona i dlaczego właśnie ta?
Bardzo trudne pytanie, bo ja lubię prawie wszystkie wykreowane przeze mnie postacie, każda z nich jest mi bliska. Zżywam się z nimi, utożsamiam na swój sposób, przeżywam z nimi wzloty i upadki. Często kończę pisać książkę, a te postacie zostają ze mną, żyją jeszcze przez jakiś czas tuż obok mnie.
Anna Judge
1. Czy zawód lekarza pomaga czy przeszkadza w tworzeniu
bohaterów? W jakim zakresie?
Myślę, że pomaga. Znam wielu ludzi. Każdy człowiek to jakaś historie. Niektórych historii wystarczyłoby na wiele książek.
2. W jaki sposób oddziela Pani swoje światy? Świat lekarski
od świata pisarki? Kim czuje się Pani lepiej, wygodniej,
sympatyczniej? Czy w ogóle można tak klasyfikować?
Z zawodu jestem lekarzem. Z zamiłowania piszę powieści. Czasami wydaje mi się, że mam dwie jaźnie, że jest trochę tak, jakby dwie bardzo różne osoby były zamknięte w jednym ciele. Pierwsza z moich jaźni jest ograniczana przez kanony medycznej wiedzy, wepchnięta w rygory godzin przyjęć, wizyt domowych i dyżurów. Jest rozsądna i przewidywalna, profesjonalna i zapewne nudna, odpowiedzialna i rzeczowa. Druga jest zupełnie inna. Jest wolna i niezależna, ma do dyspozycji niczym nieograniczoną wyobraźnię, nienormowany czas pracy, setki pomysłów, które kłębią się w głowie, dziesiątki uczuć, które nie dają się okiełznać. Obie jaźnie są mi bliskie, chociaż ta druga pasuje bardziej do mojej natury. Jestem niespokojnym duchem. Nie lubię stagnacji. Stagnacja wieje beznadzieją i nudą, szarością i późną jesienią.
3. Czy zechciałaby Pani opowiedzieć o swoich początkach pisania?
( odpowiedziałam już wcześniej)
Jakie są Pani metody pisania? Ma Pani jakiś rytuał? Specjalny program w komputerze?
Najczęściej piszę w pokoju mojej córki. Marta studiuje daleko od domu. Kiedy jej nie ma, jej pokój staje się moją ulubioną pracownią. Tu pisze mi się najlepiej. Takie dobre miejsce, pełne ciepła, z dwoma ogromnymi sercami na ścianie zbudowanymi z dziesiątek zdjęć, z których każde przywodzi wspomnienia i ciepłe emocje, z cytatem na ścianie: „My decydujemy o tym, co jest prawdą, a co iluzją”, z głębokim fotelem i dużym biurkiem, dziesiątkami bibelotów, z których każdy ma swoje wyjątkowe znaczenie.
Pisząc piję kawę na przemian z sokiem pomidorowym z obfitym dodatkiem tabasco. Często chodzę po pokoju z dyktafonem, bo moje myśli biegną szybciej od palców uderzających w klawiaturę komputera. Kiedy jestem poza domem, zdarza się, że zapisuję coś w notesie. Mam manię kupowania notesów. Wydaje mi się, że zawsze mam ich za mało. Bywa, że notuję pojedyncze myśli, skojarzenia, drobiazgi, z których każde może się kiedyś przydać. Piszę szybko, niewyraźnie, stosuję skróty, których czasami sama później nie potrafię odszyfrować.
Nie piszę konspektów powieści. Kiedy zaczynam pisać, próbuję nadać kształt swoim myślom, uporządkować je, ale robię to zupełnie po swojemu. Tworzę plan trzech katastrof, wymyślam sceny, przypinam fiszki z hasłowo zapisanymi scenami do korkowej tablicy, linijny układ rozbudowuję na boki. Początkowo panuje tam ład i porządek. W miarę pisania fiszki zmieniają swoje miejsca, pojawiają się dziesiątki nowych karteczek, ład i porządek znika, a ja już po paru dniach zapominam o tej korkowej tablicy i gonię już tylko za swoimi bohaterami, próbując za nimi nadążyć, pisana historia zaczyna żyć własnym, zupełnie niezależnym i niezaplanowanym wcześniej życiem.
