Luonto - Melissa Darwood
Chyba wiecie, jak to jest, gdy kończycie
czytać książkę, a Wasza szczęka leży na podłodze i nie daje
się podnieść, Wasz mózg nie może przetrawić tego co zostało
przeczytane, w głowie kłębią się miliony pytań i nie wiecie co
powiedzieć, bo ciężko zebrać myśli. Niedawno skończyłam czytać
„Luonto” Mellisy Darwood, myślałam, że to kolejna książka
młodzieżowa, która będzie miła, lekka i przyjemna, i o której
bardzo szybko zapomnę. Jednak pomyliłam się, bo to książka, o
której nie da się zapomnieć. To książka, która jest genialna w
swojej prostocie, niesie bardzo ważne przesłanie i daje do
myślenia. Po skończonej lekturze długi czas siedziałam i
myślałam nad naszą cywilizacją, nad pięknem natury, nad groźnymi
żywiołami i doszłam do wniosku, że to, co zostało opisane w tej
książce, wcale nie musi być fikcją literacką i sami możemy
zgotować sobie tragiczny los.
Zapraszam na recenzję, choć i tak już
wiecie, jakie mam zdanie na temat tej powieści.
„Wolisz poznać gorzką prawdę czy
upajać się słodkim kłamstwem?”
Podczas trzęsienia ziemi, siedemnastoletnia Chloris zostaje uratowana przez ogromnego orła.
Ptaszysko okazuje się Homanilem, są to stworzenia, które żyją
pod ludzką postacią, ale pod wpływem silnych emocji zmieniają się
w zwierzęta. Gratus, bo tak nazywa się Homanil zabiera dziewczynę
do Luonto, osady, która pełni funkcję biblijnej arki Noego, jednak
różni ją od niej to, że nie może tam być ludzi, gdyż Matka
Natura na rasie ludzkiej postawiła krzyżyk i postanowiła od nowa
stworzyć świat. Czy trzęsienie ziemi to początek zagłady?
Pomiędzy Chloris i Gratusem rodzi się zakazane uczucie, które
niestety nie ma racji bytu, gdyż zadaniem każdego Homanila jest
przedłużenie swojego gatunku. Czy uda im się znaleźć jakiś
sposób, żeby być razem? Co Matka Natura przygotowała dla
człowieczeństwa? Tego wszystkiego musicie dowiedzieć się sami.
„- Wy naprawdę jesteście
ignorantami – stwierdził. - Nic was nie obchodzi. Nie wiecie nic o
świecie, w którym żyjecie. Nic się dla was nie liczy, prócz
waszej wygody, waszego gatunku, waszego przetrwania. Byliście
stworzeni jako ostatni, a chcecie być pierwszymi. Nie dbacie o tych,
którzy żyją wokół was. Zabijacie z zimną krwią dla skóry,
mięsa, ozdób, choć tak naprawdę ich nie potrzebujecie. Jesteście
jak zaraza, która niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze.
Robicie eksperymenty, zatruwacie, skażacie wszystko, co piękne i
czyste.”
„Luonto” to powieść fantasty, a
Melissa Darwood jest dla mnie polską mistrzynią tego gatunku
literackiego. Książka ta zasługuje na same pochwały z mojej
strony, gdyż już po przeczytaniu pierwszej strony przepadłam z
kretesem i z ogromnym zaciekawieniem czytałam dalej. Na ogromne
uznanie zasługuje fabuła książki, która jest intrygująca od
samego początku. Cały czas zastanawiałam się skąd Melissa bierze
pomysły na swoje książki, gdyż każda jest wyjątkowa i
niepowtarzalna i przez to zakochałam się w jej twórczości bez
reszty. Autorka w profesjonalny sposób przedstawiła dwa światy,
ten nasz skażony, brudny i zanieczyszczony na nasze własne życzenie
i krainę Luonto, czystą, nieskalaną przez człowieka, po prostu
idealną. Bardzo dokładnie zostały nam przedstawione różnice tych
światów, warunki życia, jakość jedzenia, wody. Wszystko zostało
dopracowane w najdrobniejszym szczególe.
