Konkurs na żonę - Beata Majewska (NASZ PATRONAT MEDIALNY)
Beata Majewska, którą większość z
Was kojarzy jako Augustę Docher, to autorka, której książki biorę
w ciemno. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, a historie, jakie opisuje, pochłaniają mnie bez reszty. Czy jej najnowsza powieść „Konkurs
na żonę” urzekła mnie jak wszystkie pozostałe? Zapraszam na
recenzję.
„Przystojny trzydziestolatek szuka
żony. Czy przy okazji znajdzie miłość?”
Hugo Hajdukiewicz to młody prawnik,
który na gwałt musi zmienić stan cywilny, w innym wypadku
przejdzie mu koło nosa ogromny spadek, który zostawił wuj. Ślub
przed trzydziestką i dziecko to warunki jakie zostały zapisane w
testamencie. Tylko co zrobić, gdy na horyzoncie nie ma żadnej
panny, która nadawałaby się na żonę? Wraz z przyjacielem wpada
na genialny plan... i organizują konkurs na żonę idealną.
Dzięki konkursowi poznaje młodziutką
i nieśmiałą studentkę Łucję Maśnik, której bardzo szybko się
oświadcza i zapewnia o swoim wielkim uczuciu. Niczego nieświadoma i
zakochana dziewczyna przyjmuje oświadczyny, wierząc w dobre intencje
mężczyzny. Hugo jest niezwykle zadowolony i czuje, że wszystko
jest na jak najlepszej drodze do zrealizowania jego matrymonialnego
planu. Co zrobi, gdy wszystko zacznie wymykać się spod kontroli?
Czy wbrew sobie można się zakochać? Czy Łucja odkryje, dlaczego
Hugo jej się oświadczył? Tego wszystkiego musicie dowiedzieć się
sami.
Beata Majewska (Augusta Docher) to
mama, żona, córka i siostra. Plastyczka, księgowa, manikiurzystka i
pisarka. Ogrodnik, kura domowa i bizneswoman. Polka, Ślązaczka.
Tradycjonalistka modyfikowana. Ale przede wszystkim kobieta z krwi i
kości i wspaniały człowiek. Na swoim koncie ma już kilka wydanych
powieści i cały czas pisze, by jej fani mieli co czytać.
„Konkurs na żonę” to bardzo fajna
powieść miłosna, którą czyta się w zastraszającym tempie.
Książka niesamowicie wciąga już od pierwszej strony i nie można
odłożyć jej na półkę, póki nie pozna się zakończenia tej
pogmatwanej historii dwójki bohaterów. Akcja toczy się w miarę
spokojnie, ale nie obawiajcie się, nudy nie ma, za to jest ciekawie,
zabawnie, tajemniczo i romantycznie. Wiedziałam, że Beata mnie nie
zawiedzie i „Konkurs na żonę” będzie kolejną książką,
którą zaliczę do ulubionych. No, ale cóż, Beata to autorka,
która sprawdza się w każdym gatunku literackim, napisała już
książkę z wątkiem paranormalnym, napisała erotyk, który ocieka
seksem, więc i romans musiał okazać się świetny. Cieszę się,
że są w Polsce autorzy, których książki mogę brać w ciemno, bo
wiem, że się nie rozczaruję.
Powieść ta jest bardzo, ale to bardzo
zabawna za sprawą Łucji, która jest ogromną gadułą i potrafi
zagadać człowieka na śmierć. Buzia jej się nigdy nie zamyka i
dzięki temu nieraz pokładałam się ze śmiechu.
„Jeżeli jej nie przerwiesz, opowie
ci cały dzień z detalami, nawiąże do dzieciństwa, swoich
przyjaciółek, ich chłopaków, jak się mamuty w węgiel kamienny
zamieniały, a ty po prostu zasypiasz bez konieczności sięgania po
prochy.”
Kreacja bohaterów wyszła autorce
naprawdę bardzo dobrze, są oni niezwykle prawdziwi i wiarygodni w
swoim zachowaniu. Hugo to mój ulubiony bohater, choć pewnie
niektórzy z Was się ze mną nie zgodzą. Ja polubiłam go już od
samego początku, gdyż lubię takich bad boyów, którzy wiedzą, czego chcą od życia i po trupach dążą do celu. Hugo to mężczyzna
cyniczny, na pozór zimny jak stal, dla którego liczy się tylko to, czego on chce. Żona miała być dla niego tylko środkiem do celu w
dążeniu do zdobycia upragnionego spadku. Nie przewidział tylko
jednego? Jak zmieni się jego życie, gdy pojawi się w nim Łucja.
Łucja Maśnik to młodziutka i bardzo
nieśmiała studentka, którą po śmierci rodziców wychowywała
babcia i to ona wpoiła jej, że w życiu najważniejsza jest rodzina, nieważny
jest status społeczny i grubość portfela. To dziewczyna spokojna,
skromna, ale czasami potrafi podnieść głos i postawić na swoim.
Oboje są niczym dzień i noc i mogłoby się wydawać, że w ogóle
do siebie nie pasują. Jednak w moim odczuciu są dla siebie
stworzeni i idealnie się uzupełniają. Co wyniknie z „Planu
Żona”? Ja Wam nie zdradzę, ale zapewniam Was, że warto się
przekonać.
Styl, jakim operuje Beata Majewska, jest
bardzo lekki i przyjemny w odbiorze. Książkę czyta się w
zawrotnym tempie, a zakończenie pozostawia niedosyt i chce się
więcej. Ogromnym plusem tej powieści są dialogi, które są bardzo
naturalne, a także niewymuszone poczucie humoru, które momentami
rozbawia do łez. Powieść pełna emocji, tych dobrych i tych złych
i dzięki temu bardzo łatwo utożsamiać się z bohaterami.
„Konkurs na żonę” to powieść,
którą mogę Wam polecić z czystym sumieniem. To lekka i przyjemna
w odbiorze komedia romantyczna, którą czyta się z ogromnym
zainteresowaniem. To słodko – gorzka opowieść o miłości, pełna
tajemnic i skrywanych sekretów.
Polecam!
Za możliwości przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Książnica.
Dziękuję!!! :) Tyle miłych słów, a ja przed chwilą zjadłam dwie pralinki :D Niepotrzebnie!
OdpowiedzUsuńSłodyczy nigdy zbyt wiele :D
Usuńkolejna książka na liście do przeczytania :D
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńPrzeczytałam jednym tchem, zgadzam się z recenzentką, świetna książka, wg mnie najlepsza w dorobku Beaty/Augusty (czytałam wszystkie)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zgadzasz się z moją opinią :D
UsuńIwonko, no to mnie załatwiłaś :D Dziękuję za miłe słowa, ale ja nie chcę tego podnoszenia poprzeczki :D Jak pisać, żeby każda kolejna przebijała poprzednią? No jak?
UsuńJeszcze żadnej książki tej autorki nie czytałam, ale powoli przekonuję się do polskich autorów. A tu i opis książki i recenzja bardzo zachęca do czytania. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto sięgać po książki naszych rodaków :)
UsuńSuper. Już zapisane na liście zakupu 😙
OdpowiedzUsuńKurczę.. wstyd przyznać, ale jeszcze nie czytałam żadnej książki pani Beaty. Na pewno to nadrobię i chyba zacznę od tej książki :)
OdpowiedzUsuńPolecam wszystkie ;)
UsuńCzekam na kontynuację. :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że będzie już niedługo :)
Usuń