Nie używam żadnych specjalnych programów komputerowych.
Justyna David
1. Mnie interesują kobiety w pani powieściach. Są inteligentne tajemnicze, piękne. Czy zna Pani takie superkobiety, czy te postaci są super mieszanką wielu kobiet?
Bohaterowie powieści to zwykle postacie z pogranicza świata realnego i świat wyobraźni. Te moje bohaterki wcale nie są takie idealne.
2. Czy spotykając nowych ludzi np. pacjentów, analizuje ich Pani również pod względem kolejnych powieści?
Nie, nie zdarza mi się to nigdy.
Krystyna Maszkowska
1. Dlaczego wybrała pani studia medyczne i zawód lekarza zanim zaczęła Pani pisać powieści a nie studia humanistyczne?
Byłam zażartym humanistą, brałam udział w konkursach i olimpiadach, pisałam opowiadania, teksty piosenek i wiersze. Bawiłam się świetnie w amatorskim teatrze. Chciałam studiować polonistykę, interesowała mnie historia starożytna, uwielbiałam historię sztuki, fascynowała mnie muzyka poważna. Zapewne moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybym nie to, że w maturalnej klasie trafiłam na wiele tygodni do szpitala. Pomogli mi i nagle ja zapragnęłam pomagać innym. Nie żałuję. Nie wyobrażam sobie życia bez moich pacjentów.
2. Czym się Pani kierowała wybierając przepiękne Drezno jako miejsce swojej pracy?
Lubię Drezno. Mieszkam w Dreźnie od dziewięciu lat. Tu historie Polski przeplata się z historią Saksonii, tu o Polsce mówi się często i dobrze, stąd niedaleko jest do Polski, do mojego rodzinnego Wrocławia. Pamiątki po Auguście Mocnym są wszechobecne, podobnie jak symbole polskiej korony. Lubię ciche uliczki, malowniczą Elbę, parostatki na rzece, zabytkowe dzielnice, ogrody i pałace… Udało mi się pokochać Drezno, chociaż kiedyś wydawało mi się to niemożliwe. Minęło ponad dziesięć lat od mojego wyjazdu z Polski. Z tą decyzją związanych było dużo sprzecznych emocji. Wyjechałam z Polski, bo nie miałam już innego wyjścia. Choroba mojego synka postępowała, niepełnosprawność stawała się coraz większa, z dnia na dzień Piotruś potrzebował coraz więcej i więcej opieki i coraz więcej rzeczy, które były mu niezbędne do życia. Czułam się bezradna. Wyjeżdżałam z sercem pełnym lęku, z głową, w której kotłowały się stereotypowe myśli, przesądy i tysiące wątpliwości, z dość dobrą znajomością języka niemieckiego i świeżo podpisaną umową o pracę. Powtarzałam sobie, że to musi się udać, że nic innego już nie wymyślę. Teraz, albo już nigdy! Udało się. Od pierwszych dni pracowałam w swoim zawodzie. Mieszkam i pracuję w Dreźnie. Czasami mam wrażenie, że przez przypadek odnalazłam tutaj swoje miejsce na ziemi.
Serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt na maila, oraz wyrażenie zgody na przetwarzanie danych osobowych: stawska19@gmail.com. Na dane do wysyłki czekamy trzy dni, po tym czasie nagroda przepada.
Kinga Salamon
1. Czy kiedykolwiek opisała Pani w swojej książce fragment
swojego snu?
Tak, parę razy. Fragmenty snów można odnaleźć w „Niepamięci”, w „ W labiryncie obłędu” i w „Drugim dnie”. Sny bywają inspiracją.
