Zjeżona - Anna Kapczyńska (PATRONAT MEDIALNY)
Zostało mi jeszcze kilka dni urlopu, ale temperatury w ostatnich dniach nie zachęcają do wychodzenia z domu. Najlepszy sposób na przetrwanie to zamknięte i zasłonięte okna, wiatrak, butelka zimnej wody i relaksująca książka. Tym razem padło na powieść, którą nasz blog objął patronatem medialnym, a która swoją premierę miała 23 lipca. Zjeżona Anny Kapczyńskiej to zabawna historia 35-letniej Heni, która ma zadatki na poniekąd współczesnego Kopciuszka.
„W każdej kobiecie drzemie wielka siła, tylko trzeba ją obudzić. Ale jak obudzić coś, czego istnienia się nawet nie podejrzewa? I w dodatku bliscy w imię źle pojmowanej miłości robią wszystko, żeby tę siłę stłamsić?
Henia ma trzydzieści pięć lat, wyższe wykształcenie, lekką nadwagę, brzydkie włosy, garbaty nos, głupie imię, związek z trzynastoletnim stażem, nudną pracę, odważną przyjaciółkę, wyzwoloną babcię i konserwatywnych rodziców. Nie ma: pierścionka zaręczynowego, pewności, że kiedyś ten pierścionek zobaczy, wiary w siebie, ambicji zawodowych, kobiecych ciuchów i asertywności. Będąc przekonaną, że nie może zmienić rzeczywistości, jak plastelina stara się dopasować do najbardziej nawet niewygodnych sytuacji. Dopóki nie decyduje o sobie, inni robią to za nią. Daje się wessać w wir absurdalnych zdarzeń, żeby w efekcie samą siebie zaskoczyć własnym położeniem. Płynie z prądem, wierząc, że to dobry prąd i dokądś ją prowadzi. I prowadzi, ale niekoniecznie tam, gdzie chciałaby się znaleźć.”
O autorce książki praktycznie nie wiem nic i dlatego uznaję, że ta książka to jej debiut i to całkiem udany debiut! Historia niby banalna, ale napisana z polotem i z ogromną dawką humoru co sprawia, że czyta się ją błyskawicznie.
Na uwagę zasługuje fakt, że akcja powieści umiejscowiona jest w Poznaniu. Podejrzewam, że autorka książki musi być związana z tym miastem, co udowadnia na każdej stronie powieści, wykazując się znajomością topografii miasta, ale i oddając w malowniczy sposób jego piękno. Nie lada gratka dla mieszkańców i miłośników Poznania.
Anna Kapczyńska stworzyła bohaterów, z którymi bardzo łatwo się utożsamić, którzy borykają się z problemami, jakie towarzyszą na co dzień każdemu z nas. Choć na początku lektury miałam ochotę potrząsnąć główną bohaterką, a i dalej wcale nie było lepiej, to zdałam sobie sprawę, że ludzie z mojego pokolenia, a dokładniej mówiąc urodzeni i wychowani wczasach PRL-u, posiadają głęboko zakorzenione kompleksy, które niejednokrotnie utrudniają w jakimś stopniu funkcjonowanie w dzisiejszych czasach. Przekłada się to również na tworzenie związków i innych relacji międzyludzkich. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale w porównaniu do dzisiejszego młodego pokolenia, które jest bardzo roszczeniowe i żyje w taki sposób, jakby wszystko im się należało, a świat należał do nich, jesteśmy tacy trochę jak dzieci od macochy. Może za bardzo generalizuję, ale mówię z własnego doświadczenia i z obserwacji mojego otoczenia.
Historia Heni uzmysławia, że warto coś zmieniać w swoim życiu, pracować nad sobą rozwijać się, spełniać marzenia. Nie warto tkwić w związkach tylko z przyzwyczajenia i dlatego, że jest nam po prostu tak wygodniej, a jednocześnie tak naprawdę unieszczęśliwiając siebie. Pokazuje jaki wpływ na nas ma rodzina i otoczenie, w jakim się wychowujemy.
ZjeŻona to książka na przysłowiowego doła, jeśli przechodzicie akurat taki czas to, zachęcam Was ogromnie do przeczytania tej powieści, a przekonacie się, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, że czasami warto zaryzykować według motta: No risk no fun!!!
