Ta dziewczyna - Michelle Frances
„Dziewczyna, chłopak oraz jego matka – układ, który wszyscy dobrze znamy. Ale…
Laura ma wszystko. Karierę producentki telewizyjnej, wieloletnie małżeństwo z zamożnym mężczyzną i dwudziestotrzyletniego syna Daniela, dobrze wychowanego, przystojnego i zdolnego. Daniel poznaje Cherry. Dziewczyna jest piękna, bystra i… marzy o statusie Laury. Cherry chciałaby, żeby nowa rodzina przyjęła ją z otwartymi ramionami, ale Laura podejrzewa, że dziewczyna coś ukrywa. Zazdrosna matka wymyśla więc okrutne kłamstwo, które odmienia życie wszystkich...”
„Ta dziewczyna” to debiutancka powieść Michelle Frances. Jak wiecie, z debiutami bywa różnie, czasami potrafią powalić na kolana, a innym razem potrafią zanudzić czytelnika na śmierć. Uważam, że w tym przypadku autorka spisała się dość dobrze, bo choć może do końca nie nazwałabym tej powieści thrillerem, a takim mianem jest określana, to jednak miło spędziłam przy niej czas.
Pierwsza połowa książki jest świetna. Za sprawą ogromnej aury tajemniczości oraz wielu niedopowiedzeń momentalnie wkręciłam się w fabułę. Nie przeszkadzały mi nawet długie i obszerne opisy, które jak wiemy, zawsze pojawiają się w tego rodzaju książkach. Czytałam je z przyjemnością, a uwierzcie mi, że czasami zbyt długie przemyślenia bohaterów potrafią mnie wynudzić do tego stopnia, że tracę zainteresowanie książką i dalsze czytanie staje się drogą przez mękę. Jeżeli chodzi o drugą połowę, to niestety miejscami miałam wrażenie, jakby napisał ją ktoś zupełnie inny. Nie było już też tajemniczości, pojawiła się przewidywalność, a autorka co chwilę wyskakiwała z kolejnymi brudami, które doprowadzały do spięć między Laurą i Cherry. Wszystko to złożyło się na to, że książka momentami mnie śmieszyła, była sztuczna i mało naturalna. Czasami minimalizm jest zdecydowanie lepszy niż tony dramatów i dziwnych sytuacji.
Mimo tego wszystkiego książkę oceniam dość dobrze i choć w moim odczuciu nie jest to na pewno stuprocentowy thriller psychologiczny, to i tak jest to książka, na którą można zwrócić uwagę. Czyta się ją naprawdę dobrze, mimo tych wpadek, które pojawiły się w drugiej połowie książki. Na pewno wywoła w Was sporo emocji, będziecie się wkurzyć, psioczyć na czym świat stoi i nie raz pojawi się irytacja. Jest to książka, która może nie powali Was na kolana, ale letnie popołudnie nada się idealnie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Laura ma wszystko. Karierę producentki telewizyjnej, wieloletnie małżeństwo z zamożnym mężczyzną i dwudziestotrzyletniego syna Daniela, dobrze wychowanego, przystojnego i zdolnego. Daniel poznaje Cherry. Dziewczyna jest piękna, bystra i… marzy o statusie Laury. Cherry chciałaby, żeby nowa rodzina przyjęła ją z otwartymi ramionami, ale Laura podejrzewa, że dziewczyna coś ukrywa. Zazdrosna matka wymyśla więc okrutne kłamstwo, które odmienia życie wszystkich...”
„Ta dziewczyna” to debiutancka powieść Michelle Frances. Jak wiecie, z debiutami bywa różnie, czasami potrafią powalić na kolana, a innym razem potrafią zanudzić czytelnika na śmierć. Uważam, że w tym przypadku autorka spisała się dość dobrze, bo choć może do końca nie nazwałabym tej powieści thrillerem, a takim mianem jest określana, to jednak miło spędziłam przy niej czas.
Pierwsza połowa książki jest świetna. Za sprawą ogromnej aury tajemniczości oraz wielu niedopowiedzeń momentalnie wkręciłam się w fabułę. Nie przeszkadzały mi nawet długie i obszerne opisy, które jak wiemy, zawsze pojawiają się w tego rodzaju książkach. Czytałam je z przyjemnością, a uwierzcie mi, że czasami zbyt długie przemyślenia bohaterów potrafią mnie wynudzić do tego stopnia, że tracę zainteresowanie książką i dalsze czytanie staje się drogą przez mękę. Jeżeli chodzi o drugą połowę, to niestety miejscami miałam wrażenie, jakby napisał ją ktoś zupełnie inny. Nie było już też tajemniczości, pojawiła się przewidywalność, a autorka co chwilę wyskakiwała z kolejnymi brudami, które doprowadzały do spięć między Laurą i Cherry. Wszystko to złożyło się na to, że książka momentami mnie śmieszyła, była sztuczna i mało naturalna. Czasami minimalizm jest zdecydowanie lepszy niż tony dramatów i dziwnych sytuacji.
Mimo tego wszystkiego książkę oceniam dość dobrze i choć w moim odczuciu nie jest to na pewno stuprocentowy thriller psychologiczny, to i tak jest to książka, na którą można zwrócić uwagę. Czyta się ją naprawdę dobrze, mimo tych wpadek, które pojawiły się w drugiej połowie książki. Na pewno wywoła w Was sporo emocji, będziecie się wkurzyć, psioczyć na czym świat stoi i nie raz pojawi się irytacja. Jest to książka, która może nie powali Was na kolana, ale letnie popołudnie nada się idealnie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Ciekawa recenzja. Nie czytałam tej książki ale mam ją u siebie na półce więc może kiedyś się skuszę :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest to dość udany debiut. Historia brzmi bardzo ciekawie, a aura tajemniczości, o której wspominałaś, na pewno wprowadza niesamowity klimat. Myślę, że z chęcią zainteresuję się tym tytułem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ❤
bookmania46.blogspot.com
Po przeczytaniu Twojej recenzji, wiem, że nie jest to książka, którą chciałabym mieć w swojej biblioteczce. Natomiast, przeczytać ją chcę,tak z ciekawości, więc sobie wypożyczę z biblioteki 🌼🌼
OdpowiedzUsuńMi tak średnio sie podobala ksiazka, niby historia fajna ale czegos mi w niej brakowalo. Czuję lekki niedosyt po przeczytaniu :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co to jest za okrutne kłamstwo. Co prawda nie jest to moj klimat, ale kiedyś przeczytam tę książkę. :-)
OdpowiedzUsuń