2. Co sprawiło, że umieściła Pani akcję książki we Włoszech?
Uwielbiam podróżować. W pewnym sensie moje życie biegnie od jednej do drugiej podróży. Właściwie tak było zawsze, nawet w dzieciństwie. Moi rodzice też lubili podróżować. Lubię wracać do znanych miejsc, odwiedzać je często, poznawać kulturę i język, mieć gdzieś przyjaciół i znajomych, czuć się gdzieś jak u siebie w domu. Jest parę miejsc, do których wracam szczególnie chętnie. Jednym z nich są Włochy.
Elżbieta Bujko
1. Czy wybierając miejsce akcji, była już tam pani czy jest to
przysłowiowy ,,palec na mapie"?
U mnie zawsze pierwsza jest podróż. Doskonale znam miejsca, o których piszę. Często byłam tam już wiele razy. Najpierw jest miejsce i związane z nim emocje. Odczuwam to tak, jakby dane miejsce było jednym z bohaterów mojej powieści. Jest ono bardzo ważne, wręcz niezbędne do stworzenia fabuły. Nie wszystko może wydarzyć się gdziekolwiek. To właśnie miejsca inspirują mnie często do napisania książki. Przymykam oczy, wtapiam się w lokalną atmosferę, pozwalam moim myślom płynąć wolno i leniwie. Przed oczami zaczynają przesuwać się obrazy, coś z pogranicza jawy i snu… i nagle jestem już pewna, że właśnie tutaj mogłaby się wydarzyć dana historia. Tak było w przypadku powieści W labiryncie obłędu i Drugie dno. Najpierw była Toskania, później pojawili się bohaterowie i pomysł na fabułę powieści. Tak było w przypadku Niepamięci i Chorwacji. Déjà vu i Wenecji, Wróć do Triory i Ligurii.
2. Kto pierwszy czyta, zanim książka trafi do druku?
Zanim wyślę książkę do wydawcy czyta ją moja córka Marta i dwie przyjaciółki Jola i Małgosia. Zawsze nie mogę się doczekać ich wrażeń. To one są pierwszymi recenzentami i krytykami.
Justyna Glinka
1. Kiedy postanowiła Pani że będzie pisać????
Debiutowałam w 2012 roku powieścią „Niepamięć”, ale pisałam znacznie wcześniej. Wiele lat pisałam tylko dla siebie. Powieści lądowały na dnie szuflady.
2. Czy sytuacje opisane w książce są oparte na autentycznych
wydarzeniach???
Po części. W pełni rzeczywista jest Triora, leżąca na uboczu mała wioseczka w Alpach Liguryjskich, w której w szesnastym wieku doszło do pogromu rzekomych czarownic, na stosach spłonęło kilkadziesiąt niewinnych kobiet. Dzisiaj widma sprzed wieków mieszają się z rzeczywistością, tworząc aurę tajemniczości i magii. Pewnie historie mogą wydarzyć się gdziekolwiek, ta moja mogła wydarzyć się tylko w Tiorze…
Anna Grzebalska
1. A czym prywatnie jest dla Pani Tiora?
Tajemniczym miejscem, gdzie może wydarzyć się wszystko. Wyjętym z pędzącej codzienności, magicznym i zaczarowanym, gdzie świat realny miesza się z przeszłością, marzenia się spełniają i nie ma rzeczy, które są niemożliwe. Myślę, że każdy z nas ma swoją Triorę. Szkoda, że nie każdy jej szuka.
2. Jak to się stało, że została pani pisarką?
Początkowo pisałam dla siebie. Pisanie było swoistym katharasis. Chciałam odreagować blokowane napięcia, tłumione emocje, uwolnić myśli i wyobraźnię. To miało być antidotum na zło. Taka odskocznia od codzienności, od obciążeń związanych z pracą zawodową, od napięć niesionych przez codzienność, od choroby mojego synka. Pamiętam dokładnie dzień, kiedy zaczęłam pisać. Miałam ciężki dyżur, z rodzaju tych, których nie da się nigdy zapomnieć, które, choć niechciane, już na zawsze będą miały swoje miejsce w mojej pamięci. Przyszło mi stwierdzić zgon osiemnastoletniego samobójcy. Wróciłam do domu. Na dworze padał deszcz. Świat wydawał się rozmyty i zapłakany, a we mnie wszystko krzyczało. Zamarzył mi się zupełnie inny świat, pełen odmiennych, dobrych emocji. Nie mogłam zasnąć. Usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać. Powstały pierwsze strony mojej debiutanckiej Niepamięci.
