Zanim zostaliśmy nieznajomymi - Renee Carlino
Każdy z nas inaczej wybiera książki do czytania. Jedni zostają oczarowani okładką, innych zaciekawia opis. Ja właśnie należę do tej drugiej grupy, choć nie ukrywam, że kilka razy zdarzyło się mi wziąć książkę do recenzji przez piękną okładkę. Jednak tym razem niesamowicie zaciekawił mnie opis, który zafascynował mnie na tyle, że musiałam przeczytać tę powieść. Czy był to strzał w dziesiątkę? Zapraszam na recenzję „Zanim zostaliśmy nieznajomymi” Renee Carlino.
Matt i Grace poznali się na studiach i połączyła ich „przyjaźń od pierwszego wejrzenia”, która po pewnym czasie zmieniła się w głębsze uczucie. Były plany wspólnej przyszłości, niestety ich drogi w dziwny sposób się rozeszły. Piętnaście lat później spotkali się przypadkiem w metrze i wystarczyło jedno spojrzenie, by powróciło do nich dawne uczucie. Niestety Grace odjechała, a Matt nie wiedział, gdzie ma jej szukać. Jednak tym razem mężczyzna postanowił nie odpuszczać i na wszelkie możliwe sposoby próbował odnaleźć Grace, czyli jedyną kobietę, którą naprawdę kochał. Czy mu się to udało? Czy ta dwójka będzie miała szansę na uzyskanie odpowiedzi dotyczących ich rozstania? O tym musicie przekonać się sami.
„Nie da się odtworzyć pierwszego razu, gdy obiecujemy komuś miłość, ani tego, jak pierwszy raz sami czujemy się przez kogoś kochani. Nie da się przeżyć na nowo tej mieszanki lęku, uwielbienia, niepewności, namiętności i pożądania, ponieważ to nigdy nie zdarza się dwa razy. Przez resztę życia gonimy za tym doznaniem jak za pierwszym hajem. Nie znaczy to, że nie pokochamy w przyszłości kogoś innego ani że stan naszych uczuć diametralnie się nie zmieni, ale ta jedna nieplanowana chwila, ułamek sekundy, gdy dajemy susa w nieznane, kiedy serce tłucze nam się w piersi, a umysł zasnuwają rozważania o tym, co będzie – ta chwila nigdy już się nie powtórzy, a żadna inna nie będzie tak intensywna.”
Wiedziałam, że ta powieść mnie nie zawiedzie i że świetnie spędzę przy niej czas. Renee Carlino stworzyła historię, która zawładnęła moim umysłem i nie potrafiłam się z nią rozstać. Poza tym spodobał mi się pomysł poprowadzenia przez autorkę fabuły. Najpierw trafiamy do teraźniejszości, gdzie przez krótką chwilę poznajemy bohaterów, następnie przenosimy się piętnaście lat do przeszłości, by móc obserwować, jak ta dwójka się poznała, jak przyjaźń zaczęła zmieniać się w miłość i jak było to silne uczucie. Później znów wracamy do teraźniejszości, ale co w tej teraźniejszości znajdziecie, już Wam nie zdradzę. Przyznam się Wam szczerze, że czasami mam problem z czytaniem retrospekcji z życia bohaterów, bo po prostu strasznie przy tym się nudzę, ale tutaj Renee Carlino opisała to wszystko w taki sposób, że z zapartym tchem śledziłam początek ich znajomości, ich wzloty i upadki oraz rodzące się między nimi uczucie. Nie wpadłam na to, co się stało, dlaczego ich związek nie przetrwał, bo choć miałam jakieś podejrzenia, to prawda okazała się dla mnie sporym zaskoczeniem.
„Teraźniejszość należy do nas. To co w tym momencie, to co tu i teraz, ta chwila, po której przychodzi następna, istnieją po to, aby czerpać z nich pełnymi garściami. To jedyne, co wszechświat ma nam do zaoferowania za darmo.”
Autorka stworzyła świetnych bohaterów, których momentalnie obdarzyłam sympatią. Żaden z nich nie został przekoloryzowany, czy wyidealizowany, autorka naprawdę w ich kreację włożyła dużo pracy i dzięki temu czuło się ich autentyczność w każdym zachowaniu. Oboje mieli wady zalety, słabości i troski, ale przede wszystkim mieli pasje i marzenia, które cały czas realizowali. Grace nigdy nie miała łatwego życia, jej rodzina można by rzec była do niczego, za to Matt miał kochającą matkę, ale z bratem i ojcem też nigdy nie potrafił się dogadać. Ich spotkanie było niczym przeznaczenie i czuć było, że są sobie pisani. Niestety czasami nieporozumienia, niejasności potrafią namotać w głowie i tak się stało w przypadku tej dwójki.
„Zanim zostaliśmy nieznajomymi” to piękna historia o prawdziwej miłości, która niczym stal nie daje się zniszczyć, nawet tysiące kilometrów i lata rozłąki nie są w stanie jej osłabić. Ja się w tej opowieści zatraciłam i z bólem serca rozstałam się z bohaterami. W książce znajdziecie mnóstwo cudownych cytatów, które wzruszają, ale także przywołują uśmiech na twarzy. Jeżeli lubicie piękne historie miłosne, to koniecznie musicie poznać opowieść o pięknej wiolonczelistce i przystojnym fotografie.
Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Matt i Grace poznali się na studiach i połączyła ich „przyjaźń od pierwszego wejrzenia”, która po pewnym czasie zmieniła się w głębsze uczucie. Były plany wspólnej przyszłości, niestety ich drogi w dziwny sposób się rozeszły. Piętnaście lat później spotkali się przypadkiem w metrze i wystarczyło jedno spojrzenie, by powróciło do nich dawne uczucie. Niestety Grace odjechała, a Matt nie wiedział, gdzie ma jej szukać. Jednak tym razem mężczyzna postanowił nie odpuszczać i na wszelkie możliwe sposoby próbował odnaleźć Grace, czyli jedyną kobietę, którą naprawdę kochał. Czy mu się to udało? Czy ta dwójka będzie miała szansę na uzyskanie odpowiedzi dotyczących ich rozstania? O tym musicie przekonać się sami.
„Nie da się odtworzyć pierwszego razu, gdy obiecujemy komuś miłość, ani tego, jak pierwszy raz sami czujemy się przez kogoś kochani. Nie da się przeżyć na nowo tej mieszanki lęku, uwielbienia, niepewności, namiętności i pożądania, ponieważ to nigdy nie zdarza się dwa razy. Przez resztę życia gonimy za tym doznaniem jak za pierwszym hajem. Nie znaczy to, że nie pokochamy w przyszłości kogoś innego ani że stan naszych uczuć diametralnie się nie zmieni, ale ta jedna nieplanowana chwila, ułamek sekundy, gdy dajemy susa w nieznane, kiedy serce tłucze nam się w piersi, a umysł zasnuwają rozważania o tym, co będzie – ta chwila nigdy już się nie powtórzy, a żadna inna nie będzie tak intensywna.”
Wiedziałam, że ta powieść mnie nie zawiedzie i że świetnie spędzę przy niej czas. Renee Carlino stworzyła historię, która zawładnęła moim umysłem i nie potrafiłam się z nią rozstać. Poza tym spodobał mi się pomysł poprowadzenia przez autorkę fabuły. Najpierw trafiamy do teraźniejszości, gdzie przez krótką chwilę poznajemy bohaterów, następnie przenosimy się piętnaście lat do przeszłości, by móc obserwować, jak ta dwójka się poznała, jak przyjaźń zaczęła zmieniać się w miłość i jak było to silne uczucie. Później znów wracamy do teraźniejszości, ale co w tej teraźniejszości znajdziecie, już Wam nie zdradzę. Przyznam się Wam szczerze, że czasami mam problem z czytaniem retrospekcji z życia bohaterów, bo po prostu strasznie przy tym się nudzę, ale tutaj Renee Carlino opisała to wszystko w taki sposób, że z zapartym tchem śledziłam początek ich znajomości, ich wzloty i upadki oraz rodzące się między nimi uczucie. Nie wpadłam na to, co się stało, dlaczego ich związek nie przetrwał, bo choć miałam jakieś podejrzenia, to prawda okazała się dla mnie sporym zaskoczeniem.
„Teraźniejszość należy do nas. To co w tym momencie, to co tu i teraz, ta chwila, po której przychodzi następna, istnieją po to, aby czerpać z nich pełnymi garściami. To jedyne, co wszechświat ma nam do zaoferowania za darmo.”
