Matylda - Karolina Wójciak

W dzisiejszych czasach nietrudno być autorem. W dobie self publishing i wydawnictw vanity, wydanie książki nie jest już jakąś wielką sztuką. Pytanie tylko, czy każdy musi albo powinien być autorem? Panuje bowiem przekonanie, że taka forma wydawania książek jest gorsza, daje możliwość zaistnienia osobom, które raczej nie powinny w ogóle brać się za pisanie książek, mówiąc dosadniej wszelkiego rodzaju grafomanom i ludziom nieposiadającym talentu. Same książki również mocno odbiegają od standardów, chociażby poprzez znajdujące się w nich błędy. Stereotypy, czy jednak coś w tym jest?

Aby odczarować trochę złą passę takiej formy wydawania książek, proponuję Wam powieść debiutantki (chociaż może nie do końca debiutantki, bowiem to już jej druga książka) Karoliny Wójciak, którą autorka wydała właśnie sama. I jedno mogę Wam powiedzieć: w tym wypadku, talentu autorce nie można odmówić.

„Po dostaniu się na praktyki do korporacji Matylda jest przekonana, że jej życie wreszcie nabierze barw, zaś Kostkowi, który chwilowo przerwał studia i rzucił się w wir pracy, by zarobić na utrzymanie, wydaje się, że jest zaledwie o krok od zrealizowania swych planów. Tak niewiele potrzeba im do szczęścia…

Powieść o młodych ludziach, którzy mieszkając w wielkim mieście, zmuszani są do podejmowania trudnych decyzji. Każde z nich stara się przetrwać, stać się lepszą wersją samego siebie i osiągnąć coś w życiu. Tymczasem los rzuca im kłody pod nogi, zmieniając ich życie w lawinę beznadziejności. Postawieni przed wyborem, czy przyjąć los z pokorą, czy też zmieniać go na siłę, szukają dróg wyjścia, które niestety czasem kończą się ślepym zaułkiem.

Czy gdy traci się grunt pod nogami, wszystkie chwyty są dozwolone? Jak daleko można się posunąć w ucieczce przed bezlitosnym losem?”

Jak już zapewne wiecie, bardzo często podkreślamy, że stawiamy na debiutantów i już nie raz udało nam się odkryć naprawdę zdolnych autorów. Karolina Wojciak niewątpliwie należy do tej kategorii. Tak naprawdę niewiele o niej wiadomo, tylko tyle, że mieszka w Kanadzie i zadebiutowała książką „Tożsamość nieznana”. Z prywatnych wiadomości, jakie wymieniłyśmy między sobą, wiem jeszcze, że to bardzo mila i sympatyczna dziewczyna :)

Jej druga powieść Matylda to historia Matyldy i Kostka, dwojga młodych ludzi, stojących u progu dorosłego życia, które okazuje się, że nie będzie tak kolorowe, jakby tego chcieli. Kiedy ich drogi przecinają się, mogłoby się wydawać, że fabuła zmierza w kierunku typowego romansu, niestety, albo stety autorka nie postawiła na cukierkową historię miłosną, a raczej stworzyła dla swoich bohaterów świat, w którym musieli zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Świat odarty z uczuć, trochę klaustrofobiczny, w którym brak miejsca na nadzieję, cyniczny i rządzący się własnymi regułami.
Wystawiani na próby, narażani na pokusy bohaterowie, dokonują trudnych wyborów niejednokrotnie tych na granicy moralności.
Na kartach książki przewija się wiele postaci drugoplanowych, które jak się okazuje w miarę upływu stron, są niezwykle istotne dla całej fabuły. Karolina Wójciak stworzyła plejadę wielobarwnych charakterów, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Powieść naładowana jest wszelkiego rodzaju emocjami od początku, aż po wbijające w fotel zakończenie, którego absolutnie się nie spodziewałam, a które jest potwierdzeniem na to, że fabuła jest zdecydowanie nieprzewidywalna.

Karolina Wójciak posiada niebywale lekkie pióro i dar do przykuwania uwagi czytelnika. Nie znajdziecie tu niepotrzebnych i nudnych opisów, zbędnych upiększeń czy przekoloryzowania. Jej styl jest bardzo konkretny i niezwykle sugestywny. I choć znalazłam kilka niedociągnięć, to jednak nie mają one absolutnie wpływu na odbiór książki. Mam wielką nadzieję, że Karolina nie poprzestanie na tych dwóch książkach, a co za tym idzie, jej warsztat pisarski będzie z pewnością ewoluował.

Ogólnie rzecz biorąc, książka mi się bardzo podobała i szczerze ją Wam polecam, ale tak naprawdę trudno jest oceniać autora po przeczytaniu jednej książki. Dobra wiadomość jest taka, że jestem już w posiadaniu pierwszej powieści Karoliny Wójciak i niebawem możecie spodziewać się kolejnej recenzji. Tymczasem „Matylda” zbiera bardzo dobre opinie i to właśnie do jej przeczytania bardzo Was zachęcam i jestem przekonana, że się nie zawiedziecie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.

Benia

9 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze niczego, co wyszło spod pióra tej autorki, ale po tej recenzji się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie.Znam z doświadczenia, jakie bolesne moze być zderzenie z rzeczywistością, kiedy wkracza się w dorosłe życie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie jestem przekonana co do tej książki. Nie podoba mi się ani okładka ani opis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno, co kto woli? A okładka jest wyjątkowo oryginalna w zalewie "gołych klat"

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam, że książka rewelacyjna i zostaje w pamięci na długo :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie nam bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

Copyright © 2014 Kobiece Recenzje , Blogger