Beata Musiał
1. Czy planując pisanie nowej powieści inspiruje się Pani opinią czytelników, blogerów, recenzentów, żeby dotrzeć do największej grupy odbiorców?
Bardzo ważne jest dla mnie zdanie czytelników, recenzentów i blogerów, ale nie jest ono inspiracją. Inspiracją są dla mnie ludzie, wydarzenia, miejsca, czasami jakiś drobiazg, od którego zaczyna się cała historia.
2. Jakie jest pani literackie marzenie?
Marzę o tym, żeby moje powieści znalazły jak największe grono odbiorców, żeby wzruszały, budziły mnóstwo emocji, zapadały w pamięć, kusiły nieznanymi miejscami, uwodziły atmosferą, żeby były na swój sposób wyjątkowe. Chciałabym, żeby były rozpoznawalne i oczekiwane.
Agnieszka Ewelina Rowka
1. Gdyby miała Pani taką moc, to w jaki sposób naprawiłaby Pani świat aby był lepszy a ludzie wrażliwsi?
Każdy z nas ma trochę takiej mocy.
2. Jak Pani uważa, dlaczego w ludziach tyle nienawiści, zawiści?
Ja tak tego nie widzę. Myślę, że jest pewna równowaga. W ludziach jest też wiele miłości, wyrozumiałości, oddania, ciepła, bezinteresownej przyjaźni… W każdym razie ja mam szczęście spotykać takich ludzi.
Katarzyna Kejtterr Witek
1. Ja poza konkursem, bo książkę już mam <3 zapytam jak Pani godzi obowiązki zawodowe, macierzyńskie opiekę nad Piotrusiem z podróżami i pisaniem? Skąd siła? <3
Lubię to, co robię i stąd chyba ta siła. Lubię swój zawód, nie wyobrażam sobie życia bez moich pacjentów, uwielbiam pisać książki. Jest jeszcze parę innych rzeczy, które absorbują moje zmysły i zajmują czas. Jestem fotografem amatorem i podróżnikiem hobbistą, ale przede wszystkim jestem mamą. Bez wsparcia najbliższych nie udałoby mi się tego wszystkiego pogodzić.
Jolanta Ostaszewska
1. Czy trudno Pani oddzielić świat realny od książkowego, czy
jednak myśli o książce, przeżycia bohaterów nie pozwalają
skupić się na bieżących, rodzinnych sprawach.
Wyraźna linia oddziela w moim życiu literaturę od pracy zawodowej i życia rodzinnego. Piszę nocami. W dzień mam wiele obowiązków, zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza, zbyt wiele spraw odwraca moją uwagę. Nocą jest zupełnie inaczej. Cisza, spokój, tylko ja i moje emocje, snop światła na klawiaturze komputera, tajemniczy półmrok w kątach pokoju, cicha muzyka w tle… Zanurzam się w wyimaginowany przez siebie świat zapominając o wszystkim. Nagle wszystko inne oddala się i znika, miniony dzień przestaje mieć znaczenie, kolejny nie budzi jeszcze emocji. Przez parę godzin żyję w świecie, który sama tworzę. Nastawiam budzik na drugą w nocy, żeby jego dźwięk sprowadzał mnie do rzeczywistości, wyrywał z świata wyobraźni i uzmysławiał mi, że tuż po szóstej muszę wstać do pracy, a o siódmej zaczynam przyjmować moich pacjentów.
2. Czy miała może Pani propozycje ekranizacji swojej książki?
Nie, nie miałam. Marzę, że kiedyś to się wydarzy.
Ewa Kiszkowiak
1. Czy nie jest trochę tak, że nasze przeżycia, wrażliwość, ciężka
choroba dziecka, nie stygmatyzują tematyki Pani książek?