Autorka stworzyła świetnych bohaterów, których momentalnie obdarzyłam sympatią. Żaden z nich nie został przekoloryzowany, czy wyidealizowany, autorka naprawdę w ich kreację włożyła dużo pracy i dzięki temu czuło się ich autentyczność w każdym zachowaniu. Oboje mieli wady zalety, słabości i troski, ale przede wszystkim mieli pasje i marzenia, które cały czas realizowali. Grace nigdy nie miała łatwego życia, jej rodzina można by rzec była do niczego, za to Matt miał kochającą matkę, ale z bratem i ojcem też nigdy nie potrafił się dogadać. Ich spotkanie było niczym przeznaczenie i czuć było, że są sobie pisani. Niestety czasami nieporozumienia, niejasności potrafią namotać w głowie i tak się stało w przypadku tej dwójki.
„Zanim zostaliśmy nieznajomymi” to piękna historia o prawdziwej miłości, która niczym stal nie daje się zniszczyć, nawet tysiące kilometrów i lata rozłąki nie są w stanie jej osłabić. Ja się w tej opowieści zatraciłam i z bólem serca rozstałam się z bohaterami. W książce znajdziecie mnóstwo cudownych cytatów, które wzruszają, ale także przywołują uśmiech na twarzy. Jeżeli lubicie piękne historie miłosne, to koniecznie musicie poznać opowieść o pięknej wiolonczelistce i przystojnym fotografie.
Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Zapowiada się świetnie. Już zapisałam sobie tytuł i zobaczymy czy ja również będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWOW. Aż ręce się trzęsą, żeby tę książkę wziąć i przeczytać. Jestem oczarowana cytatami z recenzji.
OdpowiedzUsuńHistoria miłości, a ja takim powieścią nie potrafię się oprzeć.
OdpowiedzUsuńŚwietna historia...kusi mnie ta książka bardzo :)
OdpowiedzUsuńTak się nad nia zastanawiałam. Okładka mnie nie przyciągała w ogóle, ale tytuł mnie zaintrygował. tak ja opisujesz teraz wiem, ze muszę ją przeczytać. Jestem teraz sama ciekawa dlaczego się rozstali
OdpowiedzUsuńOsobiście zwracam uwagę na okładkę, jednak rzadko jest ona powodem wyboru przeze mnie książki. Podobnie jest z opisem - rzadko czytam, bo czasami zdradza zbyt wiele. Wybieram książki na podstawie gatunku oraz opinii recenzentów: warto/nie warto czytać i dlaczego - dzięki temu czytam praktycznie same świetne książki.
OdpowiedzUsuń"Zanim zostaliśmy nieznajomymi" już została wciągnięta na moją listę - skoro chwalisz, zachęcasz, polecasz to ja Ci wierzę. Przekonałam się, że mogę ufać Twojej ocenie i opinii.
Spodobała mi się metoda retrospektywnego przedstawiania wydarzeń, ponieważ dzięki temu lepiej poznajemy bohaterów, a ich historia staje się pełna, konoleksowa.
O ranyyyyyyyy jak ja czekam na tą książkę!!!!!
OdpowiedzUsuńBaaardzo!!!
Nie w sumie dlaczego :o ale niektóre książki aż do mnie krzyczą mimo że jeszcze opisu nie przeczytałam... tak właśnie było i tutaj ♡
Już niedługo i będzie w moich łapkach mam nadzieję że się nie myliłam
Nie za bardzo mam teraz ochotę na piękną historię miłosną, a literatura obyczajowa, romanse i tego typu klimaty nie goszczą u mnie zbyt często. Dlatego na razie sobie odpuszczam, a w przyszłości zobaczymy. Może ostatecznie przekonają mnie te cudowne cytaty? *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na nią zwróciłam uwagę już jako zapowiedź, a na Twoich polecanych książkach jeszcze się nie zawiodłam. Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttps://zksiazkanakanapie.blogspot.com
Okładka zdecydowanie przyciąga wzrok i cieszę się, że wydawnictwo nie zostawiło oryginalnej, bo nasza jest 100 razy ładniejsza. Oczywiście książkę chcę przeczytać - i to bardzo. Chociaż nie zbyt lubię gdy bohaterowie mają ok 40 lat (bo tu wnioskuję, że tak mają), to i tak przeczytam ją na pewno i mam nadzieję, że mnie też się tak bardzo spodoba.
OdpowiedzUsuń