Jest to książka pełna tajemnic,
nieoczekiwanych zwrotów akcji, cały czas coś się dzieje, nie ma
miejsca na nudę. To jest to, co uwielbiam w czytanych książkach.
Poza tym autorka co chwila zaskakiwała mnie czymś nowym i gdy już
przestawiałam się na odpowiedni tor i byłam zadowolona, że wiem
co i jak, to nadchodziło kolejne bum i nad moją głową pojawiało
się tornado złożone z kolejnych pytań bez odpowiedzi. Lubię
myśleć, lubię główkować, więc bardzo mi to odpowiadało.
W książce pojawił się także wątek
miłosny, który bardzo ujął mnie za serce. Lubię takie zakazane
uczucia i to gdy bohaterowie mimo wielu przeciwności ciągnie do
siebie i nie próbują ukryć tego, co ich łączy. Jednak nie liczcie
na to, że od samego początku ta dwójka bohaterów zapałała do
siebie sympatią, co, to, to nie. Na początku była niechęć,
która dopiero później zmieniła się w milsze uczucie, ale jak to
powiadają... kto się czubi, ten się lubi.
Jeżeli jestem już przy bohaterach, to
muszę wspomnieć, że ich kreacja wyszła autorce bardzo dobrze.
Okazali się oni bardzo wyraziści, charakterni i momentalnie
zapałałam do nich sympatią. Ich ogromnym atutem był cięty język,
który w niektórych dialogach wywoływał u mnie niekontrolowane
wybuchy śmiechu.
Melissa Darwood w swojej książce
poruszyła bardzo ważny temat, który dotyczy każdego z nas, a
mianowicie chodzi o ochronę środowiska, która niestety jest na
całym świecie na bardzo słabym poziomie. Sami niszczymy
środowisko, a autorka otwiera nam oczy i widzimy, w jak dużym
stopniu cierpi natura poprzez nasze czasami lekkomyślne działania.
Jest wiele sposobów byśmy choć w minimalny sposób o nią zadbali,
bo nigdy nie wiemy, czy się nie zbuntuje i czy da nam kolejną
szansę
Podsumowując, polecam tę powieść z
całego serca. Jest to książka idealna dla młodzieży, idealna dla
osób starszych, ja chyba po prostu poleciłabym ją każdemu.
Książka mądra, skłaniająca do refleksji i inna niż wszystkie, jakie do tej pory czytałam.
Czapki z głów Melisso.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Filia.
Tego chyba jeszcze nie było :D Czytałam książki o różnych zmiennokształtnych, ale Homanila do tej pory nie spotkałam. Ciekawa jest też inspiracja Potopem i Arką w ujęciu fantastycznym. Coś mi się wydaje, że to kolejna książka, która ląduje u mnie na półce do przeczytania :D Przy okazji - dziękuję za wyróżnienie za aktywność na blogu. Wysyłam wiadomość prywatną na fb jako Kasia Ces. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę jest świetna :)
UsuńJak tylko zobaczyłam tą książkę w zapowiedziach od razu mi się spodobała i widzę, że recenzja też jest obiecująca. Koniecznie muszę przeczytać tą książkę. :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńnie moja tematyka, ale warto sprawdzić, recenzja zachęcająca
OdpowiedzUsuńMoże właśnie ta książka przekona Cię do fantastyki :D
UsuńJestem świeżo po lekturze i zgadzam się z Tobą s tu procentach <3 Ta książka była cudowna :D Ale to zakończenie... Tak, czy siak, "Luonto" było świetne i muszę sięgnąć po pozostałe książki tej autorki :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Cieszę się,że masz takie samo zdanie o książce jak ja :D A jeśli chodzi o zakończenie, to cały czas miałam nadzieję, że będzie inne.
UsuńPani Melissa bardzo dobrze radzi sobie z fantastyką i stwierdziłam to już po Pryncypium. Jednak Luanto brzmi jeszcze ciekawiej ze względu na nawiązania do natury. Na pewno przeczytam tę książkę bez wahania :)
OdpowiedzUsuń