W pewnym sensie na pewno tak. Dość często pojawia się medycyna w tle.
2. Myślała Pani o lżejszej tematyce?
Tak, oczywiście. Właśnie skończyłam pisać powieść o roboczym tytule „Trzy razy miłość”. Emocje i uczucia bez końca. Emocjonalne forte bez chorób w tle. Powieść, dla tych, którzy chcą znowu uwierzyć w miłość. Myślę, ze spodoba się tym, którzy polubili „Niepamięci”.
Izabela Tkocz
Dzień dobry!
1. Pierwsze pytanie - ulubione miejsce we Włoszech?
Mam parę takich miejsc. Uwielbiam Wenecję. Byłam tam już wiele razy i wracam tam bez przerwy. To miasto z pogranicza snu i rzeczywistości. Bardzo lubię Toskanię. Ona czaruje, przyciąga, mami i zachwyca. Jest tajemnicza, niedopowiedziana, pozornie łagodna. Oczarowała mnie Triora. Magiczne miejsce w Alpach Liguryjskich, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością, magia ze światem realnym i gdzie może wydarzyć się wszystko. Lubię Lago di Garda , a w szczególności widok jeziora ze szczytów Monte Baldo. .. Lubię Asyż… Chyba po prostu lubię Włochy.
2. Drugie - Czy popularność, związane z promocją spotkania nie zabierają Pani czas na pisanie , czy zarządzanie własnym czasem nie jest wtedy trudne ?
Coś w tym jest. Czasami brakuje mi czasu, ale bardzo lubię kontakt z czytelnikami, bez niego nie wyobrażam sobie swojej twórczości. Jak powietrza potrzebuję informacji zwrotnej, swoistego feedbacku. Bardzo lubię spotkania, cieszę się na nie jak dziecko. Z wypiekami na twarzy czytam każdą recenzję. Cieszę się z każdej opinii. Chętnie odpowiadam na e- maile i posty i to nie tylko związane ściśle z literaturą.
Emi Lia
1. Czy bohaterowie Pani książek są zmyśleni czy może bierze Pani pomysły z jakiś realnych postaci?
Zdarza się, że rzeczywiste postacie stają się inspiracją. Tak była na przykład w przypadku „Niepamięci”. Miałam kiedyś pacjentkę z niepamięcią. Przyszło nam razem przejść przez wszystko – lęk, niepokój, pojedyncze powracające obrazy, konfabulacje wypełniające luki w pamięci… To historia tej dziewczyny stała się inspiracją do napisania powieści. Ja do tej napisanej przez życie historii dopisałam tylko trzy miłości, wielką przyjaźń i wakacyjną Chorwację.
2. Co Pani lubi najbardziej w byciu pisarką?
Czas, kiedy mogę uciec od codzienności i zanurzyć się w świat wyobraźni, towarzyszące pisaniu emocje, niezależność, powiew wolności, niepokój , który towarzyszy premierom…
Ewelina Łukawska
1. Czym są dla Pani Książki? W jaki sposób wybiera Pani takie,
które chce przeczytać? Czym się Pani sugeruje?
Czytam dużo i wszystko. Nie mam ulubionego gatunku literackiego. Wszystko zależy od chwili, stopnia zmęczenia, pogody za oknem, nastroju…
Maria Skibińska
1. Która z postaci z PANI książek przez Panią wykreowanych, jest Pani ulubiona i dlaczego właśnie ta?
Bardzo trudne pytanie, bo ja lubię prawie wszystkie wykreowane przeze mnie postacie, każda z nich jest mi bliska. Zżywam się z nimi, utożsamiam na swój sposób, przeżywam z nimi wzloty i upadki. Często kończę pisać książkę, a te postacie zostają ze mną, żyją jeszcze przez jakiś czas tuż obok mnie.
Anna Judge
1. Czy zawód lekarza pomaga czy przeszkadza w tworzeniu
bohaterów? W jakim zakresie?