Benia
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Videograf
„W każdej kobiecie drzemie wielka siła, tylko trzeba ją obudzić. Ale jak obudzić coś, czego istnienia się nawet nie podejrzewa? I w dodatku bliscy w imię źle pojmowanej miłości robią wszystko, żeby tę siłę stłamsić?
Henia ma trzydzieści pięć lat, wyższe wykształcenie, lekką nadwagę, brzydkie włosy, garbaty nos, głupie imię, związek z trzynastoletnim stażem, nudną pracę, odważną przyjaciółkę, wyzwoloną babcię i konserwatywnych rodziców. Nie ma: pierścionka zaręczynowego, pewności, że kiedyś ten pierścionek zobaczy, wiary w siebie, ambicji zawodowych, kobiecych ciuchów i asertywności. Będąc przekonaną, że nie może zmienić rzeczywistości, jak plastelina stara się dopasować do najbardziej nawet niewygodnych sytuacji. Dopóki nie decyduje o sobie, inni robią to za nią. Daje się wessać w wir absurdalnych zdarzeń, żeby w efekcie samą siebie zaskoczyć własnym położeniem. Płynie z prądem, wierząc, że to dobry prąd i dokądś ją prowadzi. I prowadzi, ale niekoniecznie tam, gdzie chciałaby się znaleźć.”
O autorce książki praktycznie nie wiem nic i dlatego uznaję, że ta książka to jej debiut i to całkiem udany debiut! Historia niby banalna, ale napisana z polotem i z ogromną dawką humoru co sprawia, że czyta się ją błyskawicznie.
Na uwagę zasługuje fakt, że akcja powieści umiejscowiona jest w Poznaniu. Podejrzewam, że autorka książki musi być związana z tym miastem, co udowadnia na każdej stronie powieści, wykazując się znajomością topografii miasta, ale i oddając w malowniczy sposób jego piękno. Nie lada gratka dla mieszkańców i miłośników Poznania.
Anna Kapczyńska stworzyła bohaterów, z którymi bardzo łatwo się utożsamić, którzy borykają się z problemami, jakie towarzyszą na co dzień każdemu z nas. Choć na początku lektury miałam ochotę potrząsnąć główną bohaterką, a i dalej wcale nie było lepiej, to zdałam sobie sprawę, że ludzie z mojego pokolenia, a dokładniej mówiąc urodzeni i wychowani wczasach PRL-u, posiadają głęboko zakorzenione kompleksy, które niejednokrotnie utrudniają w jakimś stopniu funkcjonowanie w dzisiejszych czasach. Przekłada się to również na tworzenie związków i innych relacji międzyludzkich. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale w porównaniu do dzisiejszego młodego pokolenia, które jest bardzo roszczeniowe i żyje w taki sposób, jakby wszystko im się należało, a świat należał do nich, jesteśmy tacy trochę jak dzieci od macochy. Może za bardzo generalizuję, ale mówię z własnego doświadczenia i z obserwacji mojego otoczenia.
Historia Heni uzmysławia, że warto coś zmieniać w swoim życiu, pracować nad sobą rozwijać się, spełniać marzenia. Nie warto tkwić w związkach tylko z przyzwyczajenia i dlatego, że jest nam po prostu tak wygodniej, a jednocześnie tak naprawdę unieszczęśliwiając siebie. Pokazuje jaki wpływ na nas ma rodzina i otoczenie, w jakim się wychowujemy.
ZjeŻona to książka na przysłowiowego doła, jeśli przechodzicie akurat taki czas to, zachęcam Was ogromnie do przeczytania tej powieści, a przekonacie się, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, że czasami warto zaryzykować według motta: No risk no fun!!!
Benia
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Videograf
Poznań jest mi bliskim miastem, ponieważ w nim pracuję, więc już jestem kupiona 😂😂 Bardzo chętnie poczytam sobie o miejscach opisanych w książce, sama historia jest też jak najbardziej na tak.Kolejna książka dopisana do mojej listy "muszę ją mieć" ❤️❤️
OdpowiedzUsuńNo i to jest strzał w dziesiątkę...zwariowana okładka ,super recenzja i ja w najbliższym czasie ją przeczytam ...
OdpowiedzUsuńJuż jest na mojej liście
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuń