Monika Glibowska - Andumênia
Dzisiaj przedstawię Wam książkę laureatki I edycji konkursu "Czwarta Strona Fantastyki", poznajcie powieść Andumênia.
Co mnie skłoniło do przeczytania tej powieści? Ciekawy opis i intrygująca okładka. Przez okładkę podejrzewałam, że książka będzie o aniołach, jednak troszkę rozminęłam się z tematem. Ale o tym przeczytacie w mojej recenzji.
OPIS:
"Legenda Andumênii głosi, że Generałowie powstaną, gdy ojczyzna będzie w potrzebie…
Kraj jest na skraju kolejnej wojny i bankructwa. Władczyni Andumênii decyduje się wybudzić po 120 latach skrzydlatych generałów armii, uśpionych po wielkiej bitwie z Zineanem mocą niezwykłego zaklęcia.
Dwór wrze od plotek, wewnętrznych zdrad oraz walk o władzę. May Verteri, najpotężniejsza z przebudzonych i ulubienica poprzedniej przywódczyni, oskarżana jest o śmierć zwierzchniczki. Piękna i charyzmatyczna „Krwawa” generał nie pamięta wydarzeń z ostatniej wojny. May knuje własną intrygę, potajemnie gromadząc księgi ze starożytną magią i rozwijając moc. Losy Andumênii spoczywają w niepewnych rękach, a zagrożenie może przyjść z najmniej spodziewanej strony…"
Monika Glibowska stworzyła bardzo ciekawy, dobrze rozwinięty "świat" i jego lokacje. Opisy miejsc były bardzo klimatyczne i cały czas czuło się niezwykłość Andumêni, jakby samemu się tam było. Ja osobiście uwielbiam takie opisy, które przenoszą mnie we wspaniały świat czytanej powieści i razem z bohaterami przeżywam ich perypetie.
Dialogi były lekkie i niewymuszone, a potyczki słowne pomiędzy postaciami były niezwykle zabawne i dzięki temu książkę po prostu czytało się bardzo szybko.
Intrygi, to coś na co liczyłam bardzo. Czy mnie zawiodły? Zdecydowanie nie! Były zrobione na 101% i niczym w świetnym kryminale, musiałam razem z bohaterami rozwiązywać zagadkę zdrady.
W bohaterach po prostu się zakochałam. Byli precyzyjnie dopracowani i zdecydowanie różnorodni. Każdy znajdzie w tej książce swojego ulubieńca. Ja, osobiście najbardziej polubiłam May Verteri, która jednak czasami doprowadzała mnie na skraj białej gorączki. (Nie wiem dlaczego zawsze się przyczepię do głównych bohaterów :D). Była ona bardzo żywiołowa i wybuchowa, a przy takich cechach, wór kłopotów zwala się zawsze komuś na głowę. Podczas czytania miałam o niej różne zdanie, nie zawsze podobały mi się jej wybory, a czasem ich nie rozumiałam. Dopiero pod sam koniec, wszystko zyskało sens i na pewno tę bohaterkę zapamiętam na długi czas.
Jeżeli chodzi o okładkę, to zauważyłam, że dużo osób na nią narzeka. Jednak dla mnie, zdecydowanie pasuje ona do książki i cały czas przyciąga moje oko stojąc na półce :) (Ale to tylko takie moje przemyślenia :) )
Kończąc mój wywód, polecam Wam książkę z ręką na sercu. Jest to zdecydowanie powieść, która przypadnie do gustu fanom intryg i fantastyki :)
Dziękuję za przeczytanie Wydawnictwu Czwarta Strona.
Co mnie skłoniło do przeczytania tej powieści? Ciekawy opis i intrygująca okładka. Przez okładkę podejrzewałam, że książka będzie o aniołach, jednak troszkę rozminęłam się z tematem. Ale o tym przeczytacie w mojej recenzji.
OPIS:
"Legenda Andumênii głosi, że Generałowie powstaną, gdy ojczyzna będzie w potrzebie…
Kraj jest na skraju kolejnej wojny i bankructwa. Władczyni Andumênii decyduje się wybudzić po 120 latach skrzydlatych generałów armii, uśpionych po wielkiej bitwie z Zineanem mocą niezwykłego zaklęcia.
Dwór wrze od plotek, wewnętrznych zdrad oraz walk o władzę. May Verteri, najpotężniejsza z przebudzonych i ulubienica poprzedniej przywódczyni, oskarżana jest o śmierć zwierzchniczki. Piękna i charyzmatyczna „Krwawa” generał nie pamięta wydarzeń z ostatniej wojny. May knuje własną intrygę, potajemnie gromadząc księgi ze starożytną magią i rozwijając moc. Losy Andumênii spoczywają w niepewnych rękach, a zagrożenie może przyjść z najmniej spodziewanej strony…"
Monika Glibowska stworzyła bardzo ciekawy, dobrze rozwinięty "świat" i jego lokacje. Opisy miejsc były bardzo klimatyczne i cały czas czuło się niezwykłość Andumêni, jakby samemu się tam było. Ja osobiście uwielbiam takie opisy, które przenoszą mnie we wspaniały świat czytanej powieści i razem z bohaterami przeżywam ich perypetie.
Dialogi były lekkie i niewymuszone, a potyczki słowne pomiędzy postaciami były niezwykle zabawne i dzięki temu książkę po prostu czytało się bardzo szybko.
Intrygi, to coś na co liczyłam bardzo. Czy mnie zawiodły? Zdecydowanie nie! Były zrobione na 101% i niczym w świetnym kryminale, musiałam razem z bohaterami rozwiązywać zagadkę zdrady.
W bohaterach po prostu się zakochałam. Byli precyzyjnie dopracowani i zdecydowanie różnorodni. Każdy znajdzie w tej książce swojego ulubieńca. Ja, osobiście najbardziej polubiłam May Verteri, która jednak czasami doprowadzała mnie na skraj białej gorączki. (Nie wiem dlaczego zawsze się przyczepię do głównych bohaterów :D). Była ona bardzo żywiołowa i wybuchowa, a przy takich cechach, wór kłopotów zwala się zawsze komuś na głowę. Podczas czytania miałam o niej różne zdanie, nie zawsze podobały mi się jej wybory, a czasem ich nie rozumiałam. Dopiero pod sam koniec, wszystko zyskało sens i na pewno tę bohaterkę zapamiętam na długi czas.
Jeżeli chodzi o okładkę, to zauważyłam, że dużo osób na nią narzeka. Jednak dla mnie, zdecydowanie pasuje ona do książki i cały czas przyciąga moje oko stojąc na półce :) (Ale to tylko takie moje przemyślenia :) )
Kończąc mój wywód, polecam Wam książkę z ręką na sercu. Jest to zdecydowanie powieść, która przypadnie do gustu fanom intryg i fantastyki :)
Dziękuję za przeczytanie Wydawnictwu Czwarta Strona.
Okładka delikatnie naprowadza czytelnika z kim będziemy mieć do czynienia :))
OdpowiedzUsuńA co do treści - uwielbiam, nie czytam zbyt często fantastyki, ale Monika Glibowska mnie zaczarowała. Nie mogłam oderwać się od lektury, a May Verteri no cóż dla mnie to idealny typ bohaterki :)