Myślę, że pomaga. Znam wielu ludzi. Każdy człowiek to jakaś historie. Niektórych historii wystarczyłoby na wiele książek.
2. W jaki sposób oddziela Pani swoje światy? Świat lekarski
od świata pisarki? Kim czuje się Pani lepiej, wygodniej,
sympatyczniej? Czy w ogóle można tak klasyfikować?
Z zawodu jestem lekarzem. Z zamiłowania piszę powieści. Czasami wydaje mi się, że mam dwie jaźnie, że jest trochę tak, jakby dwie bardzo różne osoby były zamknięte w jednym ciele. Pierwsza z moich jaźni jest ograniczana przez kanony medycznej wiedzy, wepchnięta w rygory godzin przyjęć, wizyt domowych i dyżurów. Jest rozsądna i przewidywalna, profesjonalna i zapewne nudna, odpowiedzialna i rzeczowa. Druga jest zupełnie inna. Jest wolna i niezależna, ma do dyspozycji niczym nieograniczoną wyobraźnię, nienormowany czas pracy, setki pomysłów, które kłębią się w głowie, dziesiątki uczuć, które nie dają się okiełznać. Obie jaźnie są mi bliskie, chociaż ta druga pasuje bardziej do mojej natury. Jestem niespokojnym duchem. Nie lubię stagnacji. Stagnacja wieje beznadzieją i nudą, szarością i późną jesienią.
3. Czy zechciałaby Pani opowiedzieć o swoich początkach pisania?
( odpowiedziałam już wcześniej)
Jakie są Pani metody pisania? Ma Pani jakiś rytuał? Specjalny program w komputerze?
Najczęściej piszę w pokoju mojej córki. Marta studiuje daleko od domu. Kiedy jej nie ma, jej pokój staje się moją ulubioną pracownią. Tu pisze mi się najlepiej. Takie dobre miejsce, pełne ciepła, z dwoma ogromnymi sercami na ścianie zbudowanymi z dziesiątek zdjęć, z których każde przywodzi wspomnienia i ciepłe emocje, z cytatem na ścianie: „My decydujemy o tym, co jest prawdą, a co iluzją”, z głębokim fotelem i dużym biurkiem, dziesiątkami bibelotów, z których każdy ma swoje wyjątkowe znaczenie.
Pisząc piję kawę na przemian z sokiem pomidorowym z obfitym dodatkiem tabasco. Często chodzę po pokoju z dyktafonem, bo moje myśli biegną szybciej od palców uderzających w klawiaturę komputera. Kiedy jestem poza domem, zdarza się, że zapisuję coś w notesie. Mam manię kupowania notesów. Wydaje mi się, że zawsze mam ich za mało. Bywa, że notuję pojedyncze myśli, skojarzenia, drobiazgi, z których każde może się kiedyś przydać. Piszę szybko, niewyraźnie, stosuję skróty, których czasami sama później nie potrafię odszyfrować.
Nie piszę konspektów powieści. Kiedy zaczynam pisać, próbuję nadać kształt swoim myślom, uporządkować je, ale robię to zupełnie po swojemu. Tworzę plan trzech katastrof, wymyślam sceny, przypinam fiszki z hasłowo zapisanymi scenami do korkowej tablicy, linijny układ rozbudowuję na boki. Początkowo panuje tam ład i porządek. W miarę pisania fiszki zmieniają swoje miejsca, pojawiają się dziesiątki nowych karteczek, ład i porządek znika, a ja już po paru dniach zapominam o tej korkowej tablicy i gonię już tylko za swoimi bohaterami, próbując za nimi nadążyć, pisana historia zaczyna żyć własnym, zupełnie niezależnym i niezaplanowanym wcześniej życiem.
Nie używam żadnych specjalnych programów komputerowych.
Justyna David
1. Mnie interesują kobiety w pani powieściach. Są inteligentne tajemnicze, piękne. Czy zna Pani takie superkobiety, czy te postaci są super mieszanką wielu kobiet?
Bohaterowie powieści to zwykle postacie z pogranicza świata realnego i świat wyobraźni. Te moje bohaterki wcale nie są takie idealne.
