Jak zawsze - Zygmunt Miłoszewski
Od jakiegoś czasu, gdy kończę czytać kolejną książkę, po
prostu piszę naszej Sylwii, że w swoich zbiorach może poszukać czegoś dla mnie.
Ma tam niemałą prywatną bibliotekę i zawsze coś ciekawego znajduje, tak było i
tym razem. Jak wiadomo, w bibliotekach na różne książki można natrafić.
Tym razem trafiłam na „Jak zawsze” Zygmunta Miłoszewskiego, oczywiście zanim zabrałam się za czytanie musiałam zerknąć na LC, by choć załapać, o czym
będzie to powieść.
Za komediami zbytnio
nie przepadam, sama mam dość ciężki humor i niewiele ludzi jest w stanie go
zaakceptować (ale już do tego przywykłam) jednak jak już kiedyś Wam wspominałam,
lubię książki, które są dla mnie małymi wyzwaniami, a ta taką była.
Autor urzeka nas historią miłości staruszków Ludwika i
Grażyny, którzy przeżyli razem pół wieku. Większość par stwarza sobie swego
rodzaju święta, w swoim życiu, ustalają wyjątkowe daty i celebrują je co roku.
Nie ważne czy mają lat 30 czy 80.
Bohaterowie „Jak zawsze” postanowili co roku świętować swój
pierwszy raz. Z racji na swój podeszły już wiek oboje skrupulatnie się do tego
przygotowywali. Ludwik z rana postanowił wypróbować niebieską tabletkę, by
upewnić się, że wieczorem stanie na wysokości zadania, natomiast Grażyna
wybrała się do sex-shopu, by dobrać coś, co ukryje tę części ciała, które
należy ukryć, a uwydatni jej atuty. Scenariusz tego wieczora mieli zaplanowany
od 50 lat, zawsze przebiegał tak samo i aż do kulminacyjnego momentu wszystko
szło idealnie, lepiej być nie mogło.
Chcąc nie chcąc po upojnej nocy przychodzi kolejny dzień i
szara rzeczywistość ich życia, jednak tym razem jest inaczej. Budzą się w
zupełnie innej realności, nie w swoim domu jednak w swoich ciałach tych sprzed
półwiecza, tak jak po ich pierwszym zbliżeniu. Jednak nie jest to ta sama
Warszawa ani ta sama Polska.
Oboje nie wiedzą co tak właściwie sie stało. Czy to sen, czy
jawa? Czy za chwile nie powrócą do swoich "normalnych" ciał? Skoro i tak nie wiedzą co się
dzieje i ile to potrwa, postanawiają nadrobić czas z ostatnich lat, a energię spożytkować
celebrując swoją miłość.
Jednak wszystko, co piękne szybko się kończy i nie chodzi
mi o to, że zaraz po wszystkim Ludwik i Grażyna wrócili do swojej rzeczywistości. Tylko
o Iwonę, pierwszą żonę Ludwika. Pięćdziesiąt lat wcześniej nie wyglądało to dokładnie tak, jak przez ten cały czas opowiadał Grażynie.
Obojgu ciężko jest odnaleźć się w nowej sytuacji, urażona
druga żona w nowej rzeczywistości
powojennej Warszawy odnajduje swoje mieszkanie na Wilczej, a w nim najlepsze i
długo niewidziane przyjaciółki.
Wspólne życie tych dwojga zostaje wystawione na próbę. Oboje
dostali kolejną szansę na przeżycie swojej młodości po raz drugi. I nikt im nie
karze znów dokonać tego samego wyboru co w pierwotnym roku 1963. Jaką decyzje
podejmą, czy po raz kolejny będą razem? Czy może wybiorą nową drogę życia? Tego
Wam nie zdradzę, będziecie musieli sami się o tym przekonać.
Fabuła tej komedii prowadzona jest dwutorowo, co mnie bardzo
przypadło do gustu. Jest to niezwykle ważne, szczególnie gdy odmłodzeni
kochankowie się rozstają. Czytelnik w dalszym ciągu może na spokojnie poznawać
losy obojga bohaterów, śledzić ich i patrzeć jak ich tory rozstają się i
krzyżują na zmianę.
Jest to moja pierwsza książka autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego
jednak już teraz wiem, że kiedyś na pewno sięgnę po kolejne jego dzieła. Pisze
on w bardzo przyjemny sposób, nawet bardzo rozbudowane opisy topografii miasta
nie były w stanie mnie znudzić czy zirytować, a to nie często się zdarza. Jego
kreacja surrealistycznej warszawy z lat 60. ubiegłego wieku została stworzona w
bardzo ciekawy i niezwykle przemyślany sposób. Każde miejsce w nowej stolicy z
1963 roku byłam w stanie odtworzyć w głowie, a to tylko i wyłącznie zasługa pióra autora.
Czy mogę polecić Wam tę książkę? Tak, tylko
chciałabym jeszcze zaznaczyć, iż sama nie żyje jeszcze ćwierć wieku. Rok 1963 i
ustrój ówczesnej Rzeczypospolitej Polskiej znam z lekcji historii (a
wszyscy wiemy jak się one odbywają w szkołach) i opowiadań rodziców czy dziadków.
Proszę Was, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po „Jak zawsze”, czytajcie ją
z otwartą głową.
Za możliwość przeczytania dziękuje wydawnictwu W.A.B.
Nie kusi mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńJejku ale fajny pomysł na historię. Chociaż nieraz obyło się o uszy czy w filmie jednak dla mnie książka kusi i chętnie ją przeczytam. ,
OdpowiedzUsuńLubię komedie,ale czytam sporadycznie. A ta wydaje się dosyć interesująca. Jak zawsze,co roku to samo,zaplanowane od 50 lat - nuda. Dobrze,że mają możliwość to zmienić. Ciekawe czy wyjdzie im to na dobre i jakie czeka nas zakończenie. Sztampa czy nie...
OdpowiedzUsuńTeż chyba sobie odpuszczę, chociaż historia nie powiem nie wydaje się nudna :)
OdpowiedzUsuńWszędzie widzę tą książkę, ale jakoś nie mam na nią zbytnio ochoty. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńJa też wszędzie gdzie popatrzę to ta książka:o marketing świetny
OdpowiedzUsuń