2. Czy spotykając nowych ludzi np. pacjentów, analizuje ich Pani również pod względem kolejnych powieści?
Nie, nie zdarza mi się to nigdy.
Krystyna Maszkowska
1. Dlaczego wybrała pani studia medyczne i zawód lekarza zanim zaczęła Pani pisać powieści a nie studia humanistyczne?
Byłam zażartym humanistą, brałam udział w konkursach i olimpiadach, pisałam opowiadania, teksty piosenek i wiersze. Bawiłam się świetnie w amatorskim teatrze. Chciałam studiować polonistykę, interesowała mnie historia starożytna, uwielbiałam historię sztuki, fascynowała mnie muzyka poważna. Zapewne moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdybym nie to, że w maturalnej klasie trafiłam na wiele tygodni do szpitala. Pomogli mi i nagle ja zapragnęłam pomagać innym. Nie żałuję. Nie wyobrażam sobie życia bez moich pacjentów.
2. Czym się Pani kierowała wybierając przepiękne Drezno jako miejsce swojej pracy?
Lubię Drezno. Mieszkam w Dreźnie od dziewięciu lat. Tu historie Polski przeplata się z historią Saksonii, tu o Polsce mówi się często i dobrze, stąd niedaleko jest do Polski, do mojego rodzinnego Wrocławia. Pamiątki po Auguście Mocnym są wszechobecne, podobnie jak symbole polskiej korony. Lubię ciche uliczki, malowniczą Elbę, parostatki na rzece, zabytkowe dzielnice, ogrody i pałace… Udało mi się pokochać Drezno, chociaż kiedyś wydawało mi się to niemożliwe. Minęło ponad dziesięć lat od mojego wyjazdu z Polski. Z tą decyzją związanych było dużo sprzecznych emocji. Wyjechałam z Polski, bo nie miałam już innego wyjścia. Choroba mojego synka postępowała, niepełnosprawność stawała się coraz większa, z dnia na dzień Piotruś potrzebował coraz więcej i więcej opieki i coraz więcej rzeczy, które były mu niezbędne do życia. Czułam się bezradna. Wyjeżdżałam z sercem pełnym lęku, z głową, w której kotłowały się stereotypowe myśli, przesądy i tysiące wątpliwości, z dość dobrą znajomością języka niemieckiego i świeżo podpisaną umową o pracę. Powtarzałam sobie, że to musi się udać, że nic innego już nie wymyślę. Teraz, albo już nigdy! Udało się. Od pierwszych dni pracowałam w swoim zawodzie. Mieszkam i pracuję w Dreźnie. Czasami mam wrażenie, że przez przypadek odnalazłam tutaj swoje miejsce na ziemi.
Piękny wywiad! Kocham książki Pani Kosowskiej!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Laureatki!
dziękuję
UsuńDziękuję za wywiad. Wspaniały! Pozdrawiam moją ulubioną pisarkę ...❤❤❤...Anna Bednarek.
OdpowiedzUsuńGratuluję zwyciężczyni, dziękuję za wywiad ❤️❤️
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńBardzo dziękuję za wygraną książkę, uwielbiam książki pani Kosowskiej i z przyjemnością przeczytam kolejną. Wspaniałe i wyczerpujące odpowiedzi na pytania zarówno moje jak i innych. Podziwiam panią Jolantę Kosowską jako człowieka, rodzica, lekarza i pisarkę.
OdpowiedzUsuńCudowna kobieta. Oddana ludziom, swojej pasji i ciągle głodna życia. Tak ją odbieram.
OdpowiedzUsuńWspaniały wywiad :)
OdpowiedzUsuńCzy tylko u mnie część odpowiedzi ucięło?
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam przygodę z twórczością pani Kosowskiej, czytam "Niepamięć". Ale jestem oczarowana tymi wszystkimi emocjami, które mną targają podczas czytania tej książki. A dzięki temu wywiadowi mogłam trochę lepiej poznać panią Jolantę :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń